Ostatnio na ten temat pojawił się na ten temat artykuł w "Wiedza i życie" (nawiasem mówiąc, jest on dostępny na ich stronie internetowej). Gazetą tą ukochany rzucił mi w łeb, żebym sobie poczytała. Uważam, że zrobił błąd bo to on wspólne z moją matką powinien ten artykuł przeczytać. Ja w porównaniu z nimi wiem co mi jest. I wiem też, że wolałabym z nimi o tym rozmawiać a nie słuchać gróźb w stylu: jak zrobisz to czy tamto to się wyprowadzasz.
Ja również unikam wychodzenia z domu, rezygnuje z życia towarzyskiego.
U mnie dysmorfofobia przejawia się tym, że całą swoją uwagę poświęcam na tym "by stać się doskonałą". W odpowiedzi na moje zachowania słyszę: Ale ty zbrzydłaś (nie wiem, czy ma to swoje uzasadnienie czy nie" i tak w koło Macieju. Relacje z bliskimi spierdo***am przez to do reszty....
-- 03 sty 2015, 12:36 --
Dodam jeszcze, że w marzeniach czy snach (jakże romantycznych) widzę siebie jako osobę wychudzoną (a jakże, to chyba constans) jednak bez ręki, bez włosów która mimo wszystko jest kochana, czuje się potrzebna...
Bliscy uważają mnie za skrajną egoistkę, myśląca tylko o sobie, przejmującą się wyimaginowanymi problemami i nie widząca cierpienia innych. Ot, pusta suka ze mnie.