Mnie też w pewnym momencie podejrzewali o bpd. To było dawno temu i wtedy jeszcze miałam skłonności do takich zachowań jak samookaleczanie, przedawkowywanie leków - potem mi to przeszło.
Objawia się głównie tym, że nie potrafię nawiązywać bliskich relacji z ludźmi. Ta potrzeba uwagi, wspomniana w artykule, u mnie jest raczej "napadowa", a nie ciągła. Cierpię na poczucie bezsensu, mam tzw. słomiany zapał i w nic (no może prawie nic) nie potrafię się na stałe zaangażować. Prawie cały czas jestem taka jakby spięta. Mam niskie poczucie własnej wartości i przez to, że uważam siebie za taką beznadziejną, nie potrafię uwierzyć, że ktoś mnie może kochać albo że mogę odnieść jakiś sukces. Trudno to jakoś obrazowo opisać, zwłaszcza że podobno mam rozproszoną tożsamość i sama nie potrafię określi jaka jestem. Może na bardziej konkretne pytanie mogłabym sensowniej odpowiedzieć
Terapia coś mi tam pomogła, głównie przez to, że uświadomiłam sobie pewne rzeczy, ale wiele mi się zmienić nie udało. Dość oporna jestem. Może problemem jest też to, że nie potrafię nawiązać relacji z terapeutą. Domyślam się, że Twoje leczenie też nie najlepiej idzie. Jak to u Ciebie wygląda?