Skocz do zawartości
Nerwica.com

aga25

Użytkownik
  • Postów

    137
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aga25

  1. Witaj wiem jak to jest kiedy myśli natrętne uderzają w wartości dla Ciebie najważniejsze. Dobrze, że wiesz gdzie leży ich przyczyna. Twoja matka wyrządziła ci wielką krzywdę tymi słowami i nie powinnaś siebie obwiniać, że masz takie myśli. Najważniejsze, że wiesz że to tylko myśli staraj się nimi nie emocjonować szanuj siebie taką jaką jesteś bo zapewne jesteś wspaniałą osobą pamiętaj o tym.
  2. Witajcie, dawno mnie tutaj nie było ale widzę że definicję nerwicy natręctw należałoby rozszerzyć. Już nie seks i religia są głównym tematem natręctw ale właśnie ten dobrze znany nam temat. Ze względu na to, że miałam okazję przechodzić przez to samo, mogę wam poradzić: 1 Jeśli czujecie, że te myśli was atakują i zagrażają wam w jakiś sposób nie czekajcie i udajcie się do psychologa! Nie łudźcie się, że natręctwa miną samowolnie trzeba się wiele napracować i nauczyć się żeby sobie z nimi poradzić ale naprawdę warto! 2 Obudźcie się! Ja byłam zszokowana kiedy uświadomiłam sobie, że żyję w świecie wyobrażeń i iluzji bo kiedy analizujecie myśli natrętne, przejmujecie się nimi żyjecie swoją wyobraźnią a nie realnym życiem. Wasze realne życie przepływa wam przez palce. Nie wiecie co się z wami dzieje ani co się dzieje wokół was kiedy tak analizujecie myśli. Jesteście uwikłani w gry jakie toczycie w waszej głowie ale te gry nie dzieją się w rzeczywistości. Poprzez rozmyślanie tracicie kontakt z tym co dzieje się z wami i wokół was w chwili bieżącej a dzieje się wiele pozytywnego ale wy nie jesteście tego w stanie zobaczyć bo żyjecie w świecie iluzji. Odrzućcie iluzje i wyobrażenia. 3 Tak naprawdę to co teraz czujecie, sposób w jaki się zachowujecie to nie jest wasz sposób bycia. W tej chwili jesteście wypisz wymaluj swoimi rodzicami bądź osobami, które miały wpływ na wasze wychowanie i wasze uczucia. 4 To nie wasi partnerzy są problemem tylko wasze podejście do nich, które niekoniecznie musi być waszym podejściem (patrz punkt 3). 5 Nerwica to konflikt. W tym wypadku chcecie kochać właśnie tych partnerów z którymi jesteście obecnie ale jak to ładnie ujął de Mello jesteście zaprogramowani na cierpienie, nieufność, brak wiary w siebie, brak ufności w swoje decyzje, nie czujecie się bezpieczni choć w rzeczywistości jesteście jak najbardziej bezpieczni. Nie wierzycie, że macie prawo żyć jak chcecie i możecie kochać kogo chcecie. Żyjecie ograniczeniami, które wtłuczono wam albo wy sobie wtłukliście do głowy i to one blokują was. 6 Przyjmijcie do wiadomości, że nie ma ludzi doskonałych wy również jesteście niedoskonali. MACIE PRAWO POPEŁNIAĆ BŁĘDY, MACIE PRAWO MYŚLEĆ CO CHCECIE ALE TO OD WAS ZALEŻY, Z CZYM SIĘ ZGADZACIE A Z CZYM NIE. 7 Zaakceptujcie w sobie wasze negatywne emocje. W każdym człowieku tkwią i pozytywne i negatywne siły ale to od was zależy, którymi będziecie się kierować w życiu. Jeśli chcecie cały czas cierpieć no to ok ale nie łudźcie się że inni będą chcieli cierpieć razem z wami nie miejcie pretensji do innych, że oni chcą być szczęśliwi bo taką ścieżkę wybrali. Wam się wydaje, że jak teraz cierpicie to będziecie cierpieć już zawsze otóż nie, w każdej chwili możecie zmienić swoje podejście do życia ale musicie chcieć go zmienić. Nie wińcie wszystkich i wszystkiego za wasze cierpienie bo to wy decydujecie czy chcecie być cierpiętnikami czy ludźmi szczęśliwymi. Nikt prócz was za was waszego życia nie przeżyje a życie jest krótkie!
  3. Witajcie! Widzę że sporo osób nowych pojawiło się na tym forum to smutne ale tak na dłuższą metę nerwica to bardzo ważna lekcja w życiu. Przede wszystkim możecie poznać siebie tacy jacy jesteście naprawdę a nie wyobrażeniami i iluzjami nt własnej osoby. To czego ja się dowiedziałam o sobie to to, że ja w niczym innym nie różnię się od innych ludzi. Nie jestem ani lepsza ani gorsza od innych jestem po prostu człowiekiem. Zrozumiałam jak płytkie i egocentryczne było moje myślenie nt ludzi i świata i jak niewiele było mnie w chwili bieżącej. Żyłam jakimiś durnymi wyobrażeniami nawet teraz kiedy jadę np tramwajem zdarza mi się uciekać w rozmyślania na różne tematy jednak kiedy czuję, że wgłębiam się w te wyobrażenia mówię sobie "Aga koncentruj się na tym co dzieje się tu i teraz, co dzieje się w danej chwili wokół Ciebie". Prawda jest taka, że neurotycy uwielbiają rozmyślać o przyszłości (zazwyczaj jest ona beznadziejna) jednak nie zdają sobie sprawy, że przyszłość kreujemy w chwili bieżącej. To co robimy teraz albo czego nie zrobimy teraz waży na naszej przyszłości. Pewno zastanawiacie się dlaczego tak mało wiecie o sobie, a odpowiedź jest bardzo prosta jak macie wiedzieć jacy jesteście skoro stale rozmyślacie o sprawach które nic o was nie mówią. W przypadku myśli przewodniej w tym temacie jest dokładnie tak samo. Ilu z was pomyślało ile daje radości drugiej osobie już samym faktem że jest przy niej? Ile sami wkładacie wysiłku i pozytywnej energii w wasz związek? Jak bardzo wiele wasz związek was uczy i pozwala wam się rozwijać? Ile ciepła wy możecie dać swojemu partnerowi? Ale oczywiście nie macie na to czasu bo zamiast obserwować siebie zastanawiacie się nad tym kocham nie kocham i tak do śmierci a życie przepływa wam przez palce bo pozwalacie aby wami rządził lęk. Odsuwacie się od partnera/ki bo boicie się że wtedy pojawi się myśl ale o to właśnie chodzi w tej chorobie aby zablokować w was te wspaniałe uczucia, które tkwią w was. Moją metodą na nerwice było robienie wszystkiego na odwrót. Skoro nerwica to lęk to powiedziałam sobie, że nie chcę się bać, będę parła do przodu bo wierzę że podjęty przeze mnie wybór jest jak najbardziej słuszny. Kocham Michała z całego serca i chcę aby czuł że ma we mnie podporę. Staram się być odpowiedzialna. Nie mówię, że to proste bo tak nie jest ale bycie odpowiedzialnym jest dla mnie korzystne i dlatego warto się tego nauczyć. Nie zastanawiam się nad tym co Michał mi może dać tylko co ja mu mogę dać. Jestem szczęśliwa nie dlatego, że mam wspaniałego chłopaka ale dlatego że JA potrafię cieszyć się i doceniać fakt że mój Michał to wspaniały mężczyzna i człowiek. Neurotycy uzależniają swoje szczęście od osób, rzeczy i sytuacji zewnętrznych. Ilu z was czuje się ze sobą bezpiecznie. Ilu z was może spokojnie odpocząć nie myśląc o problemach dnia codziennego? Ilu z was cieszą takie nawet najdrobniejsze sprawy jak robienie zakupów czy mycie garów? Zapewne niewielu bo neurotycy nie potrafią szanować i cieszyć się tym co mają. Cały czas chcą lepiej i więcej nigdy nic nie przynosi im satysfakcji. Mam odwagę to napisać bo to są wnioski jakie wyciągnęłam obserwując siebie. Jak przypominam sobie siebie sprzed 2 lat to jestem przerażona tym jak bardzo nienawidziłam siebie, jaką wredną i egocentryczną osobą byłam. Nie mówię, że te cechy całkowicie wypleniłam ale staram się pracować nad sobą. zdaję sobie sprawę, że na nerwicę zapracowałam sobie sama i sama z niej też się leczę oczywiście bardzo pomocne było dla mnie to forum dzięki niemu uwierzyłam, że to co przeżywam jest tylko nerwicą niczym więcej tylko chorobą, tylko wadliwym podejściem do ludzi i rzeczywistości, które jestem w stanie zmienić bo tego chcę. Pamiętajcie "CHCIEĆ TO MÓC".
  4. Apsik dziękuję ci. Pokazałaś że warto być wiernym przede wszystkim sobie i swoim przekonaniom. Cieszę się że jesteś na tym forum. Pozdrawiam i powodzenia.
  5. Warto poczytać. ttp://www.bosko.pl/klopotnik/?art=1800&n=1
  6. Apsik mam do Ciebie pytanie: Czego nauczyłaś się w czasie psychoterapi? Chodzi mi o postrzeganie nie tylko twojego partnera ale tak ogólnie świata, ludzi wokół Ciebie? U mnie jest dobrze. Podobnie jak Apsik z moim Michałem też powoli myślimy o własnym mieszkaniu i ślubie. Marzę o tym aby nauczyć się w życiu kierować spokojem ducha, ciepłem i miłością. Wierzę, że się tego nauczę. Długa droga przede mną tak naprawdę ale warto się pomęczyć bo tak naprawdę idzie o moje zdrowie, szczęście, życie. Życzę wszystkim powrotu do zdrowia.
  7. Konewko zgadzam się z Tobą w 100% I tak rzeczywiście jest, mam tylko wątpliwość co do tego zmieniania partnerów czy osoby, które zaliczają jednego za drugim partnera są rzeczywiście szczęśliwi ja do końca tego nie jestem pewna ale to tylko moja opinia! A co do nas niestety lata własnej i innych tresury dają o sobie znać jednak ta choroba uświadamia jedno nie jesteśmy tacy jak wszyscy mamy prawo mieć własny pogląd na życie i własny związek i go mamy, jednak presja otoczenia, z którą wielu ma (miało) do czynienia wywołuje u nas te natręctwa myślowe, a może po prostu niezdrowe emocje uzewnętrznione w myślach natrętnych. Ja też nie mam już natręctw bo to tylko negatywne emocje, które mijają "i znów pojawia się słońce". W życiu nigdy nie jest różowo ale za to jest ciekawie. Przede mną dużo pracy w zmianie postrzegania własnej osoby i tego co robię, moich uczuć, emocji ale wiem, że to się opłaca bo uwalniając się od tych dawnych przymusów powolutku staję się naprawdę wolna. Nie chcę być taka jak wszyscy chcę być sobą nawet jeśli mój punkt widzenia nie pasuje do teraźniejszych realiów czuję, że warto go pielęgnować. Pozdrawiam
  8. Konewko zgadzam się z Tobą w 100% I tak rzeczywiście jest, mam tylko wątpliwość co do tego zmieniania partnerów czy osoby, które zaliczają jednego za drugim partnera są rzeczywiście szczęśliwi ja do końca tego nie jestem pewna ale to tylko moja opinia! A co do nas niestety lata własnej i innych tresury dają o sobie znać jednak ta choroba uświadamia jedno nie jesteśmy tacy jak wszyscy mamy prawo mieć własny pogląd na życie i własny związek i go mamy, jednak presja otoczenia, z którą wielu ma (miało) do czynienia wywołuje u nas te natręctwa myślowe, a może po prostu niezdrowe emocje uzewnętrznione w myślach natrętnych. Ja też nie mam już natręctw bo to tylko negatywne emocje, które mijają "i znów pojawia się słońce". W życiu nigdy nie jest różowo ale za to jest ciekawie. Przede mną dużo pracy w zmianie postrzegania własnej osoby i tego co robię, moich uczuć, emocji ale wiem, że to się opłaca bo uwalniając się od tych dawnych przymusów powolutku staję się naprawdę wolna. Nie chcę być taka jak wszyscy chcę być sobą nawet jeśli mój punkt widzenia nie pasuje do teraźniejszych realiów czuję, że warto go pielęgnować. Pozdrawiam
  9. U mnie podobnie. Na szczęście coraz częściej próbuję przerywać takie myślenie. Jeśli o mnie chodzi to takie wyobrażenia pomagały mi przetrwać w mojej smutnej rodzinie teraz jednak uderzają w osobę mi najbliższą, którą bardzo kocham, szanuję i podziwiam. Mam wrażenie, że takie myślenie ma związek z kontrolą. Próbujemy w ten sposób przygotować swoje reakcje zawczasu gdyby coś takiego się zdarzyło zazwyczaj nic to o czym myślimy się nie dzieje niestety my niepotrzebnie się nimi denerwujemy. Poza tym to myślenie oddala nas od nas samych, od naszych problemów, potrzeb. Uciekamy w myśli by nie zajmować się sobą co wynika zapewne z naszej niskiej samooceny. Takie jest moje zdanie.
  10. Hej! Witam u mnie tak średnio. Doszłam do wniosku, że do tej choroby potrzeba czasu. Moim błędem było sądzić, że uda mi się szybko z tego wyjść. Niestety w moim przypadku jak sądzę także i u was nerwica rozwijała się latami, w okresie kiedy nasz mózg najbardziej się rozwijał. Natręctwa to zapełniacze uwagi. Kiedyś to było dobre bo odsuwało ode mnie problemy i świat, który mnie otaczał teraz kiedy już wcale nie chcę tak postępować z uporem te dawne nawyki w mózgu dają o sobie znać. Fajnie byłoby znów stać się dzieckiem i uczyć się właściwego stosunku do siebie i innych, nabywania szacunku do siebie, akceptacji siebie takim jakim się jest w rzeczywistości, budowania własnej wartości niestety jestem dorosła i jako dorosły muszę uczyć się czegoś czego znajomość powinnam zdobyć dużo wcześniej. Nie zamierzam jednak się poddawać bo tak naprawdę idzie o moje życie i zdrowie. Cieszę się ogromnie, że obok siebie mam ludzi od których mogę uczyć się normalności. Dbajmy o swoje związki bo dzięki nim mamy szansę normalnie patrzeć na świat nawet jeśli w danej chwili czujecie się źle pamiętajcie że taki stan nie trwa wiecznie jak to się mówi "po burzy zawsze przychodzi słońce" i ja tego się trzymam. Pozdrawiam
  11. Hej! Ostatnio mało się udzielam bo w zasadzie przeszły mi natręctwa. To na czym się koncentruję to teraźniejszość. Lęki wywołują myśli o przeszłości bo coś ukrywamy sami przed sobą i przyszłość bo tak naprawdę nie wiemy co się wydarzy. Słuchajcie tej dobrej strony siebie, ona dobrze wie czego chcecie ta druga a więc żyjąca natręctwami to nasza niedojrzałość, niewiedza, idealizm, perfekcjonizm, krytycyzm wobec innych i brak samokrytycyzmu. Z każdym dniem coraz bardziej rozumiem, że natręctwa były wynikiem jakichś totalnie nierzeczywistych wyobrażeń które nijak wiążą się z moją osobą. Ja z tego wyszłam i wam tego życzę a tobie Kapralis życzę wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Założę się, że wszystko między wami będzie układać się dobrze nie idealnie ale normalnie i zdrowo. Ja jestem dumna z siebie i z mojego związku. Bardzo kocham swojego partnera i nawet w najgorszych chwilach wiedziałam, że chcę być z moim Miśkiem.
  12. Hej! Nawiązując do dyskusji na temat związków neurotyków, uważam, że taki związek ma szansę być szczęśliwy jeśli oboje będą świadomi swojej choroby i z ogromnym uporem dążyć będą do wyleczenia się z niej. Niestety jestem dzieckiem neurotyków (sama mam skłonności neurotyczne) i wierzcie mi faktycznie mam wrażenie, że moi rodzice chyba są wrażliwi ale niestety przez chorobę nie byli w stanie okazywać tej wrażliwości we właściwy sposób bo albo jest ona nadmierna albo jej się w ogóle nie okazuje. Ja akurat jestem w związku z człowiekiem, który nie jest neurotykiem, to wspaniały człowiek również bardzo wrażliwy i czuły i potrafi to okazywać. Co do tematu wątku to jak i wy borykam się z brakiem zaufania jednak to trochę skomplikowane bo ten brak zaufania pojawia się w sytuacji kiedy mój partner spotyka się ze swoimi kumplami, którzy na szczęście nie mieszkają tutaj w Polsce ale od czasu do czasu przyjeżdżają no i wiadomo chcą się z moim kochaniem spotkać. Dla mnie są oni totalnie nieodpowiedzialni na dodatek przyjeżdżają się zabawić. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że zabranianie mu spotkań z najlepszymi kumplami nie ma sensu byłoby to nieuczciwe i nie fair zwłaszcza, że z jego strony takie zachowanie nie występuje ale jako "obsesjonatka" nie potrafię się uwolnić od myśli typu, że jak pójdą na piwo to będą zarywać dziewczyny itp. Jest to chore myślenie i wiem, że problem leży po mojej stronie. Chciałabym dowiedzieć się jak wy sobie z tym radzicie? Mój kumpel był w toksycznym związku gdzie jego dziewczyna nigdzie nie pozwalała mu wyjść ja nie chcę taka być, wiem, że ten sposób zachowania jest niewłaściwy i rujnujący.
  13. Hej! Cicha nie martw się tym jak o nich nie chcesz mówić to nie mów. Z siostrą też wymyślałyśmy dość durne zabawy czasami bardzo durne ale pamiętaj byłaś dzieckiem a dzieci są bardzo pomysłowe we wszystkie strony czy to pozytywne czy negatywne. Jeżeli cię tak bardzo to stresuje, że chcesz się wyzbyć tego to wyrzuć to z siebie. Ja o zabawach nie mówiłam zbyt wiele no prócz mojego czołowego numeru kiedy się wysmarowałam jagodami i straszyłam ludzi przez okno hahahah miałam niezły ubaw ale to mądre nie było ale byłam dzieckiem i chyba to mnie tłumaczy. Pikpokis co w twoim ukochanym jest co cię najbardziej stresuje? U mnie była postawa Michała i jego buty to jest śmieszne ale tak właśnie było. Od czasu odkrycia mojego konfliktu lęk przed spojrzeniem na mojego ukochanego przestał mi dokuczać, w ogóle mi przestały dokuczać natręctwa. Mam wrażenie, że twój chłopak może ci kogoś przypominać albo styl jego ubierania albo styl jego bycia. Ta osoba była dla Ciebie niemiła, przerażała cię itp. Na spokojnie zapytaj siebie dlaczego te myśli tak bardzo atakują twojego chłopaka? Z czym ma to związek? Gdzie jest źródło twojego lęku? Odpowiedzi są w Tobie. Tylko musisz słuchać siebie? Uwierz mi znajdziesz rozwiązanie może nie od razu ale za którymś razem na pewno. To jest moja propozycja, wcale nie musi tak być ale uważam, że warto spróbować. Nie martwcie się miną wam te natręctwa tylko trzeba do tego wytrwałości i cierpliwości. Trzymam kciuki.
  14. Hej! Cicha co do przeszłości to ja powiedziałam Michałowi o mojej rodzinie i tym wszystkim co się w niej działo być może właśnie strach przed przeszłością blokuje też twoje uczucia. Warto zastanowić się nad tym co było, przemyśleć parę spraw, które nas najbardziej bolały wyciągnąć wnioski i zacząć żyć po swojemu tak jak Ty sobie życzysz i chcesz. Nie angażuj się w konflikty rodzinne bo szkoda twoich nerwów i zdrowia zwłaszcza, że tak naprawdę żadnych pozytywnych efektów tych sporów nie dostrzegasz. Nie chodzi mi o odwrócenie się od rodziny ale po prostu wycofanie się z tych sytuacji, które powodują u Ciebie ten potworny stres i lęk. Najlepiej powiedz sobie w takich sytuacjach "moi rodzice są dorośli więc sami powinni nauczyć się rozwiązywać własne problemy", masz prawo do swojego życia i szczęścia i warto o to zadbać zresztą tak jak wszyscy na tym forum bez względu na to czego się boimy.
  15. Hej! Marto super, że jednak się nie poddajesz i wierz mi uda ci się z tego wyjść, zresztą wszystkim tutaj na forum się uda. Pamiętaj Pan Bóg chce żebyś była szczęśliwa dlatego daje ci siły do walki z tą chorobą. Słuchaj nie na darmo w Biblii tak surowo zostało skarcone wróżbiarstwo i przepowiednie. Właśnie stałaś się ofiarą tego typu praktyk i zobacz jaki ból ci to sprawia. Nie wierz w te niby proroctwa bo mam wrażenie, że ten ktoś kto napisał ten list tak naprawdę dbał o swój własny interes. Wierz sobie i swoim uczuciom a to, że walczysz znaczy, że są one szczere i prawdziwe. Czy twoja siostra powiedziała ci, kto napisał ten list? Głowa do góry wszystko wam się ułoży, aha jeśli chodzi o psychoterapię wiesz to co mówi twój psycholog musisz jakby najpierw "przetrawić" w sobie. Nie od razu może docierać do Ciebie to co mówi psycholog więc nie przejmuj się, że nie czujesz od razu poprawy ale z czasem wszystko wróci do normy.
  16. Hej! Miłość to nie choroba tylko wielki dar, którym możesz się dzielić z osobą, która odwzajemnia twoje uczucia. Miłość to jednak nie magia ale codzienne życie, umiejętność budowania zdrowych, pozytywnych relacji. Chore jest tylko pojmowanie miłości a zwłaszcza zawłaszczanie jej dla siebie. Każdy dorosły człowiek jest odpowiedzialny za siebie. Jeśli facet bądź kobieta zakochuje się w osobie, która nie odwzajemnia jej uczucia i trwa w takim uczuciu to tak naprawdę nie chce kochać, boi się odwzajemnionej miłości i właśnie dlatego szuka osób, które nie są w stanie dać jej tego szczęścia jakim jest miłość odwzajemniona. Niestety w moim przypadku jest tak, że jestem "molestowana" przez jednego faceta, (z którym nie chcę mieć nic wspólnego na dodatek spotkałam go może ze 2 razy) telefonami, smsami typu "Co tam u Ciebie kochanie" wkurza mnie to bardzo bo nie ma prawa mnie tak nazywać bo ja nie chcę żeby mnie tak nazywał. Tacy ludzie jak on żyją wyobrażeniami dzięki temu uciekają od samych siebie, swojego własnego ja, swojej przeszłości, swoich kompleksów.
  17. Hej! Cicha dziękuję za twoje słowa, właściwie jestem socjologiem więc to trochę zbliżone dyscypliny. Co do psychologi chyba bym się nie nadawała bo za bardzo przejmuję się losami innych i być może dystansu nie mogłabym zachować. Może w przyszłości. Słuchajcie Konewka ma rację my za bardzo kochamy (dla mnie to fajnie ale dlatego męczą nas potem obsesje). Dziś na szczęście tylko na krótko zaczęły męczyć mnie myśli, że Michałowi może się coś stać tak bardzo mi się chciało płakać ale ze względu na to, że stałam na przystanku powstrzymałam się. Ważne jest przyjąć odpowiednią postawę w chorobie. W moim przypadku od razu założyłam, że problem leży po mojej stronie. Poszłam z tym do lekarza, przede wszystkim nie bałam się stawić czoła przeszłości zdałam sobie szybko sprawę, że tam leży źródło postrzegania przeze mnie ludzi i świata. Dzięki Michałowi odkryłam tę wspaniałą część siebie niestety ta druga strona chodziła za mną jak cień. Nie czuję się winna faktu, że różnymi sposobami chciałam zwrócić uwagę rodziców na mnie, chciałam, żeby mnie kochali, opiekowali się mną i domem tak jak trzeba wstydzę się tylko metod jakie wybrałam były one niedopuszczalne no ale cóż jako dziecko niewiele rozumiałam z życia i to zadaniem moich rodziców było nauczyć mnie godnie postępować. No ale przeszłości już nie ma jest teraźniejszość i uczę się żyć chwilą bieżącą. Na pewne sprawy typu jakieś katastrofy itp. nie mam wpływu jednak na to jakie chcę prowadzić życie owszem i z kim go chcę spędzić. Bardziej interesuje mnie to co dzieje się ze mną, wokół mnie niż zajmowanie się życiem innych. Warto mieć swoje zdanie, zaufać swoim decyzjom i wyborom. Uczę się wierzyć w siebie. Uda się nam wszystkim tylko trzeba się nie poddawać prędzej czy później wszystko wraca do normy. Marto F nie poddawaj się trzymamy za Ciebie kciuki.
  18. Hej! Hurra udało się. Nie mam już obsesji i powoli zaczynam wracać do normalnego życia. Zamiast dręczyć się obsesjami na luzaka myślę już o sprawach codziennych nawet jak na siłę staram się przywołać te myśli o niekochaniu to mi nie wychodzi. Wiem, że chce być z Michałem i to się nie zmieni. Nawet brak emocji w związku mi przestaje przeszkadzać a wszystko dzięki odnalezieniu źródła konfliktu, który był oczywiście z obecnej perspektywy dość prozaiczny. Mam pustkę w głowie, przestałam się bać i zaczynam świat widzieć w kolorowych barwach. Zdaję sobie sprawę, ze od lęku tak do końca uciec nie można ale kiedy patrzę na mojego ukochanego nie widzę już w nim ukrytego wroga czyt mojego dziadka. Jeśli macie lęk przed partnerem, czujecie do niego niechęć a jednak go kochacie to znaczy, że wam kogoś przypomina, kojarzy wam się z kimś, kto mocno zalazł wam za skórę (zarówno charakterem jak i stylem bycia czy wyglądem). Aby pozbyć się tego lęku nie bójcie się przed sobą samym przyznać czego konkretnie "nie lubicie" u swojego partnera a potem zastanówcie się czy w waszej przeszłości nie było kogoś, kto posiadał te nielubiane cechy. Warto spróbować mi się udało i wam też się uda. Zaufajcie mi. Wczoraj omal nie wybuchnęłam śmiechem na myśl z jakiego prozaicznego powodu dostałam tych obsesji. Zgadzam się ze zdaniem "Lęk ma wielkie oczy".
  19. Hej! Dam wam radę poszukajcie źródeł w waszej przeszłości. Jak wiadomo to w dzieciństwie kształtują się nasze charaktery. Być może zdarzyła wam się taka sytuacja, która wywołała u was silne emocje albo osoba, która takie emocje wzbudzała zwłaszcza negatywne. Mózg koduje najchętniej te informacje, z którymi są związane silne emocje. Dlatego warto szperać w swojej przeszłości bo to ona nie daje nam spokoju, chodzi za nami jak cień. Właśnie o tym się przekonałam na własnej skórze.
  20. Hej! Wczoraj przypomniała mi się jeszcze jedna osoba, o której zupełnie zapomniałam, a która miała na mnie nie mały wpływ kiedy byłam małym dzieckiem. Tą osobą był mój dziadek, ojciec mojej mamy. Wytłumaczę jaki ma to związek z moim Michałem i obsesjami na jego temat. Mój dziadek był bardzo szczupły taki też jest mój Michał, dziadek utykał bo miał jedną nogę krótszą natomiast mój Miśko ma wadę postawy trochę się garbi. Spróbuję wytłumaczyć ten konflikt (mam nadzieję, że w końcu o to chodzi) mój dziadek bardzo mi dokuczał, pamiętam, że był chyba pierwszą osobą, którą znienawidziłam, zawsze wyróżniał moją siostrę i dawał mi do zrozumienia, że ona jest fajniejsza, zdolniejsza w tym czasie miałam chyba z 5 lat. Wiem, że sprawiał mi wiele przykrości. Jak pisałam wcześniej Michał jest wspaniałym człowiekiem i chcę być z nim do końca mojego życia a nawet i dłużej ale postawą przypomina mi mojego dziadka z którym wiążę bardzo złe wspomnienia. Dziwne narazie siebie obserwuję ale myślę, że to jest właśnie to.
  21. Konewko masz rację trzeba brać się w garść i iść dalej. W moim wypadku jeszcze jeden czynnik mnie determinuje moja mama, żona alkoholika i neurotyka w tej chwili siedzi na wózku inwalidzkim z każdym dniem zbliża się do postaci warzywa a wszystko to po to żeby zwrócić uwagę ojca. Po operacji kręgosłupa zamiast się rehabilitować całkowicie sobie odpuściła a jak słyszy o szpitalu to wpada w histerię. Na 75% myślę, że cierpi na nerwicę czekam co powie tomograf i lekarz psychiatra. Dlatego wiem, że muszę walczyć bo tu chodzi o moje życie. Nie wolno się im poddawać.
  22. Hej! Konewko masz rację u mnie po 5 miesiącach znajomości się zaczęło zresztą co ciekawe ja od początku właśnie chciałam być z Michałem jego sposób bycia jego stosunek do mnie bardzo mi odpowiada, czuję się przy nim spokojna i bezpieczna i jak już napisałam wcześniej po prostu pasujemy do siebie odpowiada mi jego podejście do życia, świata i ludzi uwielbiam przytulać się do niego, rozmawiać z nim i śmiać się z nim osobom zdrowym zapewne by to wystarczyło ale ja oczywiście zastanawiam się nad rzeczami totalnie bezsensownymi typu kocham czy nie (właśnie to kochanie traktuję magicznie jako coś niewytłumaczalnego itp), a dlaczego bezsensowne bo nie ma na to odpowiedzi. Obsesje powodują, że odlatuję i zamiast koncentrować się na tym co dzieje się tu i teraz ja dryfuję w swoje chore myśli. Zycie trzeba brać takim jakim jest teraz. I co jest najważniejsze to od nas samych zależy nasze życie jeśli pozwolimy by choroba (a przede wszystkim wypaczony przez rodziców system wartościowania tego co nas otacza) nami rządziła to zaprzepaścimy nasze szczęście dlatego nie poddawajmy się bo stawką jest nasze życie. Fajnie że to nie nerwica mam nadzieję, że jest tak jak mówisz. Dużo zależy od tego jak silne jest poczucie wartości u Ciebie, czy ufasz sobie i czy potrafisz mieć swoje zdanie. Powodzenia
  23. Hej! Konewko muszę z przykrością stwierdzić "witaj w klubie". U mnie dokładnie tak samo się zaczęło ni stąd ni zowąd pojawiła się ta obsesja i tak sobie jest do dzisiaj a zdarzyło się to ponad rok temu. Pocieszę cię, że da się z tego wyjść ale trzeba bardzo wiele czasu poświęcić sobie bo problem tak naprawdę nie tkwi w obsesjach ale w twoim podejściu do życia, ludzi i otaczającego cię świata. Nerwica jest chorobą emocji bazuje przede wszystkim na lęku. Czeka cię dość długa droga ale warto polecam psychoterapię bardzo pomaga.
  24. Marto bardzo ważne jeśli już odkryłaś przyczynę natręctw nie oznacza to, że one od razu znikną. Otóż masz w tej chwili broń na te natręctwa i tym je obalaj. Wychodzenie z nerwicy to bardzo długi proces ale bardzo się opłaca. Tu chodzi o twoje życie więc warto zaryzykować
  25. Hej! Kapralis nie miałam tak nigdy raz tylko pamiętam, że dopadła mnie taka wręcz nienawiść (zupełnie niczym nieuzasadniona) do mojego Miśka, że myślałam, że zwariuję ale tak się zawzięłam, że taka sytuacja już się nie powtórzyła. W moim przypadku kiedy pojawiał się lęk i niechęć do Michała w czasie trwania choroby robiłam właśnie przeciwnie (to się chyba nazywa metodą behawioralna) niż ona chciała. Bo to jest tak, nerwica dąży do tego aby zniszczyć nam życie (wynika to z nabytego przez nas poglądu, że nie zasługujemy na szczęście) a niechęć do waszego partnera/partnerki jest jednym z kluczowych zadań jakie sobie choroba stawia. Bardzo ważnej lekcji nauczyłam się niedawno i to faktycznie skutkuje trzeba sobie powtarzać i to jest prawda, że ma się wpływ na to co się robi i co się czuje a miłość to nie jest żadna magia to po prostu zgoda na wspólne życie ze swoim partnerem i wspólne codzienne sprawy i relacje i może o to właśnie też chodzi, że zapewne wielu z nas tutaj na forum to codzienne życie bardzo źle wspomina i dlatego tak bardzo chce od niego uciec jednocześnie bardzo mocno kochając partnera z którym się jest. Pisałam o tym, że trzeba się wyrwać przede wszystkim ze szpon wiecznej krytyki siebie (wiem, że to bardzo trudne ale naprawdę trzeba siebie zaakceptować aby móc ze spokojem patrzeć na innych i na świat). Człowiek nie jest idealny zawsze będzie z czegoś niezadowolony jednak karygodne jest ocenianie całej swojej istoty, całej swojej osoby. Człowiek, życie ludzkie jest wartością samą w sobie i swojego człowieczeństwa nie wolno negować natomiast zachowanie można oceniać pozytywnie bądź negatywnie oczywiście jeśli jest uzasadniona zarówno pochwała jak i negacja. Bezkrytycyzm jak i nadmierny krytycyzm jest niezdrowy. Marto niestety w nerwicy o to chodzi, żeby wycofywać się z tego co jest dla nas dobre, przyjemne, bezpieczne, radosne, spokojne. Poza tym jak pisałam wcześniej natręctwa to temat zastępczy problem tkwi w Tobie musisz posłuchać siebie. Ja np zadawałam sobie pytanie: Dlaczego to niby nie kocham Michała? Od samego początku ta myśl wywołała u mnie silny konflikt (o to chodzi natręctwom - są totalnie nieprawdziwe i obrzydliwe ale koncentracja na nich umożliwia nam odsuwanie się od naszych autentycznych problemów, uciekając w obsesje (natręctwa) uciekamy przed samym sobą). Bardzo ważnego odkrycia już jakiś czas temu dokonałam, okazało się, że ja mam problem z odczuwaniem spokoju i stanu zrelaksowania właśnie z powodu tych dziwnych wyobrażeń (obsesji), które wcale się nie muszą wydarzyć, a myślę o nich boję się jakby na zapas co jest totalnie bezsensu. Wyszukuję, tworzę jakieś historyjki, które nijak dotyczą rzeczywistości. Często teraz jestem sama i mam wiele czasu do rozmyślania jednak od jakiegoś już czasu powtarzam sobie, żeby koncentrować się na tym co się dzieje tu i teraz. Muszę nauczyć się życia tu i teraz, a nie żyć tym co wymyśliłam sobie w mojej głowie.
×