Skocz do zawartości
Nerwica.com

aga25

Użytkownik
  • Postów

    137
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aga25

  1. Hej! Keran mi raczej ślepa miłość nie grozi (wg mnie ślepa tzn nic nie widzi a my tu na forum widzimy różne scenariusze, które mogą zagrażać naszemu związkowi więc tak ślepo nie kochamy ja bym rzekła nawet bardziej świadomie niż inni tak jest np w moim wypadku) Lala bardzo mi przykro z powodu twojej przyjaciółki. Moim zdaniem znalazłaś już odpowiedź na natręctwa na temat wyglądu. Twoi rodzice postarali się (zresztą moi również) o niską samoocenę u Ciebie. A zastanawiałaś się nad szansą odnowienia tej przyjaźni, może warto spróbować. Twoi rodzice zachowali się wobec twojej przyjaciółki bardzo nieładnie. Walcz o swoje zdanie nawet jeśli rodzina jest przeciwko tobie. Nie pozwól aby brat decydował za Ciebie ani nikt inny. Jak będzie się wyśmiewał z twoich znajomych i chłopaka to zapytaj się go jakich on ma znajomych, a może tak naprawdę wcale ich nie ma. Nie bój mu się sprzeciwić. Postaw na swoim przecież z nim nie będziesz układała sobie życia. Uwierz mi na początku może być ciężko ale już sama satysfakcja z obrony własnego zdania zrekompensuje ci jakieś uwagi ze strony brata. Zresztą uważam, że sam jest mocno zakompleksiony. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:28 am ] Cicha głowa do góry, walka z lękiem jest trudna ale poradzisz sobie. Też jak ty chciałam, żeby moja rodzina była lepsza i inna niestety tak naprawdę zmieniać możesz tylko siebie jeśli oczywiście tego sama chcesz. Akceptuję to, że są tacy jacy są nawet czasami potrafię ich zrozumieć ale JA chcę się zmienić dla siebie, nie chcę być taka jak oni. Wierzę, że mi się to uda - inaczej być nie może. Zmiana nie jest łatwa ale jest możliwa. W moim myśleniu osoba którą kocham przestaje być przedmiotem, które mogę bez żadnych konsekwencji obrażać, wypominać mu jego cechy zewnętrzne, krytykować za to jaki jest i co lubi - KONIEC Z TAKIM POSTRZEGANIEM CZłOWIEKA KTóREGO BARDZO KOCHAM. Najważniejsze w zmianie sposobu myślenia u mnie jest dostrzeżenie w mojej drugiej kochanej połówce człowieka bardzo czułego i wrażliwego, istoty żyjącej i czującej, która tak jak ja potrafi cierpieć i odczuwać ból, cieszyć się i kochać i którego przez takie wieczne krytykowanie można porządnie skrzywdzić. Doszłam do wniosku że do czasu zanim związałam się z moim Miśkiem tak naprawdę miłość dla mnie była moim egoizmem. Kochałam (w swoich wyobrażeniach) osobę, która mi się podobała a wiecie że wiele osób może się podobać. Moja miłość wyobrażona była miłością bardzo przedmiotową, miała MI sprawiać radość uczucia tego partnera były takie jak ja je sobie wyobrażałam a nie takie jakie on miał - w końcu to moje wyobrażenie. W rzeczywistości ja mam swoje uczucia i mój chłopak ma swoje uczucia i to w związku trzeba zaakceptować i uszanować nawet jeśli nas osobiście to może denerwować. Ludzie to nie przedmioty (szkoda, że obecnie dąży się do uprzedmiotowienia człowieka np w mediach). To istoty czujące, które podobnie jak my mamy uczucia, które łatwo zranić jeśli bezwzględnie się nas krytykuje.
  2. Ha widzisz właśnie takie momenty są wspaniałe i dla takich momentów warto jest walczyć z chorobą. Wydaje mi się że mężczyźni, którzy uczestniczą w tym forum są bardzo dojrzali i odważni. Nie powinieneś Mariusz się tym przejmować wręcz przeciwnie powinieneś być dumny że potrafisz decydować o swoim losie bo to że jesteś tutaj znaczy że nie idziesz na łatwiznę, super. Choroba nie wybiera ale faktycznie chyba kobiety są bardziej skłonne do zwierzeń. Dobrze że tu jesteście. Dzisiaj u mnie niezbyt dobrze dopadła mnie jakaś chandra. Mam wielką ochotę się przejść ale czekam na Michała. Wkurza mnie to, że nie mam pracy, czasami czuję się bezużyteczna (stare myślenie hehe). Wierzę że wkrótce ją znajdę, zresztą czekam na odpowiedź z jednej firmy. Poza tym widziałam film Taksówkarz też mnie trochę przygnębił no ale juz nie nudzę!
  3. Cookie ale wszystko o czym piszesz odbywa się w twojej głowie. To jest choroba zakłócenia w funkcjonowaniu mózgu spowodowane stresem i lękiem. Nerwica otępia sprawia że czujemy się bardzo niepewnie Nie wolno ci dać za wygraną bo nigdy się tego nie wyzbędziesz, to cię będzie gryzło i gryzło, czepiało się różnych sytuacji, osób aż w końcu wypalisz się totalnie. Nerwica jest chorobą destruktywną niby sobie funkcjonujesz normalnie ale jednak jak gdyby jesteś gdzieś obok, masz wrażenie, że to co dzieje się wokół to Ciebie nie dotyczy i w ten sposób życie przelatuje ci przez palce. Warto zmierzyć się z tą chorobą, żeby poczuć, że się żyje, żeby świadomie odczuwać każde zdarzenie, każdą emocję, każde uczucie bo nawet jeśli jest przykre to jesteś tego świadoma. Moim zdaniem jest normalne, że w zależności z kim przebywamy też różnie się zachowujemy, spróbuj przestać to analizować - wiem doskonale że to cholernie trudno ale ja sobie powtarzam "po jaką cholerę ja to wszystko analizuję, szkoda mi czasu na jakieś analizy" i czuję się od razu lepiej. Wiesz pewne rzeczy musisz sobie stale powtarzać, żeby je przyswoić na początku wydaje ci się że chcesz sobie coś wmówić bo tak jest ale musisz to sobie teraz wmawiać bo w młodości nikt zapewne tej wiedzy ci nie przekazał a ona służy zdrowiu. Ja uczę się nowego postrzegania świata, nie jest on już taki beznadziejny, niepewny jak kiedyś, coraz częściej czuję w sobie radość życia to co kiedyś było żalem nagle zmieniło się w wielkie zadowolenie i szczęście. Powoli pozbywam się tych uczuć, wrażeń emocji, którymi się karmiłam w moim dzieciństwie i czuję się z tego powodu bardzo dobrze na dodatek bardziej zdrowa i spokojna. Bardzo ważną sprawą jest umieć radzić sobie ze złymi emocjami ich się nie pozbędziemy. Pocieszę cię kiedy moja nerwica była nasilona kiedyś obudziłam się rano i poczułam okropną niechęć wręcz jakąś nieuzasadnioną złość do mojego Michała pamiętam to jak dziś to było okropne i straszne ale wykrzesałam ostatnimi siłami chęć walki z tym cholerstwem i się udało. Obecnie jestem bardzo szczęśliwa z moim chłopakiem (pragnę żeby tak było zawsze) i Wy też będziecie szczęśliwi ale musisz zmienić swój sposób myślenia. Jeśli czujesz się beznadziejna, niewarta miłości itp niestety w ten sposób też patrzysz na innych ludzi i to co cię otacza. Neurotycy potrafią bardzo siebie katować takimi stwierdzeniami. Warto zmienić to negatywne podejście do życia. Wierz przede wszystkim sobie a nie innym. Powtarzaj sobie "Mam prawo kochać kogo tylko chcę", "Mam prawo być z tym kim chcę", "Mam prawo cieszyć się moim związkiem", "Mam prawo być tym kim chcę" Ufam sobie i swoim uczuciom bo są one prawdziwe i szczere a natręctwa to tylko choroba" Pamiętaj ci inni nie są Tobą bo nie ma kogoś takiego samego jak ty. Jesteś wyjątkowa i ciesz się tym. Miej swoje zdanie, uczucia, emocje. Będzie dobrze uwierz mi.
  4. Mariusz pocieszę cię ja też chciałam i czasami chyba nadal chcę żeby mój związek był idealny (tak jak napisałeś) ale to rzadko bo zdaję sobie sprawę że tak nigdy nie będzie. Zresztą idealizm po pierwsze jest nierealny a po drugie szkodliwy dla zdrowia. Wyobraźcie sobie sytuację jesteśmy idealni a tu na samym środku nosa wyskakuje nam pryszcz (czyli to co lubimy najbardziej hahaha) no totalna złamka no nie, bo przecież mamy być idealni, a że tacy na szczęście nie jesteśmy to go olejemy (i może coś z nim zrobimy hahah). W zdrowym związku konieczna jest akceptacja nie tylko wyglądu ale również charakteru partnera, jego sposobu bycia itp i to jest właśnie najtrudniejsze. Czasami coś nam się w nich nie podoba, czegoś nie lubimy ale to nie znaczy, że ich nie kochamy (odnośnie natręctw o wygląd). Co do Boga już chyba wcześniej o tym pisałam ale napiszę raz jeszcze Bóg dał nam wolną wolę w decydowaniu o sobie jeśli wierzymy w Niego nie dzieją nam się złe rzeczy dopiero kiedy zaczynają włączać się w nasze postrzeganie świata lęki, obawy, utarte przekonania potrafimy my ludzie nie Bóg porządnie sobie napsuć krwi. Apsik super że wychodzisz z tego cholerstwa, mam nadzieję, że ja również i że wszyscy na tym forum z tego wyjdą. Zresztą po to tu jesteśmy żeby sobie pomagać tak zupełnie bezinteresownie i to jest piękne. Psychoterapia bardzo pomoże tylko wówczas kiedy się w nią zaangażujemy, kiedy się otworzymy i szczerze wyznamy co nam leży na sercu. Kiedy rozmawiasz z psychologiem trzeba mówić tak jak było naprawdę nawet jeśli jest to bardzo przykre. To w naszych doświadczeniach z dzieciństwa, okresu dojrzewania wczesnej dorosłości kryją się odpowiedzi na lęki, które nas nękają teraz w postaci różnych natręctw. Wtedy to jako dzieci i młodzież kształtował się nasz sposób postrzegania świata niestety często nie był on prawidłowy i te nieprawidłowości trzeba wykryć i spróbować nauczyć się bardziej właściwego przede wszystkim korzystniejszego dla naszego zdrowia i bycia sposobu myślenia (nie jest to łatwe, trzeba czasami porządnie się napracować, wiele przecierpieć ale warto!). Polecam książkę Evy-Marii Zurhorst "Kochaj siebie a nieważne z kim się zwiążesz".
  5. Lala rzeczywiście mnie też pani psycholog o podobne rzeczy zapytała ale nic mi nie sugerowała. Wierz mi odpowiesz prawdziwie i nawet jeśli będziesz się bała mówić że kochasz. Wystarczy że się otworzysz i opowiesz jej coś o sobie na pewno zrozumie że to głębsza sprawa a za tym wszystkim kryje się lęk i właściwie niewiedza. Mi wiele ważnych spraw nie wytłumaczono. O pewnych sprawach nie miałam pojęcia. Przede wszystkim nie pokazano mi jak budować pozytywne relacje z innymi ludźmi. W każdym związku nigdy nie będzie idealnie ale pomimo to związek może być szczęśliwy, trwały i zdrowy. Miłości tak naprawdę się uczysz. Najważniejszą miłością jest miłość rodzicielska bo to ona przygotowywuje Ciebie do kochania osoby z którą się wiążesz jeżeli tej lekcji nie przerobiłaś nie dziwi fakt, że trudniej jest układać sobie życie ale to że tej lekcji nie przerobiłaś nie znaczy że następnej nie jesteś w stanie się nauczyć. Jest nam trudniej ale za to cieszy nas każdy krok do przodu podwójnie.
  6. Lala powtarzaj sobie że twój sposób postrzegania świata, ludzi jest piękny, wartościowy i wspaniały bo wypływa z Ciebie, z twojego wnętrza. Nie kieruj się opiniami twojego brata i innych bo masz prawo mieć swoje zdanie i kropka. Jeśli będzie cię krytykował, albo ci dokuczał to po prostu zapytaj się go czy sam z sobą nie ma problemów. Pytam się jakim prawem twój brat ocenia innych. Niech najpierw zajmie się sobą. Widzę że twój brat nie potrafi uszanować twojego szczęścia chociaż zapewne bardzo cię kocha ale patrzy na twój związek ze swojej perspektywy a nie twojej w końcu inaczej być nie może bo przecież nie jest tobą więc jego słowami się nie przejmuj. Mam pytanie podobasz się sobie? Akceptujesz swój wygląd? Jeśli byłaś dla siebie surowa pod tym względem nie dziw się, że jesteś surowa też dla swojego ukochanego z tego powodu. Zastanów się przecież ma prawo ci się podobać ktokolwiek. Pamiętaj kochasz swojego chłopaka za to jakim jest człowiekiem a nie jego wygląd. Wygląd jest cechą zmienną i ulotną nie warto na tym się koncentrować. A jak chcesz z nim być to już bardzo wiele. Ważne żebyś zrozumiała, że o swoim życiu decydujesz ty i nikt nie ma prawa narzucać ci swojego zdania. Pracuj nad sobą, pokochaj siebie taką jaką jesteś i pamiętaj że ta druga osoba też ma uczucia! Natręctwa miną jeśli uwierzysz w siebie, jeśli uwierzysz w prawdziwość swoich uczuć bo one są prawdziwe ale jeśli sobie nie ufamy to jak możemy w to uwierzyć. Uwierz że kochasz szczerze bo tak jest.
  7. Lala nawet najlepiej udowodnione reguły, zasady itp nie są ostateczne, zresztą uważam że w psychologii też wiele rzeczy poszło w złym kierunku, wystarczy przejść się po księgarni i widzi się tytuły typu jak osiągnąć zawodowe sukcesy, jak być bogatym, jak być pięknym itp ale nawet w tych naukowych opracowaniach człowiek przybiera postać właśnie jakiegoś robota. Ludzie mają różne uczucia, zdolności, możliwości czy przekonania. Nie bez winy są media które lansują określony typ człowieka a więc bogatego, pięknego, inteligentnego, odnoszącego sukces a ja się pytam gdzie w tym lansowanym świecie jest miejsce dla ludzi dla których kasa tak naprawdę nie jest aż tak ważna, dla których rodzina jest najważniejszą sprawą na świecie, dla których miłość jest kwintesencją życia nawet jeśli przeżyli ciężkie dzieciństwo, po prostu w tym lansowanym świecie nie ma na to czasu. Myślę że dla większości z nas na tym forum i nie tylko te wartości są bezcenne nawet jeśli nie są "trendy". Ja jestem dumna, że mam swoje zdanie i że nie jestem taka jak wszyscy. Powoli zaczynam doceniać te wszystkie trudności jakie przeszłam w życiu żeby móc jeszcze bardziej cieszyć się życiem i kochać. Niestety takich jak my mogą uważać za dziwaków ale szczerze powiedziawszy mam to gdzieś. Lala walcz o swoje zdanie, swoje uczucia, swoje poglądy. Ważne żebyś słuchała swojej intuicji a nie jakichś psychologicznych reguł. Nawet nie wiesz kto brał udział w tych badaniach na podstawie, których uzasadniano te "reguły", w jakich warunkach one były przeprowadzane itp. Ktoś kto ma zamiar uwiarygodnić swoją tezę zrobi wszystko, żeby było jak on chce. Autor tej książki zapewne nie zdaje sobie sprawy jakie szkody może wyrządzić takimi uogólnieniami. Ludzie skrzywdzeni potrafią moim zdaniem kochać bardziej niż inni tylko muszą najpierw wyzbyć się swoich mechanizmów obronnych, które wypracowali w trakcie swojego życia. Muszą dużo nad sobą pracować ale to nie znaczy że gdy ktoś ich pokocha nie potrafią tej miłości odwzajemnić, właśnie potrafią bardziej niż osoby wychowywane w rodzinach kochających się bo kochanie jest dla nich najważniejszą wartością. Tak jest w moim wypadku na pewno.
  8. Hm! Lala witaj na forum. Nie wierz temu co napisał ten facet w tej książce. Po pierwsze wcale nie znasz tego autora, nie wiesz kim on jest, jaki jest w stosunku do innych ludzi a to że napisał książkę to nic nie znaczy. Wiesz co skoro on ma takie podejście do życia to moim zdaniem idzie na totalną łatwiznę. To skończony egoista najwyraźniej. Jakim prawem ocenia ludzi skrzywdzonych. Ja bym rzekła cham. Po pierwsze każdy bez względu na to w jakiej rodzinie się wychował, co przeżył, jakie błędy popełnił nie jest jednostką nie zdolną do miłości. Trzeba się jej uczyć. Miłość jest w nas ale właśnie trzeba pokochać siebie takim jakim się jest razem ze wszystkimi swoimi ułomnościami. Też tak miałam że czepiałam się wyglądu Michała ale zrozumiałam że kocham mojego Miśka takim jakim jest człowiekiem a wygląd w zasadzie nie jest dla mnie ważny, zresztą wygląd zewnętrzny jest bardzo ulotny. Jednego dnia jesteś piękna/y, silny, następnego dnia może jakaś choroba toczyć twoje ciało. Podoba mi się bardzo mój Michał chociaż nie jest taki jakim sobie go wyobrażałam i wiesz co tym bardziej mnie to cieszy. Jest zwyczajnym, prawdziwym(a nie wyobrażonym) kochanym człowiekiem z którym chcę być do końca życia i dłużej. Wiesz dla mnie kasa też nie ma takiego znaczenia ważne byśmy razem z Michałem za nasze zarobione pieniądze godnie żyli ale za wszelką cenę do sukcesu dążyć nie będę. Kolejną bzdurą moim zdaniem jest zazdrość w stosunku do ludzi sławnych i bogatych bo ja tego nie mam. Ja jestem szczęśliwa że ani nie jestem sławna ani bogata. Wystarczy popatrzeć na taką sławną i bogatą Breatney Spears która dzień po dniu stacza się w dół, jak popada w nałogi, jak niszczy siebie i swoje dzieci i co ja mam jej tego zazdrościć nigdy w życiu. W ogóle rzadko się zdarza aby ludzie bogaci byli ludźmi kochającymi (chyba że pieniądze) i co ja im mam tego zazdrościć - nigdy w życiu. Lala wierz mi bardzo kochasz swojego partnera wystarczy jako dowód że chcesz walczyć z tymi natręctwami nie poddawaj im się wyjdziesz z tego a tą książkę podaruj komuś albo połóż żeby cię dodatkowo nie wkurzała. Wiesz ten facet ma prawo pisać co chce ale wierz mi to co napisałaś co on w niej zawarł bardzo mnie uraziło i zapewne nie jednego też.
  9. Zastanów się czy naprawdę wokół Ciebie nie ma kogoś, kto by potrzebował twojej pomocy. Mam wrażenie, że z dnia na dzień pogrążasz się w swoim żalu ale czy na pewno nie jesteś w stanie sobie wybaczyć złamania tych zasad każdemu zdarza się popełniać błędy i każdy ma prawo zmienić swoje życie jeśli tylko chce. Powinnaś udać się do lekarza lekarstwa by ci pomogły. Stres związany z lękiem zapewne mógł spowodować zakłócenia w prawidłowym funkcjonowaniu twojego organizmu bardzo pomocna w tym wypadku jest serotonina - hormon ten pozwoli wyciszyć twoje lęki. Mi bardzo pomógł Paromerck. Trzeba było trochę przecierpieć bo działa dopiero po kilku tygodniach ale teraz jest dużo lepiej. Mniej się boję i potrafię zrozumieć skąd te lęki się biorą. No i oczywiście psychoterapia się przyda. Naprawdę warto wyrzucić z siebie to wszystko co nas gryzie. Łatwiej wtedy odkryć skąd te lęki się u nas biorą. Wierz mi dużo też trzeba nad sobą pracować. Z takim podejściem jakim się Cookie kierujesz daleko nie zajdziesz. Musisz uwierzyć, że jedyną możliwością wyjścia z tej autodestruktywnej sytuacji jest wykrzesanie choćby odrobinki chęci. Uda ci się. Przyjrzyj się swojemu otoczeniu. Czy jest ktoś w nim z kim mogłabyś porozmawiać, kto by cię zrozumiał albo kto liczy na twoją pomoc, kto jest bliski twemu sercu? Spróbuj bo w życiu czeka cię zapewne wiele wspaniałych chwil ale najpierw postaraj się kawałek po kawałku rozbierać mur który wokół siebie stworzyłaś. NIE JESTEś NAJGORSZA - KAżDY CZłOWIEK MA SWOJą WARTOść. NIE POWINNAś TAK SUROWO SIEBIE OCENIAć. DAJ SOBIE WIęCEJ LUZU. MASZ PRAWO SIę MYLIć. Będzie dobrze ale musisz spróbować! [ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:15 pm ] przepraszam chodziło mi o Kordiankę.
  10. Apsik fajny post. Cieszę się że wychodzisz z tego. U mnie również podobnie jest duża poprawa. Mnie wczoraj znów dopadły natręctwa nt wyglądu mojego Michała tzn bardzo mi się podoba ale momentami czepiam się szczegółów i to mnie wkurza bo od razu dobry humor mi się psuje. Domyślam się dlaczego tak się dzieje. Pisałam zresztą o tym na tym forum. Zawsze czepiałam się swojego wyglądu, nigdy się sobie nie podobałam a jak przestałam się czepiać siebie znalazłam sobie inny obiekt do czepiania (mojego ukochanego). Coraz częściej dostrzegam jak bezwzględnie i bezdusznie traktowałam siebie do czasu kiedy w moim życiu nie pojawił się Michał. Ten wypracowany przeze mnie przez te lata mojego życia mechanizm myślenia i postrzegania rzeczywistości jest naprawdę przerażający. Tak niestety siebie traktowałam. Najtrudniej zaakceptować siebie takim jakim się jest ale zdaję sobie sprawę, że jeśli tego nie zrobię nadal będę krzywdzić siebie i innych moimi ocenami. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:15 am ] Napisałam że mi się poprawia ale momentami niektóre myśli mnie potrafią tak wkurzyć że wszystko wraca tylko na szczęście umiem z tym walczyć. Też zaakceptowałam tę chorobę no cóż jest to rodzinne i wiem, że jeśli chodzi o mnie to rozwijało się w "dogodnych" do tego warunkach ale tak jak Apsik przestałam mieć żal do ojca, mamy, siostry itp. rozumiem że pewnych rzeczy nie byli świadomi i wiecie co jest super zwłaszcza, że Michała też już na 99% zaakceptowali.
  11. Kordianka nie bardzo mi się podoba określanie siebie wrakiem rozumiem że możesz czuć się wyczerpana walką z chorobą bo mnie też bardzo wymęczyła ale spróbuj odwrócić to w bardziej pozytywną stronę dla siebie. Dzięki tej chorobie wiesz że jesteś bardzo wrażliwą osobą, łatwo zapewne cię zranić ale wrażliwość to ogromna zaleta i trzeba się tym cieszyć. Szukasz jednak wiedzy na temat tej choroby a więc jednak gdzieś w głębi duszy tkwi w tobie siła i odwaga do walki z nią. Przestań przejmować się krytyką innych. Masz prawo i to sobie powtarzaj być kim chcesz. Nie chowaj się za tymi wszystkimi maskami, które wypracowałaś zapewne przez szereg lat. Spróbuj spojrzeć na siebie pozytywnym okiem. Akceptuj swoje wady ale ich nie eksponuj, skup uwagę na zaletach, rozwijaj je. Świetnie że gdy ktoś cię krytykuje ty potrafisz mieć swoje zdanie o to chodzi ale też musisz ty sama popatrzeć na siebie z dystansem. Widzisz sama gdzie leży twój problem spróbuj więc go rozwiązać nie jest to łatwe czasami to męki ale warto spróbować bo tu chodzi o twoje życie, które masz tylko jedno.
  12. Kapralis wiem o co ci chodzi ale to nie do końca chodziło mi o zakochanie wiesz kiedy wchodziłam w mój związek wcale nie było różowo rzekłabym nawet trochę pochmurnie. Przez pewien etap musieliśmy przebrnąć żeby zrozumieć że jesteśmy dla siebie. U mnie to jest intuicja, przeczucie że ten partner jest tym, z którym chcę być aż po wieki wieków. A im dłużej go obserwowałam w związku tym bardziej się w tym upewniałam. Wiecie czasami warto słuchać intuicji i tego "głosiku", który podpowiada nam co jest dla nas dobre a co nie. Wiem że życie we dwoje nie jest łatwe ale nie znaczy to że nie jest wspaniałe, że nie mam prawa się cieszyć i być szczęśliwa z tych wszystkich problemów, problemików które udało nam się razem rozwiązać. A miłość dla mnie to proces. Z każdym dniem, rokiem miłość staje się coraz bardziej oczywistym uczuciem. Ja jestem dopiero na początku drogi, mogę powiedzieć że dopiero pojawił się u mnie ten zalążek miłości. Ode mnie będzie zależało czy się rozwinie czy zwiędnie. Mogę powiedzieć, że będę starała się ze wszystkich sił aby się rozwijał. Mój sposób na natręctwa jest bardzo prosty, niedawno do tego doszłam o co w nich chodzi i widzę gdzie tkwi błąd. Po pierwsze trzeba sobie zadać pytanie dlaczego myślę że nie kocham skoro to nieprawda dlatego, że całą swoją energię wkładam w swój związek, cieszy mnie każda chwila spędzona z moim Michałem, martwię się o niego, tęsknię za nim, staram się mu pomagać w trudnych chwilach, chcę dzielić z nim życie. A zatem myśl ta jest fałszywa a wręcz rzekłabym obelżywa podobnie z natręctwami o zdradzie. Kiedy pojawiają się u was te myśli czy pojawia się w nich wasz partner. W moim wypadku nie. Jestem tylko ja bezwzględna, zimna i sama - powrót do świata wyobrażonego ale w realnym świecie jest przecież Michał, którego bardzo kocham i za żadne skarby nie chciałabym go skrzywdzić, kocham go dlatego w życiu nie chciałabym go w jakikolwiek sposób zdradzić - wyczuwam w tych natręctwach chory egoizm, myślenie tylko o sobie i swoich przyjemnościach. Te natręctwa budzą lęk, panikę histerię bo chociaż o nich myślimy wcale ich nie chcemy, nie są zgodne z tym jacy jesteśmy w rzeczywistości. Tutaj potrzebne jest poczucie własnej wartości, wiara w to, że się jest wspaniałymi ludźmi. Bo tacy jesteśmy ale musimy w to uwierzyć wtedy łatwiej będzie zrozumieć fałszywość tych natręctw.
  13. Masz rację Kordianka to nie jest w żadnym wypadku miłość. Muszę przyznać, że zanim poznałam Michała też wyobrażałam sobie, że jestem z kimś znanym, z kimś kto mi się podobał a czasami nawet i nie i w tym wypadku rzeczywiście takie wyobrażenia pomagały przezwyciężyć samotność niestety ma to w tej chwili dla mnie też negatywne skutki bo rozwinęłam w sobie taki tok myślenia, który bardzo mi utrudnia życie ale już dużo rozumiem z nerwicy i wiem, że warto zmieniać ten sposób myślenia. Wiesz dlaczego u nas myśli koncentrują się na negatywnych aspektach związku bo my w rzeczywistości powtarzam W RZECZYWISTOśCI bardzo kochamy naszych partnerów niestety te ciągłe wędrówki w świat wyobraźni powodują, że trudniej nam to jest zrozumieć. Nie wiem czy inni na tym forum mieli podobnie ale ja od samego początku wiedziałam, że Michał jest dla mnie tym jedynym, z nim chcę mieć dzieci, dla niego chcę żyć, z Nim chcę się smucić i cieszyć. Przede wszystkim moje uczucia są rzeczywiste wręcz namacalne, nie odbywają się tylko w mojej wyobraźni. Mój związek sprawił, że się rozwijam zwłaszcza moja sfera duchowa, uwierzyłam w siebie, dzień w dzień pokonuję chorobę i wierzę bardzo, że jestem na dobrej drodze do wyzdrowienia. Jestem dumna z siebie, że potrafię kochać i chcę kochać. Natręctwa są wyrazem egoizmu, koncentracji na sobie, który w rzeczywistości prowadzi do alienacji i autodestrukcji.
  14. Hej! Cookie w żadnym wypadku nie wolno ci rezygnować z siebie. Masz prawo mieć swoje zdanie, potrzeby, uczucia, emocje. Masz prawo mieć gorsze dni. Istotne jest żeby pokazać tej drugiej stronie, że zależy ci na tym aby pokonać te twoje słabości. Chore u nas jest to myślenie "wszystko albo nic". A to nie o to chodzi. Moim zdaniem powinnaś skupić się na wspaniałych stronach swojej osoby i je rozwijać zaś wady zaakceptować ale ich nie eksponować, nie użalać się nad sobą, nie gnębić siebie stwierdzeniami typu "jaka jestem beznadziejna", "nic mi nie wychodzi" itp. bo to nieprawda. Zapewne z mnóstwa rzeczy, decyzji, rozwiązanych problemów nawet tych najdrobniejszych powinnaś być dumna ale czy jesteś? Twój partner zapewne nie oczekuje od Ciebie żebyś mu się całkowicie podporządkowała. A może będzie potrzebował twojej rady, warto mieć swoje zdanie. Twoja opinia inna niż jego może rzucić nowe światło, korzystniejsze na sprawę z którą ma problem.
  15. hej! Pikpokis, Mariusz ja też jestem zazdrosna zwłaszcza jak przyjeżdżają kumple mojego Michała z Anglii i wyciągają go na piwo też mam różne myśli ale wiem, że w dużej mierze to też objaw nerwicy jak wszystkie inne natręctwa. Co ciekawe jeśli idzie z kumplami z pracy to mi to tak bardzo nie przeszkadza ale z tymi z Anglii to mnie wkurza. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie tędy droga nie mogę mu zabraniać wychodzić z kimś, kto jest dla niego bardzo dobrym kumplem, z którym się zna od lat (od czasu do czasu jedynie troszkę "truję" na ich temat). Trzeba zmienić dotychczasowy tok myślenia jest to trudne ale warto spróbować. Trzeba myśleć o tym co się dzieje tu i teraz a nie wyobrażać sobie coś co by się mogło stać.
  16. Cookie masz 100% racji. Najgorsze jest to że ten chory egoizm jest nieźle zakamuflowany. Dzięki ci za tego posta. Cieszę się że też doszłaś do tego że to choroba jak sami dobrze wiecie potrafi ona nieźle napsuć krwi ale nie możemy się jej poddać i wierzę że wszyscy z tego wyjdziemy. Każdy kolejny post w tym temacie na tym forum nas ku temu przybliża.
  17. Mieciu wiesz mi też towarzyszą różne myśli czasami tak okropne i podłe że szkoda mówić na szczęście wiem że tą są tylko natręctwa na dodatek zawsze pojawiają się wtedy gdy napotykam jakiś impuls np coś widziałam w tv itp. czasami też nie lubię być wśród ludzi też wtedy czuję się jakoś niepewnie ale zdaję sobie sprawę że to tylko lęk zresztą jak i natręctwa. Wiesz to że boisz się chorób to musi mieć jakiś podtekst warto zastanowić się skąd te lęki na ten temat mogły się u ciebie wziąć warto spojrzeć w przeszłość. Nie martw się wszystkim nam to minie niestety to wymaga cierpliwości.
  18. Cicha trzymaj się u mnie jest podobnie. Mój ojciec też jest okropnym nerwusem widzi wszędzie jakieś zagrożenia, denerwuje się przy nawet mało stresującej rozmowie itp. Mama kompletnie się wycofała z życia. Siostra też jest strasznie nerwowa no i ja mam natręctwa. Nie wolno nam się poddawać bo ta choroba prowadzi do autodestrukcji. Trzeba pokonywać te cholerne lęki i im się nie dawać. Już dawno zrozumiałam, że to co się ze mną dzieje wcale nie służy mojemu zdrowiu wręcz przeciwnie dlatego nie wolno słuchać tych myśli one są jak zaraza. Nie ma co ukrywać mam problem ze swoimi emocjami ale od czasu jak jestem z Michałem totalnie się "wyluzowałam", czuję się bezpiecznie i wspaniale. Niestety przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. W tym wyobrażeniu o miłości z naszej przeszłości chodziło mi właśnie o to że chociaż doświadczamy ją na codzień ze strony naszych partnerów, sami ją okazujemy to cały czas poddajemy ją w myślach w wątpliwość bo nie jest taka jak ją sobie wyobrażaliśmy, jest taka "zwyczajna" ale piękna. Rodzice poprzez swój związek nie nauczyli nas jak budować zdrowe związki, nie nauczyli nas bliskości, szacunku wobec własnej osoby,a w moim przypadku sprowadzili życie do korzyści materialnych, zewnętrznych. Marusia dasz radę. Będziesz szczęśliwą mężatką. Wiesz że to choroba tak więc znajdziesz w sobie siły żeby ją pokonać. Już sama świadomość destruktywnej siły tej choroby mobilizuje organizm do obrony. Trzymam kciuki.
  19. Pikpokis nerwica jest chorobą dziedziczną ale wydaje mi się, że chodzi tu bardziej o przekazywanie dzieciom zachowań i lęków z którymi borykali się nasi rodzice a z którymi po prostu nie umieli sobie poradzić. Wiesz w nerwicy chodzi o zmianę myślenia. Koncentrowanie się na tym co dzieje się tu i teraz a nie zastanawianiu się nad rzeczami w zasadzie niemożliwymi do wyjaśnienia (np czym jest miłość w naszym przypadku). Ja staram się pracować nad poczuciem własnej wartości i budować wiarę w siebie. Kiedy ufasz sobie ufasz też swoim uczuciom, poglądom itp. Doszłam też w końcu do tego dlaczego pojawiła się w mojej głowie ta wstrętna myśl (wiesz jaka). Chodzi o to, że zanim związałam się z Michałem wyobrażałam sobie jak będzie wyglądać mój związek, jaka ja w nim będę jaki będzie mój partner itp. tylko że zakochałam się w facecie totalnie innym niż go sobie wyobrażałam. Moja wcześniejsza definicja miłości nie zgadzała się z tą jaką doświadczam w rzeczywistości i pojawił się lęk + kompleksy na swoim punkcie (czasami chorobliwe), trudna sytuacja rodzinna itp spowodowały że się pogubiłam. Nerwica pozwoliła mi poznać siebie. Wgłębić się w mój wcześniejszy tok myślenia, sposób bycia, zachowania. Zrozumiałam że wówczas nie wszystko we mnie było właściwe. No i totalnie nie wiedziałam czym jest związek. Lęki pojawiły się bo kocham w inny sposób niż to sobie wyobrażałam ale wiem że kocham prawdziwie. Każdy kto pisze w tym temacie powinien zastanowić się jak wcześniej pojmował miłość, związek, jak go sobie wyobrażał a jak jest w rzeczywistości.
  20. Hej! Widzę że choróbsko nie ustępuje ale wy też nie ustępujcie! To jest choroba! U mnie dobrze na szczęście ale też miewam myśli ale zamiast nad nimi się rozczulać wolę się koncentrować na tym co mogę zrobić żeby było nam z Michałem jeszcze lepiej. Przestańcie myśleć o rozstaniu bo przecież tego nie chcecie! Kiedy zbliżają się myśli pojawia się lęk i to on otępia. Zaobserwowałam to u siebie wtedy jakby mój organizm skupiał się na tym jak się bronić, dodatkowo jestem nerwowa więc jak w takiej sytuacji mam się czuć dobrze. Kiedy odzyskuję spokój mam też pewność że myśli są wierutnym kłamstwem. Mam pytanie czy zaobserwowaliście u swoich krewnych jakieś objawy nerwicowe? Ja nerwicę mam po rodzicach zresztą moja rodzina jest znerwicowana. Nie pozwólcie aby choroba wzięła nad wami górę bo wierzcie mi skończy się to dla was źle. Cicha czy u Ciebie w domu wszystko ok? Może zdarzyło się coś co cię zdenerwowało? Nie martw się te myśli miną. I znów będzie dobrze. Zresztą nie wiem czy zauważyliście to u siebie ale ja zawsze w końcu znajduję w sobie siły żeby odgonić te myśli. Wy zapewne też tak macie. Bądźcie cierpliwi. Nie poddawajcie się. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:32 am ] Moje rady których sobie sama udzielam ale może i wy skorzystacie: - trzeba wierzyć i ufać swoim decyzjom, uczuciom - traktujcie siebie z szacunkiem (łatwiej jest szanować innych kiedy szanuje się siebie) - bądźcie dumni z siebie (ale nie próżni) - bądźcie dumni ze swojej miłości (jest szczera i prawdziwa) - budujcie waszą pewność siebie (łatwiej będzie wam wierzyć w szczerość waszych uczuć a nie myśli,które są wynikiem właśnie braku pewności siebie) - cieszcie się każdym dniem bez względu czy jest słońce czy deszcz - w ważnych dla was kwestiach kierujcie się waszą intuicją a nie cudzymi opiniami - nabierzcie dystansu do waszej własnej osoby łatwiej będzie wam zrozumieć dlaczego pojawiają się te myśli - nie zapominajcie o waszym bagażu doświadczeń, który ma wpływ na to jak się obecnie czujecie ale nie użalajcie się nad sobą - planujcie - nie oceniajcie innych Pamiętajcie nerwica jest chorobą nie leczona może w przyszłości się rozwijać i doprowadzić do poważnych konsekwencji w waszym życiu.
  21. Hej! Pikpokis jasne że pomoże. Ja na przykład proszę w modlitwie aby mój związek z Michałem się rozwijał, aby był trwały, szczęśliwy i zdrowy, by umieliśmy rozwiązywać nasze problemy mądrze. By nasza miłość z dnia na dzień stawała się coraz głębsza i trwalsza, żeby żadne złe myśli czy pokusy nie niszczyły go, byśmy umieli się im przeciwstawić. Kapralis u mnie podobnie też miałam ucisk w klatce piersiowej teraz już prawie znikł jedynie kiedy naprawdę się boję, problemy z żołądkiem też miałam czasami okropne ciągle było mi niedobrze. W końcu mam nerwicę a ona działa na cały organizm dlatego warto śledzić te sygnały. Kiedy myśli się czają czuję niepokój i od razu jakbym stawała się skoncentrowana ale zarazem zdenerwowana kiedy myśli atakują. Najważniejsze to się im nie poddawać bo to tylko lęk. Bez względu na to czy są to myśli czy objawy somatyczne czy wszystko razem trzeba pamiętać, że to tylko lęki. Trzeba stawiać im czoła żeby one nie zdominowały nas. Oprócz Paromercku stosuję też magnez i chyba pomaga. Słuchajcie to tylko lęki, wyobrażenia, które tak naprawdę w rzeczywistości nie mają odzwierciedlenia. Nie wolno się nimi kierować jest to czasem trudne bo potrafią otępiać (kiedy się bardzo boisz koncentrujesz się na tym jak się ratować) ale kiedy mija ten stan wszystko przecież staje się znowu cudowne. Trzeba się cieszyć każdym dniem. Wierzyć, że choroba w końcu odpuści. Koniecznie trzeba budować poczucie własnej wartości bo czasami mam wrażenie kłócąc się z samą sobą, że po prostu nie ufam swoim uczuciom, boję się tych swoich uczuć ale od razu sobie mówię mam prawo kochać i być kochana, jestem dumna ze swojej miłości do mojego Michała, niech inni mi zazdroszczą jeśli chcą ja nikomu nie zamierzam zazdrościć. Dla mnie mój partner jest strzałem w "10". Nie wolno oglądać się na innych.
  22. Hej! Kapralis to co powiedział ci ten ksiądz i na mnie wywarło wrażenie. Zapewne każdy z nas na forum zastanawiał się nad tym co to znaczy kochać. Na szczęście jest wiele definicji miłości. Każdy z nas może sam ją sobie zdefiniować tak jak chce. Ważne aby związek, który tworzymy z naszymi ukochanymi rozwijał nas, uczył czegoś nowego, uświadamiał nam naszą odpowiedzialność. Kolejnego odkrycia dokonałam u siebie. Ktoś (przepraszam nie pamiętam) na forum wspominał o "swoim świecie" w dzieciństwie. W moim przypadku również taki świat sobie stworzyłam, tylko że wówczas ja w nim byłam dobra, wspaniała itp. Dzisiaj tym "swoim światem" są natręctwa i lęki. Mam wrażenie że przedstawiam siebie w tych myślach jako zimną, obojętną osobę. Na szczęście taka nie jestem. W dzieciństwie uciekałam w swój świat, żeby osłodzić sobie moją trudną sytuację (wtedy chyba czułam się niedobrą i niegrzeczną córką, dręczyło mnie poczucie winy i wyrzuty sumienia) natomiast obecnie poprzez te natrętne myśli (wszystko na szczęście dzieje się tylko w mojej głowie) jakbym chciała obrzydzić sobie tę rzeczywistość, w której żyję, która jest dla mnie wspaniała i dobra (zaznaczam nie jest idealna). To chyba o to chodziło kiedy mi pani psycholog mówiła o zaburzonym mechanizmie ambiwalencji. W tym "swoim świecie" albo jest coś super albo totalnie źle. W realnym życiu wiadomo nigdy nie jest ani super ani totalnie źle. Czasami mam wrażenie, że w moim umyśle rozgrywa się jakiś film. Zlepek skojarzeń, wyobrażeń bo tak na te wstrętne natrętne myśli patrzę. Na dodatek kłamliwe. To taka moja autoanaliza.
  23. Hej! Pikpokis przestań kierować się sugestiami twoich znajomych. Każdy człowiek ma prawo do swoich własnych przekonań, uczuć itp. Skoro walczysz o to żeby być ze swoim chłopakiem to znaczy że bardzo go kochasz nawet jeśli nie zamierzasz szybko wychodzić za mąż. Uwierz że twoje uczucia są prawdziwe, zaufaj sobie i swojej intuicji. Zabraniam kategorycznie Tobie kierować się w tej sprawie cudzymi poglądami. Podam ci przykład wczoraj znana aktorka powiedziała że lubi wysokich facetów a przyznam szczerze, że jedną z moich obsesji jest wzrost no więc znów pojawił się lęk że może... wiecie co ale pomyślałam sobie zaraz w ten sposób cholera ja wcale nie jestem tą aktorką i mam prawo do własnego zdania, gustów, uczuć itp. powiem więcej mój facet dla mnie jest najwspanialszym, najkochańszym najmądrzejszym najtroskliwszym facetem pod słońcem i nawet gdyby mi oferowano miliony przystojnych macho w zamian żaden by się do niego nie umywał. Nie wolno ci się poddawać chorobie. Ja już coraz więcej rozumiem z tej choroby. Wierzę głęboko że ją pokonałam. Może nie tak do końca ale nie ma ona już na mnie takiego wpływu musiałam jednak wiele zrozumieć. Tobie się też uda nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo kochasz swojego ukochanego. Pamiętaj Pikpokis masz prawo mieć swoje zdanie bo jesteś wolną jednostką ale to że się ze swoim partnerem nie zgadzasz w jakichś kwestiach nie znaczy że go nie kochasz i wbij to sobie do głowy! (przepraszam za tak ostre słowa). Nie poddawaj się choróbsku. Wyobraź sobie że to wstrętna żmija która próbuje namącić ci w głowie. Bądź dumna ze swojej miłości. JEST WIELKA TAK JAK KAżDEGO NA FORUM. Kiedy minie lęk i pojawia się spokój świat staje się piękniejszy. Pozdrawiam
  24. Hej! Witam nowego forumowicza. U mnie dobrze ale chciałabym żeby te natrętne myśli już w ogóle przestały mnie denerwować. Ostatnio doszłam do wniosku, że powinnam się skupić raczej na tym co Ja mogę zrobić żeby mój związek z Michałem był jeszcze trwalszy, jeszcze szczęśliwszy. Obecnie naprawdę na nic nie narzekam, wszystko układa się między nami znakomicie gdyby nie te myśli byłabym w siódmym niebie. Zdaję sobie sprawę, że muszę cierpliwie przejść ten etap w moim życiu i za żadne skarby świata się tym cholernym myślom nie poddawać bo moja intuicja podpowiada mi, że w końcu zapomnę o tych natręctwach, a nasze życie z Michałem będzie wspaniałe. Mogę tak myśleć bo mój ukochany to wspaniały, czuły, troskliwy, inteligentny z wielkim poczuciem humoru człowiek. Trzymajcie się ciepło!
  25. Hej! Hanusia to jest naprawdę świetna wiadomość. Będziesz wspaniałą mamą i żoną jeśli planujecie ślub ze swoim ukochanym. U mnie super to co czasami odczuwam to lęki o przyszłość. Bardzo chcę aby wszystko się dobrze ułożyło i wierzę w to głęboko że tak będzie. Zresztą nawet jak miałam te obrzydliwe myśli było mi po prostu wspaniale z moim Michałem. Cieszę się tym co mam bo od życia dostałam naprawdę bardzo wiele. Nie pozwolę aby jakakolwiek choroba, jakiś problem czy trudna sytuacja psuła mi mój związek. Ja nadal zażywam leki ale niewielką dawkę wychodzę z założenia że ze względu na długotrwały stres moje neuronki w mózgu mogły trochę ucierpieć dlatego profilaktyka im się przyda, magnez też łykam. Z okazji Świąt życzę wam szybkiego powrotu do zdrowia, dużo radości, szczęścia i pomyślności.
×