
traqx
Użytkownik-
Postów
106 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez traqx
-
Czego im zazdrościć? Co to niby za wyczyn, żeby chcieć żyć, gdy wszystko się układa?
-
Już ponad tydzień jadłam normalnie i właśnie miałam napad :/
-
Jak ja cholernie zazdroszczę ludziom, którzy mają na tyle odwagi, żeby się zabić...
-
Żałuję, że nie mam na tyle odwagi, żeby to zrobić.
-
Dobre podsumowanie mojego życia.
-
Co za nauczycielem trzeba być, żeby doprowadzić ucznia do cięcia się i myśli samobójczych...
-
Nie mam od jakiegoś czasu kompulsów, ale teraz dla odmiany znowu zaczynam się głodzić.
-
Tydzień bez kompulsów
-
Denerwują mnie osoby, którym wszystko się w życiu układa i uwielbiają się wymądrzać na temat samobójców - jacy to słabi i tchórzliwi ludzie uciekający od problemów Nie życzę im niczego złego, ale założę się, że gdyby im też nagle przestało wszystko wychodzić, to przestaliby pieprzyć takie głupoty...
-
*koleżance Tak się zastanawiam nad pójściem do specjalisty, ale co by to dało? Ciąg różnych wydarzeń sprawił, że po prostu została przekroczona moja granica wytrzymałości psychicznej i chyba ten psycholog musiałby mi w jakiś magiczny sposób wymazać z pamięci kilka ostatnich lat, ale tak się nie da...
-
Na czym polega pomoc psychologa, gdy zgłasza się do niego osoba z myślami samobójczymi?
-
Mam dziś próbną maturę i pewnie ją zawalę i pewnie będę znowu wzywana na dywanik dyrektorki, żeby posłuchać, jaka to jestem głupia
-
Mam dość, ta szkoła mnie wykańcza psychicznie. Niektórzy "nauczyciele" naprawdę nie powinni pracować w szkole i mieć kontaktu z młodymi ludźmi...
-
Decevante, powtórz sobie najważniejsze zagadnienia, poprzeglądaj arkusze z poprzednich lat i powinno być ok Też mam w tym miesiącu próbne matury i się przejmuję, bo moja szkoła to niestety takie miejsce, gdzie nie liczy się z drugim człowiekiem - miejsce w rankingu jest najważniejsze. Jak źle napiszę, to mogą coś kombinować, żeby mnie wywalić, bo jeszcze popsuję im statystyki. Po prostu brak słów na to wszystko...
-
Kiedyś myśli samobójcze wywoływały u mnie lekką panikę, czasem nawet zaczynałam płakać. Ostatnio wcale mnie one nie przerażają. Teraz doszłam do tego, że pomysł zabicia się mnie wręcz uspokaja
-
Miałam dziś napad i przejadłam kilkadziesiąt złotych, czuję się jak śmieć. Nafaszerowałam się radirexem i teraz pewnie znowu nie będę nic jadła przez kilka dni...
-
To Ci szczerze zazdroszczę, że masz w życiu osoby, którym na Tobie zależy
-
Coś w tym jest, że te dwie choroby chodzą parą. U mnie anoreksja się przekształciła w bulimię.
-
Nie patrz na opinie innych, bo nigdy wszystkim nie dogodzisz Zapytaj sama siebie, czy TY się dobrze czujesz przy takiej wadze i jeśli TY zdecydujesz, że chcesz troszkę schudnąć (nie pod wpływem innych), to polecam wybranie się do dietetyka - rozsądna dieta i aktywność fizyczna to jedyne słuszne i skuteczne wyjście żeby zgubić kilka kg i zapewniam Cię o tym jako osoba walcząca od kilku lat z zaburzeniami odżywiania. Jeśli po przyrównaniu wzrostu Twoja waga wskazuje na 2 stopień otyłości to może byłoby warto spróbować zgubić kilka kg, żeby wyjść z tej "niebezpiecznej strefy otyłości" w bmi - ze względów czysto zdrowotnych, żeby zmniejszyć ryzyko niektórych chorób (tak jak w przypadku rzucaniu palenia papierosów). Ale pamiętaj o tym, że nieważne ile ważysz - jeśli czujesz się dobrze w swojej skórze, to nie ma sensu się odchudzać dla innych.
-
I jak tutaj wyjść z zaburzeń odżywiania, kiedy matka ciągle mi powtarza, że jestem gruba i powinnam przestać jeść
-
Chciałabym, ale dopóki mieszkam z rodzicami, to chyba nic z tego nie będzie. Co najwyżej by mnie wyśmiali, jakbym powiedziała, że mam takie problemy i chcę iść do psychologa W przyszłym roku zaczynam studia i może uda mi się wyrwać do innego miasta...
-
Przez całe przedszkole i podstawówkę musiałam słuchać wyzwisk odnośnie mojej nadwagi i poskutkowało to gwałtownym schudnięciem 15 kg i anoreksją w gimnazjum. Potem jakoś tak wszystko mi się nagle zaczęło układać, waga wróciła do normy i myślałam, że może wychodzę na prostą, ale jakiś czas temu zaobserwowałam u siebie niepokojące rzeczy (kończę właśnie liceum). W rok przytyłam 20 kg. Często mam tak, że po szkole idę do sklepu i kupuję słodycze za kilkadziesiąt zł (na raz np kilka paczek ciastek, chipsów, jakieś czekolady, pizze i niezdrowe napoje do popicia), a potem oczywiście idę do domu i od razu to wszystko jem w swoim pokoju. Mam jakiś taki nawyk, że po szkole muszę odpocząć oglądając serial, a przy oglądaniu właśnie jem, najczęściej przed nauką, albo w weekendy. Zdarzyło mi się kilka razy specjalnie jechać na drugi koniec miasta (!) po takie niezdrowe jedzenie do oglądania filmu, bo osiedlowe sklepy były akurat zamknięte z powodu świąt... Zauważyłam, że nie chodzi mi nawet o zjedzenie "czegokolwiek", tylko zawsze są to te same rzeczy. Potem mam wielkie wyrzuty sumienia, zaczynam ćwiczyć, głodzić się, albo piję jakieś herbatki przeczyszczające aż do następnego razu... Wymiotowałabym, ale szkoda mi zębów (i tak mam z nimi problemy). W tym czasie zaczęłam też się ciąć. Co to może być? Czy podchodzi to już pod kompulsy, albo co gorsza bulimię?
-
Mam 18 lat i niestety przyszło mi się urodzić w dysfunkcjonalnej rodzinie od pokoleń uwikłanej w liczne rozwody, problemy z alkoholizmem i wszystko inne, co najgorsze. Pojęcie bliskości w ujęciu psychicznym, czy to fizycznym jest mi znane tylko z teorii. W przyszłym roku wyjeżdżam na studia i chcę zacząć terapię (także w związku z ed), ale zastanawia mnie jedna rzecz. Czy przy pomocy specjalisty ktoś taki faktycznie może być zdolny w przyszłości do utworzenia jakiegoś względnie niepatologicznego związku z drugą osobą, czy może lepiej od razu się pogodzić z losem? Najchętniej to bym zerwała kontakt z moimi rodzicami i całkowicie usunęła ich ze swojego życia. Co w wypadku, jakbym kiedyś zaczęła się spotykać z jakimś chłopakiem i chciałby ich poznać, skoro dla mnie samej są to obcy ludzie? Jeśli będę miała dzieci, to mam dopuszczać do kontaktu, żeby je też tak skrzywdzili psychicznie? Mam 30-letnią siostrę i naprawdę przeraża mnie to, jak nie może sobie poradzić z niczym w życiu, ale ona z kolei nie widzi (albo nie chce) żadnych problemów... Nie chcę też tak skończyć