Skocz do zawartości
Nerwica.com

rolingstone

Użytkownik
  • Postów

    304
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rolingstone

  1. proponuję wizytę u psychologa, psychiatry, przydałaby się terapia, podczas której się wygadasz, znajdziesz sposób, by się pozbierać. może też włączyć jakieś leki. na pewno czujesz się jak zbity pies. ale głowa do góry. wyjdziesz z tego. powodzenia!
  2. Aneta22, nie masz żadnej schizofrenii tylko lęk, który Cię nakręca. Nie bój się, przede wszystkim musisz zdecydować się na psychoterapię i może pomyśleć o innym leku (na natręctwa, choć nie jest to lek najnowocześniejszy, dobry jest anafranil). Trzymaj się! ps Czy seroxat sama odstawiłaś, bo się polepszyło, czy lekarz zalecił ?
  3. Dagi, Twoje lęki o zdrowie są rzeczywiście nerwicowe i jeśli badania masz w porządku, to nie obawiaj się, że coś Ci dolega lub że coś przegapisz. To po pierwsze. A po drugie: psychoterapia jak najbardziej. Ja bym proponował poznawczo-behawioralną i jeśli tylko fundusze Ci na to pozwolą, to śmiało idź prywatnie. Większy komfort, no i psychoterapeuta skupia się na Tobie. Leków bym na razie nie włączał, Chyba, że przy zaostrzeniu, ale z tego, co piszesz, to nie jest skrajnie źle. Myślę, że terapia powinna pomóc. Trzymaj się!
  4. zależy jaki natrętny :) natręctwa myślowe często nie są tak uciążliwe (choć mogą być). kompulsje mogą dezorganizować życie i tu rzeczywiście (a na pewno na początku) potrzebne są leki
  5. chyba coś nie tak, raczej: lekami się leczy, ale nie można wyleczyć, tylko zaleczyć. w nerwicy psychoterapia jest podstawą, nawet w ZOK. Co do nerwicy - tu źródła tkwią w środowisku, w sytuacjach życiowych. Owszem, jest jakaś podatność, skłonność itd., ale nerwice wyzwalają sytuacje, środowisko. Potem są już zaburzenia na poziomie neuroprzekaźników, ale żeby to odwrócić, czasem nie trzeba leków. Można np. dotrzeć do pacjenta perswazją i stan chemiczny w mózgu pod wpływem tejże perswazji zmienia się. Choć z drugiej strony, choremu na schizofrenię nie można raczej wyperswadować, żeby nie miał urojeń. Trzeba je zbić rispoleptem czy innymi lekami. Nerwicowiec może wyjść na prostą bez leków. Wszystko polega na dobrze dobranej terapii.
  6. zotral to jak najbardziej psychotrop :) leki antydepresyjne nie otępiają, wręcz przeciwnie a skutki uboczne z czasem zanikają. ziółka pomagają, ale czasem trzeba wziąć coś mocniejszego. no chyba, że ktoś lubi się męczyć. aha, i ważne, żeby nie odstawiać leków, gdy objawy przechodzą. wtedy nerwica najczęściej wraca. no i psychoterapia jako podstawa.
  7. vil, mylisz się. wszystkie leki, które działają na zaburzone funkcje psychiczne, nazywane są psychotropowymi. gosiavongosia ma rację :) - to przez wysoki poziom lęku mamy myśli, że wariujemy. po prostu jest to stan dość nienormalny, więc nie wiemy za bardzo, co się z nami dzieje. lęk pojawia się w obrębie psychiki, a więc myślimy, że coś nie tak z psychiką, a więc że chyba wariujemy. stąd lęk np. przed schizofrenią, którą kojarzymy z zaburzeniami, z chorobą psychiczną. ale - to najważniejsze - nerwica nie oznacza psychozy. jeśli wyjaśnią wam to lekarz i terapeuta, uwierzycie i będzie wam łatwej. głowy do góry!
  8. Ciesz się z małych kroczków, z sukcesów i szukaj siebie, a na pewno znajdziesz. Jeśli nie ma natręctw, to warto się cieszyć. Nie myśl, że wróci, a jeśli (tfu, tfu!!!), to dasz radę. Przecież już Ci się udało
  9. Po lekach są nawroty, to prawda, ale leki w pierwszym rzucie pomagają. Zwłaszcza, jak pisze Ester, na początku, żeby pacjent w ogóle rozpoczął terapię, która jest w nerwicy podstawą. Leki z grupy SSRI wycofują natręctwa i przygotowują grunt dla terapii. Pisanie, że pomagają w stopniu zerowym jest kłamstwem. Może dziurawiec i melissa pomagają w stopniu zerowym na ZOK, ale nie np. seroxat czy anafranil. Czasem nawet terapia nie daje rady i trzeba ustawić pacjenta lekami. Gorzej, gdy na samych lekach się kończy. ZOK wróci bez rozpracowania psychoterapeutycznego. Aha, i do ESTER - rozumiem, że myślałaś, że kolega, który się wypowiadał na temat muzyki, którą powtarza w myślach, słyszy ją jako muzykę z zewnątrz. Za bardzo napanikowałaś z tą psychozą. Trzeba ostrożniej stawiać diagnozy, zwłaszcza tu, na forum nerwicowców. Powołujesz się na znajomość ze słynną prof., na książki, rozumiem, że jesteś studentką. Chyba trochę nadgorliwą. Nie strasz tu nikogo psychozą, dziewczyno
  10. zgadzam się. terapia to podstawa w tym zaburzeniu. leki niczego nie rozwiążą albo rozwiążą na pewien czas, nie na stałe :)
  11. nerwusjo, to, o czym piszesz, to rzeczywiście klasyczna NN. Muszę Ci powiedzieć, że wątpliwościami, czy jesteś opętany czy nie, w ogóle nie zawracaj sobie głowy (łatwo powiedzieć Nie jesteś ani opętany, ani złym człowiekiem itd. Nie jesteś pedofilem i nikomu nie zrobisz krzywdy. Nie martw się. Nerwicowcy nigdy nie realizują swych natrętnych myśli. To po pierwsze. A po drugie - piszesz o psychologu. Czy chodzisz na jakąś terapię? Czy bierzesz leki? Są leki (np. SSRI), które eliminują natręctwa do zera. Zastanów się nad tym! Pozdrawiam.
  12. Rani już w zasadzie wszystko napisał. Kontakt z psychologiem, a leki w razie czego
  13. Robienie prawka może być stresujące, ale nie wiem, czy przyczyni się do zaostrzenia objawów itd. Być może, ale nie w tym tkwi problem. Problem, który przyczynia się do tego, że Twój mąż czuje się gorzej, tkwi głęboko w jego psychice i terapia powinna go stamtąd wydobyć. Na drugie pytanie nikt chyba nie jest Ci w stanie odpowiedzieć. Choć można próbować. Trzeba rozważyć plusy i minusy. Wiesz, najlepiej pogadać z psychologiem, ze znajomymi, przyjaciółmi. Jeśli czujesz się teraz niepewnie (a chyba tak się czujesz, skoro zadajesz nam pytania, radzisz się, obawiasz itd.), to to z pewnością nie jest najlepszy moment na dziecko. Sama pewnie wiesz, jaki stres ma wpływ na ciążę. A i mówienie, że dziecko coś zmieni, może się okazać złudne. Sytuacja nie jest fajna: mąż nie chce słyszeć o lekach, a jednak jego zaburzenia (bo tak trzeba to nazwać) są uciążliwe. Z drugiej strony na co czekać i po co? Jeśli oboje tego chcecie... Jeśli jesteś pewna, że będzie Ci pomagał itd. Choć może być i tak, że to on będzie wymagał opieki, pocieszenia, więc nie będzie to łatwe. Cóż, tak czy inaczej trzeba to głęboko przemyśleć :)
  14. rolingstone

    boję się

    ja bym to skonsultował z lekarzem, trudno coś konkretnego powiedzieć, ale myślę, że to nic groźnego...
  15. Urojenia to to nie są. Bez paniki. Trauma była i trzeba ją przepracować. Jeśli nie chce brać leków (w sumie mu się nie dziwię, choć czasem to naprawdę pomaga - zwłaszcza w NN), to kontakt z terapeutą jest niezbędny, bo same rozmowy z Tobą nie pomogą, a nerwica może wracać i co wtedy?
  16. rolingstone

    boję się

    dorii, a czy Ty widzisz te sceny przed oczami jak normalną rzeczywistość, czy to raczej w wyobraźni? Towarzyszą temu jakieś dźwięki itp.? Myślę, że sprawa z ojcem wpłynęła na Twoją psychikę. Warto byłoby to omówić z psychologiem.
  17. najlepiej zacisnąć zęby objawy uboczne na ogół przechodzą. chyba, że trzeba Ci będzie ustawić inny lek, ale na razie trzymaj się tego. sam się przekonasz po pewnym czasie. Najlepiej nie czytaj ulotki, żeby sobie nie wkręcać objawów jeśli będzie gorzej, to może poproś o coś antylękowego doraźnie, ale świetnie, że dajesz radę w pracy. myślę, że urlop byłby rozwiązaniem dobrym, ale w ostateczności. aha, i jak ktoś napisał, szukaj psychoterapeuty, bo to w Twoim zaburzeniu najważniejsze. na lekach możesz mieć nawroty, poza tym nie są one obojętne dla organizmu. Tak czy owak na pewno będzie lepiej!
  18. to może być fobia społeczna połączona z NN. Jak zwykle psycholog, może psychoterapeuta... Pozdrawiam
  19. Olenstwo - moim zdaniem niezbędny może się okazać powrót do leków, ale do takich, które Twój mąż będzie tolerował. Jak dla mnie to nerwica natręctw, więc leki antydepresyjne (może nowej generacji) będą odpowiednie. Mają mniej skutków ubocznych. Ale swoją drogą psychoterapia (choć trudno się zgodzić, że w silnej NN sama psychoterapia pomoże), może w połączeniu z lekami. Przede wszystkim mąż musi wybrać się do lekarza, by dalej nie męczyć siebie i otoczenia. Życzę zdrowia.
  20. Dla mnie to skandal. To jakiś konował. Samymi lekami nie wyleczy się nerwicy! Psychoterapia jest tu PODSTAWĄ. Leki likwidują objawy i to czasem nieskutecznie, bo nerwica nawet na lekach lubi wracać. Co to za rozwiązanie, żeby faszerować pacjenta lekami, przecież to nie jest obojętne dla organizmu. leki są dobre w stanach ataku lęku, na początku, ale proces psychoterapeutyczny powinien być uruchomiony wcześniej czy później. Ja bym tego lekarza umieścił na naszej czarnej liście! Nieuk....
  21. uważam, że te uciążliwe myśli wycofają się. nic Ci się nie stanie i na pewno w wieku 24 lat nie umrzesz :) Nie martw się. To tylko pewna obsesja. Przecież tak w głębi duszy i tak wiesz o tym, że te myśli są absurdalne.
  22. Bluźniercze myśli wynikające z NN nie są grzechem. Każdy ksiądz to powie. Coraz więcej spowiedników rozumie ten problem i odsyła do specjalisty. To nie chory na nerwicę obraża Boga, ale jest to wynik pewnych nieprawidłowości. Zresztą jak można brać na poważnie te myśli, skoro gdy ktoś zapyta, czy na serio tak się myśli, to odpowiada się, że nie, że moje przekonania są inne. Tak więc trzeba się trzymać tych przekonań, które są... w sercu, a nie tych, które płyną z NN. Chyba, że grzechem nazwiemy jakieś stłumione, wyparte emocje, które powodują NN, a psychoterapia byłaby formą spowiedzi :) Wiem, że pogląd, że natręctwa są grzechem to osobista wizja zakładającego wątek. Ma do tego prawo, a ja mam prawo się nie zgadzać. Tak więc nie zgadzam się. W wizji zakładającego ten wątek Bóg daje się oszukiwać, gdyż bierze pod uwagę myśli, a nie wie, że to wynik NN. To śmieszne. Dla ludzi wierzących Bóg wie wszystko, więc i to, że nie mamy wpływu na myśli bluźniercze, że z nimi walczymy i że tak naprawdę to wcale tak nie myślimy Ufff.....
  23. No wiesz, to raczej standard. Tak zwany lęk przed śmiercią. To raczej obsesyjne myśli na ten temat, ale myślę, że leki powinny to wyeliminować (anafranil, seroxat). Nie martw się, powinno przejść. No to super. I nigdy nie próbuj, bo u nerwicowców nie wiadomo w co się to może rozwinąć. Tak więc żyj higienicznie i zdrowiej. Pozdrowienia.
×