Skocz do zawartości
Nerwica.com

Shantipriya

Użytkownik
  • Postów

    142
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Shantipriya

  1. http://books.google.co.uk/books?id=pGh11wZ-2gUC&pg=PA279&lpg=PA279&dq=wst%C4%99puj%C4%85cych+pod+g%C3%B3r%C4%99+psalm&source=bl&ots=3wYu-knEri&sig=vYNkaUnKwZscSbowCTThzE9GBj0&hl=en&sa=X&ei=MkaXUuzKL-Sw7AauloHwDQ&ved=0CDgQ6AEwAQ#v=onepage&q=wst%C4%99puj%C4%85cych%20pod%20g%C3%B3r%C4%99%20psalm&f=false Proszę przeczytać Psalm zaczyna się od 121 Czytam i jakoś to na mnie nie działa, może dlatego, że przestałam ufać Bogu. Ale dziękuję za dobre chęci.
  2. U mnie to samo ;/ dlatego zawsze rozkoszuję się tymi 2-3 tygodniami ''poznawania się''-zanim ta druga osoba zobaczy, że jestem powalona. Zawsze to jakaś namiastka relacji...nawet te 3 tygodnie...
  3. Wstałam z łóżka. Tak, to sukces, z racji tego, że zawsze wstaję płacząc, ponieważ się obudziłam, a liczyłam, że się nie obudzę. ;/ że to samo się skończy, a ja nie będę musiała się martwić
  4. Witam. Widzę, że są tutaj doświadczone osoby, które ''są'' w temacie, więc liczę, że znajdzie się jakaś dobra dusza, co pomoże... Mianowicie, nie wiem, czy mam nerwicę. Wszystko na to wskazuje, ale każdy uważa, że ''robię z siebie ofiarę'' i ''przesadzam''. Ciągle mam duszności, zawroty głowy, mam wrażenie, że ktoś mnie dusi (oddech płytki do tego stopnia, że prawie się duszę), robi mi się ciemno przed oczyma, serce mi kołacze i dosłownie ''boli''-nie jest to taki ból przeszywający, tylko taki na cała klatkę piersiową. Do tego mam kłopoty ze snem i układem trawiennym. Żołądek się dosłownie ''zwija w kłębek'', czuję to. Jeżeli to w jakikolwiek sposób pomoże to mam ostatnio zryte relacje z ludźmi, wszystkiego się boję, matura w tym roku, a ja nie potrafię skupić się na 5 minut, żeby przeczytać jeden akapit.
  5. Próbuję się zająć czymkolwiek innym, co by mnie od nich odciągnęło, nawet sprzątaniem. Ale to rzadko pomaga.
  6. Nic. I nie zapowiada się, żeby coś ją sprawiło.
  7. Ma to dla Mnie welkie znaczenie,miło przeczytać coś dobrego osobie. Skoro sprawiłam komuś radość, to dzisiejszy dzień zaliczam do udanych <3 Dobranoc wszystkim!!!
  8. Nic mi dzisiaj radości nie sprawiło, ale się uśmiechnęłam, jak przeczytałam waszą konwersację hahahaha Nerwicanacałego, też często czytam twoje posty i -o ile to ma dla Ciebie znaczenie- uważam, że jesteś spoko :)
  9. tzn. do czego? oj, jesteś nieobjektywna. Obiektywna. Przepraszam, takie zboczenie :/ I z koleżanką się zgodzę. To nie jest tak, że się zmówiłyśmy albo coś. Po prostu...każde moje doświadczenie z facetami doprowadza mnie do wniosku wysnutego przez Ewelkę...
  10. Ewelka91, mi się wydaje, że Aurora nie chce zwrócić na siebie uwagi w stylu ''jestem pępkiem świata, patrzcie na mnie!'', tylko żeby ktoś w końcu się nią zainteresował, chociaż trochę uwagi okazał. Też się tak ciągle czuję. Jak mam się tym nie przejmować, skoro w trakcie zdania człowiek potrafi się do mnie tyłkiem odwrócić i w taki oto sposób skończyć konwersację? ;/ naprawdę nie oczekuję, żeby ktoś koło mnie przysłowiowo skakał/po głowie głaskał/pocieszał, ja tylko pragnę rozmowy, gdzie będę traktowana jak człowiek, a nie przedmiot. I jak człowiek ma nie czuć się jak gówno, będąc tak traktowanym, jeżeli już jesteśmy w temacie? 20 dni do wizyty u psychiatry. Jestem głupia. Łudzę się, że: a) wejdę tak i usłyszę, że jestem zdrowa i nic mi nie jest, LUB b) dostanę magiczne tabletki po których moje wszystkie problemy znikną, po prostu wrócę do domu pływającą chmurką na drodze z tęczy, otoczona jednorożcami. Przepraszam za tą ironię, ale już na nic innego mnie ostatnimi czasy nie stać... Chyba nie dociera do mnie, że po tej wizycie będzie jeszcze gorzej.
  11. Och, to widzę, że jestem w temacie owszem, PRZYJAŹŃ NIE ISTNIEJE. Są tylko potrzeby, np. potrzeba porozmawiania z kimś na jakiś temat, trochę bliskości. Jestem czystym przykładem. Dzisiaj akurat moja ''przyjaciółka'' dowiedziała się, że idę do psychiatry. Że jestem chora. Jej reakcja? Uważa mnie za jakąś nienormalną. G...o a nie przyjaźń. Całe popołudnie płakałam. Jestem zbyt wrażliwa, za bardzo ufam ludziom.
  12. Też cięłam ręce, ale po jednej wpadce przerzuciłam się na uda. Uda też matka widziała, ale dała mi spokój. Zresztą, co ja ją obchodzę, nie? ;/
  13. Gratulacje!!! Zostałam pochwalona przez historyka, że się ładnie uczę i inni mogą brać ze mnie przykład. HISTORIO ROZSZERZONA W MAJU, NADCHOOOODZZZZĘĘĘĘĘĘ
  14. Ja tak samo. Dlatego każdy miły komentarz od razu odczytuję jako podtekst podszyty ironią. Dzisiaj jakaś dziewczynka w toalecie gimnazjalnej (poszłam tam, bo nie chciało mi się iść na górę do licealnej, tu miałam bliżej) złapała mnie za rękę i zachwycała się moimi paznokciami ''O Boże, Boże, jakie piękne!!!''. Paznokcie mam długie, z naturalnym jakby french'em, dużo ludzi pyta, czy to sztuczne i gdzie robiłam Ja oczywiście je uważam za brzydkie, ale skoro innym się podobają. A kolega z klasy w pociągu jak wracaliśmy powiedział mi, że ostatnio dużo schudłam i ładnie mi w nowej fryzurze. Od razu oczywiście doszukiwałam się kpiny, ale podziękowałam grzecznie.
  15. Kupno butów na studniówkę. Na którą nawet nie chcę iść. Co ja robię z moim życiem
  16. Jutro sprawdzian z matematyki, z działu, którego (mimo nauki) nie mogę zrozumieć (prawdopodobieństwo). Rano fakultet z historii z historykiem, który działa na mnie jak czynnik wywołujący alergię. I oczywiście dzisiaj reakcja wszystkich na moją fryzurę: ''...co ona sobie zrobiła... ''. DZIĘKUJĘ, pomagacie. Już nikomu nie tłumaczyłam, że nie to chciałam i że ta baba się po prostu rozpanoszyła w moich włosach, nie pytając o zdanie. Miałam włosy do pasa, teraz do łopatek. Wiem, że to nie jest tragedia, ale byłam do nich bardzo przywiązana.
  17. Czy tylko ja w moim otoczeniu czuję się jak gówno 24/7? Niezależnie od tego, jak ładnie się uczeszę, umaluję, ubiorę? Zawsze jestem nastawiona negatywnie, a jak już jestem choć trochę pozytywna to okazuje się, że to sobie wmawiam. Ciągle myślę o tym, że jestem nikim, na nic nie zasługuję, każdemu zawadzam. I ciągle płaczę, ryczę, jak zwał, tak zwał. Każde moje słowo rozważam pięć razy, czy kogoś nie obraziłam, czy nie powiedziałam za dużo, czy to było poprawne gramatycznie. Mam w głowie budyń, mieszankę słów. Najczęściej wyobrażam sobie, że rzucam się pod pociąg albo samochód. I jest mi naprawdę wszystko jedno. Boże, ile ludziom by ulżyło, gdybym się zabiła!!! Nie musieli już by oglądać mojej okropnej mordy!!! A szkoła? Zakuwam non stop, naprawdę się staram. I zawsze jest porażka. A jak już jestem z czegoś dobra, to nauczyciel stawia mi wyżej poprzeczkę i okazuje się, że zawiodłam. Znowu. Ciągle gadam o tym, jaka jestem beznadziejna-owszem. Ale nie jestem egocentryczna, ja patrzę na to inaczej. Jestem beznadzieja/gruba/głupia--> jestem zakała tego społeczeństwa--> nikomu nie jestem potrzebna---> idź się zabij. Każdemu zawadzasz, jesteś niepotrzebna TO PO CO TY TUTAJ. Przepraszam, musiałam to z siebie wyrzucić. Zdaję sobie sprawę z tego, że nikogo to nie obchodzi.
  18. Aurora92, tak jest dopiero po jakimś czasie, zależnie od wagi początkowej. Ale to nie oznacza, że masz się zrażać do pracy, tylko i wyłącznie dlatego, bo tak nie wyglądasz. :) Byłam wczoraj u fryzierki, s.p.i.e.przył.a mi włosy (prosiłam o delikatne cięcie-weszłam z włosami do pasa, wyszłam-do łopatek). Zawsze była brzydka, ale teraz...nie chcę nawet w lustro patrzeć... Znowu kłócę się z koleżankami. Jeden powiedziałam wprost-odwala mi, bo jestem chora psychicznie. Oczywiście ją zatkało, zaczęła przepraszać, mówić, że mnie rozumie. Gówno prawda. Nikt tego nie zrozumie.
  19. Nerwicanacałego, podoba mi się twój optymizm :) Dzisiaj: -obejrzałam kolejne dwa odcinki serialu ''Mistrz i Małgorzata'', -gadałam z koleżanką, -w miarę dobrze napisałam kartkówkę z polskiego, -poćwiczyłam.
  20. Dokładnie ;/ albo wstań o 5 rano, żeby dojechać do walonego LO na 8.00, a i tak się spóźnisz. PKP -,-
  21. Mam ochotę coś rozwalić. Albo komuś przywalić. Każdy się krzywo gapi, każdy kłamie, każdy ci tyłek za plecami obrobi. Nikomu nie ufaj, nawet rodzinie. Zaraz walnę się do łóżka i będę płakać. Znowu. Co tam, że na jutro Ci nie umiem. Walić to.
  22. Jak wracałam ze szkoły, to szła taka pani z dzieckiem w kombinezonie (taka mała, różowa kulka uśmiechnięta od ucha do ucha). Dziecko wzięło patyk, pomachało mi z uśmiechem i krzyknęło ''ććććeeeeeśśśśśćććććć''. Musiałam się uśmiechnąć, nie dałam rady.
×