Wkurzają mnie ludzie (najczęściej) w komunikacji miejskiej, którzy gapią się i gapią i gapią, jakby byli jacyś opętani. To nie można już zaglądać przez szybę na piękny, miejski krajobraz, czy tam gapić się bezmyślnie w szybę i myśleć o dupiemaryni, tylko trzeba wbić w tego drugiego człowieka wzrok i go męczyć? Kuźwa, meenn... Przecież to do szału doprowadza. A później mam wyrzuty sumienia jak powiem coś "brudna jestem czy o coś innego chodzi?". Ale weź wytrzymaj z tymi gapiącymi się wariatami, no nie da się.