nie wkurza mnie, a wkurwia mnie mój przełożony, załatwiłem sobie pewne dokumenty od kierownika, trując mu dupę o nie, poczym dostaje je po paru h z pełnym zadowoleniem ,by następnie dowiedziec sie ze z biurka zwinął mi je Mistrz (nawiasem mówiąc, to jest niższy rangą od kierownika kolejny mój przełożony) ponoć robił ksero, tylko na obiedzie przy ludziach powiedził mi "no może Ci dam jeden egzemplarz" kooooooorwa no rozjebał mnie, powiedziałem wiec hujowi ze sie czuje prawowitym włascicielm tych pierdolonych dokumentów to sie jebany zaśmiał
the end troche mi ulżyło
zero konsekwencji, czuje sie jak na jakiejs pierdolonej piaskownicy