Skocz do zawartości
Nerwica.com

BohemianRhapsody

Użytkownik
  • Postów

    37
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez BohemianRhapsody

  1. Z rodziną też nie mam ochoty na wielkie czułości . Czasem, jak ojciec mnie obejmie to czuję, że mam nogi z waty i brzydzę się nim. Brzydzę się wtedy też sobą, że mu na to pozwalam. I mam takie poczucie, że zanadto uzależniłam się od partnera, chociaż on może o tym nie wie, bo mam właśnie taki odrobinę olewczy stosunek
  2. Albo na odwrót - może to pomysł na sukces . Zwyrole się zrozumieją.
  3. Zbyt uogólnione. Zawsze też jest ciemna strona medalu Czyli, że równie dobrze może być w drugą stronę ^^ Dodajmy w takim razie - właściwy facet
  4. Zdecydowanie wybieram opcję nr 3! Po dwóch dniach niema sensu ładować w siebie więcej chemii albo rezygnować ze zmiany Powinnaś . Nie kwalifikuję się na terapię z publicznych pieniędzy, a na prywatną mnie nie stać. Inna sprawa, że nie chcę i nie lubię. Ekspozycję mam codziennie na uczelni. Może to i za mało, ale są postępy. Docelowo 75. Dzisiaj już wezmę taką dawkę. Teraz ten stan przeszedł, zostały tylko bujne sny i trochę euforyczne zachowanie, ale do wieczora irytacje, takie zmęczenie z nadmiaru wrażeń pewnie jeszcze wróci. Myślę, że to działania uboczne.
  5. Dlaczego twierdzisz, że wiesz lepiej ode mnie? Wiesz jak czuje się samotna osoba? Już kiedyś prawie kogoś miałam i wiem, że byłoby lepiej. Ja sama znam najlepiej swoje potrzeby. Zgadzam się, człowiek nie czuje się wtedy sam jak palec, facet ma działanie terapeutyczne
  6. Drugi dzień biorę Trittico, od dwóch dni jestem na Mirtazepinowym głodzie. No i mam wrażenie, że zaraz rozniesie mnie, mam takie poczucie wewnętrznego rozlatania. Niby nie wściekłości, niby nie niepokoju... Nie wiem, jak to opisać, po prostu czuję się jak bomba, która za chwilę wybuchnie. Czy to tak może być - po tym leku albo po odstawieniu poprzedniego? A może sobie coś wrabiam...
  7. definicji magnetycznej osobowości jest pewnie tyle co definicji urody. I w tym problem, żeby trafić na kogoś, z kim te definicje się pokrywają. Albo zacząć ignorować definicje urody i magnetycznych osobowości. Jakby wszystkie pary dobierały się biorąc pod uwagę takie pierdoły, to marnie widzę los ludzkości. Swoją drogą na tym forum mamy zatrzęsienie tzw. brzydali i maszkaronów, ale jak siedzę przed gabinetem psychiatrycznym to jakoś takich nie widzę. Kiedy byłam w psychiatryku też Was tam nie było.
  8. Proponuję zacząć od zdrowia psychicznego . Zdrowi mają prościej. A tak swoją drogą to dla mnie mój mężczyzna ma magnetyczną osobowość, ku mojemu zdziwieniu otoczenie nie podziela tej opinii...
  9. ale o co ci chodzi? O zaliczenie, czy o związek? Bo jeśli o to pierwsze, to pewnie tak, nie ma takiej szpetoty, której by ktoś nie chciał zaliczyć (tylko pewnie niektórym by szukanie dłużej czasu zajęło). A czym jest z kolei to powodzenie? Że wielu chciało z nimi flirtowac, umawiać się? To też nie wyznacznik, bo może chodzić o punkt pierwszy. A między złapaniem kogoś na numerek a zafascynowaniem kogoś i zachęceniem do czegoś głębszego, jest bardzo duża różnica. No coś internet mi siada, wysłałam odp i jej nie ma . Jeszcze raz. Mam na myśli jedno i drugie. Łatwiej o pierwsze, ale o drugie też wcale nie jest tak ciężko. Mam na myśli to, że widzę wokoło osoby niespecjalnie atrakcyjne, ale o magnetycznej osobowości (i zadbane a nie jakieś fleje), które nie mają ogromnych kłopotów z wchodzeniem w związki. Z drugiej strony nie znam nikogo tak nieurodziwego, kto by miał takie problemy bez równoczesnego charakteru jęcząco-zrzędliwego + wyniszczające kompleksy itp.
  10. Dbania o cudzą depilację? Czy to nie jest trochę BDSM ?
  11. A ja zimą w czasach braku mężczyzny lałam na to. Włosy grzeją
  12. Prawda . Mam koleżankę 25 lat - dziewica i nigdy w związku nie była. Ładna, tylko trochę przy kości i naprawdę wspaniały człowiek . Jak ona chciała, to on nie chciał, jak on chciał, ona nie chciała, a że jest nierozemocjonowana to niekochliwa. I tak czeka na swojego mężczyznę. W pozostałych znanych mi przypadkach późne dziewictwo to rzeczywiście efekt kłopotów z psychiką - jedna panna była ofiarą molestowania, ja patrzyłam na gwałty i inną przemoc, ale w końcu się przemogłam i nie żałuję. Tak tu piszecie o wyglądzie, ale wydaje mi się, że niema takiej szpetoty, której by charakter nie nadrobił. Kurde, znam tyle brzydkich i średnio atrakcyjnych dziewczyn, które na powodzenie nie narzekają, a te dwie panny wyżej - są naprawdę śliczne. Ja miss nie jestem, ale zainteresowani byli. Psychika, psychika
  13. Mnie tam się podobają włochaci mężczyźni . Jestem przeciwna męskiej depilacji ciała, miejsca intymne... Zaznaczyłam opcję "obojętnie", ale powiedziałabym raczej, że to zależy. Bo jak ktoś sobie może warkocze pleść między nogami, to wiadomo...
  14. Chyba przede wszystkim trzeba zacisnąć zęby i przeczekać najgorszy czas. Wtedy może przekonasz się, że dajesz sobie radę, że jesteś samodzielna i na tyle świetna, żeby i bez męża być świetną matką i zaradnym człowiekiem. Sama nie mam dzieci, ale jak to moja matka mówi (też sama wychowywała dzieci, ale "na stałe" sama) - najważniejsze to nie podchodzić do rodzicielstwa jak do egzaminu . Z drugiej strony, warto chyba prosić o pomoc. Matkę, teściową, przyjaciółkę? Lekarza, psychoterapeuty? Trzymaj się i głowa do góry.
  15. Mam podobne odczucia. Jeszcze po żadnych tabletkach nie zaliczyłam tak szybkiej poprawy. Nie to, żebym tyle leków się nabrała w życiu, żeby mieć opinię przekrojową . Ale mirtazapina jest krótko mówiąc - świetna, cudowna, uwielbiam ją. Tyle, że czasem trzeba iść dalej. Mam nadzieję, że i tym razem lek na Ciebie zadziała... A jeśli nie ten, to inny. Trzymaj się.
  16. Mirtazepine dostałam teraz po raz pierwszy. To najlepiej działający lek, jaki kiedykolwiek brałam. A co brałam kiedyś... Nie pamiętam, od czego zaczynałam, byłam gówniarą. W międzyczasie usiłowano leczyć mnie na inną chorobę, ale lekarz zrezygnował, skoro leczenie nie dawało rezultatów. Jeśli będę do niej wracać, na pewno dam znać, jak ten powrót wyglądał.
  17. Wydaje mi się, że nie nauczono nas przeżywać miłości i tyle . Ale może mamy wciąż szanse się nauczyć? Kiedy byłam dzieckiem kochałam ojca ze snów, a nie tego śmierdzącego kur...arza który był obok. Dziś chyba mam kłopoty z uczuciami wobec dostępnego partnera. Odtwarzamy znane nam scenariusze - taka garść banałów...
  18. Na ból tak. Na zimno zawsze byłam odporna, więc ciężko mi powiedzieć. Nie zauważyłam. To ma swoje dobre strony. Dawno temu nie umiałam spać na prześcieradle frotte, w wykrochmalonej pościeli albo zrobionej ze śliskich materiałów bo mnie drażniła. Szwy w ubraniach doprowadzały do szału. Trochę z tego wyrosłam, trochę Mirtazapina to spłyciła, a przepraszam, nie trochę, tylko zanadto . Chociaż ta zmiana leków to taki eksperyment, bo może i przyczyny są inne. Nie spróbuję, to się nie dowiem. Pamiętam o tym od dziesięciu lat i tak sobie wracam do leków raz na jakiś czas . W każdym razie dziękuję Ci za pełne ciepła słowa!
  19. Powody są trzy: hipestezja (od tego się zaczęło), tycie (znieść można, ale warto spróbować coś zmienić) i to, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że Mirtazapina może wpływać na działanie antykoncepcji (drogi metabolizmu wątrobowego) a nowy lek na pewno tego nie robi. Zresztą chyba zbliża się moja pora na odstawienie leków.
  20. Też mnie ro zadziwia, walko o "siłę narodu" wyrażona w kopaniu gejów, co to ma właściwie być? Jak wszystkie ruchy "plemienne", dążące do konsolidacji i kolektywizmu ten też potrzebuje wroga. No i jak spojrzeć na jedno z clue tego typu ruchów (patrz na tego szefa) to chyba jest tu jakiś kult żywotnej, męskiej siły, energii macho, dominacji, agresji. Taki gej, stereotypowo wyfiokowany, przebrany, babski, co gorsza - pozbawiony ambicji płodzenia małych przedstawicieli plemienia - jakoś tak stoi w sprzeczności z ideałem mężczyzny nacjonalisty. Z drugiej strony w grę wchodzą wartości chrześcijańskie i tak to się kręci. Tak myślę.
  21. Bieganie + siłownia. Sprawdziła się w przypadku mojej depresji z lękami, może i z Twoją nerwicą da radę . Wyzwolisz hormony szczęścia, zmęczysz się, wyładujesz nerwy, no i zdrowszy będziesz. Polecam
  22. Ja (ja - bo jestem indywiduum, a nie zwolenniczką kolektywnego narodu i żadnych "nas" po tej stronie sieci niema) krytykuję. Ludzie, których Ty popierasz - wyrywają kostkę brukową, demolują squat i ambasadę. Faktycznie, to ja narzucam swoje racje - okrutnie, agresywnie i bezpardonowo . Nie mam zielonego pojęcia, jak biedni narodowcy są w stanie znieść tę moją paskudną, werbalną krytykę. Z drugiej strony - jak na siłę ktokolwiek wzywa do tolerancji? Znów werbalnie (zgroza!)? I znów odpowiedź drugiej strony to np. podpalenie tęczy, chuliganeria, bandyctwo? Politycy w ramach wykonywania obowiązków klęczą w kościołach, krzyże wiszą w szkołach, urzędach i szpitalach, religia nauczana jest w szkole w takim samym wymiarze godzinowym, jak matematyka, Kościół oraz uczelnia religijna finansowane są z publicznych pieniędzy, konkordat został przyjęty w sposób niezgodny z Konstytucją. Jeśli tak wygląda kultura lewicowa, to ja nie chcę wiedzieć, jaka jest prawicowa. Iran? Arabia Saudyjska? Dostrzegam coś w jednostkach, niezależnie od ich poglądów politycznych. W narodowcach jako takich widzę śmieszny resentyment. W chuliganach widzę bydło.
  23. Ciężko mi powiedzieć, bo ja zawsze bardzo wierzyłam w leki i dzięki temu jestem "łatwym pacjentem" - od pierwszej tabletki mam mnóstwo nadziei na poprawę. Brałam Mirtę rok, wydaje mi się, że znacząca, tzn. nie placebo a faktyczna poprawa nastąpiła po dwóch - trzech tygodniach. Lęki mi nie dokuczały. Lęki to miałam przed Mirtą i to takie, że zawaliłam wszystko - naukę, pracę, znajomych. Mirtazapina mnie wyciągnęła. Dlatego polecam zacisnąć zęby i poczekać na działanie tego leku, jest zdumiewające. Teraz zmieniam lek, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia i wymagania też Też prawda. Moim jedynym efektem niepożądanym było tycie. U mnie sytuacja była odwrotna - przed Mirtą z domu nie wychodziłam, po wróciłam do świata żywych . Różnie bywa, cukierkom szczęścia trzeba dać szansę.
×