Skocz do zawartości
Nerwica.com

BohemianRhapsody

Użytkownik
  • Postów

    37
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez BohemianRhapsody

  1. Godna podziwu konsekwencja . Z jednej strony "nie" dla władzy absolutnej, z drugiej strony - żywy sprzeciw wobec nieheteronormatywności, z jednej strony "wolność", z drugiej - niech "inny" siedzi cicho. Litości, nazwij rzecz po imieniu, miej odwagę powiedzieć to głośno. Narodowcom i kibolom o żadną wolność i o żaden sprzeciw wobec władzy absolutnej nie chodzi. Wam chodzi tylko o Waszą wolność. I o narzucenie waszych absolutyzmów inaczej myślącym. Najwyższa pora, po ponad dwudziestu latach demokracji, nauczyć się, że Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. A jeszcze inna sprawa jest taka, że może i akurat to bydło, które raz na jakiś czas robi sobie bitwę w Wa-wie, to nie ma nic na myśli. To są po prostu znudzone bydlątka.
  2. Dokładnie . Szczerze polecam wytrwałość w stosowaniu tego leku. Miałam napisać, co po wizycie u psychiatry - zmieniam lek na Tritico. Zobaczymy, czy to faktycznie po Mirtazapinie.
  3. Też mam właśnie ten problem. Wyszłam z założenia, że najzwyczajniej. Niema sensu robić z tego tkliwego wyznania, wielkiego halo, trzeba po prostu powiedzieć. Ludzie zwykle nie przywiązują aż takiej wagi do cudzych traum, żeby trzeba było je wyznawać z wielką pompą Tak mam zamiar sama zrobić. Tylko żeby to było takie proste
  4. Witajcie Jak to u Was z tym jest? Tu, na forum mamy wątek dot. tego, jak odbieramy pochwały (ja czuję wstyd, kiedy ktoś mnie chwali), ale wydaje mi się, że problem jest szerszy, że warto pytać o wszystkie pozytywne emocje. Ja mam taki problem - nie umiem... Kochać. Czuję (naprawdę czuję!) "to" tylko kiedy obiektu uczuć niema w pobliżu albo kiedy jest w jakiś sposób niedostępny. Kiedy jest blisko, staję się zblokowana i obojętna. I mam tak ze wszystkimi rodzajami miłości - z przyjacielską, z miłością do matki, do członków rodziny, do partnera. Teraz mój facet chce deklaracji, a ja nie umiem mu ich dać. To tyle wtrętu osobistego Żadna to tajemnica, że DDA i DDD mają z emocjami kłopoty. Jakie uczucia są dla Was najbardziej problematyczne? Czego nie umiecie poczuć i przeżyć? No i - czy macie wypróbowane taktyki walki z takim zamknięciem? Pozdrawiam
  5. Wracając do Mirtazapiny vs. anorgazmii - właśnie przeczytałam, że wśród efektów ubocznych tego leku jest tzw. hipestezja, czyli niedoczulica! I to by się zgadzało, bo libido nie spadło, po prostu dotyk nie sprawia mi przyjemności takiej, jak kiedyś. To może być rozwiązanie Nie bój się! Leki trzeba dopasować, to może potrwać. Nawet dopasowane mogą robić z organizmem mało ciekawe rzeczy, ale warto się przemęczyć dla psychicznego zdrowia . Pozdrawiam, trzymaj się i odwagi !
  6. No to ja już nie rozumiem, bo psychicznie czuję się lepiej, niż kiedykolwiek, zmiany są tylko na lepsze . Mimo wszystko zaryzykuję zmianę leków, bo koniec końców mózg to obszar słabo wyeksplorowany i może akurat jakimś magicznym sposobem coś tak na mnie działa. A jeśli nie, to przynajmniej wykluczy się definitywnie wpływ Mirtazapiny i pójdę w kierunku czynników psychogennych...
  7. Dziękuję za odpowiedzi . Rzeczywiście pytanie jest raczej skierowane do Pań, ale jeśli ktoś się orientuje, to płeć nie gra roli, prawda? Wiem, że ten lek nie powinien wywoływać anorgazmii. Pogooglałam w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji i znalazłam badanie z którego wynikało, że są kobiety cierpiące na anorgazmię podczas przyjmowania tego leku. Ale ponieważ badanie było "nieprofesjonalne", tylko na podstawie ankiety internautów, a ilość osób zgłaszających takie problemy marginalna - raczej nie powinno się mu ufać bezkrytycznie. Te Panie równie dobrze mogły mieć takie kłopoty już wcześniej, albo mieć je z innych powodów, było ich też tak mało, że poniżej granicy błędu. Mimo wszystko, nie mam pojęcia, co innego miałoby wywoływać ten problem - anorgazmia pojawiła się niedługo po rozpoczęciu przyjmowania Mirtazapiny, żadnych innych leków w tym czasie nie zaczynałam brać ani nie odstawiałam, żadnych nadzwyczajnych stresujących czy traumatycznych wydarzeń nie doświadczyłam, wtedy nie miałam partnera, teraz mam. Z nim czy bez niego - jest tak samo. Nastawienie do seksu mam lepsze, niż było, bo i nastrój mam lepszy i pewniejsza siebie jestem. Hormony w normie. Fizycznie - wszystko jest ok. Jestem skłonna wykluczyć przyczyny psychologiczne. Nie mam pojęcia, gdzie indziej można by szukać przyczyny. Mirtazapina to chyba ostatnie, co mi pozostało . Niestety do swojego psychiatry będę się wybierała dopiero za jakiś czas, poproszę o zmianę leków w celach eksperymentalnych i na pewno wtedy doniosę Wam, czy coś się zmieniło . Koniec końców pytam, bo widzę, że macie ogromną wiedzę na temat mechanizmów działania takich leków i zastanawiam się - czy to jest w ogóle możliwe
  8. Kochani! Od roku biorę Mirtor (dawka 30). Przytyłam kilka kilogramów, ale już schudłam, lek działa świetnie - elegancko po nim śpię przez całą noc, tylko raz na jakiś czas zdarzają mi się bezsenne noce. Wróciłam do życia, uspołeczniłam się i ogólnie rzecz ujmując nie mam żadnych zastrzeżeń. Prócz jednego... Mam duże libido. Pod wpływem leku nie spadło. Za to... dorobiłam się anorgazmii. Od roku nie miałam ani jednego orgazmu i bliska jestem szaleństwa . Może i to śmieszny problem, ale już nie mogę wytrzymać. Kiedyś pieszczoty ucha potrafiły u mnie wywołać orgazm, teraz... Nic go nie wywołuje. Stałam się zupełnie niepobudliwa. Nie mam pewności, czy to na pewno efekt uboczny działania leków. Ale kiedyś brałam wiele innych i nawet jeśli zmniejszały libido, to moja wrażliwość na dotyk pozostawała bez zmian. A teraz jakkolwiek partner dwoi się i troi, cokolwiek ja nie zrobię - nie ma żadnego skutku. Seks, masturbacja - nic nie daje. Partner czuje się z tym źle, a mnie roznosi. No i powstaje pytanie - czy ten lek faktycznie może tak działać? A może szukać przyczyny gdzieś indziej? Dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam.
×