Powtórzę, co najczęściej słyszę od niego: "nie czuję emocji", "stałem się jak robot", "nie jestem człowiekiem", "nie wiem, kim jestem", więc być może jest to uczucie zombifikacji. Wiesz, ja tego nie przeżywam - zdarza mi się być apatyczną, ale na pewno nie w takim stopniu - więc trudno mi powiedzieć, jak on to dokładnie widzi. Faktem jest, że nawet jego młodsza siostra (zdaje się niegdyśniejsze "oczko w głowie") nie wywołuje w nim jakichś uczuć.
Kurczę, a propos tego Absenoru - rzeczywiście włosy mu się sypią, skórę ma w dość kiepskim stanie i zmęczony łazi. Ale piszesz, że jest świetny na manię, a kilka razy wcześniej miał zdiagnozowany epizod maniakalny z elementami psychotycznymi, może więc dlatego wciąż musi go brać.
A jego wizyty u psychiatry trwają 10 minut... czy to jest w porządku? Ja nie wiem, bo nie chadzam, ale dziwne to takie. Poza tym bez nasennych raczej nie sypia za dobrze, dręczą go koszmary. Babka ostatnio trochę zmniejszyła mu dawkę Absenoru i właśnie dowaliła nowość-Pinexet, zdaje się, że jakoś na początku sierpnia to było. Kolejną wizytę ma piątego września - chyba warto, żeby poprosił o zmianę leków, nie? W ogóle sądzę, że przyda się też zmiana psychiatry, bo gadanie "nic się nie da zrobić" to jakoś takie mało ambitne jest.
On nie leczy się długo, więc chyba jest jeszcze czas na kombinowanie z lekami (pewnie zawsze jest).