Skocz do zawartości
Nerwica.com

antananarywa

Użytkownik
  • Postów

    709
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez antananarywa

  1. No to cóż Ci innego pozostaje, Carlos, jak zacząć gwałcić i mordować? ;p
  2. A co w przypadku, powiedzmy, całodziennego na przemian gnicia i bzykania w łóżku? Liczyć jako jeden czy kilka? W ogóle kiedy to już się liczy jako stosunek seksualny? Robótki ręczne wzajemne też się liczą? W ogóle kto to liczy?
  3. antananarywa

    [Olsztyn]

    Nie, ale wygoogluję sobie. To gdzieś na starówce, no nie?
  4. antananarywa

    [Olsztyn]

    Wg mnie 19 jest okej. Zdążę zalecieć do domu po zajęciach
  5. antananarywa

    [Olsztyn]

    To ja zaproponuję lokal - Vinyl
  6. antananarywa

    [Olsztyn]

    Też by mnie to nie urządzało, bo wyjeżdżam już dziś po południu Także niestety, ale będę Was namawiać w innym terminie;p
  7. antananarywa

    [Olsztyn]

    A idźcie Wy! Jak od początku października w Olsztynie siedzę, to spotkania nie było, jak akurat mnie nie będzie na weekend, to im się piwa chce! W takim razie żądam drugiego spotkania w listopadzie i nie ma bata!
  8. antananarywa

    [Olsztyn]

    ja pewnie też wpadnę z chłopakiem, który ma tu konto
  9. Jest jeszcze karbamazepina lub lamotrygina, oba te leki mają dużo mniej skutków ubocznych i dobrze komponują się z neuroleptykami (np. kwetiapiną czy olanzapiną). Dzięki. Może uda się coś z tym zrobić. Najgorzej, że chciałoby się "już", a nie wiadomo, czy będzie coś w ogóle... Straszne g.wno ten chad...
  10. To czy istnieje w ogóle jakaś alternatywa? Kwas walproinowy najwyraźniej tak działa, a lit nie wygląda mi na coś lepszego, a przynajmniej nie w kwestii skutków ubocznych. Odstawienie też w grę nie wchodzi.
  11. Powtórzę, co najczęściej słyszę od niego: "nie czuję emocji", "stałem się jak robot", "nie jestem człowiekiem", "nie wiem, kim jestem", więc być może jest to uczucie zombifikacji. Wiesz, ja tego nie przeżywam - zdarza mi się być apatyczną, ale na pewno nie w takim stopniu - więc trudno mi powiedzieć, jak on to dokładnie widzi. Faktem jest, że nawet jego młodsza siostra (zdaje się niegdyśniejsze "oczko w głowie") nie wywołuje w nim jakichś uczuć. Kurczę, a propos tego Absenoru - rzeczywiście włosy mu się sypią, skórę ma w dość kiepskim stanie i zmęczony łazi. Ale piszesz, że jest świetny na manię, a kilka razy wcześniej miał zdiagnozowany epizod maniakalny z elementami psychotycznymi, może więc dlatego wciąż musi go brać. A jego wizyty u psychiatry trwają 10 minut... czy to jest w porządku? Ja nie wiem, bo nie chadzam, ale dziwne to takie. Poza tym bez nasennych raczej nie sypia za dobrze, dręczą go koszmary. Babka ostatnio trochę zmniejszyła mu dawkę Absenoru i właśnie dowaliła nowość-Pinexet, zdaje się, że jakoś na początku sierpnia to było. Kolejną wizytę ma piątego września - chyba warto, żeby poprosił o zmianę leków, nie? W ogóle sądzę, że przyda się też zmiana psychiatry, bo gadanie "nic się nie da zrobić" to jakoś takie mało ambitne jest. On nie leczy się długo, więc chyba jest jeszcze czas na kombinowanie z lekami (pewnie zawsze jest).
  12. antananarywa

    [Olsztyn]

    Witam Olsztyniaków. Ja z zapytaniem, które zapewne przewijało się bez przerwy w tym wątku: polecacie jakiegoś psychiatrę na NFZ? -- 26 sie 2013, 19:05 -- dodam, że najlepiej takiego od zaburzeń afektywnych
  13. Bierze Absenor, Axyven i Pinexet Twierdzi, ze nie jestem mu obojetna, ze lepiej sie przy mnie czuje i ze w jakis sposob mu mnie brakuje (gdy sie nie widzimy), ale poza tym uwaza, ze czuje sie jak robot. Faktem jest, ze calkiem bez uczuc nie moze byc, skoro sumienie nie pozwala mu mnie oszukiwac. Czasem mowi, ze nie ma sumienia - ale to tak nie wyglada z mojej strony.
  14. tak, nerwy i stres sprawiają, że mówimy odrobinę/znacznie wyższym głosem.
  15. Z pewnych względów muszę użyć alternatywnego konta, by zadać pewne pytanie. (G., nie czytaj tego!) Jestem w związku z facetem chorym na ChAD, leki bardzo osłabiły mu emocje i mówi, że jego uczucie do mnie praktycznie zanikło. Że czuje się ze mną dobrze, ale nie ma już tych emocji, które znał na początku naszego związku. Jego psychiatra twierdzi, że to skutek uboczny leków i raczej nie da się na to nic poradzić. Problem w tym, że ja go całkowicie i otwarcie kocham. Czy taki związek może przetrwać? Czy jest szansa, że emocje powrócą? Czy można tak dobrać leki, by wróciły? Czy to jest ogóle możliwe, by tak żyć? We mnie jest mnóstwo uczuć, aż za dużo, natomiast jak jest u niego, to już wiecie.
×