Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alma

Użytkownik
  • Postów

    35
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Alma

  1. Byłam kelnerką z moją fobią społeczna czy nerwicą juz sama nie wiem, wytrzymałam 2 dni i myslałam ze skonam pod koniec, chyba zadna praca nie będzie dla mnie dobra
  2. Moja nerwica 5 lat temu zaczela sie dusznościami, męczą mnie do dziś i to w tej całej nerwicy mnie dobija najbardziej.Bo za oddechem idzie wszystko inne. Czuje jakby oddychając nie wdychała wogóle powietrza, poprstu musze to bez przerwy powtarzać i wpadam w taki stan że biorę oddech za oddechem, wtedy moje ciało dretwieje i czuję się naprawde jakbym miała umrzeć.Czuje jakby mój oddech nie był do końca jakby go cos blokowało a czuje że jeszcze mogłabym oddychnąć. Pomaga mi w tym czasami to że próbuje ziewać to jedyny jak narazie sposób dla mnie na głeboki normalny oddech.Są okresy gdzie taki obiaw słabnieje a są takie jak teraz gdzie nawet nocą się wybudzam ze snu i duszę. Jak jade samochodem mam to zawsze a najlepsza metoda to zatrzymanie się i wyjście z samochodu, wtedy minimalnie przechodzi. Mogłabym sobie to wytłumaczyć nerwicą i tym że i tak mi się nic nie stanie tylko problem w tym że na samym początku nerwicy poszłam do pulmonologa który stwierdził astme i to dość silną, powiedział że jest troszkę zdziwony bo nie mam żadnych świstów w płucach i oskrzela są czyściutkie, przepisał dwa inhalatory które i tak nic nie dały. Kazał zrobic testy czy nie jestem na nic uczulona, zrobiłam wyszło że jestem, ale juz z tym do niego nie poszłam. Zapytałam czy takie objawy astmatyczne mogą towarzyszyć nerwicy odpowiedział że on nie wiem od tamtej pory dałam sobie spokój z lekarzami, ale tak naprawdę do dziś mnie to nurtuje, czy to przypadkiem nie jest poprstu astma, moje objawy występują wszędzie tak gdzie typowy człowiek z nerwicą je ma. Kolejki, środki komunikacji, nawet chodzenie ulicą wszedzie tam gdzie odczuwam lęk pojawia się atak dusznośći. Dawniej jeszcze na początku, przez pierwszy rok, nie byłam w stanie usnąć wpadałam w ogromny lęk nawet nie potrafie opisać czego tak naprawdę sie bałam, moje ciało drętwiało a ja nie byłam w stanie złapać normalnie oddechu.Takie stany juz mineły, ale jak zaczne sobie wbijac do głowy że to nie nerwica a astma to wszystko zacznie wracać. Czy jest coś takiego jak nerwica astmatyczna, czy przy niej człowiek naprawdę może się udusić i czy leczy się to u pulmonologa czy u psychiatry? Niech ktos odpisze bo ja już nic z tego nie rozumiem. Dodam jeszcze że po każdym wysiłku fizycznym nastepuje atak albo ataczek duszności.
  3. No i w tym problem że u mnie nic nowego nie wyjdzie, ja wiem wszystko o tym jakie miałam dzieciństwo co sie stało co się dziej itp itd. to że miałam trudne dzieciństwo i relacje z ojcem wiem sama nie musze po to iść na psychoterapie. Wiem że nic nowego nie odkryje, dlatego coraz bardziej sie obawiam że psychoterapia na nic się zda i chyba trzeba się wybrać do psychiatry po leki.
  4. Jak ja to wzielam pierwsyz raz dostałam strasznego ataku paniki i jakiegoś lęku, nie wiem czy to z tego powodu ale to było bardzo dziwne. Wywaliłam to i juz tego nie stosuje.
  5. Tylko że ja juz mam dość siedzenia w domu i chce wyjśc do ludzi, tylko tak moge się oswoić z ich towarzystwem. Zamykając się w domu tylko pogarszam swój stan.
  6. Ja najchetniej wywaliła bym telewizor oknem razem z komputerem, z resztą zauważyłam ze kiedy tv pojawił sie w moim pokoju w raz z nim pojawiła sie nuda. Chyba jestem mistrzynia w nudzie i nikt bardziej nie nudzi sie niz ja. Chciałabym zaczac chodzić na basen, ale sie boje, co bedzie jak zrobi mi sie słabo duszna, poza tym sie wstydze samej isc na basen ciężko sie przełamać, ale ze mnie leń.
  7. Na mnie juz wszyscy z rodziny połozyli krzyżyk, że będe mogła kiedykolwiek pracować. Próbowałam jakies 4 razy, za każdym wytrzymywałam dzień, góra dwa. Po jakims czasie to wszystko zaczelo sie robic smieszne moja matka powiedziała, zebym juz wiecej nie próbowała bo przeciez to nie ma sensu, u nas w domu sie nie przelewa chciałabym pomóc finansowo, ale wiem że nie dam rady. W mojej pracy musiałyby być naprawdę komfortowe warunki żebym mogło wytrzymać w niej te kilka godzin. Myslałam o pracy charytatywnej tam bycie nie musi być obowiązkowe a dla mnie to duzy luz psychiczny i zupelnie inne nastawienie. Może tam oswoiła bym sie z ludzmi i jakoś zaczelabym funkcjonawać w społeczenstwie. Bo teraz przez ciągłe siedzenie w domu niczego w sobie nie zmienie, tylko jeszcze bardziej pogłebiam nerwice.
  8. Alma

    Psycholog

    Tylko że ja rozmawiając o tym z moim chłopakiem od ładnych kilku lat, poruszając każdy aspekt nerwicy, analizując sama pewne sytuacje, nic nowego nie wymysle u psychologa, nie wpadne na zadną odkrywcza myśl. Doszłam do wszystkich wniosków do jakich mogłam dojść. Ja szłam z założeniem że dostane jakies wskazówki cos co pomoże mi z tym walczyć na codzien, ale jedyne co moge dostać to możliwośc dojścia w mojej podswiadomosci do przyczyny nerwicy, tak powiedział mi psycholog. Tylko że ja wszystko ze swojego życia pamietam, nie zdazyła sie jakaś specjalna jedna sytuacja która zawazyła na moim zyciu, na to złozyło sie wiele czynników. Ech juz sama nie wiem czy ta psychoterapia mam jakiś sens.
  9. Dobra niech mi ktos napisze czy one naprawdę pomagają, piszecie że bierzecie je równoczesnie z lekami, ale czy one zażywane same moga pomoć. Np. mam atak duszności biorę krople i atak znika, czy to mozliwe ? Chyba nie, bo byłoby za prosto, ale czy naprawde ona dają jakies efekty? I jeszcze jedno ile kosztują te krople ?
  10. No więc własnie u mnie tak jest, cos czuje w kościach że ta psychoterapia to się na nic niezda.
  11. Alma

    Psycholog

    No to ja mam tak samo, czekam i czekam i nic, juz sama nie wiem czy ta terapia wygląda tak jak trzeba. Słyszałam że osoby po terapii wychodzą jak nowo narodzone, cos w nich pęka i czują że to ma sens, we mnie tam nic nie pęka a ja tym że nic mi nie pomaga jeszcze się bardziej dołuje. W sumie to jak ma mi ta terpaia pomóc jak mówie tylko ja, on zadanie pytania. Ja chce zeby on mi zacząl cos mówic w czym bład co zmienić, bo tak rozmawiać sama do siebie to ja mogę sobie u siebie w domu. Nigdy jeszcze nie mówiliśmy o moich objawach fizycznych, skąd sie biorą i jak je powstrzymywać, wogóle widze że dla niego nie ma tego tematu, tak jakby to nie było ważne. Dziś idę, znowu będzie to samo pogadam pogadam, on pomilczy zapłace i sobie pójdę.
  12. Alma

    Psycholog

    No więc to chyba nie jest tak dobrze, bo jest jeszcze mało doświadczony
  13. Alma

    Psycholog

    Wiem że jest pod stałą superwizją, nie wiem czy posiada certyfikat Polskiego Towarzystwa Psychiatrii i Psychologii, sprawdzałam na stronach internetowych ale nie znalazłam tam jego nazwiska. Wiem róznież że po studiach ukończył 4-letni kurs psychoterapii. Pracuje rózniez w poradni zdrowia psychicznego w moim miescie. Nie wiem czy to odpowiednie kompetencje wogóle sie na tym nie znam
  14. Alma

    Psycholog

    Mam takie pytanko, moj psycholg jak dotąd mnie do siebie nie przekonał to juz bedzie jakaś 7 wizyta. Czy wam psycholog cokolwiek mówi, np. jak powstrzymać ataki dusznosci, omdlenia, że wam nic nie grozi itp. Mój wogole nic nie mowi na ten temat, a prawde mówiąc czekam na to najbardziej. On prawie wogole nic nie mowi, tylko zadaje ciągle te pytania, a ja potrzebuje jakies rady otuchy czegokolwiek.
  15. A ja przy moim nawet kichnąc się wstydze, no tak moja terapia przepełniona jest naturalnością i prawdą. Mój to sie napewno nie popłacze, on się tylko śmieje jak ja mu coś opowiadam, oboje sie smiejemy, to on mi placic powinien za rozmieszanie, nie ja jemu chodziarz kilka razy zdarzyło sie mu że bardzo posmutniał po tym co mu powiedziała, więc go pare razy zaczełam pocieszać żeby sie tak tym nie przejmował, bo ja sie jeszcze gorzej wtedy czuje.
  16. Jaśkowa, teksty mojej mamy najbardziej mnie dobijają mam wrażenie że ona najmniej mnie rozumie, wiem że chciałaby mieć świetna córkę która studiuje 5 kierunków ma wspaniałego faceta i wszystko jej sie w zyciu układa ale tak nie jest. Ją to dobija a ona mnie. Ona sama ma nerwice nie tak silna jak ja ale to własnie ona powinna mnie najbardziej rozumiec i wspierać, szkoda że tak nie jest. Jaśkowa dzięki za to co mi napisałaś!
  17. Alma

    [Tarnów]

    Kto chce się spotkać? I co tu tak cicho?
  18. Jestem z chłopakiem kilka ładnych lat, jestem z nim do tej pory dlatego że to przy nim zaczela mi sie nerwica, ze to on mnie najlepiej rozumie i jest moim najwiekszym przyjacielem. Ale wiem ze gdybym była zdrowa w zyciu bym z nim nie była, czuje się z nim jak z bratem. Niedawno poznałam bardzo fajnego chłopaka, rozmawia na sie świetnie, bardzo mi sie podoba. Mamy sie w niedziele ze soba spotkać, bez przerwy powtarzam sobie w głowie, po co ? przeciez i tak z tego nic nie wyjdzie, nie moge nigdzie z nim pojsc pojechać nawet posiedziec u siebie w domu. Co ja mu powiem ile to potrwa zanim zacznie podejrzewać że cos tu nie gra, w końcu będe musiala sie mu przyznać do tego co mi jest i wiem że albo zacznie mi potwornie współczuć jaka to jestem biedna i nieszczęśliwa, albo ucieknie szybciej niż myślę Dziś moja matka mi powiedziała no i po co sie z nim spotykasz przecież ty nic w tym życiu nie możesz robić,nigdzie pojsc nigdzie pojechać, chodzisz na psychoterapie, który chłopak to zniesie ty juz zostań lepiej ze swoim bo przynajmniej on chce z tobą byc mimo tego wszystkiego. To mnie strasznie zabolało, ale ona ma racje, sama życ nie umiem, nie potrafie, może gdybym miala chodziarz jednego przyjaciela chodziaz jedna kolezankę, ale nie w samotności z brakiem mozliwosci pojscia gdziekolwiek i zrobienia czegokolwiek. Mam dość takiego zycia, życia które jest wegetacją, którego nigdy nikt nie zrozumie. To jest straszna choroba, człowiek z tym nie zyje tak jak chce tylko tak jak musi a że my prawie niczego nie możemy to jak zyć co robić, udawać że jest ok, że swiat jest piekny i cudowny, że inni mają gorzej. Mam 24 lata a żyje jak starzec, chodziaz nie bo oni nawet mają wiecej z życia niż ja. Jak człowiek zaczyna sobie zdawać sprawę w jakim gównie siedzi to sie wszystkiego odechciewa.
  19. O boże czy burczenie to też objaw newricy ?
  20. Od 5 roku zycia czyli jakies 20 lat. W prawdzie przez jakies 13 lata nie dawała znaku zycia zeby potem sie odezwac w szkole sredniej. Potem ją zaleczyłam nie było objawów aż tu nagle 5 lat temu wróciła do mnie i jakoś nie chce mnie opuscic franca jedna Przez nią zrezygnowałam ze studiów z pracy ze znajomych, zyje jak w klatce nie moge normalnie chodzic ulica, jezdzic samochodem pociągami, stac w kolejkach itd itp. Ech szkoda pisać.
  21. Alma

    Rodzina lękowców

    U mnie moja moja prababcia moja babcia, moja mama, moja siostra i ja mamy nerwice. Tylko ja się lecze. Bo ja mam ją najcięższą. Moja babcia mowi ze juz jej przeszło i chyba tak jest bo ona nigdy nie kłamie zreszta zadnych objawów od lat juz nie ma, moja mam mysli ze jej przeszło, troche to smieszne bo codziennie bierze lorafen. A siostra swoją ogromna wstydliwośc i swoje lęki zwala na wszystko tylko nie na nerwice. Mama codziennie powtarzała weź się w garśc i przestan sie nad soba użalać to Ci przejdzie że niby z ludzmi z nerwicą trzeba ostro, dziwiło mnie to w jej ustach bo sama ją miała ale teraz jak zaczelam sie leczyć juz tak nie mówi, narazie dała sobie spokój. Nerwica nie jest dziedziczna genetycznie ale pewne wzorce zachowania się przejmuje. Ja wychowałam sie w domu z babcia i mamą, one obie są ogromnymi panikarami i histeryczkami, więc na porządku dziennym były piski i przyżywanie aż nadto pewnych sytuacji, np. nie wychodż na dwór bez czapki bo dostaniesz zapalenia opon mózgowych i bedziesz długo lezała w szpitalu nie stój w przeciągu bo zachorujesz na zapalenie płuc. Teraz dopiero z perspektywy widze jakie to było głupie, ale wtedy wierzyłam w każde ich słowo niestety...
  22. Ja już nic nie wiem, wczoraj byłam u tego mojego psychologa. To już chyba z 6 wizyta a ten dalej jak ja wchodzę to on milczy i czeka aż ja cos powiem, ja nic nie mówie bo nie wiem od czego zacząć, a ten tylko kiwa głową i cisza. Jak juz po 10 minut widzi że jednak sama to ja nic nie powiem to zaczyna jakies malutkie pytanka zadawać. Pierwsze pytanie jakie zadaje to co u mnie słychac albo coś podobnego, to ja mówie ze nic bo moje zycie jest bardzo nudne i gdyby zapytał za 2 miesiące co słychać to pewnie tak samo bym powiedziała. A ten nie daje za wygraną tylko milczy i czeka aż cos powiem, popatrzymy sie na siebie kilka razy a ja i tak dalej milcze. Czuje się bardzo niezręcznie, czy on tego nie rozumie ? myslalam że jakoś lepiej nam sie bedzie rozmawiało a tu klapa. Czemu on nie moze poprostu zadawać pytan a ja bym odpowiadała czy kazdy kto tam przychodzi jest taki otwarty i tak łatwo mu sie rozmawia, jesli tak to ja jestem jakaś dziwna. Wy tu piszecie że po wyjsciu czujecie sie lepiej, ja po wizycie jestem tylko na siebie zła że nie potrafiłam się otworzyć i znowu sie wstydziłam. Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz, nigdy nie zapytał czy kiedykolwiek myślałam o odebraniu sobie zycia, dziwi mnie to bo podobno jest to jedno z pierwszych pytan na terapii.Chyba przed kobietą psychologiem otworzyłabym sie bardziej. Kurcze tyle kasy juz poszło na tego psychologa, to pieniadze ojca więc boje sie ze jak mu powiem ze terpaia nie dziala to juz wogole mi nie da bo go znam nie wiem teraz co robić. Ten psycholog samym milczeniem i kilkoma pytaniami z nerwicy mnie nie wyciągnie. On nic prawie nie mówi poza tymi pytaniami, czy samymi pytaniami dojdę do problemu? Chyba jestem za głupia na terapie. Na terapii opowiadam jakies głupoty i czuje że jestem bardzo nienaturalna, udaje kogos kim nie jestem, zgrywam sie przed nim na jakąś damulke i nie potrafie ściągnąc tej maski.Ech nie wiem juz co robić, czemu ja musze zawsze przed wszystkimi grać kogoś kim nie jestem, najchętniej poszłabym tam bez makijażu, w związanych włosach i na kompletnym luzie i jeszcze bym sobie tam bekała gdybym chciała, ale gdybym mogła to wszystko zrobić to pewnie nie miałabym nerwicy
  23. mnie to najbardziej boli, nikogo kogo by obchodziło co u mnie, czy zyje, czy nie, ale to boli
  24. Szczerze pisząc to jestem załamana po tym co przeczytałam, jestem prawie pewna że to mam większośc jak nie wszystkie objawy się zgadzają. A ja myślałam że mam nerwicę lękową i fobię społeczną, chodziaż pewnie to też mam. Potrafię się złościć na mojgo faceta tak że chyba bardziej nie można, próbuje go doprowadzam do granicy żeby sprawdzic ile wytrzyma kiedy powie dość. Mam wrażenie że bez przerwy przed wszystkimi, udaje kogoś kim nie jestem, boże jakie to jest chore:( Dla mnie świat jest czarno biały, albo kogoś uwielbiam albo nie nawidze. Mam kolezanke która jak tylko nie odpisze do mnie na czas albo odwoła spotkanie to od razu stwierdzam że ma mnie gdzies i że to ja sie narzucam, obiecuje sobie wtedy że już nigdy tak sie nie stanie, po czy za jakis czas znowu zaczynam się do niej odzywać, tylko dlatego że nie mam innych znajomych a potrzebuje kogoś z kim mozna wyjsc na piwo. Jestem mistrzem w udawaniu i ukrywaniu prawdziwego ja, nie potrafie być sobą bo chyba nie wiem co to znaczy. Chodze od niedawna na psychoterpię, nastepnym razem jak u niego będe musze z nim o tym porozmawiać. To jest straszne że człowiek ma nerwicę lekową, fobie społeczną i jeszcze to zaburzenie osobowości,nie mam już sił więcej pisać
  25. Alma

    Psycholog

    No własnie jak ja wchodze to mam pustke w głowie no i wszystkie te objawy somatyczne. Tylko że każdy temat do rozmowy sprawia mi trudnośc to prawda że te cięższe przezycia z dziecinstwa są trudne do analizy ale u mnie to chyba kwestia ogólnej wstydliwości. Jak byłam ostatnio u niego zaczął mi tlumaczyc na czym bedzie polegała psychoterapia no i nawet wtedy zaczely mi sie duszności. Ciezko mi sie przelamac przed psychologiem i przyznać sie do jakichkolwiek słabości nawet tych duszności. Hehe a mój psycholog tez stara sie mnie ciągnąc za język, ale ja jestem taka uparta że rzadko się mu to udaje, jesli bym sie nie dusiła to na pewno więcej bym była w stanie mówić, a tu trzeba duszności kontrolowac żeby sie nie zorietował, wiem wiem musze sie otworzyc przed nim, ale jak mu powiem ze sie dusze to bedzie mi współczuł a ja tego nie chce. Kurcze to chyba jeden z moich problemów że zawsze przed każdym musze być idealna.
×