Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ovija

Użytkownik
  • Postów

    76
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Ovija

  1. Ovija

    Co teraz robisz?

    Wróciłem z niezliczonego już dziś papierosa na balkonie a teraz myślę co by tu porobić... szaro buro i ponuro na dworze, telewizor już naprawiony hmm...
  2. Ovija

    granie na gitarze

    Takie tam pitolenie riffów Metallic'i https://www.youtube.com/watch?v=TDoBOukSXhM
  3. Każdy by chciał, żeby było po jego myśli. Ja już wiem i się pogodziłem z tym, że będę po prostu sam. Raz, że nie jestem gościem z Top Gun'a a dwa, że nie chodzę tak jak większość młodzieniaszków z wiecznie uśmiechniętą mordą z byle gówna. Świat to chłodne i nie przyjemne miejsce. W sumie to żyję tylko dlatego, że nie chcę robić przykrości moim rodzicom swoim samobójstwem. Jak umrą ja również odejdę.
  4. Ja prowadzę takie samo życie jak Ty. Mam też takie samo zdanie na temat "poszukiwań" swojej drugiej połowy. Czasami zastanawiam się, czy to przypadkiem na tym forum nie spotykają się właśnie ludzie z zasadami i ogładą.
  5. Ovija

    Co teraz robisz?

    Siedzę sobie spięty i myślę o śmierci, a oprócz tego idę za godzinę do piguły bo mi się Paro kończy.
  6. Nerwia natręctw, nerwica lękowa, stres pourazowy, użyj dowolnej nazwy wszystko nawiązuje do strachu/ lęku przed czymś. W twoim wypadku akurat lęku przed wymiotowaniem. Będzie trzeba połykać SSRI a przede wszystkim będziesz musiał nauczyć się żyć z chorobą i wypracować sobie jakieś wewnętrzne mechanizmy myślowe, które umożliwią Ci w jakimś choćby małym stopniu poprawę obecnej sytuacji. Nic więcej nie da się zrobić.
  7. A gdyby Wasze natręctwa skontrolowały niemalżę każdą sekundę i sytuację tak, żę na przykłąd tak jak ja nie jesteście już w stanie niczego normalnie napisać, bez natręctw, błędnego koła ? Witam w piekle - nagorszym z możliwych. Oby się Wam nigdy tak NN nie rozrosło jak mi.
  8. Ja jak byłem nastolatkiem i jeszcze nie byłem świadom swojej chorej głowy, miałem lęk przed wymiotowaniem przy wspólnym obiedzie z rodzicami. Nie ze względu, że ich nie lubię, wręcz przeciwnie. Było to na zasadzie strachu o zrobieni czegoś najgorszego w najbardziej nie adekwatnej sytuacji. I w sumie niemalżę cała moja chora psychika wokół takich rzeczy między innymi oscyluję. Teraz na przykład jak piszę tego posta to mam natręctwa i lęki żeby napisaćtego posta jasno i ze zrozumieniem co mi oczywiscie nie wychodzi.
  9. Nie mam siły szperać 50ciu stron więc zapytam wprost: 1) Można to to łączyć z Paroksetyną (SSRI) w maksymalnej dawce ? 2) Ile to to obecnie kosztuje gdyby prowadzić kurację z maksymalną dawką w skali miesiąca ? (Kiedyś jak byłem u "piguły" to coś mi mówiła, żę trzeba być majętnym aby sioętym lekiem kurować)
  10. Pstfo ! Ja puszczam jej bąka. Takiego po 3 dniach nie przebywania w toalecie
  11. Nie, mam po prostu na wszystko wyłożone Co będzie to będzie... tak podchodzę teraz do wszystkiego. Będę miał gorszy dzień z natręctwami z lękami to będę, nie bede zdrowy, zachoruje to zachoruje i tak ze wszystkim. Po prostu staram się marginalizować własną powłokę cielesną i psychiczną. Ciało, los, umysł swoje a duszą staram się tym wszystkim nie przejmować i próbuję żyć. :)
  12. Też to mam. Moja rada - pie*dol to. Tak, właśnie tak prymitywnie opisana moja rada jest najlepszą. Cały zeszły rok żyłem w mocnym stresie do tego stopnia, że jądra mi nie schodziły z kanału pachwinowego. Stresowało mnie wszystko, dosłownie. Moje zdrowie, przeszłość, przyszłość, moja choroba psychiczna i jej konsekwencje w codziennym życiu społecznym, to że nikogo nie miałem i nie mam i mógłbym tak wymieniać w nie skończoność. Co tydzien u psychiatry, przez rok kilku krotna zmiana leków od ssri po inhibitory MAO i zero pozytywnej reakcji bo... ja czekałem na efekt a te leki tak nie działają. Aż pewnego dnia powiedziałem sobie basta ! Nie będzie mi moja psychika niszczyła życia dalej... i tak stopniowo stopniowo zacząłem analizować przyczyny stresu oraz uspokajać się wewnętrznie aż do w mojej ocenie bardzo dużego progresu czyli stanu w ktorym aktualnie jestem. Wiem, że łątwo się mówi, ale ja SAM siebie podkurowałęm właśnie zmianąsposobu myślenia. Moja autoterapia trwa już z dobre pół roku i trwać będzie z gorszymi okresami ktorych jestem swiadom z resztą do konca moich dni ale dupsko mi się utwardziło czego życzę sobie i wszystkim Wam nerwicowcom.
  13. Trafiłem w końcu na swój lek. Nie wyłącza całkowicie lęków i myśli natrętnych i chyba w życiu nikt nie stworzy takiej substancji która całkowicie by człowiekowi wyłączyła pewne schematy myślowe czyniąc go wolnym ale ten lek zdecydowanie pomaga w pozytywnym myśleniu co z kolei przekłada się na zmianę punktu widzenia własnej choroby i radzenia sobie z nią i za to duży plus. Czuje się już prawie tak samo znośnie jak kiedyś na fluoksetynie. Nawet obniżone libido i przybieranie kilogramów z powodu niepohamowanej rządzy węglowodanów nie stanowi dla mnie problemu w stosunku do psychicznego wsparcia jakie daje mi ten lek. Myślę, że zaprzyjaźnię się z nią na dłuższy czas.
  14. Wenlafaksynka w krwioobiegu, mianserynka za chwilkę pójdzie przed spaniem, do tego Wyborowa znana w moim świecie jako Relanium MAXX. Wreszcie na trzeźwo czuje się lepiej, mam ataki nerwicy tylkoz rana - wtedy pomagam sobie moim przyjacielem Lorazepamem w rozsądnej dawce, a resztę dnia zapewnia mi wreszcie w umiarkowanym spokoju Wenlafaksynka i zapodawana od 2 dni na noc Mianserynka. Zajebało proszkami i wódą. Tak, tak to jest obecnie, ale czuję, że powolutku małymi kroczkami wracam do stabilizacji... po 4 miesiącach katorgi w czekaniu na leki dające jakiś pozytywny efekt. Dobranoc.
×