-
Postów
394 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Tornado
-
Mam ochotę na odpoczynek. Od zdenerwowania, przejęcia, napięcia - choć na chwilę...
-
Może nie dziś, ale wczoraj - to, że w końcu zrobiłam ten krok, którego tak się obawiałam - złożyłam pozew. A w dodatku przyznałam się do czegoś przed terapeutą...
-
Na życie daleko od niego.
-
Szybka akcja z poprawą pozwu - w krótkim czasie udało się skonsultować z prawnikiem, wprowadzić zmiany i otrzymać potwierdzenie poprawności merytorycznej pozwu od polonisty. W porównaniu z wcześniejszymi problemami z pisaniem pozwu - poprostu bomba!
-
A ja mam ochotę na jakiś pozytyw... Same negatywy doprowadzają mnie do niewysłowionej frustracji. Potrzebuję choć małego elementu pozytywnego... coś miłego, prawdziwego, co dodałoby sił... Umiem się cieszyć z rzeczy małych, ale tak przytłoczona negatywami nie potrafię ich dostrzec...
-
Mam ochotę się wreszcie skupić na nauce. i na to by na tej ochocie się nie skończyło....
-
Może nie swoistą radość, ale za to śmiech do rozpuku. Filmik na YouToube http://www.youtube.com/watch?v=cs7-hGxCCOA
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Słucham? Od razu z góry zakładasz jak będzie, nastawiasz się - może to spowodować nawet wywołanie wilka z lasu! Ja osobiście zawsze się oglądam za albo długimi włosami albo głowami łysymi. Owszem, nie każdemu to pasuje i nie każdy potrafi żyć ze swoją fryzurą - szczególnie mnie odrzucają długie zaniedbane kłaki u wielu facetów, ale kiedy ktoś lubi swój fryz lub łysinkę i nawet potrafi czasem zaskoczyć żartem na ten temat - jest ten ktoś o wiele atrakcyjniejszy niż dziesiątki panów o standardowym wyglądzie. Podejrzewam, że to nie tylko moje odczucie. A mój kuzyn, który zaczął łysieć też w wieku 20 lat, znalazł sobie na stałe dziewczynę właśnie dopiero gdy zaakceptował swoje zakole i zaczął z nim żyć za pan brat. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Q** mać ja p*** Przepraszam musiałam. To taki mój jęk.... -
Na destrukcję. Czegokolwiek. Tak by się wyżyć.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Pamiętaj o kremach przeciw słonecznych i schodzeniu w odrobinę cienia co jakiś czas - wtedy słońce aż tak ci kuku nie zrobi... Tak cztam Was dziewczyny, że nie macie faceta... Kiedyś też tak płakałam - a teraz kombinuję, jak się od niego uwolnić... Co nagle to po diable jak to mówią Czasami lepiej dłużej poczekać, by nie wpaść z deszczu pod rynnę - czemu ja wtedy o tym nie pomyślałam? -- Wt maja 31, 2011 2:41 pm -- Witaj w klubie... -
Coś mi dzisiaj się udało? Dla czytelników - proponuję książkę autorstwa Sue - "Żyd wieczny tułacz" - trzyma w niepewności co dalej do samego końca.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ech dominika92, dominika92, Przecież znasz już te stany - wiesz, że przejdą - poradziłaś sobie z nimi nie raz - dasz i tym razem radę. Kiedy przestaniesz się aż tak nimi przejmować i uwierzysz, że potrafisz sobie radzić w dłuższym okresie czasu z takimi problemami - przestaną one mieć takie znaczenie, aż przyjdzie kiedyś ten wytęskniony dzień, że to, co teraz Cię niszczy, stanie się pestką... coma, cieszę się, że masz siły, by innych podtrzymywać na duchu. Rzadko tu zaglądam i ostatnim razem trafiłam na niezbyt fajne posty - miło widzieć, że sobie poradziłaś - tak trzymać :) Co do mojego pojęczenia w jęczarni - ubolewam cały czas nad tym, że życie musi być aż tak brutalne. To będzie chyba najgorszy rok w moim życiu -
mind, Też uwielbiam układać puzzle :) Mam ochotę, by było rok później - już teraz... Tyle spraw byłoby już pozałatwianych, byłoby za mną tyle nieprzyjemności...
-
Kontakt z Urzędem Stanu Cywilnego w Dobiegniewie - bez konieczności angażowania stron trzecich i bez konieczności stawiania się osobiście załatwić mogę potrzebne do sprawy alimentacyjnej dokumenty.
-
Ciężki dzień - tak samo jak i kilkanaście poprzednich. Coraz ciężej. Tyle spraw na raz, nic nie wychodzi, a chciałoby się zakończyć te sprawy jak najszybciej... Chaos wokół tego wszystkiego sprawia, że przestaję kontrolować swoje odruchy, mój organizm jest na skraju wytrzymałości, a psychika - lepiej nie mówić...
-
Moment oderwania od problemów (krótki, ale zawsze).
-
Mam ochotę na "koniec".
-
Choć to nieprzyzwoite i nierealne dla mnie do wykonania (i cale szczęście) - pociąć się, pochlastać, tak by pomęczyć się i już nie wstać - tego chce ta zła połówka mnie. A ta dobra ma ochotę na odpoczynek od lęku o jutro, na zakończenie sprawy w jak najkrótszym czasie. Policja, sądy, sądy, policja - aż chce się usiąść i płakać...
-
Na spokój duszy.
-
Bardzo dobrze - i tak mogłabyś na terapii, że właśnie nad tym chcesz popracować... Zrozumieć okazywanie uczuć pomógł mi mój półsen - tak go nazywam, bo nie spałam, poddałam się, jak niejednokrotnie, wodzom fantazji słuchając muzyki relaksacyjnej. Może uznacie mnie za wariatkę, ale... słuchając sobie tej muzyki (to było jeszcze za czasów mojego liceum, jakieś ponad 8 lat temu) uciekałam we własny świat, w którym patrzyłam się bezmyślnie w strumyk górski lub w bezkres oceanu - różnie. Przez jakiś czas nieoczekiwanie - wbrew mojej woli - pojawiał się mężczyzna, który potrafił ze mną rozmawiać w myślach. Bardzo mi nieraz przeszkadzało, kiedy się pojawiał - choć nie robił nic więcej niż ja - stawał zawsze obok mnie i tak samo wpatrywał się w tą wodę, wspierając mnie myślami. Jednak kiedy okazało się, że rozumie nawet te najdziwniejsze myśli których sama nie rozumiałam, że potrafi wesprzeć w każdej sprawie - domyśliłam się że jest kimś więcej niż człowiek. kiedy tylko pomyślałam w tym wyobrażeniu, że nie znam bliskości - stanął za mną i mnie przytulił. Ufałam mu, więc tak patrzeliśmy dalej w ocean. Dodał mi tyle otuchy i wsparcia, że w podziękowaniu odwróciłam się do niego i ucałowałam - przestraszyłam się tego - zważywszy też na fakt, iż myślałam o nim jak o osobie boskiej - i schowałam się na tym statku by mnie nie znalazł. Wiedział jednak gdzie jestem i podając rękę bym wstała (bo skulona siedziałam w jakimś ciemnym miejscu) powiedziałam, że nie mam potrzeby się bać - okazałam tylko uczucia... Dużo myślałam nad tym półsnem, tym wyobrażeniem... Niestety w życiu realnym - tak jak książątko piszesz - czułam przymus bycia taką, jaką ten ktoś chce... poddałam się temu przymusowi niszcząc tym samym sobie i mojemu dziecku które przyszło na świat życie. A czemu tak się stało - bo zapomniałam, że jest coś takiego jak zaufanie do drugiego człowieka i poddałam się chwili. Masz zdrowy odruch książątko - dopóty, dopóki nie zaufasz komuś tak naprawdę. Kiedy brak ufności w związku życie staje się męczarnią. Ale jeśli komuś ufasz - porozmawiaj z nim, że co prawda nie chcesz do pewnych kart ze swojego życia teraz wracać, ale sprawiły one że masz takie a takie odruchy, a mówisz mu o tym tylko dlatego, że mu ufasz i chciałabyś stanąć twarzą w twarz - aczkolwiek stopniowo z problemem... - przynajmniej ja bym tak zrobiła, gdybym ze zdobytym już doświadczeniem, mogła życie przeżyć jeszcze raz... nie wiem, może głupi pomysł i głupia rada, bo nie sprawdziłam tego na własnej skórze - cały czas jestem z tym samym mężczyzną (o ile tak o nim można powiedzieć, bo zachowuje się - nie ważne...) do którego nie mam za grosz zaufania... ...przepraszam za długi post...
-
kasiątko, też nie byłam zgwałcona ino wykorzystywana, ale dopiero tak naprawdę poradziłam sobie z problemem - mimo iż mu przebaczyłam, bo się zmienił - kiedy powiedziałam o tym na terapii...
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Burzy się wszystko, w co wierzyłam, co uznawałam za drogowskaz w życiu. Burzy się wszystko po kolei. szukam "brzytwy", za którą mogę się chwycić - tak jak tonący brzytwy się chwyta. (oczywiście brzytwa tu jest metaforą - ciąć się nie zamierzam, ani nikogo zabijać) Jak się nie poddawać presji? Jak walczyć z własnymi reakcjami, odruchami, pozostając jednocześnie sobą? Pytania bez odpowiedzi. -
Mój dzisiejszy dzień jest pełen obaw - tak jakbym nie nadawała się do życia, jakbym żyć nie umiała wogóle... Lecz kto umie? Każdy żyje jak może. A jak już nie może - nie radzi sobie? - pewnie sobie tylko tak wmawia, że tak jest, jak ja w tej chwili. Ale jak zmienić tok myślenia?
-
A ja czasami odnoszę wrażenie, że wręcz nienawidzę seksu - za dużo się o nim mówi jak dla mnie - wszędzie seks. W sumie nie seksu nienawidzę, tylko nienawidzę przypisywania mu takiej wartości, traktowania go jako główne lub/i jedyne pragnienie co chwila, bez końca, bez nasycenia... Na co mam ochotę? Na wolność. Definiowanie jej zajęłoby mi dużo czasu, ale tęsknię za wolnością duszy i umysłu, za życiem bez ograniczeń narzuconych przez... nie ważne. za dużo rozmyślam... Nie wiem, po co ja tu w ogóle zabieram głos, ale jak już napisałam, to wysyłam. I tak nie zasługuję na to, na co mam ochotę - i nigdy nie będzie mi dane.