Skocz do zawartości
Nerwica.com

trombeczka

Użytkownik
  • Postów

    339
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez trombeczka

  1. Też tak mam, mi jednak takie wymyślanie historyjek sprawia wielką przyjemność, frajdę, zabawę. Są co prawda momenty, że chciałabym z tym walczyć szczególnie, gdy włączę sobie takie obrazy w czasie pracy zwykle wtedy to co udaje mi się osiągnąć w czasie walki to jakby stan pomiędzy rzeczywistością, a fikcją Wiem, co się dzieje dookoła ale jednocześnie mój umysł jest "tam", nigdy mi to jakoś dramatycznie nie przeszkadzało w życiu.
  2. Inni zareagują normalnie - czyli tak jakby nigdy nic (a nauczyciele - pewnie masz zwolnienie, więc też problemu nie będzie), co najwyżej będą Ci zazdrościć, że zdałeś sprawdzian, a nie chodziłeś. Studenci już tak mają, że raz po raz nie bywają na zajęciach
  3. Ja mimo, że mam z kim porozmawiać i nie czuje się samotna, też uważam, że właściwie życie nie ma sensu, bo właściwie jaki jest sens w tym, że dążymy do spełnienia określonych marzeń, spełniamy je pokonując różne trudności, a później i tak umieramy
  4. Tak ten do którego ja chodzę jest psychologiem, a nie psychoterapeutą Również to cały czas tak rozumiem i pojąć nie mogę co może mi dać wygadanie się obcemu człowiekowi - który ewentualnie powie mi czym uwarunkowane są moje działania. Dużo więcej daje mi rozmowa ze znajomymi. Prawda jest jednak taka, że psychiatra do którego chodzę bardzo wierzy w psychoterapię właśnie i wcale nie będzie zadowolony jak z niej zrezygnuje Może faktycznie trafiłam na niewłaściwego psychologa, który mi nie pasuje ale dzięki temu na tyle się zraziłam w ogóle do psychoterapii, że w innym miejscu nawet nie chce mi się próbować. Te rozmowy są dla mnie "puste w środku" i bezsensu. Może dlatego, że nie mam szczególnych trudności co do mówienia o swoim dzieciństwie, rodzinie etc. ale nie widzę też specjalnych korzyści z tego dla mnie.
  5. U mnie to faktycznie tak wygląda, a to o deszczu sobie raz porozmawialiśmy o tym co mi się śniło Czasem rozmawiamy o tym, czy mam znajomych i czy mam wsparcie u rodziny i o ile te ostatnie pytania mają sens, to nie rozumiem, czemu są zadawane na co drugiej wizycie Pewnie sprawdza, czy nie mam rozszczepu osobowości a mam problem, ale jakoś tak mam nieodparte wrażenie, że jestem w stanie to załatwić na wizytach u psychiatry, zresztą to psychiatrze bardziej wierze i...... to psychiatry zalecenia mi pomogły, wzbudza on dużo większe zaufanie, jest konkretny, czyli tak jak moim zdaniem powinno być (zresztą u psychiatry dostałam chociaż jakieś zalecenia i pomoc, od psychologa usłyszałam w czasie wszystkich wizyt, że mam biegać )
  6. Nie mają co prawda kompetencji ani psychologa, ani psychoterapeuty ale szczerze mówiąc, jest mi 100x lepiej, gdy się im wygadam, zrozumieją mnie (i vice versa) aniżeli ponad półroczne wizyty u psychologa Kurcze ta świadomość, że on to robi tylko dla pieniędzy mi strasznie przeszkadza (wiem obsesja ) ale mi te wizyty nie pomagają, choćby dlatego, że nie czuję od niego wsparcia - a nie czuję, go, bo uważam, że ta relacja jest sztucznie upozorowana, fałszywa . A pomoc od psychologa typu "proszę iść pobiegać to się pani odpręży" to można sobie w trampki włożyć, bo to są oczywiste oczywistości. Świadomość wsparcia od znajomych i to, że mogę do nich zadzwonić, kiedy tylko chciałabym się wygadać jest dla mnie zdecydowanie korzystniejsza. Wyciągnęło mnie to już z bardzo kiepskiego samopoczucia nie raz. Ja na prawdę nie wiem co za diabeł mnie podkusił, że zgodziłam się tam na tą terapię, przecież mi to nawet potrzebne nie jest . Po za tym czasem mam wrażenie, że on zna mnie bardziej, niż ja sama .
  7. W wieku 17lat masz prawo za zgodą rodziców zrezygnować ze szkoły, nawet nie byłabym taka pewna, czy nie możesz tak po prostu rzucić szkoły. Mimo wszystko uważam, że dobrze byłoby jeszcze pociągnąć te ostatnie 2 lata do końca.
  8. O mojej znajomi wiedzą, rodzinie bym nie powiedziała
  9. Zmień w takim przypadku lekarza POZ-etu, możesz to zrobić bezpłatnie co 6 miesięcy
  10. Nic Ci nie zrobią, w Polsce obowiązek jest skończyć podstawówkę, więcej nie trzeba, a jak już jesteś pełnoletni to tym bardziej. Powiedz o swoich wszystkich przemyśleniach psychologowi i psychiatrze.
  11. Drugie zdanie zacytowałaś częściowo przez co straciło swój właściwy sens. Fakt nie czuję się komfortowo, ale jednocześnie wątpię aby zmiana terapeuty jako takiego zmieniła tą sytuację.... . Ja wolę realnie porozmawiać ze znajomymi, u których wiem, że chociaż nie rozmawiają ze mną tylko dlatego, że mają z tego pieniądze. Spowiadanie się psychologowi samo w sobie może być ok, dla kogoś kto nie ma z kim porozmawiać ale tak nie widzę, w tym większego sensu. Dlatego, też chciałabym się z tego wycofać, ale realnie nie wiem jak. Gdyby psychiatra (ten jest ok) i psycholog nie były z tej samej przychodni nie miałabym takiego problemu, a tak.....
  12. Nie ma być przyjacielem ale jak zaufać, bądź co bądź instytucji, którą reprezentuje psycholog O jakim my w ogóle zaufaniu możemy rozmawiać (to Ty rozpoczęłaś temat zaufanie ) Zresztą mam nie odparte wrażenie, że ten mój próbuje takiego przyjaciela zgrywać, od samego początku wkradają mu się wyrażenia i zwroty używane w potocznym języku, co mnie totalnie zaskoczyło i paradoksalnie wcale mi się to nie podoba W ogóle dla mnie to jest strasznie dziwna i niekomfortowa sytuacja, gdy jestem, nazwijmy to na "terapii", gadam o przysłowiowym "proszku omo" i to ma mi pomóc Ja mu mogę wyśpiewać swoją całą historię od poczęcia do teraz....... ale jakoś nie widzę w tym żadnej korzyści dla mnie, nie uważam, że mi to cokolwiek może pomóc.
  13. No, a jakie mam mieć nastawienie? Że to mój najlepszy przyjaciel? Nie czarujmy się, gdyby nie to, że dostaje z tego kasę, to by pewnie nie chciał mnie nawet znać (aktualnie, przez relację psycholog - pacjent). Dobra, może przy zbiegu okoliczności moglibyśmy być kumplami ale realnie, a nie w relacji psycholog - pacjent..... . To jest relacja udawana. Po za tym, mimo wszystko staram mu się sporo wyspowiadać, a mimo to ja nie widzę, z tego żadnej realnej korzyści.
  14. Nie ma żadnych efektów...... Oczywiście, że mu nie ufam i nigdy nie zaufam, to tylko gość, który chce udawać "kumpla" opłacany z pieniędzy NFZ . Nic po za tym. Co nie zmienia faktu, że mimo wszystko staram się mu mówić o wszystkim i odpowiadać na pytania najlepiej jak potrafię. Mimo to, żałuję, że w ogóle rozpoczęłam terapię z psychologiem, bo teraz problem jest się z niej bezpiecznie wycofać.
  15. Hej No właśnie jak wyjść z takiej patowej sytuacji. Zarówno psycholog, jak i psychiatra namawiają mnie na terapię. Wszystko jest na NFZ ale ja chodząc tam już ponad pół roku nie widzę w tym żadnego sensu Psychiatra jak najbardziej, ale idąc do psychologa mam uczucie straty czasu . Z drugiej strony nie chciałabym aby zaraz wyszło na to, że sprzeciwiam się ich zastosowanym metodom, bo być może będzie mi jeszcze kiedyś taki psycholog faktycznie potrzebny.... . Na dzień dzisiejszy słyszę od niego takie twierdzenia, że nie trudno byłoby dojść do tego samemu (zresztą, jak najbardziej to robię). Tracąc czas, zastanawiam się jak się z tego wycofać, macie na to jakieś rozwiązanie?
×