Znów się łapię na rezygnacyjnych myślach, a było już o tyle lepiej... Myślałam, że chwyciłam tego byka za rogi. Znów nie pójdę kolejny tydzień na zajęcia, nie dam rady, nie mam siły, nie chcę, nie chcę mieć kontaktu z tymi ludźmi, czuć się jak piąte koło u wozu, chować się w każdej wolnej chwili żeby nie było widać mojego zakłopotania, zmagać się z paranoicznymi myślami, że każdy myśli o mnie jak najgorzej i czuje do mnie wstręt, tak samo jak ja do siebie, a jednocześnie nawet nie mam ochoty odezwać się, nie mam siły na dzielenie czyjegoś entuzjazmu. Strasznie teraz żałuję poprzednich studiów, w jakim ja stanie byłam, że wtedy odpuściłam ? Czuję, że teraz wpadam w taki sam stan, znów zamknę się na pół roku w domu, tak to się skończy, nie wiem co robić.