Skocz do zawartości
Nerwica.com

evamari

Użytkownik
  • Postów

    53
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez evamari

  1. evamari

    Jak żyć?

    WojuBoju, trudno tylko zmienić te 'nawyki'. Ten stan jest ze mną od dzieciństwa. Praktycznie nie wiem jak można żyć inaczej, bo tego nigdy nie poznałam, nie doświadczyłam. Jak mogę być szczęśliwa, jak nie wiem co to jest szczęście. Wydaję mi się, że nie jestem zdolna do odczuwania szczęścia, zadowolenia z czegoś. Tak jakbym została stworzona z jakimś błędem, którego nie da się naprawić. Zgodnie z prawem natury, słabe jednostki eliminują się same. Ja właśnie jestem tą słabą jednostką. Jestem zbędna. Chodzę do psychologa, ale nie wierzę w to, nie czuję, żeby to coś zmieniło. Chętnie bym przeczytała co proponujecie. Może spróbuje. Trudno mi będzie tylko coś zapamiętać. Obecnie nie umiem się na niczym skupić, jak coś czytam, to nie umiem skojarzyć co właśnie przeczytałam. monk.2000, odwiedzam czasem
  2. lukk79, ja np. dodaję bułkę tartą i jajko, trochę mąki czasami, nie rozwalają się na patelni. Robię też kotlety z ryżu lub z kaszy gryczanej. Te z ryżu najbardziej lubię. Oczywiście jeśli już używam jajek, to polecam kupić odpowiednie;) Przed chwilą zrobiłam makaron z cukinią. Ostatnio często go robię.
  3. Wow, to prawdziwy tatuaż? Super jest:D Odważnie. Ja jestem zbyt niezdecydowana na tatuaż, tyle razy się zastanawiałam. A gdzie robiłaś?
  4. lukk79, fajny fartuch. Sama nigdy nie miałam fartucha, a zawsze chciałam. Szczerze, to nie mogłabym zjeść kiełbasek sojowych, ani tym podobnych rzeczy. Tak już mam, że na sam widok jest mi niedobrze;p Nie mogę zjeść też czegoś co smakuje jak mięso. Kiedyś spróbowałam kotletów sojowych a'la schabowe i wyplułam od razu:D Mam jakąś blokadę przed tym. Dzisiaj zrobiłam sobie burgery z fasoli czerwonej i z warzyw,które akurat były w lodówce. Pycha:)
  5. veganka, moj ma po prostu alergie pokarmowa, wiec w fundacji musieli mu dawac specjalistyczna karme, a wlasciwie w dt, bo do niego trafil. Kiedys pojechalam z nim do domu i zostawilam tam gdzie byl drugi pies i zjadl troche miesa z jego miski, a pozniej caly nastepny dzien wymiotowal i byl jakis osowialy.
  6. Mozliwe ze tak jest. Jest wiele psow z alergia pokarmowa. Duzo jest psow wege i sa zdrowe, szczesliwe i zyja dlugo( np. ten co zyl 27 lat). Mysle ze wlasciciele tych psow chca dla nich dobrze i nie cha po prostu karmic zwierzecia drugim zwierzeciem i jestem pewna ze jesli taka dieta bylaby zla dla ich psiakow to by nie robili im krzywdy. Nie robilabym czegos co szkodziloby mojemu pieskowi, bo kocham go bardziej od siebie. Oprocz suchej karmy gotuje mu cos czasami, dodaje lyzeczke oleju( najlepiej lnianego), jakies warzywka, ryz. Mam tez makaronowa karme dla psow, czasami daje ja zamiast ryzu. Jest zdrowym, zywym psiakiem.
  7. To juz nie jest najdluzej zyjacy pies, jesy chyba na 3 miejscu teraz.
  8. Nie piszę ze jest, ale ze byl kiedys zgloszony. Poszperalam i znalazlam to co kiedys czytalam o nim: http://www.fruitnut.net/HTML/210_NonFiction_Animal_Brambles.htm na liscie najdluzej zyjacych psow jest teraz na 6 miejscu: en.m.wikipedia.org/wiki/List_of_oldest_dogs
  9. Jak powiedzieli mi jaka karme jadl moj pies i byla to wlasnie bezmiesna karma na alergie, to niestanowilo problemu dawac mu taka. Jemu smakuje. Kiedys gdzies czytalam o psie weganinie, ktory zostal zgloszony jako najdluzej zyjacy pies. Karma nazywa sie Yarrah Bio i zamawiam ja przez zooplus.pl
  10. Ja mam psiaka i kupuję mu właśnie karmę wegetariańską. Znalazłam kilka takich karm możliwych do zamówienia przez internet. Ta, która kupuję nie jest taka droga. Kosztuje z dostawą ok. 120zł za 10kg. Mojemu to starcza na ok. 3 miesiące. Sama niewiele jem, wiec to nieduży wydatek. Jak brałam pieska z fundacji to tam dostawał karmę puriny na alergię pokarmową, która też nie zawiera miesa, tylko ona juz jest bardzo droga.
  11. Mam do was pytanie. Macie zwierzaki domowe, np.pieski? Czym je karmicie?
  12. Ja nie gotuję nikomu mięsa. Nie mogłabym. Przecież to nie problem, jeśli ktoś chce jeść mięso, żeby sam je gotował. Ja sama też nikogo nie proszę, żeby mi coś przygotowywał.
  13. Fajny wątek:) Dołączam się. Wegetarianka od 6 lat.
  14. Owszem zależy to od nas, ale niestety też od innych ludzi, więc nie zawsze da się żyć tak jak chcemy. Zresztą nie o to chodzi. Ja wolałabym powiedzmy ''nie dotknąć tego gorącego piekarnika', czyli nie urodzić się. Co jest w tym złego? Przepraszam, jeśli piszę coś nie tak. Nie chcę źle. Po prostu nie rozumiem, czemu człowiek nie może sam o tym decydować?
  15. evamari

    Jak żyć?

    No chyba, żeby ktoś przedawkował lub zachlał się na śmierć... wtedy to pomoże. Nie trzeba wpadać w nałóg. Chciałabym się odciąć, ale pytanie jak??
  16. Muszą być skuteczne sposoby. Boję się tylko, że przy moim pechu coś pójdzie nie tak. Nie powiedziałabym, że warto walczyć. Logicznie myśląc, to życie nie ma sensu. Rodzimy się, żyjemy, umieramy. Tylko to 'żyjemy' mi nie odpowiada. Jeśli nie ma nic potem, to to jest bez sensu. A jeśli jest coś później, to ja chcę to zobaczyć w takim momencie, który ja wybiorę. Czemu los lub ktoś ma za mnie decydować kiedy mam umrzeć? Czemu to źle, że chcę sama o tym zdecydować, o sobie. Chyba nie ma w tym nic złego. Życie prowadzi do śmierci -to fakt. Więc lepiej w ogóle się nie rodzić. I kłopot z głowy. Jeśli ktoś aprobuje np. aborcję to nie powinien też widzieć nic złego w samobójstwie. Decyzja należy do konkretnej osoby.
  17. Czy po braniu leków mieliście dziwne sny? Biorę wenlę od ok.4 miesięcy. Szczerze, to nie widzę żadnych efektów, ale za to skutki uboczne już tak. Wcześniej nie pamiętałam nigdy co mi się śniło, a teraz nawet jak na chwilę zasnę to mam koszmary, za każdym razem. Nie jest to przyjemne. Boję się zasypiać, jest to tym trudne, że cały dzień chodzę strasznie zmęczona i kładę się kilka razy dziennie. W dodatku pojawiły się też bóle głowy.
  18. Boję się sama siebie. Często stojąc na przejściu, mam wrażenie że zrobię krok do przodu w 'nieodpowiednim' momencie i odczuwam wtedy ulgę. Chciałabym, żeby coś mi się stało. Chcę mieć tylko pewność, że na pewno się uda. Nie chce obudzić się w szpitalu po nieudanej próbie. Nie chcę mieć obrażeń, które uniemożliwią mi uwolnienie się...
  19. evamari

    Jak żyć?

    Przepraszam, że znowu zawracam wam głowę, ale musiałam jeszcze napisać. Otóż byłam dotychczas na dwóch wizytach u psychologa. Jakoś nieswojo się po nich czuję. Nie wiem co mam myśleć o tym. Dziwnie się zachowuję na wizytach, nie umiem w ogóle myśleć, a w efekcie nie wiem co powiedzieć, więc nie mówię nic lub mówię coś, czego tak na prawdę nie myślę i w normalnej sytuacji powiedziałabym coś innego. Potem przez parę dni rozmyślam o tej wizycie i nie mogę sobie darować tego jak głupie rzeczy mówiłam i jak się plątałam. Już sama potem nie wiedziałam o czym mówię. Druga sprawa. Od jakiegoś czasu nachodzą mnie dziwne myśli. Nie wiem co mam z tym zrobić. Mam czasami takie dni, że sama się siebie później boję i swoich myśli. Chodzi o to, że nigdy nie brałam narkotyków, ani nawet nie paliłam papierosów. Teraz za to nie mogę przestać o tym myśleć. Bronię się mocno przed tym, by w sklepie nie kupić paczki fajek. Najgorsze za to jest to, że gdybym znała jakiegoś dilera, to nie wahałabym się kupić czegoś od niego. Stale myślę też właśnie o tym skąd załatwić jakieś zioło. Szkoda, że nie mam żadnych znajomości. A mówi się że można łatwo załatwić... Strasznie mnie męczą te myśli, niedługo zwariuje przez to. Nie wiem co robić. Często rozmyślam, że mam jakiś wypadek lub coś mi się dzieje i wcale się tym nie przejmuję, a wręcz przeciwnie, cieszy mnie, że coś złego mi się stało. Oszaleć można.
  20. evamari

    Jak żyć?

    Dziękuję wam za wszystkie odpowiedzi i poświęcony czas. Postaram się jak najszybciej podjąć leczenie. Po prostu wiem, że terapia w moim przypadku potrwa bardzo długo, przynajmniej tak mi powiedział psychiatra i boję się, że efekty które zobaczę nie będą warte zachodu. A jeszcze gorzej co jeśli terapia mi nie pomoże, wtedy stracę ostatnią rzecz, która mogłaby pomóc i nie będę mieć nawet nadziei, że coś tam jeszcze mogę zrobić. Zawsze człowiekowi jest lepiej jak ma jeszcze jakąś możliwość. Wiem, już wymyślam i szukam dziury w całym. W każdym bądź razie dziękuję wam za wsparcie:)
  21. evamari

    Jak żyć?

    Tak wiem, że muszę podjąć leczenie. Postaram się to załatwić. Choć dla mnie będzie to trudne. Po prostu nie wiem sama kim jestem, co chce robić, więc jak mam wybrać inne studia. Jeśli znowu mi się nie uda. Po prostu nie umiałam się odnaleźć na tej uczelni. Mam problem w kontaktach z innymi. Boję się nawet pójść do dziekanatu i o coś zapytać. Te studia już źle mi się kojarzą. Zresztą jak ja mam studiować jak nawet wystąpić przed grupą i czegoś powiedzieć nie potrafię. Już nawet w liceum zdarzało mi się zemdleć w klasie, gdy musiałam coś zaprezentować przed wszystkimi. Przy odpowiedzi ustnej po prostu zamykam się w sobie i nie umiem nic powiedzieć. Tak też miałam na ustnej maturze z polskiego, o mało nie zemdlałam, większości zapomniałam, ledwo coś wydukałam. Tak też mam z angielskim, pisać mogę wiele, zrozumiem też wiele, ale powiedzieć po angielsku nie potrafię, boję się, zamykam w sobie. Biorąc pod uwagę że pracowałam w Anglii, to było to straszne dla mnie. Na szczęście pracowałam głownie z polakami. Na kontynuowanie tych studiów nie mam już szans, żałuje tylko że nie zrezygnowałam po pierwszym roku, już wtedy czułam że to nie dla mnie, ale bałam się zrezygnować, głownie dlatego że nie wiem co mam wybrać, jaką alternatywę. Masz rację, moje problemy to mój dom z dzieciństwa. Po prostu nie umiem zapomnieć, a tak bardzo bym chciała. Czuję że mam taki przepełniony tym mózg, że często mam ochotę wziąć nóż i po prostu wbić sobie w głowę tylko po to by poczuć ulgę, bo uwierzcie mi, ale na prawdę odczuwam ból mózgu, trudno to wyjaśnić. Często myślę, że najlepszym dla mnie wyjściem byłaby amnezja. Chyba tylko to by mi pomogło jeśli bym wszystko zapomniała. Jestem tak zestresowana, ze co chwila muszę przerywać pisanie by walczyć z tikami nerwowymi. Nie wiem czy coś innego by mi pomogło.
  22. evamari

    Jak żyć?

    Dziękuję wam bardzo za odpowiedzi. Chodzi o to, że właśnie usłyszałam takie opinie, że wymyślam, przesadzam, że inni mają gorzej. I po tym zaczęłam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam, że poszłam do psychiatry. I było mi strasznie źle, że nie umiem sobie poradzić sama. A jestem bardzo wrażliwa na reakcję innych. Masz rację, to że psychiatra jest obcą osobą to zaleta. Swojej rodzinie mówię jak najmniej, tak mnie nauczyło życie. Staram się przezwyciężyć fobię społeczną, ale nie jest to łatwe. Od dziecka byłam bardzo nieśmiała, tak bardzo że wolałam w szkole dostać jedynkę niż powiedzieć przy całej klasie wiersz, który bardzo dobrze umiałam. Mam lepsze i gorsze momenty w relacjach z innymi. Ale czasami zdarza mi się dostawać prawie że ataku paniki, jak mam gdzieś pójść i z kimś porozmawiać. Pogarsza to sprawa, że mam tiki nerwowe, więc dziwnie to wygląda jak co chwila muszę ruszać szyją, nogą, czy napinać mięśnie lub migać okiem. Tak, jestem w trakcie studiów. Chodzi o to, że zawsze bardzo dobrze się uczyłam, miałam najlepsze oceny. Poszłam na studia z przymusu, sama nie wiedząc co chce robić w życiu. Myślałam, że wyjeżdżając do innego miasta, zacznę nowe życie, tak jakby ucieknę przed moimi problemami. Tak samo myślałam idąc do liceum. Nic bardziej mylnego. Pierwszy rok ok, potem moje problemy się nasiliły. Nie umiałam się odnaleźć, tak jak zawsze. Tiki nerwowe się nasiliły, pojawiły się nowe. Cały dzień chodzę zmęczona, muszę się kłaść w trakcie dnia. Nie umiem się na niczym skupić, nic zapamiętać. Brakuje mi koncentracji. Nie umiem się już niczego nauczyć. Pogorszyła mi się pamięć. Starałam się, a kompletnie mi nie wychodziło. To jeszcze bardziej pogorszyło mój stan. Jestem bardzo ambitną osobą, więc to, że nie potrafię się czegoś nauczyć jest dla mnie trudne. Tylko to miałam w życiu. Uchodziłam za osobę mądrą, a teraz czuję się głupia. Trudności sprawiają mi najprostsze rzeczy. Czuję że zawiodłam wszystkich. Chce zacząć nowe studia, ale to tak jakbym zmarnowała 3 lata życia. Ale nie mogę zostać na tych, bo nie dam już rady, sporo mnie to wykonczyło psychicznie, na myśl, że miałabym pojść na uczelnie robi mi się niedobrze. Dlatego nie chodzę już na uczelnię, na sesje nawet nie poszłam, bo nie potrafiłam się niczego nauczyć. W dodatku źle się tam czuję, wpadam w panikę jak tylko o tym myślę. Nie mam pojęcia co chce robić dalej, gdzie pójść. Jestem w kropce. W dodatku moja rodzina nie jest zbyt bogata. Nie chce naciągać mamy na dodatkowe koszty, bo wiem że i tak jest mało pieniędzy. Staram się oszczędzać jak tylko mogę, nauczyłam się tego z dzieciństwa, jak nigdy nie było na nic nas stać. W wakacje zawsze pracuję za granicą, w trakcie roku też miałam dorywczą pracę przez jakiś czas, teraz też czegoś szukam. Czuję że zawiodłam, że nic dobrego mnie nie czeka, że nic znaczącego nie osiągnę, więc po co to. Nie widzę sensu.
  23. evamari

    Jak żyć?

    vifi, zastanawiam się nad terapią od długiego czasu, po prostu trudno mi pójść i się gdzieś zapisać. To nie takie proste. U psychiatry byłam prywatnie, więc jeszcze muszę zdobyć skierowanie do psychologa na nfz. Trudno mi rozmawiać z obcą osobą na mój temat, zaraz zaczynam się gubić i w końcu nie wiem co powiedzieć. Właśnie mi wydaje się że wiele osób ma gorzej, więc ja powinnam umieć sobie poradzić sama. Znam osobę, która miała wypadek i teraz jest na wózku i jakoś sobie radzi, więc czemu ja nie umiem, przecież mogę chodzić. Trudno mi prosić o pomoc, bo czuję się jakbym wymyślała sobie problemy, jakbym się usprawiedliwiała. Czym się teraz zajmuję? Właśnie tu też leży mój kolejny problem. Nie za bardzo umiem się odnaleźć. W trakcie studiów moje problemy jeszcze się nasiliły, załamałam się psychicznie i nie wiem co robić dalej. Czuję że zmarnowałam 3 lata, że zawiodłam wszystkich. Zaczęłam wtedy studia, żeby coś zacząć, na siłę, bo sama nie wiedziałam co chce robić... A teraz nie wiem co dalej.
  24. Może masz rację, ale na razie ja tego nie dostrzegam. Jestem teraz w takiej fazie, że w takich momentach nie zastanawiam się co robię i nie kontroluje tego. Moja psychika jest tak popsuta, że nie wiem czy to pozostawia jakiś ślad, chyba już nie robi to różnicy...
×