Skocz do zawartości
Nerwica.com

zima

Użytkownik
  • Postów

    2 612
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zima

  1. no nie. tym razem idę Cię zbesztać i sprawdzić Twoje postepy..Czy wszedłeś choc raz na strone z ofertami pracy???Proszę mi tu zdać relację. Nie produktuję się, by ktos pozostał bezproduktywny. Marnujesz swój potencjał. Weź od ojca kasę- kup sobie mp3 i nałóz słuchawy jak on do Ciebie mówi, a czytaj to, co tutaj piszemy. Każdy z nas miał przejebane. A widzisz- podnieliśmy się, żyjemy, pracujemy zakładamy rodziny. Jedziemy na tym samym wózku, rozumiemy Cię znakomicie i te rady które tu dajemy nie są z dupy wziete, tylko są naprawde skuteczne. Wiem jak to jest czuć się jak gówno i wiem,ze to nie jest naturalny stan, tylko zamet, który powoduje choroba albo jakiś Szatan w ludzkiej skórze. A nie nalezy słuchac podszeptów złego ani dac sie zwieśc na manowce przez jakiegos pojeba. Chcemy bys wyszedł na prostą, to jest mozliwe. Ale musisz nas troche słuchać- stosować się do rad. Najpierw sprawy najwazniejsze- praca. Naprawdę wykształcenie nic do tego nie ma. W każdej pracy i tak ucza po swojemu, a osobiscie spotkalam sie z tym, ze odrzucaja kandydatury osob doswiadczonych- bo wola kogoś, kto im nie zrobi jakiegos przekretu np. Odp. na moje pytanie, to pierwsze, tam na górze.
  2. Niktita, jak to czytam to przypomina mi sie moja osoba, zanim zaczełam brac leki. rodzina mojego ojca- dziadek nie zyl, a babka znalazla sobie innego dziadka i poszla do niego mieszkac- nie wtracala sie, tylko pozostawila rzeczy wlasnemu biegowi. Bylo to dla mnie tym bardziej niezrozumiale, gdyż to była jego matka...Teraz wiem,ze byli patologiczni- dziadek był alko i lekomanem, babka w młodości też brał leki uspokajajace i popijała wódą,znęcając się nad mężem, ciotka wciąż żre przeróżne psychotropy na potege (i od zawsze miała fazy jak schizofrenik), druga jest alkoholiczką, a ten co dał plemniki bym zostala poczeta, po licznych romansach i pobiciach, wyemigrował gdzies z kraju chyba- nie wiem dokładnie. Wiem ze mam duzo w materiale genetycznym po jego rodzinie. Dzieciństwo utrwalajace pato stany nie pomogło mi wyjśc na emocjonalną prosta. Całe szczęscie mam dobrą Mamę, która nigdy nie piła i mam tez trochę z niej w swoim charakterze. Myslę, ze od patologiii uratowała mnie ambicja- od dziecka miałam to w charakterze, zanim ojciec zaczął pić, po prostu nie mogło byc inaczej. Ta ambicja ma i wady i zalety, ale nie wnikam. To co mam z jego rodziny to emocjonalną wybuchowość, cos co CHAD przypomina, skłonności do uciekania od siebie na różne sposoby i szukania ofiary. Tzn. tak było kiedyś, bo odkryłam ze mozna zmienic genetykę za pomocą długo przyjmowanej chemii. Leki wyprowadziły mnie na prostą- oprócz tego są potrzebne zasady- to bardzo wazne, i chęc by byc dobrym człowiekiem. Nie za dobrym, trzeba mieć własne granice. Nie wiem jak Ci to wytłumaczyć, ale ten co dał plemniki do mego poczęcia zupełnie mnie nie obchodzi. Ja mu wybaczyłam i podalam ręke, bo jesli ma mu to cos pomóc to prosze bardzo, niewybaczanie jest bez sensu, bo zycie jest krótkie i są inne absorbujace sprawy niezwiazane z nienawiścią. Mój ojciec miał skłonnosci psychopatyczne, alkoholizm to tylko była pochodna, cieszę się że mam jednak empatię po Mamie. Nigdy nie czułam obecnosci ojca w swoim zyciu, on nie miał emocji, nie nawiązywał więzi, nawet jak nie pił. Po prostu nie uwazam go za swojego ojca, nie mysle ani pozytywnie ani negatywnie, nie czuje więzi i tyle. Nie mam obowiazku mu pomagać, zresztą on radził sobie dobrze, tylko Ci którzy byli w jego otoczeniu sobie nie radzili Nie rozumiem jednak dzieci, które chowaja w sobie urazę, no bo po co- przeciez to nie chodzi o ojca, tylko o nas samych. Uraza jest w nas, nie w nim, nas żżera, nie jego. Myslę, że do jego losu przyczyniła się rodzina- patologiczna i poniekąd duzo jest ich winy. W pewien sposób nawet go chronię, haha, był on dla mnie czymś niezbadanym, fascynujacym obiektem- ale tylko z daleka, powtarzam tylko z daleka. Nie da się zyć z kims, kto ma skłonności psychopatyczne. Szkoda mi mojej Mamy, bo tyle przeszła, ale widzę ze i ona sobie poradzi- ma mroczna strone jak kazdy, która generuje skłonnosci przystosowawcze. Ojciec jest potrzebny do prawidłowego rozwoju dziecka. Ja żałowałam że nigdy go nie miałam, nawet było mi szkoda ze mama nie znalazła mi nowego tatusia. Pamietam, jak ojciec znęcał się nad matką i pamietam zapach krwi. Nigdy nie siedziałam cicho- dzwoniłam na policje albo sie darłam, ale żałuję jednego- że mu nie wpierdoliłam. zapisałam sie wtedy na sztuki walki, moim idolem stał się Bruce lee, co ja wyczyniałam zeby sie do niego upodobnić... Potem ojciec wyprowadził się z domu, całe szczescie. No bo z walki na pewno nie wyszłabym bez szwanku. Potem słyszałam,ze on się mnie boi, jak przychodził do nas to potrafiłam go wyrzucic z mieszkania, choć się bałam. Nie rozumiem mojej Mamy, jak mozna byc z kims, kto bije, zneca sie, krzyczy że idzie po siekiere itp. On był do tego zdolny. Był zdolny by zabić. Nie wiedziałam czemu ona nie chce nas i siebie chronić. Modliłam sie by se poszedł do którejs kochanki i zeby matka go nie błagała o powrót. Nie rozumiem jej- dla mnie to brak instynktu samozachowawczego. Osobiscie teraz jak wybieram mężczyzn to np. nie wyobrazam sobie ze wybrac takiego koksa z siłowni- walczylbym z nim, prowokowała go żeby go zwycięzyć- czułabym sie zagrozona ze jest silniejszy. Zreszta zazwyczaj maja kurze móżdzki. sorry Niktita to Twój post, a rozpisałam sie jak nie wiem co. Moze nie powinnam sie czepiać, ale nie podoba mi się to, co w tej sytuacji robi Twoja Matka. bardzo mi się to nie podoba. Swojemu ojcu mozesz pomóc skutecznie na jeden sposób- zawlec go siłą na odzdział leczenia uzaleznień. Mozesz tez skorzystać z bezpłatnej porady, udać się na meeting AA- podpytac co nalezy robic w tej sytuacji. Rodzina Twoja zachowuje sie niewłasciwie- nie słuchaj ich i nie chódź po pomoc- nie pchaj się do nich na siłę- to oni są obrzydliwi- nie chcą pomóc dziecku- co to w ogóle za ludzie, ja pierdolę. Oni Cię wrabiaja w poczucie winy, bo sami nie wiedzą co zrobić- czaisz? Ty jesteś mądrym facetem, gdybyś nie był- nie było by Cie tutaj, nie zadawalbyś pytań, nie myślałbys. Zadajesz pytania które ja kiedys zadawałam. Dziś juz wiem, ze to niewłasciwe pytania. Kluczem jest akceptacja- tak po prostu jest- to jest jego zycie i jego walka- być może czas byś umył od niej ręce..a jesli chcesz pomóc to musisz uciec się do drastycznych metod siłowych- zawlec go do szpitala. Akceptacja- część z tego, co on w sobie nosi jest w Tobie, ale pomyśl - tak zabierając mu nałóg- jakie ma pozytywne wg Ciebie cechy charakteru? No bo pod warstwa nałogu jest charakter, osobowość. Uwolnic sie mozesz zaczynając przebywać w innym środowisku- fakt na poczatku jest ciężko, ale jak to przetrzymasz to staniesz się innym człowiekiem. Wazne- nie wybieraj srodowiska patologicznego. zaakceptuj siebie- nawet te czesci których nie lubisz, bo one są konieczne by zaistniały tez i pozytywne cechy Twej osobowosci. Kazdy ma w sobie Piękna i Bestię, grunt żeby Bestia nie pożarła Pięknej...
  3. a matka co wtedy robila? i nie powiedziales jak chciales by mu pomogli.
  4. farmakologicznie. Kazdy czuje sie inaczej. Moje przezycia są w wątku o tradozonie, no i watek o setralinie mozesz poczytac.
  5. to byli rodzice Twojego ojca? jak chciales by mu pomogli?
  6. zomfg1234, musisz zaplacic cenę- za brak emocji np.przymulenie. Chyba za duzo oczekujesz. Emocje da sie skasować lekami. Tylko nie wiem jakie u Cb beda najlepsze. Moim zdaniem tradozon wypiera z uczuć. -- 13 wrz 2013, 22:04 -- vifi, chyba masz zle leki skoro myslisz o tym jak ze soba skończyć. na lekach nie da rady o tym myslec. po prostu jest blokada. -- 13 wrz 2013, 22:06 -- ps. leki nie przytlumiają emocji- one je eliminują.
  7. kiedy Ci babka z dziadkiem to powiedzieli? w jakiej sytuacji?
  8. no..prawda- nic nie czujesz. niesamowite. -- 14 wrz 2013, 08:22 -- dzisiaj ide na imprezę. zrezygnowałam z wczorajszej dawki tradozonu, bo wydaje mi sie po najmniejszej ilosci alkoholu w połączeniu z tradozonem, który zaczyna wywierać jakies działanie psychotyczne, mogę w najlepszym razie być senna, a w najgorszym dostać omamów. chcę obaczyć jak dalej bedzie działał tradozon, bo moze jego dzialanie na mnie jest w fazie rozwoju. zdaje mi się że ewoluuje. przeczytalam ze dzialanie antydepresyjne to sie mega rozkreca po dawce 150mg. A ja tymczasem biorę 1/3 tabletki, czasem 1/2... wróciłam dziś pamięcią wstecz- jakie krzywdy słowne wyrządziłam najblizszym mi osobom, jak świńsko potrafiłam sie zachować. Niekontrolowane wybuchy agresji, panika i wściekłość bez powodu, tak silna agresja ze w jednej sekundzie mialam ochote kogos zabic, by za chwilę tego żałować. Wstałam rano i czułam wściekłość, zdawało mi się ze wszyscy ludzie z natury są źli i zasługują jedynie na to co najgorsze. A gdy byłam niewyspana to chciałam płakać, rzucać się z mostu, a kończyło się na letargu. Byle gówno sprawiało,że wytracaąłm się z równowagi- ktoś mi coś powiedział niewłaściwego i to juz trząsło posadami mojego świata- cały dzień chodziłam opetana ta myslą. Nie mogłam sobie z nią poradzić.Teraz załuję wielu rzeczy które zrobiłam w stanach uniesienia, widzę jak chora byłam, jak bardzo nie panowałam nad emocjami, które zmieniały się jak chcialy i nie miałam na to wpływu. chyba musze przestać brać tradozon. mam uboki- stany grypowe, czuje sie spuchnieta w niektórych miejscach, czasem derealizację, czasem ból mięśnia, drżenie 1 sekundowe, mdłości, goraczkę, albo czuję jakbym została przed chwila deportowana z innej planety- po prostu czasowo jedna chwila nie łączy mi się z drugą. Zastanawiam się, słuchajcie, czy to przejdzie czy to sygnał by odstawić lek. Przez pierwszy tydzień lek nie wywolywal we mnie takich stanów.Czasem czuje jakby działanie tradozonu przewyższało działanie setry.. Tylko jak siegam pamięcią i porównuję mój stan z tym co było kiedyś...To mi szkoda odstawiac lek.Nie wiem czy sama setra podoła- ona nie daje takiego stanu spokoju- tak jak Dzejmson rzekł- nawet benzo niepotrzebne. Tradozon troche tłumi empatie, którą daje setra- jego działanie idzie trochę w stronę stanu typu lezysz i kwitniesz (w pozytywnym sensie). -- 17 wrz 2013, 15:36 -- cześć. to znowu ja. zwiekszam dawki i mam chore jazdy. tylko ze chyba tu chodzi o psychike bardziej i nie wiem czy da sie naprawic. bede pisac. dostalam zapalenia gardla od tradozonu, ale przetrwam. -- 20 wrz 2013, 16:48 -- witajcie! wyszłam na prostą- tyle ze znow chcę zwiekszyć dawki do 200mg i pewnie sie pogorszy. zawsze przy zwiekszaniu dawek są chore jazdy, przede wszystkim na początek depresja i dziwne myśli. ale nie chce mi sie tych tabletek dzielic zeby osiagnąć 175mg- wolę od razu dwie. jak lecę rano do pracy to nie chce mi się w to bawić. zdarzyło mi sie przez trazodon zaspać, ale spoko teraz mi sie unormowało. miałam tez sen- śnił mi się horror, a rankiem biegnąc do pracy widzialam babę z parasolem i dałabym sobie głowę uciąć,ze dalej grałam role w tym horrorze ( i ona tez jako potwór ).takie dziwne zamoty psychiczne, hah! zebyscie byli świadomi,ze nie ma szczęscia bez trudnych przejść- to tak mówiąc kolokwialnie. coz moge Wam powiedzieć- jestem szczęśliwa, emocje są stonowane, temperament jaki był taki jest, tylko wszystko jest takie realne- bo wczesniej nie bylo. zadna byle pierdola nie wytraca mnie z rownowagi. jak przypomnę sobie kiedyś-te moje chore emocjonalne jazdy to mówię Wam- do końca życia chcę brać leki i żyć tak jak teraz. -- 22 wrz 2013, 08:49 -- dziś ze 175mg sertry weszłam na 200mg. coś czuje,że dzika jazda się szykuje. trazodon tradycyjnie połóweczka. trazodon to prawie jak benzo tylko bez dziwnych zwałek, za to jest stan takiego ciepłego spokoju, no i temperament. chociaz miałam go od zawsze,więc nic się nie zmieniło tutaj. trochę się stępił po setrze ( co nawet było mi na rękę ) ale teraz powrócił. kurcze, mam mega dobry humor, ale bez szaleństw i racjonalne myslenie po stonowaniu emocji. super. -- 22 wrz 2013, 12:12 -- Wiedzialam ze tak bedzie, swiatlo razi mi w oczy, a ludzie za szybko sie poruszają. i jestem drazliwa troszeczkę. że nie wspomnę o tym, ze dziwnie się czuję.poza tym dźwięki są strasznie głośne. -- 22 wrz 2013, 12:13 -- ale spoko- nie przejmuje się tym,ani trochę...
  9. wszyscy bierzemy i zyjemy w krainie mlekiem i miodem płynącej. nie chcesz - to nie przejdzie.
  10. jaką chcesz dziewczynę? z jakim zaburzeniem psychicznym? powiedz to poszukamy
  11. jakie wsparcie, przeciez kazdy sam ze swoim swiatem.
  12. NieznanySprawca, trudne pytania zadajesz. weź zadaj jakies po męsku..
  13. wiecie co to jest bolec? kto sie jeszcze ogłasza?moze sie namyslę!!!!halooo
  14. To jacy naprawdę jesteście ukazuje się po wyprowadzeniu się z niezdrowego domu..
  15. pan26xyz, a jak ma Ci sie chciec? jestes w depresji i dodatkowo brak pracy poglebia sytuacje w ktorej sie znajdujesz. To nie jesteś Ty- to jest choroba, obrzydliwy robal, który Cię zżera. Trzeba go "wyplenic". Po prostu szukaj jakiejkolwiek pracy. Ja tak robilam- dlatego mialam kilka wersji cv. znajdziesz pracę- maszeruj do psychiatry po pierwszej wyplacie po moce. jak tak bardzo chcesz sie uczyc to jak juz staniesz na nogi mozesz zapisac sie do studium np. albo porobic jakies kursy. Czlowiek sie doszkala cale zycie... Po prostu zacznij od sprawy najwazniejszej a calą reszte dopasuj do priorytetu. To na poczatek.
  16. ale ja widze w nich uczucia, nie wiem o co chodzi..
  17. Nie musisz mieć wyzszego wykształcenia. zacznij od pracy magazyniera. nie jestes glupkiem.
×