Skocz do zawartości
Nerwica.com

zima

Użytkownik
  • Postów

    2 612
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zima

  1. hej, pisze bo moze Wy macie wieksze doswiadczenie i wiecie co mi jest i co z tym robic. nie wiem jak to napisac zeby oddac faktyczny stan rzeczy i zostac zrozumianym. nie wiem gdzie tu poczatek, ale chyba musze napisac troche o przeszlosci, bo pewnie rzutuje na teraźniejszość. nigdy nie bylo mi latwo, wszystko co osiagnelam, osiagnelam ciezką pracą, samodzielnie.osiągnęłam duzo. choc mialam trudne dziecinstwo. szybko tez poznalam jak bardzo ludzie potrafia byc perfidni i wredni. wiecznie jestem niezadowolona. nie lubię ludzi, izoluje się. klamią, wykorzystują, a szczególnie nie lubię tych którzy cos osiagneli za nic. jak ktos ma gorzej, wewnetrznie mysle-dobrze ci tak. czasem jak ktos sie na mnie patrzy to miewam drgawki. albo drgają mi rysy twarzy lub szyja. to moj najwiekszy problem-nigdy tak nie mialam. wracam po pracy do domu i robie nic. nie chce sie z nikim spotykac, nikomu nie zycze dobrze. szkoda mi tylko jak komus z rodziny źle sie dzieje, wtedy wolalabym zeby wiodlo mu sie lepiej. mam wahania nastroju. to jest cos takiego ze np. raz na tydz. mam dzien euforyczny i cos mi sie chce, a poza tym czuje nic. raz sie poryczalam, a poza tym nawet plakac mi sie nie chce. budze sie na chwile nad ranem, ale szybko zasypiam. jak rano wstaje na budzik pierwszą reakcją mojego oraganizmu są mdlości. leze tak i rzygac mi sie chce.wiem ze powinnam sie odchudzac i jak tak trzymam diete to mam lepszy humor, ale zdarzaja mi sie dni ze żrę prawie do nieprzytomności. muszę się wziąć za siebie, ale wiecznie jestem zmęczona.nie chce mi sie nic, nawet znaleźć partnera. po co, jestem totalnie wypruta, nic nie czuje, to jak mam kogos miec. szybko sie zloszcze, ranie najblizszych swoim zachowaniem, ale problem w tym ze ja mysle ze oni tylko czegos ode mnie chca i nie rozumieja mnie. ciagle czuje ze jestem obwiniana i ze za duzo sie ode mnie wymaga.przerasta mnie to. wole lezec i patrzec w sufit i czekac na lepsze czasy. to jak jakis letarg. strasznie glowa mnie boli.czuje sie samotna, ale jak juz mam towarzystwo to nie chce go miec i uciekam. wiecie, nigdy nie wiem kiedy dostane drgawek, a im wieksza grupa ludzi tym wieksze prawdopodobienstwo ze je dostane. nie pojde do psychologa, bo ich po prostu nie uwazam, to taki sam czlowiek jak kazdy inny i gowno wie.poza tym nie mam ochoty sie wygadac, wole skuteczne rozwiazanie i diagnoze jaka mi tu postawicie. i podpowiedzcie co zrobic, moze jakies naturalne metody. nie obrazajcie sie ze pisze ze nie lubie ludzi, po prostu tak jest, nic na to nie poradze, pisze prawde.
  2. zima

    trzeba zabic monotonie dnia

    hej, pisze bo moze Wy macie wieksze doswiadczenie i wiecie co mi jest i co z tym robic. nie wiem jak to napisac zeby oddac faktyczny stan rzeczy i zostac zrozumianym. nie wiem gdzie tu poczatek, ale chyba musze napisac troche o przeszlosci, bo pewnie rzutuje na teraźniejszość. nigdy nie bylo mi latwo, wszystko co osiagnelam, osiagnelam ciezką pracą, samodzielnie.osiągnęłam duzo. choc mialam trudne dziecinstwo. szybko tez poznalam jak bardzo ludzie potrafia byc perfidni i wredni. wiecznie jestem niezadowolona. nie lubię ludzi, izoluje się. klamią, wykorzystują, a szczególnie nie lubię tych którzy cos osiagneli za nic. jak ktos ma gorzej, wewnetrznie mysle-dobrze ci tak. czasem jak ktos sie na mnie patrzy to miewam drgawki. albo drgają mi rysy twarzy lub szyja. to moj najwiekszy problem-nigdy tak nie mialam. wracam po pracy do domu i robie nic. nie chce sie z nikim spotykac, nikomu nie zycze dobrze. szkoda mi tylko jak komus z rodziny źle sie dzieje, wtedy wolalabym zeby wiodlo mu sie lepiej. mam wahania nastroju. to jest cos takiego ze np. raz na tydz. mam dzien euforyczny i cos mi sie chce, a poza tym czuje nic. raz sie poryczalam, a poza tym nawet plakac mi sie nie chce. budze sie na chwile nad ranem, ale szybko zasypiam. jak rano wstaje na budzik pierwszą reakcją mojego oraganizmu są mdlości. leze tak i rzygac mi sie chce.wiem ze powinnam sie odchudzac i jak tak trzymam diete to mam lepszy humor, ale zdarzaja mi sie dni ze żrę prawie do nieprzytomności. muszę się wziąć za siebie, ale wiecznie jestem zmęczona.nie chce mi sie nic, nawet znaleźć partnera. po co, jestem totalnie wypruta, nic nie czuje, to jak mam kogos miec. szybko sie zloszcze, ranie najblizszych swoim zachowaniem, ale problem w tym ze ja mysle ze oni tylko czegos ode mnie chca i nie rozumieja mnie. ciagle czuje ze jestem obwiniana i ze za duzo sie ode mnie wymaga.przerasta mnie to. wole lezec i patrzec w sufit i czekac na lepsze czasy. to jak jakis letarg. strasznie glowa mnie boli.czuje sie samotna, ale jak juz mam towarzystwo to nie chce go miec i uciekam. wiecie, nigdy nie wiem kiedy dostane drgawek, a im wieksza grupa ludzi tym wieksze prawdopodobienstwo ze je dostane. nie pojde do psychologa, bo ich po prostu nie uwazam, to taki sam czlowiek jak kazdy inny i gowno wie.poza tym nie mam ochoty sie wygadac, wole skuteczne rozwiazanie i diagnoze jaka mi tu postawicie. i podpowiedzcie co zrobic, moze jakies naturalne metody. nie obrazajcie sie ze pisze ze nie lubie ludzi, po prostu tak jest, nic na to nie poradze, pisze prawde.
×