Skocz do zawartości
Nerwica.com

KonradGorak

Użytkownik
  • Postów

    70
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez KonradGorak

  1. nynu28, Wow bardzo dużo przeszłaś, najpierw ogromne wyczekiwanie, potem radość, potem totalny lęk o swoje życie - trochę jak podróż kolejką górską, w górę i w dół - emocjonalna huśtawka. U wielu z nas tak zaczyna się nerwica i lęk o siebie - przeżywamy coś co zagraża naszemu życiu. Podczas takiego zdarzenia dochodzi do wytworzenia się ogromnych ilości kortyzolu, adrenaliny ale to co potem wywołuje nerwicę to sposób w jaki wspomnienia łączą się z odpowiednimi emocjami w naszej pamięci i lokują się w naszej głowie i ciele. Bardzo chętnie podpowiem Ci co możesz zrobić z tym dalej. Jest kilka dróg - ta trochę dłuższa gdzie musisz to przepracować sama używając różnych technik albo fachowa pomoc. Odezwij się na gg: 46577696 lub metaeft@gmail.com . Postaram się coś podpowiedzieć i naprowadzić Cię na odpowiednią drogę. Jeśli nie odpowiem od razu, to znak że akurat prowadzę sesje z pacjentami. Ale odezwę się jak najszybciej się da. Nie czekaj z tym. U podnóża tego problemu leży lęk przed śmiercią - kiepski kompan jeśli masz w planach jeszcze kiedyś radosne, pełne życia Życie. Trzeba uwolnić ten cały ładunek emocjonalny. Tu masz też specjalnie stworzoną stronę dla osób z Polski, które szukają wsparcia i pomocy - http://www.stress-expert.com/#!po-polsku/c1m82
  2. nynu28, Wow bardzo dużo przeszłaś, najpierw ogromne wyczekiwanie, potem radość, potem totalny lęk o swoje życie - trochę jak podróż kolejką górską, w górę i w dół - emocjonalna huśtawka. U wielu z nas tak zaczyna się nerwica i lęk o siebie - przeżywamy coś co zagraża naszemu życiu. Podczas takiego zdarzenia dochodzi do wytworzenia się ogromnych ilości kortyzolu, adrenaliny ale to co potem wywołuje nerwicę to sposób w jaki wspomnienia łączą się z odpowiednimi emocjami w naszej pamięci i lokują się w naszej głowie i ciele. Bardzo chętnie podpowiem Ci co możesz zrobić z tym dalej. Jest kilka dróg - ta trochę dłuższa gdzie musisz to przepracować sama używając różnych technik albo fachowa pomoc. Odezwij się na gg: 46577696 lub metaeft@gmail.com . Postaram się coś podpowiedzieć i naprowadzić Cię na odpowiednią drogę. Jeśli nie odpowiem od razu, to znak że akurat prowadzę sesje z pacjentami. Ale odezwę się jak najszybciej się da. Nie czekaj z tym. U podnóża tego problemu leży lęk przed śmiercią - kiepski kompan jeśli masz w planach jeszcze kiedyś radosne, pełne życia Życie. Trzeba uwolnić ten cały ładunek emocjonalny. Tu masz też specjalnie stworzoną stronę dla osób z Polski, które szukają wsparcia i pomocy - http://www.stress-expert.com/#!po-polsku/c1m82
  3. DozywotnioAve, Witaj Jose, super że jesteś, na pewno tutaj będzie Ci raźniej z tym wszystkim. Jesteś trochę więźniem swoich emocji i wspomnien. Masz w sumie dwa wybory albo pójść trochę dłuższą drogą i przepracować to samemu albo będziesz musiał zainwestować w specjalistę. Jak czujesz? CO byłoby dla Ciebie lepsze?
  4. DozywotnioAve, Witaj Jose, super że jesteś, na pewno tutaj będzie Ci raźniej z tym wszystkim. Jesteś trochę więźniem swoich emocji i wspomnien. Masz w sumie dwa wybory albo pójść trochę dłuższą drogą i przepracować to samemu albo będziesz musiał zainwestować w specjalistę. Jak czujesz? CO byłoby dla Ciebie lepsze?
  5. aguskaguska, Skorzystaj z naszej 20 minutowej konsultacji za free. Do niczego to nie zobowiązuje a będę w stanie powiedzieć dużo więcej. Będziesz mogła podzielić się swoimi opiniami tutaj na forum :) Wbrew pozorom trochę się da zrobić w 20 minut. Ja osobiście jestem przeciwnikiem kilkuletnich terapii. Jeśli nie m efektów po miesiącu lepiej szukać innego sposobu. Uwielbiam szczerość i mówienie sobie wszystkiego prosto z mostu, więc jeśli komuś nie odpowiada dana metoda, po prostu warto o tym powiedzieć od razu. Powiedziałaś: Odpowiem po kolei: 1. Byłaś zamknięta ponieważ Twoim światem rządziły emocje, ciężko nie być zamkniętym wobec innych i wobec świata gdy czujemy się skrzywdzeni. 2. Problem z rozpoznaniem swoich emocji to typowa strategia umysłu gdzie przy nadmiarze negatywnych bodźców, myśli i emocji mózg stara się je odciąć na poziomie świadomym, tak aby osoba była w stanie chociaż w minimalnym stopniu funkcjonować. Niestety na poziomie podświadomym wszystko pozostaje i objawy dają o sobie znać. 3. Problemy zniknęły na jakiś czas ponieważ emocje, które doprowadziły Cię do nerwicy i różnego rodzaju wspomnienia nadal żyją w Tobie. To trochę tak jakbyś chciała wyrwać wszystkie chwasty jednym pociągnięciem grabek. Z terapią klasyczną jest tak, że chwasty wyrywasz grubopalczastymi grabiami. Niektóre chwasty wyrwiesz, ale reszta pozostanie. My staramy się najpierw poruszyć ziemię, potem jest już łatwo usunąć wszystko co pozostało. Tutaj masz link do polskiej podstrony - http://www.stress-expert.com/#!po-polsku/c1m82 Jeśli mogę spytać jakie podejście stosowała terapeutka? Co to była za szkoła terapeutyczna?
  6. aguskaguska, Skorzystaj z naszej 20 minutowej konsultacji za free. Do niczego to nie zobowiązuje a będę w stanie powiedzieć dużo więcej. Będziesz mogła podzielić się swoimi opiniami tutaj na forum :) Wbrew pozorom trochę się da zrobić w 20 minut. Ja osobiście jestem przeciwnikiem kilkuletnich terapii. Jeśli nie m efektów po miesiącu lepiej szukać innego sposobu. Uwielbiam szczerość i mówienie sobie wszystkiego prosto z mostu, więc jeśli komuś nie odpowiada dana metoda, po prostu warto o tym powiedzieć od razu. Powiedziałaś: Odpowiem po kolei: 1. Byłaś zamknięta ponieważ Twoim światem rządziły emocje, ciężko nie być zamkniętym wobec innych i wobec świata gdy czujemy się skrzywdzeni. 2. Problem z rozpoznaniem swoich emocji to typowa strategia umysłu gdzie przy nadmiarze negatywnych bodźców, myśli i emocji mózg stara się je odciąć na poziomie świadomym, tak aby osoba była w stanie chociaż w minimalnym stopniu funkcjonować. Niestety na poziomie podświadomym wszystko pozostaje i objawy dają o sobie znać. 3. Problemy zniknęły na jakiś czas ponieważ emocje, które doprowadziły Cię do nerwicy i różnego rodzaju wspomnienia nadal żyją w Tobie. To trochę tak jakbyś chciała wyrwać wszystkie chwasty jednym pociągnięciem grabek. Z terapią klasyczną jest tak, że chwasty wyrywasz grubopalczastymi grabiami. Niektóre chwasty wyrwiesz, ale reszta pozostanie. My staramy się najpierw poruszyć ziemię, potem jest już łatwo usunąć wszystko co pozostało. Tutaj masz link do polskiej podstrony - http://www.stress-expert.com/#!po-polsku/c1m82 Jeśli mogę spytać jakie podejście stosowała terapeutka? Co to była za szkoła terapeutyczna?
  7. aguskaguska, Hej, Mam pytanie. Zakończyłaś terapię pół roku temu. Trwała 3 lata. Czy terapia powinna tyle trwać? Czy po kilku miesiącach gdy nie ma powiedzmy 80-90% poprawy powinno się rezygnować i szukać innego wyjścia? Masz 24 lata - poszukaj terapii, która da Ci efekty widoczne niemalże od razu Piszesz, że terapia uświadomiła Ci czym był spowodowany ten lęk. Ale czy to uświadomienie sprawiło, że lęk zniknął? Jak reagujesz, Twoja głowa, ciało gdy wyobrażasz sobie koniec świata? Czy odczuwasz jakąkolwiek reakcję? Wybacz ten potok pytań ale jako człowiek a zarazem nauczyciel inteligencji emocjonalnej dążę do perfekcji jeśli chodzi o efekty terapii i jej czas trwania. Gdy słyszę o latach terapii przypomina mi się moja własna historia z terapią i różnymi specjalistami. Wspaniale, że szukasz wsparcia - czas również poszukać go w sobie, bo to może być Ci najbardziej potrzebne.
  8. aguskaguska, Hej, Mam pytanie. Zakończyłaś terapię pół roku temu. Trwała 3 lata. Czy terapia powinna tyle trwać? Czy po kilku miesiącach gdy nie ma powiedzmy 80-90% poprawy powinno się rezygnować i szukać innego wyjścia? Masz 24 lata - poszukaj terapii, która da Ci efekty widoczne niemalże od razu Piszesz, że terapia uświadomiła Ci czym był spowodowany ten lęk. Ale czy to uświadomienie sprawiło, że lęk zniknął? Jak reagujesz, Twoja głowa, ciało gdy wyobrażasz sobie koniec świata? Czy odczuwasz jakąkolwiek reakcję? Wybacz ten potok pytań ale jako człowiek a zarazem nauczyciel inteligencji emocjonalnej dążę do perfekcji jeśli chodzi o efekty terapii i jej czas trwania. Gdy słyszę o latach terapii przypomina mi się moja własna historia z terapią i różnymi specjalistami. Wspaniale, że szukasz wsparcia - czas również poszukać go w sobie, bo to może być Ci najbardziej potrzebne.
  9. Tak jak obiecałem kilku osobom - przenoszę fragment tematu tutaj. Angażujcie się w rozmowę
  10. Tak jak obiecałem kilku osobom - przenoszę fragment tematu tutaj. Angażujcie się w rozmowę
  11. KonradGorak

    no i jestem

    lukas1984, Musisz sobie zadać pytanie czy rzeczywiście potrzebowałeś "spokoju"? Dużo ludzi odpuszcza sobie swoje biznesy i szukają stałego zatrudnienia ponieważ poszukują spokoju i zabezpieczenia. Jednak nawet stała praca nie daje im spokoju ponieważ nie jest to to czego pragną od życia. Spokój w tym przypadku to wartość względna. Problem jest taki że gdziekolwiek byśmy nie pojechali nasze emocje, nasz umysł jedzie z nami. Dokładnie rozumiem opisaną przez Ciebie sytuację ponieważ sam walczyłem z tym długo a teraz moimi pacjentami są głównie mężczyźni w przedziale 25 - 50 lat. Każdy z nich, bez wyjątku zgłasza tego typu problemy - wypalenie, stres, ekstremalny stres jeśli chodzi o prowadzenie własnej firmy, idące za tym problemy w związkach i relacjach rodzinnych. To nie pieniądze są tu problemem, nie fiskus, nie ustrój państwa, nie prawo - problemem są nasze reakcje i brak umiejętności pracy ze stresem i emocjami. W Twoim przypadku w grę wchodzą również przekonania. Tutaj opisałem swoją historię - zobacz może coś z tego weźmiesz - wyznanie-od-serca-o-nerwicy-t41691.html
  12. KonradGorak

    no i jestem

    lukas1984, Musisz sobie zadać pytanie czy rzeczywiście potrzebowałeś "spokoju"? Dużo ludzi odpuszcza sobie swoje biznesy i szukają stałego zatrudnienia ponieważ poszukują spokoju i zabezpieczenia. Jednak nawet stała praca nie daje im spokoju ponieważ nie jest to to czego pragną od życia. Spokój w tym przypadku to wartość względna. Problem jest taki że gdziekolwiek byśmy nie pojechali nasze emocje, nasz umysł jedzie z nami. Dokładnie rozumiem opisaną przez Ciebie sytuację ponieważ sam walczyłem z tym długo a teraz moimi pacjentami są głównie mężczyźni w przedziale 25 - 50 lat. Każdy z nich, bez wyjątku zgłasza tego typu problemy - wypalenie, stres, ekstremalny stres jeśli chodzi o prowadzenie własnej firmy, idące za tym problemy w związkach i relacjach rodzinnych. To nie pieniądze są tu problemem, nie fiskus, nie ustrój państwa, nie prawo - problemem są nasze reakcje i brak umiejętności pracy ze stresem i emocjami. W Twoim przypadku w grę wchodzą również przekonania. Tutaj opisałem swoją historię - zobacz może coś z tego weźmiesz - wyznanie-od-serca-o-nerwicy-t41691.html
  13. Witajcie, To niebywałe jak historia zatacza koło. Pamiętam swój pierwszy dzień tutaj na forum - przez wiele miesięcy obserwowałem Wasze posty i zastanawiałem się dlaczego nas to wszystkich spotkało. Pełen żalu, złości, strachu, niezrozumienia. Czułem że byłem sam z tym wszystkim co za sobą ciągnąłem - bagaż doświadczeń, emocji, różnych przekonań. Każdy dzień był utrapieniem, męką, walką o przetrwanie, o każdy oddech, o każdą chwilę - jeszcze jedna, i jeszcze jedna, za każdym razem myślałem, że to ta ostatnia. Tak mnie męczyła, niszczyła, mamiła, nie pozwalała na żaden ruch, na oddech bez uczucia ciężkości, na uśmiech bez sztuczności, na bicie serca bez jego drżenia w lęku - nerwica. Towarzyszyła mi przez wiele lat, ciężkich, pełnych wyrzeczeń, ucieczek, zniszczonych relacji, w ukryciu, w niewidzialnej mgle odosobnienia. Dotykała mojego życia na każdym możliwym poziomie - tam gdzie zdążyła wpuścić swój jad, wszystko umierało. Żyłem z nią bo nie potrafiłem inaczej, bo nikt tego nie uczył w szkole, bo terapie nie pomagały, bo leki nie działały, bo wszystko było nie tak. Dlaczego więc tu jestem teraz i piszę do Was "Witajcie"? Bo wracam jako nowy człowiek, jako ten który niszczony każdą możliwą odmianą nerwicy, w największej rozpaczy, rozrywającym klatkę piersiową bólu powiedział jej dość. Nie odeszła od razu i im bardziej walczyłem tym bardziej się przekonywałem, że walka ją wzmacniała, dodawała jej skrzydeł i pomysłowości w znajdowaniu nowych miejsc w moim ciele gdzie lokowała swe smutne, zimne cielsko. Cierpiałem nie rozumiejąc dlaczego. W tym smutku, bólu, rozpaczy i rozgoryczeniu łączyłem się z Wami tutaj na forum. Każda wypowiedź brzmiała jak moja, wszyscy byliście mi bliscy jak współwięźniowie w tym wielkim więzieniu na wyspie lęku otoczoną błękitnymi masami żalu, złości, rozgoryczenia. Gdzieś w oddali codziennie wstawała nadzieja, żeby przez chwilę oświecić mi drogę i wlać w serce odrobinę nadziei, która po chwili umierała wraz odczuciami w ciele, których słowami na pewno opisać się nie dało. Nadzieja wstawała zawsze przede mną, siadała na brzegu łóżka i gwałtownie mnie budziła tylko po to żeby za chwilę zniknąć. I wiecie co, nadszedł dzień, w którym nawet nie miała siły wstać. I to dokładnie w tamtym momencie nasze role się odwróciły. To ja chciałem obudzić ją ale ta nie reagowała. Upojona kolejną dawką Effectinu, Anafranilu, Xanaxu lub innego smakołyku. Nadszedł dzień w którym pojawiła się szansa. "Konrad wypróbowaliśmy już wszystko tutaj na miejscu - czas abyś odpowiedzi poszukał dalej. Nie wiedziałem jak to się potoczy dalej ale potoczyło mnie po różnych miejscach gdzie ludzie byli trochę inni, specjaliści nie faszerowali mnie lekami a specjalistami nie nazywano psychologów i psychiatrów. Specjalistami byli Ci, którzy nieśli za sobą ogromny bagaż doświadczeń a każde swoje słowo podpierali przykładami ze swojego życia. Ci ludzie mówili inaczej o emocjach, o problemach, o bólu, lęku, rozumieli wszystko o czym mówiłem. Zacząłem się uczyć, pomimo bólu, objawów, łez, cierpienia - chłonąłem jak gąbka wszystko to co wydawało mi się potrzebne i skuteczne. Wszystko co poznawałem od razu wykorzystywałem na samym sobie, tworzyłem udoskonalenia, pracowałem ze swoim umysłem i ciałem jednocześnie. Zaczynałem powoli rozumieć zależności, wpływ emocji na reakcje w ciele. Upadałem i wstawałem - nerwica zapewniała mi rozrywkę przez całe dnie. Jednak w pewnym momencie zaczęło jej coraz bardziej brakować, stawała się coraz mniej obecna. Nauczyłem się eliminować każdą powstałą emocję, każde negatywne przekonanie - doszedłem do momentu gdzie zacząłem ją wykorzystywać do rozwoju, do lepszego rozumienia siebie i świata. Lecz ta tym razem jak na złość odchodziła ode mnie. Najpierw było tak że zaczęliśmy się mniej widywać, potem już tylko separacja i rozwód. Potem dowiedziałem się, że umarła. Jej śmierć mnie ożywiła. I wtedy też zrozumiałem że straciłem odwiecznego przyjaciela, swój schron, swoją wymówkę, swoje "Ale". Taka jest cena wolności. Wolność i jej nerwicowy brak studiowałem od każdej możliwej strony. Chciałem zmienić ogólne myślenie o niej. Chciałem żeby ludzie przestali "walczyć" a zaczęli rozumieć co się z nimi rzeczywiście dzieje. Żeby nie uciekali w leki, byle tylko uśmierzyć ból tego co ją wywołało. Świadomie czy podświadomie wiesz dokładnie dlaczego Ci ona towarzyszy i że tylko i wyłącznie od Ciebie zależy czy dasz jej odejść czy utrzymasz tą niezdrową dla Was obojga relację. Dlaczego wracam? Ponieważ wiedza jaką zdobyłem przez ostatnie lata może znacząco skrócić Twój czas poszukiwań odpowiedzi na pytania, które codziennie zadajesz sobie w każdym momencie gdy tracisz już nadzieję. W ciągu ostatnich lat studiowałem i analizowałem różnego rodzaju systemy terapeutyczne z całego świata poszukując przy tym tych najskuteczniejszych, łącząc te najlepsze ze sobą , upraszczając je i ulepszając ich działanie. Dziś jestem gotowy aby odpowiedzieć na każde Twoje pytanie. Już nie tylko jako były "nerwicowiec" ale jako czołowy ekspert w tej dziedzinie w Europie i na świecie. Co miesiąc moją stronę odwiedza ponad 6 tys. osób z całego świata - wszyscy w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie - jak sobie pomóc kiedy wszystko zawodzi. Znalezienie odpowiedzi zajęło mi 12 lat. Poszukiwania sięgnęły różnych zakątków świata. Dziś chcę abyście i Wy mieli dostęp do tych informacji ponieważ pozwalają na głęboką zmianę rzeczywistości. Chętnie odpowiem na każde pytanie. Cudownie by było gdyby ktoś z Was utworzył temat gdzie będziemy mogli sobie odpowiedzieć na wszystkie pytania jakie się pojawią. Nie chcę tego robić ja, żeby nie wyglądało to jak tandetny spam albo wypowiedzi różnych "specjalistów" w tej dziedzinie, którzy nigdy nie przeżyli tego wszystkiego na własnej skórze. Ciężko jest pomagać innym w nauce jazdy samochodem, gdy samemu się nigdy nie jeździło a teorię pobrano jedynie z książek. Tym krótkim bardzo osobistym i poniekąd publicznym "obnażeniem" swojej osoby chciałem wam powiedzieć po raz kolejny "Witajcie Ponownie!" Potraktujcie to poważnie tak jak ja poważnie traktuję swoją i Waszą obecność tutaj. Wszelkie pytania będą mile widziane. Krótkie przesłanie na dziś: nie musisz walczyć z nerwicą, nie musisz jej również akceptować i żyć z nią do końca życia. To samo dotyczy depresji, fobii, czegokolwiek z czym się obecnie zmagasz. Masz w sobie odpowiednią ilość energii, siły i mądrości żeby wykorzystać nerwicę do swojego rozwoju. Pozdrawiam Was wszystkich !!! Konrad
  14. Witajcie, To niebywałe jak historia zatacza koło. Pamiętam swój pierwszy dzień tutaj na forum - przez wiele miesięcy obserwowałem Wasze posty i zastanawiałem się dlaczego nas to wszystkich spotkało. Pełen żalu, złości, strachu, niezrozumienia. Czułem że byłem sam z tym wszystkim co za sobą ciągnąłem - bagaż doświadczeń, emocji, różnych przekonań. Każdy dzień był utrapieniem, męką, walką o przetrwanie, o każdy oddech, o każdą chwilę - jeszcze jedna, i jeszcze jedna, za każdym razem myślałem, że to ta ostatnia. Tak mnie męczyła, niszczyła, mamiła, nie pozwalała na żaden ruch, na oddech bez uczucia ciężkości, na uśmiech bez sztuczności, na bicie serca bez jego drżenia w lęku - nerwica. Towarzyszyła mi przez wiele lat, ciężkich, pełnych wyrzeczeń, ucieczek, zniszczonych relacji, w ukryciu, w niewidzialnej mgle odosobnienia. Dotykała mojego życia na każdym możliwym poziomie - tam gdzie zdążyła wpuścić swój jad, wszystko umierało. Żyłem z nią bo nie potrafiłem inaczej, bo nikt tego nie uczył w szkole, bo terapie nie pomagały, bo leki nie działały, bo wszystko było nie tak. Dlaczego więc tu jestem teraz i piszę do Was "Witajcie"? Bo wracam jako nowy człowiek, jako ten który niszczony każdą możliwą odmianą nerwicy, w największej rozpaczy, rozrywającym klatkę piersiową bólu powiedział jej dość. Nie odeszła od razu i im bardziej walczyłem tym bardziej się przekonywałem, że walka ją wzmacniała, dodawała jej skrzydeł i pomysłowości w znajdowaniu nowych miejsc w moim ciele gdzie lokowała swe smutne, zimne cielsko. Cierpiałem nie rozumiejąc dlaczego. W tym smutku, bólu, rozpaczy i rozgoryczeniu łączyłem się z Wami tutaj na forum. Każda wypowiedź brzmiała jak moja, wszyscy byliście mi bliscy jak współwięźniowie w tym wielkim więzieniu na wyspie lęku otoczoną błękitnymi masami żalu, złości, rozgoryczenia. Gdzieś w oddali codziennie wstawała nadzieja, żeby przez chwilę oświecić mi drogę i wlać w serce odrobinę nadziei, która po chwili umierała wraz odczuciami w ciele, których słowami na pewno opisać się nie dało. Nadzieja wstawała zawsze przede mną, siadała na brzegu łóżka i gwałtownie mnie budziła tylko po to żeby za chwilę zniknąć. I wiecie co, nadszedł dzień, w którym nawet nie miała siły wstać. I to dokładnie w tamtym momencie nasze role się odwróciły. To ja chciałem obudzić ją ale ta nie reagowała. Upojona kolejną dawką Effectinu, Anafranilu, Xanaxu lub innego smakołyku. Nadszedł dzień w którym pojawiła się szansa. "Konrad wypróbowaliśmy już wszystko tutaj na miejscu - czas abyś odpowiedzi poszukał dalej. Nie wiedziałem jak to się potoczy dalej ale potoczyło mnie po różnych miejscach gdzie ludzie byli trochę inni, specjaliści nie faszerowali mnie lekami a specjalistami nie nazywano psychologów i psychiatrów. Specjalistami byli Ci, którzy nieśli za sobą ogromny bagaż doświadczeń a każde swoje słowo podpierali przykładami ze swojego życia. Ci ludzie mówili inaczej o emocjach, o problemach, o bólu, lęku, rozumieli wszystko o czym mówiłem. Zacząłem się uczyć, pomimo bólu, objawów, łez, cierpienia - chłonąłem jak gąbka wszystko to co wydawało mi się potrzebne i skuteczne. Wszystko co poznawałem od razu wykorzystywałem na samym sobie, tworzyłem udoskonalenia, pracowałem ze swoim umysłem i ciałem jednocześnie. Zaczynałem powoli rozumieć zależności, wpływ emocji na reakcje w ciele. Upadałem i wstawałem - nerwica zapewniała mi rozrywkę przez całe dnie. Jednak w pewnym momencie zaczęło jej coraz bardziej brakować, stawała się coraz mniej obecna. Nauczyłem się eliminować każdą powstałą emocję, każde negatywne przekonanie - doszedłem do momentu gdzie zacząłem ją wykorzystywać do rozwoju, do lepszego rozumienia siebie i świata. Lecz ta tym razem jak na złość odchodziła ode mnie. Najpierw było tak że zaczęliśmy się mniej widywać, potem już tylko separacja i rozwód. Potem dowiedziałem się, że umarła. Jej śmierć mnie ożywiła. I wtedy też zrozumiałem że straciłem odwiecznego przyjaciela, swój schron, swoją wymówkę, swoje "Ale". Taka jest cena wolności. Wolność i jej nerwicowy brak studiowałem od każdej możliwej strony. Chciałem zmienić ogólne myślenie o niej. Chciałem żeby ludzie przestali "walczyć" a zaczęli rozumieć co się z nimi rzeczywiście dzieje. Żeby nie uciekali w leki, byle tylko uśmierzyć ból tego co ją wywołało. Świadomie czy podświadomie wiesz dokładnie dlaczego Ci ona towarzyszy i że tylko i wyłącznie od Ciebie zależy czy dasz jej odejść czy utrzymasz tą niezdrową dla Was obojga relację. Dlaczego wracam? Ponieważ wiedza jaką zdobyłem przez ostatnie lata może znacząco skrócić Twój czas poszukiwań odpowiedzi na pytania, które codziennie zadajesz sobie w każdym momencie gdy tracisz już nadzieję. W ciągu ostatnich lat studiowałem i analizowałem różnego rodzaju systemy terapeutyczne z całego świata poszukując przy tym tych najskuteczniejszych, łącząc te najlepsze ze sobą , upraszczając je i ulepszając ich działanie. Dziś jestem gotowy aby odpowiedzieć na każde Twoje pytanie. Już nie tylko jako były "nerwicowiec" ale jako czołowy ekspert w tej dziedzinie w Europie i na świecie. Co miesiąc moją stronę odwiedza ponad 6 tys. osób z całego świata - wszyscy w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie - jak sobie pomóc kiedy wszystko zawodzi. Znalezienie odpowiedzi zajęło mi 12 lat. Poszukiwania sięgnęły różnych zakątków świata. Dziś chcę abyście i Wy mieli dostęp do tych informacji ponieważ pozwalają na głęboką zmianę rzeczywistości. Chętnie odpowiem na każde pytanie. Cudownie by było gdyby ktoś z Was utworzył temat gdzie będziemy mogli sobie odpowiedzieć na wszystkie pytania jakie się pojawią. Nie chcę tego robić ja, żeby nie wyglądało to jak tandetny spam albo wypowiedzi różnych "specjalistów" w tej dziedzinie, którzy nigdy nie przeżyli tego wszystkiego na własnej skórze. Ciężko jest pomagać innym w nauce jazdy samochodem, gdy samemu się nigdy nie jeździło a teorię pobrano jedynie z książek. Tym krótkim bardzo osobistym i poniekąd publicznym "obnażeniem" swojej osoby chciałem wam powiedzieć po raz kolejny "Witajcie Ponownie!" Potraktujcie to poważnie tak jak ja poważnie traktuję swoją i Waszą obecność tutaj. Wszelkie pytania będą mile widziane. Krótkie przesłanie na dziś: nie musisz walczyć z nerwicą, nie musisz jej również akceptować i żyć z nią do końca życia. To samo dotyczy depresji, fobii, czegokolwiek z czym się obecnie zmagasz. Masz w sobie odpowiednią ilość energii, siły i mądrości żeby wykorzystać nerwicę do swojego rozwoju. Pozdrawiam Was wszystkich !!! Konrad
  15. KonradGorak

    no i jestem

    lukas1984, Mówisz o dobrze mi znanych rzeczach. Twój lęk opiera się na fałszywych przekonaniach dotyczących pieniędzy, które powstały wtedy gdy byłeś świadkiem sytuacji w swoim domu rodzinnym. Mózg działa w taki sposób, że cokolwiek zapisuje w danym okresie naszego życia, uznaje to za rzeczywistość i potem przyciąga z otoczenia rzeczy, które pasują mu do tego starego wzoru. Twoja rzeczywistość finansowa została stworzona na podstawie tamtych schematów z dzieciństwa. Dlatego tak trudno jest Ci się nie bać o pieniądze. Co jak mniemam prowadzi do tego że albo masz czasem problemy finansowe albo sam lęk o finanse sprawie, że nie dajesz rady i nie jesteś obecny ani dla rodziny ani dla siebie samego. Mózg da się odkodować :)
  16. KonradGorak

    no i jestem

    lukas1984, Mówisz o dobrze mi znanych rzeczach. Twój lęk opiera się na fałszywych przekonaniach dotyczących pieniędzy, które powstały wtedy gdy byłeś świadkiem sytuacji w swoim domu rodzinnym. Mózg działa w taki sposób, że cokolwiek zapisuje w danym okresie naszego życia, uznaje to za rzeczywistość i potem przyciąga z otoczenia rzeczy, które pasują mu do tego starego wzoru. Twoja rzeczywistość finansowa została stworzona na podstawie tamtych schematów z dzieciństwa. Dlatego tak trudno jest Ci się nie bać o pieniądze. Co jak mniemam prowadzi do tego że albo masz czasem problemy finansowe albo sam lęk o finanse sprawie, że nie dajesz rady i nie jesteś obecny ani dla rodziny ani dla siebie samego. Mózg da się odkodować :)
  17. Niestety na ilość wyświetleń nie mamy wpływu To prawda, że wiele osób woli marudzić ale nikt tak naprawdę nie nauczył ludzi postępowania inaczej. Dlaczego mają nie marudzić skoro jedyna pomoc jaką dostają np. w ramach opieki państwowej to chemia i specjaliści, z których większość uważa że po skończeniu studiów nie muszą się już kształcić dalej. To smutne, ponieważ my wszyscy już dawno mogliśmy na tym skorzystać. Gdyby tylko Ci specjaliści odważyli się kształcić w różnych kierunkach, wyjeżdżać na zagraniczne szkolenia. To należało zmienić. Ja sam potrzebowałem wielu lat, żeby w ogóle móc przekazywać tą wiedzę dalej - w Polsce nie było warunków do rozwoju w tym kierunku ponieważ środowisko psychologiczne w kraju jest przestarzałe. Metody praktyki, rodzaje terapii są również bardzo nie na czasie. Nie chcę tu niczego krytykować, ponieważ szanuję każdego specjalistę, ale taka jest niestety smutna prawda. Nie powinniśmy jednak obwiniać siebie za brak motywacji, za marudzenie i narzekanie, ponieważ nie zostało nam zaoferowane zbyt wiele zamiast tego wszystkiego. Oczywiście pozbycie się nerwicy kosztuje trochę wyrzeczeń ale nie jest to tak trudne jak panuje powszechna opinia o tym. W obecnym systemie jest trochę za dużo gadania, za mało działania - za dużo rozmów o emocjach, za mało nauki jak usuwać niechciane emocje. To takie błędne koło - ale naprawdę można się z niego uwolnić. Podaję Wam swój numer gadu-gadu: 46577696 Od razu zaznaczę, że nie zawszę jestem dostępny, pomimo tego, że laptop jest ze mną wszędzie - niezależnie od tego czy prowadzę sesje, spotkania, warsztaty czy wykłady. Zawsze jednak będę mógł odpisać później i na pewno nie zostawię nikogo bez odpowiedzi. Stwórzmy podobny temat w dziale o nerwicy lękowej lub krokach do wolności - może wtedy więcej osób będzie mogło się zaangażować w rozmowę. -- 05 mar 2013, 13:13 -- Witaj, Miałem na myśli różnych terapeutów, ludzi zajmujących się tą tematyką profesjonalnie, rozsianych po różnych zakątkach świata. Mówię o tych, którzy swą pracę podpierają własnym doświadczeniem, przeszli to co my wszyscy, są w stanie zrozumieć każde nasze słowo i doskonale wiedzieć co to znaczy. To nie jest żadna określona grupa. Tak naprawdę każdy pracuje różniącymi się od siebie systemami ale to co mnie przykuło do nich to po prostu ich skuteczność, doświadczenie i prostota w przekazywaniu tych informacji. To ich zacząłem modelować, studiowałem to co uznałem za najistotniejsze, to co skuteczne a zarazem proste w nauce. -- 14 mar 2013, 13:31 -- Witajcie, Krótki update na temat tego jakie działania podjęliśmy, żebyście wypróbowali na sobie działanie tego co działa. W ciągu kilku dni udostępnię tutaj plik do ściągnięcia w formie pdf. a potem kilka filmów instruktazowych. Na pewno przydadzą się Wam takie FREE materiały, bo z tego co widzę nikt nie udostępnia tego rodzaju informacji w internecie bez pobierania opłat. W takim razie chcę żebyście byli pierwsi i sami na sobie wypróbowali mój system - za free, bez zobowiązan. Jedyne o co poprosze to podzielcie się opiniami o swoich efektach. :) Pozdrawiam Was ciepło,
  18. Niestety na ilość wyświetleń nie mamy wpływu To prawda, że wiele osób woli marudzić ale nikt tak naprawdę nie nauczył ludzi postępowania inaczej. Dlaczego mają nie marudzić skoro jedyna pomoc jaką dostają np. w ramach opieki państwowej to chemia i specjaliści, z których większość uważa że po skończeniu studiów nie muszą się już kształcić dalej. To smutne, ponieważ my wszyscy już dawno mogliśmy na tym skorzystać. Gdyby tylko Ci specjaliści odważyli się kształcić w różnych kierunkach, wyjeżdżać na zagraniczne szkolenia. To należało zmienić. Ja sam potrzebowałem wielu lat, żeby w ogóle móc przekazywać tą wiedzę dalej - w Polsce nie było warunków do rozwoju w tym kierunku ponieważ środowisko psychologiczne w kraju jest przestarzałe. Metody praktyki, rodzaje terapii są również bardzo nie na czasie. Nie chcę tu niczego krytykować, ponieważ szanuję każdego specjalistę, ale taka jest niestety smutna prawda. Nie powinniśmy jednak obwiniać siebie za brak motywacji, za marudzenie i narzekanie, ponieważ nie zostało nam zaoferowane zbyt wiele zamiast tego wszystkiego. Oczywiście pozbycie się nerwicy kosztuje trochę wyrzeczeń ale nie jest to tak trudne jak panuje powszechna opinia o tym. W obecnym systemie jest trochę za dużo gadania, za mało działania - za dużo rozmów o emocjach, za mało nauki jak usuwać niechciane emocje. To takie błędne koło - ale naprawdę można się z niego uwolnić. Podaję Wam swój numer gadu-gadu: 46577696 Od razu zaznaczę, że nie zawszę jestem dostępny, pomimo tego, że laptop jest ze mną wszędzie - niezależnie od tego czy prowadzę sesje, spotkania, warsztaty czy wykłady. Zawsze jednak będę mógł odpisać później i na pewno nie zostawię nikogo bez odpowiedzi. Stwórzmy podobny temat w dziale o nerwicy lękowej lub krokach do wolności - może wtedy więcej osób będzie mogło się zaangażować w rozmowę. -- 05 mar 2013, 13:13 -- Witaj, Miałem na myśli różnych terapeutów, ludzi zajmujących się tą tematyką profesjonalnie, rozsianych po różnych zakątkach świata. Mówię o tych, którzy swą pracę podpierają własnym doświadczeniem, przeszli to co my wszyscy, są w stanie zrozumieć każde nasze słowo i doskonale wiedzieć co to znaczy. To nie jest żadna określona grupa. Tak naprawdę każdy pracuje różniącymi się od siebie systemami ale to co mnie przykuło do nich to po prostu ich skuteczność, doświadczenie i prostota w przekazywaniu tych informacji. To ich zacząłem modelować, studiowałem to co uznałem za najistotniejsze, to co skuteczne a zarazem proste w nauce. -- 14 mar 2013, 13:31 -- Witajcie, Krótki update na temat tego jakie działania podjęliśmy, żebyście wypróbowali na sobie działanie tego co działa. W ciągu kilku dni udostępnię tutaj plik do ściągnięcia w formie pdf. a potem kilka filmów instruktazowych. Na pewno przydadzą się Wam takie FREE materiały, bo z tego co widzę nikt nie udostępnia tego rodzaju informacji w internecie bez pobierania opłat. W takim razie chcę żebyście byli pierwsi i sami na sobie wypróbowali mój system - za free, bez zobowiązan. Jedyne o co poprosze to podzielcie się opiniami o swoich efektach. :) Pozdrawiam Was ciepło,
  19. Witajcie, To niebywałe jak historia zatacza koło. Pamiętam swój pierwszy dzień tutaj na forum - przez wiele miesięcy obserwowałem Wasze posty i zastanawiałem się dlaczego nas to wszystkich spotkało. Pełen żalu, złości, strachu, niezrozumienia. Czułem że byłem sam z tym wszystkim co za sobą ciągnąłem - bagaż doświadczeń, emocji, różnych przekonań. Każdy dzień był utrapieniem, męką, walką o przetrwanie, o każdy oddech, o każdą chwilę - jeszcze jedna, i jeszcze jedna, za każdym razem myślałem, że to ta ostatnia. Tak mnie męczyła, niszczyła, mamiła, nie pozwalała na żaden ruch, na oddech bez uczucia ciężkości, na uśmiech bez sztuczności, na bicie serca bez jego drżenia w lęku - nerwica. Towarzyszyła mi przez wiele lat, ciężkich, pełnych wyrzeczeń, ucieczek, zniszczonych relacji, w ukryciu, w niewidzialnej mgle odosobnienia. Dotykała mojego życia na każdym możliwym poziomie - tam gdzie zdążyła wpuścić swój jad, wszystko umierało. Żyłem z nią bo nie potrafiłem inaczej, bo nikt tego nie uczył w szkole, bo terapie nie pomagały, bo leki nie działały, bo wszystko było nie tak. Dlaczego więc tu jestem teraz i piszę do Was "Witajcie"? Bo wracam jako nowy człowiek, jako ten który niszczony każdą możliwą odmianą nerwicy, w największej rozpaczy, rozrywającym klatkę piersiową bólu powiedział jej dość. Nie odeszła od razu i im bardziej walczyłem tym bardziej się przekonywałem, że walka ją wzmacniała, dodawała jej skrzydeł i pomysłowości w znajdowaniu nowych miejsc w moim ciele gdzie lokowała swe smutne, zimne cielsko. Cierpiałem nie rozumiejąc dlaczego. W tym smutku, bólu, rozpaczy i rozgoryczeniu łączyłem się z Wami tutaj na forum. Każda wypowiedź brzmiała jak moja, wszyscy byliście mi bliscy jak współwięźniowie w tym wielkim więzieniu na wyspie lęku otoczoną błękitnymi masami żalu, złości, rozgoryczenia. Gdzieś w oddali codziennie wstawała nadzieja, żeby przez chwilę oświecić mi drogę i wlać w serce odrobinę nadziei, która po chwili umierała wraz odczuciami w ciele, których słowami na pewno opisać się nie dało. Nadzieja wstawała zawsze przede mną, siadała na brzegu łóżka i gwałtownie mnie budziła tylko po to żeby za chwilę zniknąć. I wiecie co, nadszedł dzień, w którym nawet nie miała siły wstać. I to dokładnie w tamtym momencie nasze role się odwróciły. To ja chciałem obudzić ją ale ta nie reagowała. Upojona kolejną dawką Effectinu, Anafranilu, Xanaxu lub innego smakołyku. Nadszedł dzień w którym pojawiła się szansa. "Konrad wypróbowaliśmy już wszystko tutaj na miejscu - czas abyś odpowiedzi poszukał dalej. Nie wiedziałem jak to się potoczy dalej ale potoczyło mnie po różnych miejscach gdzie ludzie byli trochę inni, specjaliści nie faszerowali mnie lekami a specjalistami nie nazywano psychologów i psychiatrów. Specjalistami byli Ci, którzy nieśli za sobą ogromny bagaż doświadczeń a każde swoje słowo podpierali przykładami ze swojego życia. Ci ludzie mówili inaczej o emocjach, o problemach, o bólu, lęku, rozumieli wszystko o czym mówiłem. Zacząłem się uczyć, pomimo bólu, objawów, łez, cierpienia - chłonąłem jak gąbka wszystko to co wydawało mi się potrzebne i skuteczne. Wszystko co poznawałem od razu wykorzystywałem na samym sobie, tworzyłem udoskonalenia, pracowałem ze swoim umysłem i ciałem jednocześnie. Zaczynałem powoli rozumieć zależności, wpływ emocji na reakcje w ciele. Upadałem i wstawałem - nerwica zapewniała mi rozrywkę przez całe dnie. Jednak w pewnym momencie zaczęło jej coraz bardziej brakować, stawała się coraz mniej obecna. Nauczyłem się eliminować każdą powstałą emocję, każde negatywne przekonanie - doszedłem do momentu gdzie zacząłem ją wykorzystywać do rozwoju, do lepszego rozumienia siebie i świata. Lecz ta tym razem jak na złość odchodziła ode mnie. Najpierw było tak że zaczęliśmy się mniej widywać, potem już tylko separacja i rozwód. Potem dowiedziałem się, że umarła. Jej śmierć mnie ożywiła. I wtedy też zrozumiałem że straciłem odwiecznego przyjaciela, swój schron, swoją wymówkę, swoje "Ale". Taka jest cena wolności. Wolność i jej nerwicowy brak studiowałem od każdej możliwej strony. Chciałem zmienić ogólne myślenie o niej. Chciałem żeby ludzie przestali "walczyć" a zaczęli rozumieć co się z nimi rzeczywiście dzieje. Żeby nie uciekali w leki, byle tylko uśmierzyć ból tego co ją wywołało. Świadomie czy podświadomie wiesz dokładnie dlaczego Ci ona towarzyszy i że tylko i wyłącznie od Ciebie zależy czy dasz jej odejść czy utrzymasz tą niezdrową dla Was obojga relację. Dlaczego wracam? Ponieważ wiedza jaką zdobyłem przez ostatnie lata może znacząco skrócić Twój czas poszukiwań odpowiedzi na pytania, które codziennie zadajesz sobie w każdym momencie gdy tracisz już nadzieję. W ciągu ostatnich lat studiowałem i analizowałem różnego rodzaju systemy terapeutyczne z całego świata poszukując przy tym tych najskuteczniejszych, łącząc te najlepsze ze sobą , upraszczając je i ulepszając ich działanie. Dziś jestem gotowy aby odpowiedzieć na każde Twoje pytanie. Już nie tylko jako były "nerwicowiec" ale jako czołowy ekspert w tej dziedzinie w Europie i na świecie. Co miesiąc moją stronę odwiedza ponad 6 tys. osób z całego świata - wszyscy w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie - jak sobie pomóc kiedy wszystko zawodzi. Znalezienie odpowiedzi zajęło mi 12 lat. Poszukiwania sięgnęły różnych zakątków świata. Dziś chcę abyście i Wy mieli dostęp do tych informacji ponieważ pozwalają na głęboką zmianę rzeczywistości. Chętnie odpowiem na każde pytanie. Cudownie by było gdyby ktoś z Was utworzył temat gdzie będziemy mogli sobie odpowiedzieć na wszystkie pytania jakie się pojawią. Nie chcę tego robić ja, żeby nie wyglądało to jak tandetny spam albo wypowiedzi różnych "specjalistów" w tej dziedzinie, którzy nigdy nie przeżyli tego wszystkiego na własnej skórze. Ciężko jest pomagać innym w nauce jazdy samochodem, gdy samemu się nigdy nie jeździło a teorię pobrano jedynie z książek. Tym krótkim bardzo osobistym i poniekąd publicznym "obnażeniem" swojej osoby chciałem wam powiedzieć po raz kolejny "Witajcie Ponownie!" Potraktujcie to poważnie tak jak ja poważnie traktuję swoją i Waszą obecność tutaj. Wszelkie pytania będą mile widziane. Krótkie przesłanie na dziś: nie musisz walczyć z nerwicą, nie musisz jej również akceptować i żyć z nią do końca życia. To samo dotyczy depresji, fobii, czegokolwiek z czym się obecnie zmagasz. Masz w sobie odpowiednią ilość energii, siły i mądrości żeby wykorzystać nerwicę do swojego rozwoju. Pozdrawiam Was wszystkich !!! Konrad
  20. Witajcie, To niebywałe jak historia zatacza koło. Pamiętam swój pierwszy dzień tutaj na forum - przez wiele miesięcy obserwowałem Wasze posty i zastanawiałem się dlaczego nas to wszystkich spotkało. Pełen żalu, złości, strachu, niezrozumienia. Czułem że byłem sam z tym wszystkim co za sobą ciągnąłem - bagaż doświadczeń, emocji, różnych przekonań. Każdy dzień był utrapieniem, męką, walką o przetrwanie, o każdy oddech, o każdą chwilę - jeszcze jedna, i jeszcze jedna, za każdym razem myślałem, że to ta ostatnia. Tak mnie męczyła, niszczyła, mamiła, nie pozwalała na żaden ruch, na oddech bez uczucia ciężkości, na uśmiech bez sztuczności, na bicie serca bez jego drżenia w lęku - nerwica. Towarzyszyła mi przez wiele lat, ciężkich, pełnych wyrzeczeń, ucieczek, zniszczonych relacji, w ukryciu, w niewidzialnej mgle odosobnienia. Dotykała mojego życia na każdym możliwym poziomie - tam gdzie zdążyła wpuścić swój jad, wszystko umierało. Żyłem z nią bo nie potrafiłem inaczej, bo nikt tego nie uczył w szkole, bo terapie nie pomagały, bo leki nie działały, bo wszystko było nie tak. Dlaczego więc tu jestem teraz i piszę do Was "Witajcie"? Bo wracam jako nowy człowiek, jako ten który niszczony każdą możliwą odmianą nerwicy, w największej rozpaczy, rozrywającym klatkę piersiową bólu powiedział jej dość. Nie odeszła od razu i im bardziej walczyłem tym bardziej się przekonywałem, że walka ją wzmacniała, dodawała jej skrzydeł i pomysłowości w znajdowaniu nowych miejsc w moim ciele gdzie lokowała swe smutne, zimne cielsko. Cierpiałem nie rozumiejąc dlaczego. W tym smutku, bólu, rozpaczy i rozgoryczeniu łączyłem się z Wami tutaj na forum. Każda wypowiedź brzmiała jak moja, wszyscy byliście mi bliscy jak współwięźniowie w tym wielkim więzieniu na wyspie lęku otoczoną błękitnymi masami żalu, złości, rozgoryczenia. Gdzieś w oddali codziennie wstawała nadzieja, żeby przez chwilę oświecić mi drogę i wlać w serce odrobinę nadziei, która po chwili umierała wraz odczuciami w ciele, których słowami na pewno opisać się nie dało. Nadzieja wstawała zawsze przede mną, siadała na brzegu łóżka i gwałtownie mnie budziła tylko po to żeby za chwilę zniknąć. I wiecie co, nadszedł dzień, w którym nawet nie miała siły wstać. I to dokładnie w tamtym momencie nasze role się odwróciły. To ja chciałem obudzić ją ale ta nie reagowała. Upojona kolejną dawką Effectinu, Anafranilu, Xanaxu lub innego smakołyku. Nadszedł dzień w którym pojawiła się szansa. "Konrad wypróbowaliśmy już wszystko tutaj na miejscu - czas abyś odpowiedzi poszukał dalej. Nie wiedziałem jak to się potoczy dalej ale potoczyło mnie po różnych miejscach gdzie ludzie byli trochę inni, specjaliści nie faszerowali mnie lekami a specjalistami nie nazywano psychologów i psychiatrów. Specjalistami byli Ci, którzy nieśli za sobą ogromny bagaż doświadczeń a każde swoje słowo podpierali przykładami ze swojego życia. Ci ludzie mówili inaczej o emocjach, o problemach, o bólu, lęku, rozumieli wszystko o czym mówiłem. Zacząłem się uczyć, pomimo bólu, objawów, łez, cierpienia - chłonąłem jak gąbka wszystko to co wydawało mi się potrzebne i skuteczne. Wszystko co poznawałem od razu wykorzystywałem na samym sobie, tworzyłem udoskonalenia, pracowałem ze swoim umysłem i ciałem jednocześnie. Zaczynałem powoli rozumieć zależności, wpływ emocji na reakcje w ciele. Upadałem i wstawałem - nerwica zapewniała mi rozrywkę przez całe dnie. Jednak w pewnym momencie zaczęło jej coraz bardziej brakować, stawała się coraz mniej obecna. Nauczyłem się eliminować każdą powstałą emocję, każde negatywne przekonanie - doszedłem do momentu gdzie zacząłem ją wykorzystywać do rozwoju, do lepszego rozumienia siebie i świata. Lecz ta tym razem jak na złość odchodziła ode mnie. Najpierw było tak że zaczęliśmy się mniej widywać, potem już tylko separacja i rozwód. Potem dowiedziałem się, że umarła. Jej śmierć mnie ożywiła. I wtedy też zrozumiałem że straciłem odwiecznego przyjaciela, swój schron, swoją wymówkę, swoje "Ale". Taka jest cena wolności. Wolność i jej nerwicowy brak studiowałem od każdej możliwej strony. Chciałem zmienić ogólne myślenie o niej. Chciałem żeby ludzie przestali "walczyć" a zaczęli rozumieć co się z nimi rzeczywiście dzieje. Żeby nie uciekali w leki, byle tylko uśmierzyć ból tego co ją wywołało. Świadomie czy podświadomie wiesz dokładnie dlaczego Ci ona towarzyszy i że tylko i wyłącznie od Ciebie zależy czy dasz jej odejść czy utrzymasz tą niezdrową dla Was obojga relację. Dlaczego wracam? Ponieważ wiedza jaką zdobyłem przez ostatnie lata może znacząco skrócić Twój czas poszukiwań odpowiedzi na pytania, które codziennie zadajesz sobie w każdym momencie gdy tracisz już nadzieję. W ciągu ostatnich lat studiowałem i analizowałem różnego rodzaju systemy terapeutyczne z całego świata poszukując przy tym tych najskuteczniejszych, łącząc te najlepsze ze sobą , upraszczając je i ulepszając ich działanie. Dziś jestem gotowy aby odpowiedzieć na każde Twoje pytanie. Już nie tylko jako były "nerwicowiec" ale jako czołowy ekspert w tej dziedzinie w Europie i na świecie. Co miesiąc moją stronę odwiedza ponad 6 tys. osób z całego świata - wszyscy w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie - jak sobie pomóc kiedy wszystko zawodzi. Znalezienie odpowiedzi zajęło mi 12 lat. Poszukiwania sięgnęły różnych zakątków świata. Dziś chcę abyście i Wy mieli dostęp do tych informacji ponieważ pozwalają na głęboką zmianę rzeczywistości. Chętnie odpowiem na każde pytanie. Cudownie by było gdyby ktoś z Was utworzył temat gdzie będziemy mogli sobie odpowiedzieć na wszystkie pytania jakie się pojawią. Nie chcę tego robić ja, żeby nie wyglądało to jak tandetny spam albo wypowiedzi różnych "specjalistów" w tej dziedzinie, którzy nigdy nie przeżyli tego wszystkiego na własnej skórze. Ciężko jest pomagać innym w nauce jazdy samochodem, gdy samemu się nigdy nie jeździło a teorię pobrano jedynie z książek. Tym krótkim bardzo osobistym i poniekąd publicznym "obnażeniem" swojej osoby chciałem wam powiedzieć po raz kolejny "Witajcie Ponownie!" Potraktujcie to poważnie tak jak ja poważnie traktuję swoją i Waszą obecność tutaj. Wszelkie pytania będą mile widziane. Krótkie przesłanie na dziś: nie musisz walczyć z nerwicą, nie musisz jej również akceptować i żyć z nią do końca życia. To samo dotyczy depresji, fobii, czegokolwiek z czym się obecnie zmagasz. Masz w sobie odpowiednią ilość energii, siły i mądrości żeby wykorzystać nerwicę do swojego rozwoju. Pozdrawiam Was wszystkich !!! Konrad
×