
murphy
Użytkownik-
Postów
80 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez murphy
-
Z tego co czytałem to nie mogę nic dopisywać do recepty, tak samo w aptece mogą zrobić tylko drobne poprawki. Resztę powinien poprawiać lekarz. Nie chce mieć prze to jeszcze problemów
-
Treść recepty nie, tylko dane lekarza.
-
No kurcze ja zawsze muszę mieć pecha. Pierwsza wizyta po dłuższym czasie, czuję się fatalnie i dostałem receptę ale bez moich danych. Uświadomili mnie dopiero w aptece, że mam z tym spadać na drzewo ;/.
-
Tylko, że zostałem z bezużyteczną receptą na leki za którą poniekąd zapłaciłem ponad 100 zł. Chyba nie powinienem ich brać skoro takie przeciwności...
-
No i udało mi się dzisiaj zadzwonić do psychiatry, ale niestety nie odebrał oraz nie oddzwonił. Nie wiem co się dzieję, kilka dni temu sms, dzisiaj telefon i zero odp. Może jej coś się stało cholera wie, ale to telefon by raczej nie był włączony?
-
No to chyba będę musiał sie przelamac i zadzwonic bo inaczej wiem ze przyjmuje dopiero od czwartku. kurde pierwszy raz ktoś olal mojego SMS-a a mówiłem jej ze nie lubię dzwonic :-\ To była prywatna wizyta pierwsza.
-
Mam głupia wątpliwość ale to pewnie z racji swoich zaburzeń.. bylem ostatnio u psychiatry i nie wpisał na recepcję moich danych w ogóle i nie chcą mi tego zrealizować. Wyslalem do lekarza SMS-a ale nie dostałem od 3 dni odpowiedzi. nie wiem czy to takie głupie i ona mysli ze powinienem sam wpisać te dane ale jakoś się boje bo to jakoś dziwnie będzie wyglądać. Pomocy!
-
Gdzie rodzice ? Kto Cię w takim razie utrzymuje jak nie pracujesz?
-
kobieta wlkp, troszkę trzeba spowolnić z takimi radami. Nie znamy tutaj pełnego obrazu sytuacji. To autorka sama powinna dojść do takich wniosków.
-
Też mi się tak wydaje, bo jesteś po prostu w trudnej sytuacji i z Twojego opisu wynika, że nie za bardzo masz w ludziach oparcie. Leki prawdopodobnie coś pomagają, ale nie masz siły napędowej i okazji, aby coś z tej poprawy przełożyć na działania. To jak z jazdą samochodem przy pustym baku - wsiadasz gotowa do jazdy, ale nie ma paliwa, więc donikąd nie zdołasz dojechać. Rośnie tylko konsternacja. Znam to z autopsji. Co z tym partnerem ? Chyba ta sytuacja jest trochę "blokująca"...
-
Ja o 23 położyłem się spać. Nie miałem nawet ochoty filmów oglądać. Zauważyłem, że z roku na rok coraz mniej energii mam i myśli o bezsensie tylko się utwierdzają. Co prawda jeszcze 12 godzin temu życzyłem sobie krótkiego życia, to tutaj, jednak życzę nam wszystkim, żebyśmy w końcu zdołali wypełnić czymś, trapiącą nas pustkę i potrafili dostroić żagle. Wszystkiego dobrego!
-
Niestety ale zachód... Kurde jutro ten zasrany sylwester. Ogólnie to znienawidziłem ten dzień z powodu samotności. Jak miałem jeszcze za dzieciaka kumpli to zawsze mi się podobało:). Teraz jestem sam i będę musiał spędzić go samemu przy rodzicach, którzy pewnie się zdziwią, że jestem w chacie kolejny rok... Próbowałem wrzucić się do siory na chatę, ale chyba chce iść do znajomych, bo "taktownie" odmówiła. KURWA !! Rok temu modliłem się, żeby tym razem to tak nie wyglądało, ale kurwa jest to samo a nawet i gorzej.
-
Kamaja, jestem o kilka lat starszy i z roku na rok mi gorzej. Już chyba odpuściłem i zjadły mnie lęki, bezsens i cały ten syf co dorzucają w paczce :). Jeszcze teraz męczy mnie ta terapia. Czuję się chyba z racji stanu jakbym się zakochał w terapeucie... tzn. do końca nie znam tego uczucia, ale po prostu nie mogę się doczekać spotkania, że aż mnie fizycznie to boli.
-
Bo jej nie mam i nie miałem. Takie po prostu mam marzenie odnośnie spędzania sylwestra:). Ja do kina to sam nie chodzę, jakoś nie leży mi chodzenie do takich miejsc samemu. Zawsze czuję się głupio i smutno.
-
Ja sylwester w pracy, ale od 16 mogę już szaleć .
-
Ja bardziej boję się samotnego sylwestra. Jeszcze tylko ludzie dobijają mnie pytaniami - co będę robił. Robią to nieświadomie, ale po części przypominają mi w jakim gównie jestem kolejny rok. Nie mam w ogóle pojęcia co mógłbym robić, żeby nie robić niczego na siłę. Najchętniej zrobiłbym maraton filmowy przy hektolitrach dobrej kawy w towarzystwie swojej dziewczyny... PS Czuję jakąś masakrę w środku i strasznie chcę do swojego terapeuty .
-
Ja też już ponad rok na terapii i ostatnio coraz częściej zwątpienia w nią. Moja to jednak dynamiczna, ale chodzę 2h tygodniowo. Efekty próbuję mierzyć na podstawie tego czy od rozpoczęcia terapii gdzieś wyszedłem dla rozrywki, albo czy po prostu miałem większą motywację, żeby to zrobić czy nawiązać z kimś relację. niestety, ale raczej izolacja od ludzi się pogłębiła. Poza pracą mam kontakt praktycznie z rodzicami tylko. Nie wiem czemu, ale im dłużej w terapiach tym bardziej jestem pogodzony z tym, że po prostu tak musi być i coraz bardziej wpisuje się w osobowość unikającą.
-
Czy orientuje się ktoś gdzie odpłatnie dostanę szybką wizytę u psychiatry? Strzeliło mnie dzisiaj niestety bo długim czasie i potrzebuje chociaż doraźnie benzo,aby dotrwać do normalnej wizyty...pomocy!
-
Czyli jestem jak zwłoki emocjonalne i najgorzej, że nigdy ich nikt nie próbował pociągnąć za sobą. Nie udało się uczepić... :)
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
murphy odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
ile jeszcze.... -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
murphy odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
. To tyle. -
devnull relacji sam ze sobą nie stworzysz. Jeżeli będziesz "w stanie" robić wszystko samemu, to w końcu, porośniesz jak taki kołek. Ktoś kiedyś napisał "Rozpocznij tam, gdzie jesteś. Wykorzystaj, to co masz. Zrób to, co możesz." - myślę, że powinieneś się nad tym zastanowić. Poza tym te procenty, to liczysz proporcją czy jak? :)
-
devnull spotykasz się z człowiekiem, a oczekujesz, że on stanie się nagle bogiem i przemagluje Ci tak "łepetynę", aż poczujesz się... "zdrowy". Skąd ja to znam . Doświadczenie uczy, że to właśnie (wygórowane) oczekiwania są źródłem problemów.
-
Czytając Twój post można pozornie dojść do wniosku, że masz w życiu ogromnego pecha do znajomych! Jednak jak sam zaznaczasz - nie masz problemu z nawiązywaniem "znajomości". Warto w tym miejscu odróżnić "dzień dobry" od kontaktu, który wymaga od każdej ze stron jakiegoś wysiłku. Nie ukrywam, że opisane przez Ciebie sytuacje są dość jednoznaczne w ocenie (choć nadal pozostaje to subiektywne) i nie są dla Ciebie korzystne, ale powinieneś przeanalizować swoje "próby relacji" z wyłączeniem tych przypadków. To normalne, że niektóre relacje się "wypalają", ludzie zmieniają opinie i zainteresowania, dlatego Twoim problem nie jest to dlaczego wskazane kontakty wygasły, tylko dlaczego nie podejmujesz nowych. Możliwe, że dostrzeżesz tu problemy z zaufaniem, zależnością czy zaangażowaniem, czego wymaga trwała relacja, a boisz się tego nieświadomie. Warto głęboko się nad tym zastanowić. Najlepszą radą w takich przypadkach nie jest rzucanie się w pierwsze lepsze napotkane środowisko, lecz uświadomienie sobie własnych potrzeb, zainteresowań, przekonań. Jeżeli poświęcisz się czemuś co lubisz, co sprawia Ci przyjemność, a za razem pozwala Ci doznać reakcji z inną osobą, to będziesz mógł liczyć na coś więcej niż tylko przysłowiowe rozmowy o pogodzie. Powodzenia!
-
monk.2000, idealnie opisałeś to co czuję.