Skocz do zawartości
Nerwica.com

Victta

Użytkownik
  • Postów

    127
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Victta

  1. Kazdego dnia pozbywam się ludzi z mojego serca. Boli tak jakbym sobie wyrywała czątki samej siebie. Odzieram się ze zludzeń, ale to chyba lepiej, niż otaczać się fałszywymi przyjaciółmi. To mój nawiększy lęk, zobaczyć obiektywną prawdę i ją unieść.
  2. wiesławpas[/b Mi to wygląda na taki konflikt, że jak odmówisz przebywania z ludźmi, to spotka Cię samotność, której się boisz, a jak znowu na wszystko się zgadzasz to tracisz nad swoim życiem kontrole, a to też generuje lęk. Moze byś spróbowal zrobic sobie np. tydzien taką kwarantanne od ludzi i zobaczył jak sie bedziesz z tym czuł.
  3. Ja dziś przeżyłam dużą imprezkę, ale udało się uff.
  4. Idąc dalej tym tropem, człowiek nie jest w stanie, sam siłą woli połączyć ciała, umysłu i emocji. Nawet pamiętając o traumatyczym zdarzeniu nie wiąże go z emocjami, tak jak pisała nerwa. Peter Levin pracując nad traumą, proponuje prace z ciałem, w którym jest zamrożona ta olbrzymia dawka energii psychicznej jaka uwalnia się w czasie zagrożenia i on twierdzi, że ciało ma naturalną zdolność do samoleczenia i jak się mu pomoże to znowu zintegruje myśli i emocje z ciałem. Nie jestem do końca przekonana czy to jest takie proste. Myślę sobie, że jakaś część naszej psychiki uległa traumie dużo wczesniej niż zdarzenie po którym nastąpił atak paniki. To zdarzenie jest jednak częścią układanki, które w jakimś elemencie przypomina nam o tej wcześniejszej traumie. Ja np traumę przezyłam w wieku lat 13, a zdarzenie, które mi to przypomniało miało miejsce 25 lat później, a potem był atak paniki. Wydaje mi się, że należy dokładnie zanalizować ten czynnik wywołujący ataki. Np w przypadku płatka róży to była śmierć mamy, ale przecież wiele osób przeżywa śmierć rodziców i nie ma ataków paniki. Więc może (gdybam sobie) Ty, płatku róży przeżyłaś w dzieciństwie opuszczenie i pojawiła się trauma, która odnowiła się gdy Twoja mama umarła, czyli rzeczywiście Cię opuściła. Chyba każdy powinien dojśc do tego sam.
  5. Przeczytałam niedawno, że ataki lęku są wywołane przeżytą traumą i powiem Wam, że się z tym zgadzam. Trauma kojarzy się ludziom z klęskami żywiołowymi, zagrożeniem życia, wypadkami komunikacyjnymi itp, nikt nie mysli, że dziecko, któremu mama mówi, że jak nie będzie grzeczne to go nie będzie kochać, albo zostawia płaczące w łóżeczku, żeby się uspokoiło przeżywa traumę, ja myślę jednak, że może tak być. Trauma powstaje zawsze, gdy obciążenie stresowe jest większe od możliwości jednostki pokonania go. Wtedy włączają się mechanizmy obronne, które mają za zadanie uratować psychikę i żeby się to słało musi nastąpić rozszczepienie ciała, emocji i mysli. Myślę tez, że jest to powód dlaczego ataki paniki przebiegają bez powiązania z zagrożeniem z zewnątrz. Poprostu emocje odzieliły się od reszty i płyną sobie pozornie bez związku. Świadomość nie jest w stanie przypisać emocji do myśli. Wydaje mi się, że bardzo ważne jest, aby zbadać co było przyczyną pierwszego ataku, bo to jest klucz do traumy, która mogła wydarzyć się dużo wczesniej.
  6. A powiedzcie, czego bardziej się lękacie, życia z jego zmiennością, ryzykiem, cierpieniem czy śmierci z jej skończonością, nicością. Takie pytanie filozoficzne. Ja się np boję życia, o śmierci myślę jak o śnie, odpoczynku.
  7. wieslawpas, Kup sobie takie woskowe zatyczki do uszu, wytłumią Ci hałas. Ja dziś naubierałam się jak miś. Będzie ciepło. Chciałam się podzielić z Wami wiadomością, że dotarłam do źródła mojej nerwicy. Zajęło mi to 3 lata, intensywnych rozmyślań, wałkowania przeszłości. Nie będę się wdawać w szczegóły, ale ogólnie chodzi o to, że jako dziecko przeżyłam wiele strat w jednym czasie. Spowodowało to ataki paniki (wtedy myślałam, że tracę rozum), do których bałam się przyznać. Jestem skłonna nawet przypuszczać, że stres miałam tak duży, że moje ataki paniki ocierały się o stany psychotyczne. Potem mi to przeszło. I po 30 latach pewne okoliczności zewnętrzne, znowu zaczęły mi przypominać tamtą historię. Taka jakby trauma mi się odnowiła. I nerwica się rozszalała. Ciekawe jest to, że ja całe życie, starałam się tak żyć, żeby nie dotykać tej traumy. Cały czas w napięciu. -- Śr lis 13, 2013 10:45 am -- dusznomi, STO LAT bez nerwicy!
  8. Mi też bylo zimno w pracy. Dostałam trzęsawki, to takie zimno od wewnątrz. W domu lałam się 10 min bardzo gorącą wodą,żeby się rozgrzać. Jutro zabieram gruby seter.
  9. nerwa, Jak myslisz dlaczego Ci to wróciło po 10 latch?
  10. wieslawpas, Wiesz co, gdy zaczęła mi się nerwica, dostałam bezsenności takiej makabrycznej, nie spałam tydzień. Nie wiem jak to możliwe, może to było 5 dni, nie pamiętam. Dostałam Stilnox, ale wtedy to dla mnie była nowość i bałam się wziąć. I jak zaczełam mieć tą bezseność, zaczełam bardzo biegać po lekarzach, wpadałm w taki jakby to powiedzieć amok, pobudzenie i nie mogłam się uspokoić. I wtedy kolega mi powiedział, że jak będę tak biegać to nie zasnę, bo nie można spać biegając. I to mnie walnęło jak piorun. Momentalnie się uspokoiłam, przespałam całą noc. I tak czytając Ciebie, sobie to przypomniałam, bo Ty tez jesteś pobudzony, a to Cię tylko nakręca. Może nie czujesz lęku, ale to lęk Cię tak gna, wewnętrzny lęk. -- Wt lis 12, 2013 10:16 am -- Ja już jestem bardzo zmęczona, teraz i tak jest o niebo lepiej niż było dwa lata temu, ale i tak mam dość. Dziś dzwonie umówić się na terapię.
  11. Ja też alkoholu nie pije, zresztą na lekach nie można. Zresztą nigdy dobrze się po alkoholu nie czułam. Kawy też nie. Pierwszy mój atak paniki to był po porannej kawce. Nie wiem, czy zasnę dzisiaj. Wzięłam 2 hydroksyzyny. Marzy mi się tydzień urlopu, albo L4, bo cały czas mam sinusoide. Niby już dobrze się czuje, a tu buch pogadam z siostrą i klapa, albo tak jak dzisiaj ten film. nerwa, Irlandzka wioska byłaby fajna, gdyby tak bardzo nie wiało. Mieszkałam w Irlandii jakiś czas i średnio to wspominam właśnie ze względu na wiatr. Co tu robić? Do kina nie można pójść, do supermarketu też nie, wyjazdy dłuższe - koszmar. Chyba zacznę malowac, albo lepić ptaszki z gliny.
  12. Kurcze, ja zobaczyłam Hobitta i dostałam takich lęków, że ho ho. Tzn nie boje się potworów, ale te ciągłe walki wywolay we mnie straszne napiecie i oczywiście lęki. Kurcze,ludzie chodzą do kina i się super bawią, a ja nie jestem w stanie. Doszłam do wniosku, ze ja sie nie nadaje do współczesnych czasów. Przydała by mi sie natura, mała i znana społeczność, zero kina, supermarketów, fb itp plus praca fizyczna,przy której trzeba się zmęczyć. Wtedy bym wyzdrowiala.
  13. Dobrze, że jutro piątek, ostatni dzień w pracy i będzie można się wyspać. W poniedziałek też wolne. Muli mnie wstawanie o 6 rano.
  14. michalb, Z tym spaniem to często tak jest, że niby się nie śpi, a śpi się takim płytkim snem. Nie wchodzi się w głeboką fazę.
  15. nerwa, jest dokładnie tak. U mnie się tak ma sprawa z bezsennością. Za każdym razem jak mnie franca dopada to wpadam w panike, ze nie dam rady, strace prace, nie bede spac do konca zycia, uzaleznie sie od Stilnoxu i wyląduje pod mostem. Kolejnosc katastrof w mojej glowie sie zmienia, tylko, ze bezsennosc mnie juz zlapala z 10 razy i zawsze po paru nockach zarwanych sen wraca. Ale co sobie nawkrecam to moje. Skończyłam książke "Powrót z krainy lęku" i tam tez jest opisany przypadek babki, ktora cierpiala na bezsennosc i autor pisze, ze bezsennosc jest wtedy gdy swiadomosc musi nad czyms popracowac. A ją już nie obchodzi, ze jutro trzaba wstac i zapinkalac do roboty.
  16. Wiecie to masakra z tym spaniem. Ja rozumiem, że nerwica daje kość w dzień, ale noc mogłaby sobie darować i odpuścić, ale ta franca (jak ją nazywa dusznomi) uwielba ciszę nocy, bo wtedy ją bardziej słychać.
  17. nerwa, Dzięki, poogladam sobie, może coś pomoże, fajnie by było.
  18. Wydaje mi się, że nerwicę powoduje nieumiejetność radzenia sobie ze stresem. Czytałam gdzies, że zbyt nudne, monotonne zycie ponizej możliwości danego człowike rodzi stres, jak i odwrotnie zbyt ambitne, szybkie, obciazajace rodzi stres. Kazdy czlowiek powinien znaleźć swój punkt równowagi. I dobry kontakt z emocjami naprowadza czlowieka na ten punkt. Następna rzecz to elastyczność. Czujemy trudne emocje jak lęk czy złość i możemy reagować. Opcji jest pewnie nieskoończona ilość. My nerwicowcy nie mamy kontaktu ze swoim wnetrzem, tego naturalnego radaru, ani nie jestesmy elastyczni. Gdy czujemy trudność, automatycznie włacza się mechanizm obronny, który blokuje odczuwanie trudności, ale jednoczesnie nie daje nam wolnosci, prawa wyboru, elastycznosci. Ta sztywnośc powoduje, że sytuacja stresowa nie ustepuje i koło się zamyka.
  19. Megi_, Co jest z tym sprzątaniem? Ja też jak mam bałagan jestem mega zła inie udaje mi się nad tym zapanować.
  20. nerwa, Ja też tak myślę jak Ty. To nie objawy są problemem. I takie chwile dla siebie, takie pogawędki ze sobą też sa super. Nawet gdy w życiu nie układa się w pewnych obszarach tak jakbyśmy chcieli, to nie warto od tego uciekać, tylko się temu przyjrzeć, bo nawet jak tu i teraz nie da się czegoś zmienić, to może w przyszłości się da i warto to wiedzieć. wieslawpas, Co to znaczy intensywna? Czy to chodzi tylko o częstotliwość, czy jakieś nowe rzeczy wprowadzają? pla tek rozy, Współczuje Ci tego pęcherza, to nic fajnego, ból pęcherza.
  21. Jak sobie radzicie? Mi jest dużo lepiej od kilku dni, porządki w środku (w głowie) dają efekt !
  22. nerwa, No własnie też tak myślę. Dlatego trzeba jakoś samemu znaleźć sposób na wspólczesny świat.
  23. Wczoraj zobaczyłam film polecany przez nerwę i bardzo mi się spodobał. I tak mi się skojarzyło, nie wiem czy się ze mną zgodzicie, że jeteśmy kryzysem wspólczesnego świata, takim punktem dezintegracji, może dlatego, że jesteśmy najsłabszym ogniwem. Jesteśmy potomkami ludzi, którzy raczej tłumili emocje i tego nas nauczyli, z drugiej strony żyjemy w czasach konsumpcyjnych, szybkich, wymagających eleastycznośc, czasach zmian, stresu, to wszystko jest mega trudne, a przyszłość często kojarzy się nam z zagrożeniem, z lękiem, brakiem oparcia, i te trzy rzeczy razem są pozywką dla wybuchu nerwicy.
  24. platek rozy, Ja mialam okrone lęki,tak jakbym żyla w innym swiecie, do tego potworne napięcie umysłowe i ból ramion, potworny. Nogi mnie nie bolały. Po tygodniu/dwóch przeszło.
×