-
Postów
92 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez lovefoxxx
-
nic się nie stało. :) to ja może odpowiem za Gusię. w każdym mieście jest poradnia psychologiczna. tam można iść, zarejestrować się i już. u mnie tak jest, że pierw rejestrują Cię do psychiatry, a dopiero on kieruje do psychologa. myślę, ze jak pójdziesz do lekarza rodzinnego on też Ci zaproponuje gdzie mogłabyś otrzymać poradę psychologa. co do prywatnych wizyt to jest to około 70-100 zł. w moim przypadku to kwota nie do przeskoczenia dla mojej mamy. za godzinną wizytę stówa...
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
lovefoxxx odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
teraz ja potrzebuję się wyżalić... właśnie wrócił mój ojczym a ja leżałam na łóżku, przytulałam misia i płakałam. więc on na mnie z mordą czemu ryczę. ja mówię, że z tego samego powodu co od kilkunastu miesięcy. a on, że musiało się coś stać. więc ja zaczęłam szlochać i tłumaczyć, że ja nie mam na to wpływu. nie potrafię opanować płaczu. mówiłam, że depresja to choroba... -
myślisz, że to poszukiwanie własnej tożsamości to może być to, że ciągle zmieniam swój wygląd? tylko w tym roku byłam już coś a'la hipis, skatem, punkiem,słodką lejdi w spódniczkach i dzieciaczkiem w ogrodniczkach... jak byłam młodsza byłam długo metalem, potem różowym pokemonem... sporo tego było... teraz mam wylane, ubieram co popadnie... moja mama mówi, ze te ciągłe zmiany świadczą o mojej niedojrzałości i ja też tak uważam. w wieku 17 lat już nie powinno być tak gwałtownych zmian... spotkałam dzisiaj mamę mojego byłego chłopaka... zapytała się mnie czy jestem na coś chora, bo fatalnie wyglądam. mam podkrążone oczy, jestem blada, mam sine usta, wyszły mi żyły, na dodatek jestem bardzo niezadbana, co jest do mnie niepodobne... no fakt... miałam brudne włosy, zero makijażu, jakiś wyciągnięty t-shirt... kiedyś tak nie było. kiedyś zawsze miałam pomysłowe włosy, ładny makijaż i zawsze dobrze wyglądałam. teraz mi to ewidentnie nie robi. chyba nie muszę Ci mówić jak to co mi powiedziała na mnie podziałało... tylko jak wychodzę gdzieś z mamą to się ładnie ubieram... po tym jak mi ostatnio zrobiła awanturę na ulicy, ze sie wstydzi ze mną wychodzić zaczęłam się jakoś ubierać... (jak chcesz mnie zobaczyć to dodałam niedawno swoje zdjęcie w tym temacie, gdzie ludzie dodają swoje fotki...)
-
ja popieram ciepły brąz. ja nigdy nie farbowałam włosów. za to miałam rok temu takie do kolan, 1 lipca zeszłego roku poszłam i zciachałam na króciutko. teraz mam takie lekko opadające na ramiona i idę w środę ściąć, ale nie na krótko :) tylko podciąć krzywkę i zrobić tak, żeby nie straszyć ludzi. naturalnie mam ciemny blond i strasznie jasną karnację, dlatego u mnie tylko blond mógłby być. ha, co do tekstów, że wyglądasz jak porcelanowa lalka to ja to mam ciągle. mam 155 i wyglądam na 14 lat. ciągle słyszę, że jestem taka mała i słodka. do rzygania. nawet na czarno się nie mogę ubrać do wyglądam jak mały goth.
-
DZIEKUJE ZA WASZE PIEKNE POSTY-ZA PROMYKI SLONECZKA:))
lovefoxxx odpowiedział(a) na pennyrosse1122 temat w Witam
jejejejuuuu... jaki śliczny chłopczych. -
ja mam dwa kotki i nigdy nie próbowałam ich udusić. (chociaż czasem aż się proszą ) zdecydowanie wyładowanie gdzieś tych złych emocji pomoże. myślę, że zmęczenie, sport tu pomogą.
-
powiem coś czego strasznie się wstydzę... ale nie widać mnie, więc raczej nie obrzucisz mnie dziwnym spojrzeniem... wczoraj przyszli znajomi mojej mamy do nas do domu, ja ich nigdy wcześniej nie widziałam. siedziałam zamknięta w pokoju i oglądałam film. mineła jedna godzina, druga... i chciało mi się sikać. ale nie byłam w stanie wyjść i przywitać sie z nieznanymi mi ludźmi... próbowałam sie przełamać, ale nie dałam rady... wyciągnęłam jakąś butelkę z kosza na śmieci w moim pokoju i tam nasikałam... oczywiście podłogę też zabrudziłam... boże... jak mi wstyd...
-
Po co żyjecie, czy to ma jeszcze jakiś sens?/sens zycia
lovefoxxx odpowiedział(a) na mtk temat w Depresja i CHAD
no dobrze. ale co w takim razie robić, kiedy tak ciężko walczyć? kiedy nie ma się już siły? czasem nie daję rady zmuszać się znów do wstania, umycia się, zmuszenia czegoś do jedzenia, umalowania się, ubrania... wtedy leżę cały dzień w łóżku i myślę. czasem wydaje mi się, że po co chodzę na tą terapię, po co biorę te leki... co będzie jak to się skończy... jaka będe potem, jak będzie potem. chcę tej zmiany, ale jednocześnie się jej boję. chyba potrzebuję jakiegoś światełka. i czegoś, dla czego można żyć. dżejem, no ale co ja mogę mieć do zrobienia? naukowiec ze mnie nie będzie, ledwo zdaję z klasy do klasy, nie potrafię pomagać innych. no co? dzieci nie chcę mieć, więc to też odpada. z tego klubu jest wyjście. moja siostra jest na to żywym przykładem. nawet jeśli tam nie ma nic, to wolę, żeby nie było nic, niż było tak jak jest teraz. -
Vega, moja siostra popełniła samobójstwo, dlatego przez nią płaczę.
-
dżejem, a czym mogą być spowodowane takie coś, nie wiem jak to nazywać dlatego daję przykład: poszłam dzisiaj do mojej szkoły po zaświadczenie potrzebne mojej mamie, że tam się ucze i nie byłam w stanie nic powiedzieć, po co przyszłam jak się nazywam, nic. oczywiście wybiegłam i zaczełam beczeć. tak samo mam, jak mam kupić coś. dlatego zawsze chodzę na samoobsługowych. to samo jest w szkole, jak mam coś przeczytać, albo powiedzieć. nawet w domu tak sie zdarza. każdego dnia mam taki problem i to nie od dzisiaj... następny problem to sikanie co pół godziny. jak mam wyjść z domu potrafię wracać się dziesięć razy, bo tak strasznie mi się chce, ale nie nic nie nie leci. byłam niedawno na wszystkich badaniach, bo myślałam, że jestem chora, ale z organizmem wszystko ok... moi przyjaciele sie już przyzwyczaili, że nie mogę chodzić w miejsca gdzie nie ma kibla. to mi sie zaczęło kiedy poszłam do nowej szkoły, ale teraz się zdecydowanie nasiliło. kolejny problem to jedzenie... nie mogę jeść, cofa mnie automatycznie. jedyne co jeszcze potrafię to wasa z masłem albo sam makaron. dodatkowo strasznie mi się trzęsą ręce. czasami nie mogę nic zrobić...
-
Goplaneczka, ja mam to samo. becze jak mi sie przypala tosty, jak skonczy sie krem... etc... a tak pozatym to ja płaczę 24 na dobę, nie potrafię inaczej wyrażać emocji... Małgosiu... ja poprę resztę... LEKARZ! i lepiej nie tłum emocji, płacz, krzycz, kiedy tego potrzebujesz. tłumione emocje zawsze dają potem znać o sobie.
-
6w7... sporo tam prawdy...
-
powiedziała, że to dobrze, że jest takie miejsce gdzie mam wrażenie, że czasem się mnie choć troszkę rozumie i mogę 'mówić' to co czuję nic nie tłumiąc. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:53 pm ] chciałabym przytulić Dżejem, bo dużo mądrych słów od niej dzisiaj usłyszałam. Gusię, bo wydaje mi się sympatyczna i Vegę, tak sobie, od serca. (:
-
Twilight, chodzę na terapię. nie wiem. być może masz rację. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:27 pm ] hm. w sumie to coś mądrego. w sumie chyba coś w tym jest.
-
Po co żyjecie, czy to ma jeszcze jakiś sens?/sens zycia
lovefoxxx odpowiedział(a) na mtk temat w Depresja i CHAD
kusi mnie chęć zmiany. zmiany tego, ze każdy dzień to 10 godzin płakania, 4 godziny uspokajania się. chęć zakończenia tej męki, którą mam sama z sobą. zakończenia obwiniania się o wszystko. -
dokładnie. depakine chromo 300. gdybym widziała u siebie jakieś pozytywne cechy nie mówiłabym tak. mój główny problem jest taki, że choć bardzo się staram to nie widzę. ja od dzieciństwa byłam obwiniana za całe zło. bo to akurat tak wyszło, że to, że się urodziłam spowodowało falę nieszczęść. od dawna wszyscy mi powtarzali, że 'kiedy się urodziłaś ojciec zaczął bardziej pić', 'gdybyś się ne urodziła byłoby inaczej' itd. nie widzę u siebie ani jednej dobrej cechy. ja nie wiem jak bym chciała, żeby mnie traktowano. cholernie się pogubiłam.
-
mój odszedł kiedy miałam 8 lat, zmarł kiedy miałam 14. pamiętam go tylko pijanego, albo jak bił matkę. ponoć bardzo mnie kochał i cieszył jak się urodziłam. ile w tym prawdy, to nie mam pojęcia. ja nie potrafię się od tego odciąć. nie ma dnia, żebym przez to nie płakała... i przez moją siostrę...
-
och, ach, ech, dziękuję za przytulasy. a ja przytulam Was. mówiłam mojej psycholog o tym forum.
-
ja palę.
-
Po co żyjecie, czy to ma jeszcze jakiś sens?/sens zycia
lovefoxxx odpowiedział(a) na mtk temat w Depresja i CHAD
ja nie wiem po co żyję. nie mam celu, ani planów. może trwam po to, żeby jeszcze kiedyś usłyszeć od mojej przyjaciółki: "myszko, cieszę się, że jesteś. bez Ciebie nie dałabym rady" może to jest ta tajemnica powodu dla którego ciągle coś, albo ktoś mnie odciąga od samobójstwa... moja siostra popełniła samobójstwo. długo miałam o to żal, że nie pomyślała wtedy o mnie. ale teraz to rozumiem. i wcale nie uważam, że miała mnie i naszą mamę w głębokim poważaniu. w jej mniemaniu tak było lepiej. być może zrobiła to między innymi dla nas. tylko, że jej myślenie było błędne. ale co się stało, się nie odstanie. cóż. ja mieszkam bardzo wysoko więc wystarczy otworzyć okno... moja siostra wzięła ponad sto tabletek na rożne schorzenia. większość była na nadciśnienie. ciśnienie poleciało w dół i zatrzymała się akcja serca... długa reanimacja... i... ;( minęło 5 lat a ja nadal to tak strasznie przeżywam... -
ja miałam podobną sytuację. mój ojciec chlał i lał, a matkę chciała zabić nieraz. zdecydowanie popieram pomysł psychologa. ona na pewno Cię nie wyśmieje. jedna z zasad psychologów jest taka, że nie wolno bagatelizować problemu. jeśli coś stanowi dla Ciebie problem, to choćby niewiadomo jak on byłby bezsensowny porządny psycholog nie może go 'ominąć'. uważam, że terapia i leki są Ci bardzo potrzebne. 3maj się!
-
hm. myślę, że potrzebujesz oderwania, innego spojrzenia na świat. być może to chwilowe załamania, bo z mojego punktu widzenia depresja to to nie jest. myślę, że nie Ty jeden tutaj całymi dniami nic nie robisz i zmuszasz się, żeby wstać z łóżka. ponadto unikasz rodziców i kiedy wspomną o drażniącym Cię temacie denerwujesz się. to jest taka spirala, zamknięty krąg. nie masz planów, celów to myślisz, że jesteś beznadziejny. jak jesteś beznadziejny to wszystko widzisz 'w czarnych barwach', z kolei one będą prowadzić Cię na sam dół, dopóki tej spirali nie przerwiesz. poszukaj w swoim mieście poradni psychologicznej. wszędzie takie coś jest. tam można otrzymać poradę, albo propozycję gdzie jeszcze można iść. (ja zanim znalazłam psychologa, który mi odpowiadał byłam u 8 innych). trzymaj się! miej wiarę! jestem pewna, że wszystko się ułoży.
-
ja też mam problem z zaufaniem. to co się z Tobą dzieje to normalne... ja zrzuciłam całą winę na siebie po tym jak mój mnie zostawił. uznałam, że widocznie byłam dla mnie niedobra... uznałam, że musiał tak zrobić, niewytrzymał. dla faceta, szczególnie młodego, wytrzymanie z panną chorą na depresję to wielkie wyzwanie. ja też chciałam mu pokazać, że jestem silna. zaczęłam sie inaczej ubierać etcetera. ale w momencie kiedy zobaczyłam jak po 2 tygodniach całuje się na moich oczach z inną, darowałam sobie tą szopkę. nie tłum uczuć, kochana. jak chcesz przy nim się rozryczeć to to zrób.
-
dla mnie to co mówi moja matka jest święte. wogóle cokolwiek człowiek o mnie nie powie to zawsze ma rację. psycholog mówi, że to dlatego, że nie wiem jaka jestem. nie znam siebie. dlatego wierzę we wszystko co o mnie powiedzą. dziwi mnie tylko dlaczego nie uwierzę w te miłe, dobre rzeczy, które dosyć rzadko, ale jednak czasem słyszę. mi też mówią, żebym żyła dla innych. tylko, że ja niepotrafię, niestety. chyba jeszcze trudniejsze jest życie dla siebie. no bo po co mam żyć dla czegoś złego, negatywnego? sama dla siebie jestem najmniejszą wartością. wielką pustką i zbiorem egoizmu, który się przejawia we wszystkim co robię. (rzygam jak nienormalna wszystkim co jem po tym jebanym leku na chorych na podaczkę. na ulotce nawet wzmianki nie ma o leczeniu deprechy...)
-
na pewno nie przyznam racji słowom z Biblii...