Zwykle wszystko ładnie piknie....tylko no właśnie,desperacja,jeśli ktoś ją poczuje, powiedzmy że właśnie w przypadku relacji z innymi,brak takowych "łaknienie" by takową pustkę wypełnić,staje się desperatem/ką to zaś zmienia człowieka,podejście do życia,zeszmacenie się przez taką osobę i różne inne,nierozsądne czyny,czy się na to "godzą"? Po części tak,bo problemy czasem przerastają,zwątpienie,różna psychika może spowodować właśnie że człek staje się taki a nie inny,któż z nas się nie poddał czy nigdy nie zwątpił?
Z jednej strony żal takich ludzi,bo nie zawsze,w 100% są sobie sami winni,czy raczej nie zawsze są winni przyczyn że desperatami/tkami się stali.
Z drugiej...nie zawsze,gdy już mają świadomość problemu,coś z tym robią,często tak się "zakiszą" w swojej skorupie,że nawet mimo podania im pomocnej dłoni to odrzucają,albo niczym wampiry emocjonalno-energetyczne wyżerają człowieka który chcę im pomóc.
Relacja z takową osobą też pewnie jest ciężka,czy może prawie niemożliwa.
Ogólnie ciężki temat,ale takowe osoby,imho nie zawsze zasługują tylko na potępienie,czasem też i na pomoc,raczej wszystko zależne od przypadku,osoby,okoliczności,nie należy generalizować D: