Skocz do zawartości
Nerwica.com

pralinka1

Użytkownik
  • Postów

    236
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pralinka1

  1. Paulag24 DOBIŁAŚ WSZYSTKICH TYM POSTEM !!! Każdy z nas wchodzi na to forum rozpaczliwie szukając wytłumaczenia swoich dolegliwości i ZAPRZECZENIA że ma raka. Pocieszamy się, wspieramy i niech tak zostanie. Proszę nie pisz więcej w ten sposób. Przeraziłaś i ściągnęłaś w dół przynajmniej kilkoro z nas. Chyba będzie lepiej dla większości, gdy nie będziemy opowiadać sobie takich historii ... -- 12 gru 2014, 10:53 --
  2. Najgorsze jest to, że nie mam z kim pogadać. Mąż ma mnie dosyć, tego że ciągle coś mi jest. Gdy poprosiłam go o rozmowe, chciałam się wygadać, doradzić zostawil mnie samą i zamknął się w 2 pokoju. Powiedział, ze przez to, ze trwa to już tak długo ma znieczulice ... i żebym wrócila do leków na depresje. Poza tym ma mnie gdzieś. Przykre. Zadzwoniłam do matki, usłyszałam, ze nic mi nie jest, że te bóle są urojone, a moje objawy depresji nazwała lenistwem. Tylko w łeb sobie strzelić. -- 10 gru 2014, 21:35 -- Tak strasznie mam wszystkiego dosyć. Od tego wszystkiego rozbolał mnie strasznie żołądek, mam uczucie jakby miał mi za chwile pęknąć. Biore od kilku dni probiotyki i zero poprawy. -- 10 gru 2014, 21:36 -- Będę was tu zadręczać, bo nie mam już nikogo innego.
  3. Czy kogoś z Was piekł odbyt ? Lekarz nic niepokojącego nie widzi a mnie cały czas piecze i to coraz bardziej. Dostałam maść ze sterydem i nic. Nie wiem co mam robić.
  4. Paulag24 przypomniałam sobie CIEBIE i właśnie przeleciałam Twoje wpisy z ostatnich 3 lat. Zrób to samo i przeczytaj swoje wpisy od pierwszego do dzisiejszego. Tam widać wszystko jak na dłoni. To bardzo silna nerwica, najprawdopodobniej zaczęło się od depresji poporodowej. Twoje myślenie przypomina moje. Rozumiem Cię , tak samo się męczę od wielu lat. Przeczytaj co pisałaś po wizycie u najlepszego onkologa od kości, po rezonansach głowy, kręgosłupa i innych. Zazdroszcze Ci tych wszystkich badań. Ja nie miałam nawet kolonoskopii nie wspominając rezonansów. Jesteś tak przebadana, że niemożliwe jest aby coś przeoczono. Poza tym gdybyś miała nowotwór z pewnością nie przeżyłabyś 3 lat, Ty nawet w tym czasie urodziłaś 3 dziecko. Przemyśl to co Ci napisałam. Pamiętasz mnie ? -- 10 gru 2014, 19:35 -- Zauważcie, że wszyscy tutaj jesteśmy przebadani od góry do dołu w przeciwieństwie do ,,normalnych,, ludzi, którzy unikają lekarza i badań. To już coś znaczy. Inni się nie badają i się nie boją, nie myslą o chorobach. My myślimy cały czas, robimy po kilka razy badania, powtarzamy je niedowierzając wynikom i lekarzom. Jedne dolegliwości przechodzą w inne i wszystko się powtarza ... Sama przez to przechodzę i nie wiem jak to przerwać. I trudno mi uwierzyć, że najprawdopodobniej ból, który czuję nie ma powodu, jest psychogenny. A piecze mnie caly czas. Ból zdominował moje życie. -- 10 gru 2014, 19:37 -- http://kafeteria.pl/ziu/bol-psychogenny-a_3299
  5. paulag 24 ja tak miałam, nawet kilka razy w bardzo silnym stresie ( przerażające uczucie )
  6. Kochani, czy braliście leki homeopatyczne i co o nich sądzicie. Wierzycie że działają i pomagają. Wciąż piecze mnie tyłek. Tylko w nocy mam ulge albo jak jestem gdzieś w ruchu poza domem na zakupach. Najgorzej jest w domu, wtedy o tym myśle i się wczuwam. Moje dziecko przedwczoraj skarżyło się na swędzenie pupci. Od razu pomyślałam o owsikach. Może przyniosło z przedszkola i się zaraziłam ... Przyszła mi też do głowy grzybica - może od tego mnie piecze i swędzi. Już sama nie wiem. Wczoraj podczas kontrolnej wizyty u pediatry zagadnęłam o ty swędzeniu pupy dziecka. Lekarka nic nie przepisała tylko wzruszyła ramionami. Spytałam o badania na te owsiki i o grzybice odbytu. Powiedziała, że nie ma czegoś takiego jak grzybica odbytu tylko jeśli grzyby się namnożą w jelitach dają o sobie znać np. w śluzówkach (buzia, pochwa, odbyt ). Tyle to ja wiem, tylko wciąż nie wiem od czego mam pieczenie. Czy zbyt intensywnie się myję i podrażniłam śluzówke, czy to grzybica czy owsiki czy po prostu na tle nerwowym czuję coś czego nie ma, na co ktoś inny bez nerwicy nie zwróciłby uwagi. Zaczęłam brać probiotyki, odstawiłam cukier, mam czopki i maść posterisan H i musze zacząć nasiadówki z kory dębu. Jakieś rady ? Poza tym mam mega doła, nic ale to dosłownie nic mi się nie chce ... -- 10 gru 2014, 14:55 -- To żałosne, że nawet jak jestem z dzieckiem u lekarza to pytam o swoje dolegliwości. Wciąż mysle, że coś mi jest i wywołuje to lęk. Nie mam już siły. Podczas tej wizyty lekarka zapisała mi na karteczce lek homeopatyczny na grzybice i dawkowanie. Ucieszyłam się ale o wyjściu z gabinetu byłam tak przejęta, że zgubiłam tą kartkę. Zorientowałam się dopiero w domu, zaczęłam płakać - wpadłam w histerie. Krzyczałam, że już tego nie wytrzymam, że mnie ciągle piecze, zachowywałam się jak wariatka. Dzieci patrzyły na mnie ze zdziwieniem. Zaryczana poleciałam z powrotem do tej przychodni szukać tej kartki. Znalazłam, lek wykupiłam a teraz boję się wziąć. Czy jeśli nie mam tej grzybicy a wezmę ten lek homeopatyczny to mogę tą grzybice sobie wywołać ? Przecież w homeopatii podobne leczy się podobnym. Jeśli ktoś z was ma o tym pojecie proszę o odpowiedź
  7. nefretis z tym bólem pod prawym żebrem to jakaś dziwna sprawa jest, bo on się niespodziewanie pojawia i znika. Pierwszy raz bolało mnie 9 lat temu jak byłam w ciąży, kłuło i ciągnęło prawie codziennie- przeważnie jak byłam w stresie. W końcu zrobiłam usg i minęło. Potem powróciło po kilku latach i łapało mnie podczas ćwiczeń tak jakby coś mi się zawijało pod to żebro, strasznie nieprzyjemne uczucie. Czasem mnie kłuje czasem nie. Miałam z tego powodu już 3 usg - 9 lat temu, ze 3 lata i zeszłej jesieni kiedy na dobre zaczęły się problemy gastryczne. Zawsze nikt nic tam nie widzi. Ponad rok temu po dużym stresie ( zostaliśmy z mężem napadnięci ) zaczęłam mieć problemy gastryczne, bóle, wzdęcia, zgagi i inne cuda. Zrobiłam gastroskopie, usg brzucha, usg kobiece, morfologie - wszystko ok. Jedynie niewielki refluks ( jedna gastroskopia wykazała, druga nie ). Leków na to nie biorę bo mnie po nich bolała glowa, jak już strasznie mi dokucza piję siemię lniane. Poza tym jak pisałam, problemy ze śluzówką pochwy, odbytu, pieczenia, uczucie suchości ... Wzięłam tone leków na grzybice przepisywanych na oko przez ginekologa. Badania niczego nie wykazują. Ciągle czuję się źle. Teraz ten odbyt ... Podłamałam się, idą święta a ja co tydzień latam z dupą do lekarza, wydaję na leki i nie potrafie się z niczego cieszyć. Tylko usiąść i płakać.
  8. Strasznie dawno nic tu nie pisałam, ale często zaglądam i podczytuję. Najczęściej bywam na forum gdy czuję się gorzej. Z hipochondrią zmagam się od kilku lat i wciąż przegrywam. Kiedyś leczyłam się farmakologicznie ale od kilku lat korzystam tylko z psychoterapii. Mam już 3 psychoterapeutkę i powoli tracę nadzieję, najprawdopodobniej jestem przypadkiem beznadziejnym Ciągle coś mi jest. Obecnie jestem na etapie ... dupy Jeśli Ktoś z Was miał już problemy ze swoim odbytem, może się zlituje i jakoś przemówi mi do rozsądku. Tak byłam u lekarza i to nie jednego. W przeciągu 8 lat badało mnie z tego powodu już 2 proktologów, chirurg i rodzinny. Za każdym razem słyszę, że nie widać nic poważnego, a mnie piecze i od razu panikuje. Zwykle już po wizycie odczuwałam ulge, raz wzięłam zapisane leki innym razem wystarczało, że usłyszałam, że nic złego się nie dzieje. Tym razem problem dupy wrócił jakiś miesiąc temu. Szkoda mi kasy na prywatnych specjalistów, więc poszłam do rodzinnej. Bez badania przepisała maść Posterisan H na tydzień i zaleciła kontrole. Jak smarowałam było ok. Po tyg. poszłam zbadała mnie - ponoć ok. zaleciła jeszcze maść z kwasem hialuronowym na regeneracje śluzówki. Kilka dni niczym nie smarowałam i zaczęło się od nowa, po 2 tyg. ( dzisiaj ) poszłam znowu ... Ponowne badanie. Jest jeden hemoroid bez zapalenia, szczelin nie widać ale mam bardzo kruchą, zmacerowaną śluzówke, podatną na podrażnienia. Bez niepokojączych zmian. Tylko czemu czuję od kilku dni żyletki w tyłku ? Tym razem czopki i maść Posterisan H, siedzenie w korze dębu i duużoo picia. Leki wykupiłam ( 115 zł ) i po przeczytaniu ulotki już się zamartwiam o skutki uboczne ... Po za tym już się nakręcam, że może to grzybica odbytu i te leki mi nie pomogą. Czy można zrobić jakieś badania na tą grzybice. Oprócz tego ciągle coś mi się dzieje w brzuchu, wzdęcia, kłucia pod prawym żebrem, uczucie pełności, zgaga, od 2 lat nie mogę wyleczyć anemii, dokucza mi też często dyskomfort intymnych części ciała. U ginekologa bywałam nawet po 2 razy w miesiącu i zawsze słyszę, że taka moja uroda, że jestem delikatna itd. Nie mam już pomysłu i siły jak z tym walczyć. Jestem ciągle skupiona na sobie, na swoich dolegliwościach. Zaraz wychodzę na psychoterapie ... sama mam już siebie dość, nie wspominając o najbliższych ...
  9. anka00 w tej sytuacji naprawdę nie wiem co Ci doradzić ... Chciałabym napisać coś mądrego ale widzę, że to wszystko nie jest takie proste. Wybacz, że się trochę wymądrzyłam, ale martwię się o Ciebie. Sporo przeszłam, kilkakrotnie brałam leki, chodziłam na psychoterapie a w sumie do dnia dzisiejszego nie jest idealnie i już chyba nigdy nie będzie. Mi też nie jest łatwo i każdego dnia zmagam się na nowo ... Mój starszy syn jest nastolatkiem i nie martwię się już o jego zdrowie jak dawniej. Po śmierci mojej córeczki nie planowałam już więcej dzieci, bałam się. Ale po 3 latach leczenia lekami na depresję i psychoterapii odważyłam się spróbować jeszcze raz i mimo, zagrożonej bardzo trudnej i traumatycznej ciąży udało się ! Mam swojego maluszka ale przypłaciłam to znowu nawrotem nerwicy, lęków i hipochondrii. W tej chwili ma już ponad 3 latka i z całych sił staram się chronić go przed swoim lękiem i nie dopuszczam nawet myśli, że mógłby być na coś chory. Nie chcę ponownie popełnić tego samego błędu i wkręcać dziecka w choroby i swoje trudne emocje. Chronię go przed tym wszystkim. Tak więc od czasu do czasu wymyślam COŚ sobie i boję się również o męża. Dziwne, bo wcześniej gdy bałam się o najstarszego synka to nie bałam się o męża ... Po porodzie było mi bardzo trudno ... Miałam stany depresyjne, ataki paniki, lęki i mase dolegliwości. Nie radziłam sobie i zamiast iść do psychiatry po leki udawałam bohaterkę i trzęsąc się ze strachu - przez rok karmiłam piersią ... Nie wiem czy to był błąd. Nie potrafię tego dziś ocenić. Być może gdybym zdecydowała się na leki byłoby mi dużo łatwiej i dziś byłabym wolnym człowiekiem: bez lęków i wymyślonych chorób ? Ale z drugiej strony myślę sobie, że przecież nie można brać tych leków przez całe życie - a u mnie zwykle po odstawieniu po jakimś czasie WSZYSTKO wraca ... Chodzę na psychoterapię i raz lepiej raz gorzej jakoś staram się sobie radzić. W sumie to i tak jestem z siebie dumna, że po tragedii jaka mnie spotkała, podniosłam się odważyłam i urodziłam trzecie dziecko - uważam to za swoje największe zwycięstwo w życiu. Wierzę w Ciebie, trzymam kciuki i błagam NIE CZYTAJ W INTERNECIE, słuchaj swojego lekarza i zaufaj bliskim to wielkie szczęście, że ich masz. Wkrótce czekają Cię piękne chwile. Dasz radę. W razie potrzeby chętnie służę radą gdy maluszek będzie już na świecie.
  10. anka00 Wg. mnie powinnaś być pod stałą opieką psychologa lub psychiatry. Wiem co mówię, bo przechodziłam przez to wszystko i uwierz, jeśli nic z tym nie zrobisz nie poradzisz sobie po urodzeniu dziecka i dopiero wtedy zacznie się największy KOSZMAR. Poczytaj sobie swoje wcześniejsze wpisy. Pisałaś o lepszym samopoczuciu po psychoterapii, byłaś silna i nawet radziłaś innym. Potem, z czasem coś się zaczęło dziać ... pojawiły się lęki ale pisałaś, że jeśli spełni się Twoje największe marzenie i zajdziesz w upragnioną ciąże to będziesz spokojna i szczęśliwa. Tymczasem to co teraz wyprawiasz z tymi badaniami na toksoplazmozę - przechodzi już wszelkie granice ! Wiem, że samemu bardzo trudno jest nad tym zapanować ale chociaż troszeczkę posłuchaj: rodziny, swojego lekarza i ZAUFAJ IM. A przede wszystkim PRZESTAŃ CZYTAĆ W INTERNECIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Też choruję na nerwicę lękową od wielu, wielu lat i pamiętam jak po urodzeniu pierwszego dziecka wszystkie lęki związane ze zdrowiem przelałam właśnie na dziecko. Przy każdej kąpieli oglądałam Synka, macałam mu węzły chłonne i na każdej wizycie u pediatry domagałam się tego samego od lekarza. Moje podejrzenia ziarnicy złośliwej ( bo dziecko spociło się w nocy pod kołderką ) lekarz wyśmiał i w końcu powiedział mi wprost, że mam zdrowe dziecko i żebym przestała latać z nim w kółko na wizyty bo największym zagrożeniem to jestem dla niego - dla jego psychiki JA SAMA - ZE SWOIM LĘKIEM ... TO CI SAMO NIE PRZEJDZIE. POTRZEBUJESZ OPIEKI i być może nawet przez jakiś czas leków. I nie mów, że po porodzie Ci przejdzie. Nie chcę Cię straszyć, ale wiem, że będzie jeszcze trudniej bo przechodziłam przez to już 3 razy ... Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że w 3 trymestrze ciąży można już przyjmować jakieś leki i zagrożenie dla dziecka jest wtedy znikome - ALE OCZYWIŚCIE MUSI ZADECYDOWAĆ O TYM LEKARZ PSYCHIATRA W POROZUMIENIU Z GINEKOLOGIEM. Strasznie mi Cię szkoda, bo wiem, że sama też się z tym męczysz ale proszę ZRÓB COŚ DLA SIEBIE ... bo jak już urodzisz będzie trudniej ... Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie
  11. Czy naprawdę coś mi jest czy to znowu nerwica ??? Z nerwicą lękowo - depresyjną zmagam się wiele lat. Dodatkowo bardzo utrudnia mi życie hipochondria. Zawsze coś mi dokucza i zadręczam wtedy siebie i najbliższe osoby wizjami ciężkich chorób, raków i CIERPIĘ ... Bóle i dolegliwości są bardzo realne i nie pozwalają zazwyczaj skupić się na niczym innym. Zdesperowana ląduje zwykle u lekarza, po czym wszystko ustępuje by za jakiś czas zmienić lokalizację kolejnego schorzenia. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że uniemożliwia mi to rozróżnienie, czy naprawdę coś się dzieje niepokojącego czy to znowu tylko nerwica - ucieczka od trudnej rzeczywistości, z którą często nie jestem w stanie sobie poradzić. Albo przynajmniej tak się mojej głowie wówczas wydaje ... Od półtora miesiąca bardzo cierpię, czuję się chora i nie potrafię sobie z tym poradzić. NIE WIEM CZY NAPRAWDĘ JESTEM CHORA CZY TO TYLKO UROJONE na tle nerwowym. Mianowicie cały mój układ pokarmowy oszalał. Na początku sierpnia przeżyłam bardzo stresującą sytuację i mam wrażenie, że od tego momentu zaczęły się moje dolegliwości, które trwają do dzisiaj ... Być może to jednak zbieg okoliczności ... Zaczęło się od bólu brzucha wieczorem w dzień po tej sytuacji. Następnie miewałam kłucia w dole brzucha ( na wysokości jajnika) po lewej stronie i pieczenie żołądka. Doszły wzdęcia i uczucie pełności. Jak tylko coś zjadłam mój brzuch wyglądał jakbym była w ciąży. Kłucia w miejscu jajnika czuję podczas kaszlu i zmianie pozycji z leżącej na stojącą. Ból brzucha zaczął się przemieszczać, raz bolało wyżej raz niżej , raz po lewej stronie to po prawej, a gdy mijało zaczynał boleć dół pleców - i tak na zmiane. Zaczęłam się niepokoić. Ponieważ na tamtym etapie najbardziej dokuczały mi wzdęcia i gazy zaczęłam jeść mniejsze porcje, sięgnęłam po jogurt activia i herbatki z melisy i mięty. Udałam się też do lekarza. Nie dostałam żadnych leków tylko skierowanie na krew, mocz, enzymy wątrobowe i usg brzucha. W badaniach krwi wyszła mi anemia ( hemoglobina 11,1 hematokryt 34 z kawałkiem ) Reszta badań ok. Dostałam żelazo i czekam na usg. Tymczasem moje dolegliwości zaczęły się zmieniać. Wzdęcia jakby ustąpiły, ale po każdym posiłku występował ból i konieczność wypróżnienia - raz stolec jest zbity i twardy raz biegunkowy. Zaczęłam bać się posiłków bo od razu spodziewałam się bólu. Po kilku dniach ból brzucha zamienił się w pieczenie przełyku i żołądka. Bolesne jest przełykanie - czuję jak pokarm przesuwa się i mam wrażenie, że wiem gdzie leży. Prawie cały czas mnie piecze, mam uczucie ściśniętego przełyku. Jakby ktoś mnie tam ściskał, jakby w żołądku leżało coś czego nie mogę do końca połknąć. Chwilową jakby ulge przynosi odbicie się. Najgorzej jest po posiłku i gdy się denerwuję ... Zaczynam już unikać posiłków a przecież mam anemie. Od 5 dni przyjmuję żelazo i chyba od tej pory odczuwam właśnie to pieczenie. Przypomniałam sobie, ze już kiedyś miałam takie pieczenie - 5 lat temu , robiłam wtedy gastroskopie i diagnoza brzmiała przepuklina rozworu przełykowego przepony. Dostałam wtedy jakiś lek ale nawet go nie wzięłam tylko zastosowałam diete i po prostu przestalam się przejmować. Objawy ustąpiły. Przeczytałam, że mięta może obudzić refluks, a ja przecież ostatnio codziennie wypijałam jedną lub dwie. Nie wiem co mam robić. Nie mam żadnych leków, wciąż czekam na usg brzucha i wizytę u ginekologa. W poniedziałek są zapisy do chirurga, do którego też mam skierowanie. Szukałam jakiegoś gastrologa - ale niestety nie ma żadnego w mojej okolicy a ja potrzebuję szybko jakiejś rady ! Od 3 dni pieczenie jest nie do zniesienia, mam wrażenie jakby coś mi stało na końcu przełyku i nie mogę tego połknąć. Zaczynam się bać i wymyślać ... Wcześniej podejrzewałam torbiel jajnika, jakieś problemy ginekologiczne, potem zespół jelita drażliwego. Teraz myślę, że chyba odezwał się refluks. Już sama nie wiem co robić, biorę żelazo i czekam na badania ale zanim mnie zdiagnozują to chyba zwariuje. Proszę o jakieś sugestie i rady. Jak sobie doraźnie pomóc. Do tego jeszcze jestem cały czas potwornie spięta, chce mi się cały czas płakać. Czuję się przytłoczona swoim zżyciem i problemami, które wydaja mi się nie do rozwiązania. Wszystko jest cholernie trudne. Czuję się przeraźliwie samotna i opuszczona. Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam ... Bardzo się boję. Gdybym mogła płakałabym przez cały czas ale i tak nikogo to nie obchodzi ...
  12. Jestem podłamana. Od 9 dni mam przemieszczające się bóle brzucha i wzdęcia. Jak już wcześniej pisałam zaczęło się w zeszłą sobotę kłuciem na dole po lewej stronie ( jakby jajnika ) i pieczeniem żołądka. Ból w dole brzucha nasilał się podczas kaszlu i podczas podnoszenia się z pozycji leżącej. Całkowicie skupiłam się na NIM i od rana zaczynałam dzień od sprawdzenia czy boli czy nie. Cały dzień martwiłam się CO I DLACZEGO BOLI !!! Ból się przemieszcza. Boli np. w dole brzucha a za kilka minut przenosi się na dół pleców, po czym plecy przestają boleć a zaczyna żołądek. Towarzyszy temu wzdęty brzuch, mam uczucie pełności .Wydaje mi się, że najgorzej jest po posiłkach i gdy o tym myślę. Zaczynam się już nakręcać i bać. Dlaczego to nie ustępuje. Mam wrażenie połkniętej piłki, bardzo się denerwuję i chwilami wpadam już w panikę. Najchętniej pobiegłabym już na jakieś badania ... Nie mam z kim pogadać, rodzina ma dość mojej hipochondrii i nie traktuje moich skarg poważnie bo przecież od zawsze na coś narzekam, zmienia się tylko lokalizacja moich bóli i lęków. Nie wiem co mam zrobić, BOJĘ SIĘ a strach podsuwa najgorsze scenariusze. 2 tyg. temu miałam bardzo stresującą sytuację - wspólnie z mężem zostaliśmy napadnięci przez agresywnego sąsiada. Bardzo to przeżyłam i przypłaciłam ogromnym stresem. Następnego dnia bolał mnie brzuch, wpadłam w stany lękowe, bałam się spać ... Trwało to tydzień, nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Po tygodniu doszedł dodatkowy stres - oddałam dziecko do przedszkola. I od tamtej pory trwają moje bóle ... Mam wrażenie, że jest coraz gorzej, boję się, że ten brzuch mi zaraz pęknie. Nie boli tylko w nocy i przez chwile po przebudzeniu. Gdy wstaję rano brzuch jest płaski, po pierwszym posiłku pojawia się już wzdęcie i ból ... Cały dzień jestem zestresowana i smutna. Mam wrażenie, że duszę w sobie wiele negatywnych emocji, nie mam z kim pogadać. Są momenty kiedy najchętniej bym się rozbeczała ale nie pozwalam sobie na to. Bardzo się boję, że to coś poważnego ...
  13. Dawno mnie tu nie było. Mam wakacyjną przerwę w psychoterapii i choć się starałam jakoś przetrwać NIE JEST ŁATWO ... Bywały nawet całkiem przyzwoite dni, czy tygodnie ale teraz zaczynam się nakręcać i panikować. Zauważyłam, że na stres reaguję od jakiegoś czasu problemami gastrycznymi. Bardzo często boli mnie brzuch, mam wrażenie wzdęcia a bóle są przemieszczające się. Podczas ostatniej miesiączki odczuwałam ból - kłucie w dole brzucha po lewej stronie. Pomyślałam, ze to pewnie jajnik i że to powiedzmy NORMALNE. Ale 9 dnia cyklu ból pojawił się ponownie i trwa to z przerwami już 4 dni. To takie jakby ciągnięcie, pobolewanie w dole brzucha, najgorzej jest gdy zakaszle albo np. podnoszę się z pozycji leżącej. Jestem po 2 cesarkach ale zazwyczaj nie miałam takich problemów a teraz czuję miejsce blizny. Staram się nie panikować i tłumaczę ten ból jajeczkowaniem, bo po pierwszym dniu bólu pojawił się śluz płodny. Ale trwa to już 4 dni i powinno mijać ... tymczasem dodatkowo mam wrażenie jakbym połknęła małą piłeczke i miała wzdęty brzuch. Od ok. tygodnia boli mnie też żołądek i tył pleców na dole. Mam ostatnio sporo stresów i dziś już niestety spanikowałam, że to wszystko razem wskazuje na coś poważnego. Gdy zaczęam o tym myśleć i się na tym skupiać ból był coraz silniejszy. Najchętniej poleciałabym od razu do ginekologa ale ostatnio latałam co miesiąc i już się najzwyczajniej wstydzę. Jakieś 3 miesiące temu miałam torbiel na jajniku ale po miesiącu się sam wchłonął. Chyba jakieś 2 miesiące temu miałam usg dopochwowe i wszystko było ok. WIĘC LOGICZNIE MYŚLĄC NIE POWINNAM SIĘ BAĆ. Ale ja już panikuję !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!CZY TO MOŻLIWE, ŻE TE WSZYSTKIE BÓLE SĄ NA TLE NERWOWYM ????????????????????????????????????? Kurcze boję się. A już tak się cieszyłam, bo udało mi się wyeliminować wszystkie wcześniejsze lęki związane ze zdrowiem a TU ZNOWU COS NOWEGO.
  14. WEBER, przeczytałam właśnie wszystkie Twoje posty i z tego co udało mi się tak na szybko wychwycić widzę, że chyba mamy wiele wspólnego... - podobne przejścia. Napisałam Ci wiadomość na PW. POZDRAWIAM
  15. WEBER Szum w uszach to mój pierwszy objaw nerwicy, od którego wszystko się zaczęło jakieś 17 lat temu. Pamiętam, że dokuczało mi to ze 2 lata i bardzo się bałam. Psychiatra poradzil wtedy słuchanie na słuchawkach ulubionej muzyki - trochę pomogło, ale z doświadczenia wiem, że to nie rozwiązuje problemu. Sama nie wiem - czy dzięki lekom na depresje czy po prostu dzięki temu, że przestałam na to zwracać uwagę przeszło. Zdarza się, zwłaszcza w silnym lęku, że słyszę szum ale już się tego nie boję. Natomiast gula w gardle była swego czasu dla mnie mega koszmarem i doprowadziła mnie nawet do gastroskopii na własne życzenie. NA 100% TE DWA OBJAWY TO NERWICA. Miałam i minęło, gdy przestałam zwracać uwagę i się ich bać. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
  16. U mnie ciąg dalszy ... Ale na wstępie SERDECZNE GRATULACJE DLA ANI !!!! i UDANEGO URLOPU DLA JOVANY. PAULAG - bardzo Ci współczuję gorszego samopoczucia ale sama sobie nie potrafię pomóc ... U mnie masakrycznie ! Czuję się fatalnie i chyba straciłam już nad tym kontrole. Bardzo dokucza mi prawa dłoń, codziennie rano po przebudzeniu mam wrażenie spuchniętych palców ( wyglądają normalnie ), które bolą przy zginaniu. W ciągu dnia takie dziwne wrażenie w tej ręce - nie wiem jak to opisać. Normalny człowiek nie czuje jakoś specjanie swoich dłoni, za to ja cały czas jestem na niej skupiona i czuję w środku w dłoni jakiś mega niepokój, drżenie, mrowienie i słabość. Takie uczucie jakby to nie była moja ręka. Od razu pojawia się lęk, że zaraz strace w niej władze i się zaczyna ... Kilka razy dziennie czuję też jakby prąd w łokciu, ale trwa to tylko sekundę. Dziwne uczucie od dłoni do łokcia ale bark też jakiś strasznie spięty i drżący. Bardzo mi to wszystko utrudnia wszystkie czynności. Jakaś taka rozdygotana jestem w środku. Nawet teraz przy komputerze pisanie i manewrowanie myszką jest nieprzyjemne. Natknęłam się w necie na bardzo podobne objawy, które tłumaczone są zwyrodnieniami części szyjnej kręgosłupa i nawet zapisałam się już na poniedziałek do internisty ale z drugiej strony zastanawiam się czy to wszystko to nie NERWICA. Cały czas się boję, jestem potwornie nerwowa, rycze kilka razy dziennie i nie potrafię nad tym wszystkim zapanować. Wciąż mam bardzo dołujące i pesymistyczne myśli i CAŁA SIĘ W ŚRODKU TRZĘSE. W tym momencie właśnie czuję mrowienie w tym ręku aż do łokcia ... Byłam teraz tydzień nad morzem i myślałam, że może uda mi się jakoś uspokoić ale niestety ... cały czas to samo. Jak nie ręka to z kolei dyskomfort intymny - uczucie jakby swędzenia i parcie na pęcherz. Raz tylko czułam się dobrze, gdy poszłam z mężem na dyskotekę, wypiłam kilka drinków i tańczyliśmy chyba ze 3 godziny. Nic mnie nie bolało, nie drętwiało, nie mrowiło - byłam szczęśliwa. Rozśpiewana wróciłam do pokoju, był sex i jakoś nic nie bolało i nie swędziało. Ale za to następnego dnia od rana masakra -znów drętwienia i trzęsionka. Przez cały pobyt czułam się bardzo zmęczona, najchętniej bym tylko spała i leżała - zero energii i ochoty na cokolwiek. Niestety przy dzieciach to niemożliwe. Przez cały dzień od rana do nocy mój młodszy synek biegał jak szalony i wciąż wymagał uwagi a starszy niezadowolony i zdegustowany caly czas narzekał i się z nami - rodziacami kłócił. Ja w mega stresie bo przez cały rok dzień w dzień sama zajmuje się nimi i tak bardzo chciałam mieć spokój i odpocząć. Ale nawet jak mąż wyszedł gdzieś z małym i byłam sama w pokoju to zamiast się zrelaksować caly czas się trzęsłam, że zaraz zadzwoni, żebym go zmieniła albo gdy wróci będzie wypominał, ze zajął się dzieckiem. Ja naprawdę mam tak strasznie dosyć, że chwilami już nie mogę wytrzymać. Leżałam taka bez sił, z uczuciem jakbym ważyła tone i była na coś ciężko chora. Do tego wszystkiego mały jeszcze się rozchorował i zaraził mnie. Po powrocie do domu nie potrafię się zupełnie odnaleźć. Znów jestem od rana do późnego wieczora sama z dziećmi. Wiadomo, trzeba posprzątać, poprać, poprasować i ugotować - a ja nie mam na nic siły i tylko ryczę. Trzęsę się cała w środku jak galaretka i jeszcze te odczucia w ręku. Mam wrażenie, że nasilają się w stresie. Jestem jakaś zesztywniała, pewnie z ciągłego napięcia. Do tego męczą mnie wyrzuty sumienia: że zmarnowałam rodzinie urlop, że jestem beznadziejna, że dzień po przyjeździe poleciałam do ginekolog i 100 zł przepadło ( lekarka powiedziała, że jest ok. ), że nie robie w domu tego wszystkiego co powinnam. Dodatkowo przez wakacje mam przerwe w psychoterapii ... a najwyraźniej nie najlepiej mi to robi. W miare dobrze czuję się tylko w nocy gdy spię, więc przez caly dzień nie mogę się doczekać kiedy wreszcie pójde do łóżka i nikt niczego nie będzie ode mnie chciał. W ciągu dnia czuję mega presje otoczenia, wymagania, którym w chwili obecnej nie jestem w stanie sprostać ... Marzę o tym, żeby ktoś mi pomógł, zaopiekował się dziećmi przez 2,3 dni, żebym nic nie musiała. No i jeszcze żeby ktoś ze mną pogadał - zrozumiał albo chociaż wysłuchał ... Nie wiem co mam zrobić. Czy to wszystko to tylko nerwy, czy dzieje się coś jeszcze i wizyta u internisty i jakaś diagnostyka są potrzebne. Bardzo mnie to stresuje. Boję się, że lekarz zleci mi badania, rtg kręgosłupa i wyśle do neurologa, reumatologa, którzy w rezultacie powiedzą, że mi nic nie jest i wyślą do psychiatry.... A z drugiej strony jak nigdzie nie pójde a okaże się, że będzie coraz gorzej i że to jakieś SM albo nie wiadomo co. Czuje się zagubiona, bardzo samotna i przerażona jak małe dziecko ... -- 12 lip 2013, 19:33 -- Tak czytam ten swój wpis i mam wrażenie, że za mało napisałam o tej ręce - a tego objawu najbardziej się boję. Choruję na nerwice już ok.20 lat z przerwami bo braniu leków. Miałam najróżniejsze objawy ale NIGDY czegoś takiego w ręce nie czułam - dlatego się boję ... Bardzo się boję, że jestem na coś chora - ale to, to już obraz nerwicy I KOŁO SIĘ ZAMYKA. -- 12 lip 2013, 19:35 -- Teraz czuję też coś i w drugiej dloni ale o wiele mniej niż w prawej. Tak bardzo bym chciała, żeby ktoś mnie uspokoił ...
  17. Witajcie wciąż uczęszczam na psychoterapie i walcze ... Były momenty lepsze i gorsze ale nawet wtedy gdy wydaje mi się, że jest jakoś lepiej łapie się JEDNAK wciąż na tym, że - zawsze dokucza mi jakaś dolegliwość, która burzy spokój i wzbudza lęk. Staram się wtedy szybko reagować i wykluczać powody lęków. Tak więc jak bolały mnie nogi i bałam się zakrzepicy zrobiłam doppler i PRZESZŁO. Jak odczuwałam dolegliwości kobiece i bałam się liszaja twardzinowego dotąd chodziłam do ginekologa, aż dwukrotnie usłyszałam, że nie jestem na to chora. Przy okazji porobiłam posiewy i przeleczyłam ew. bakterie i PRZESZŁO. Natychmiast wymacałam sobie guzka na karku z tylu głowy - ale znów zadziałałam i po wykonaniu usg uspokoiłam się. Miałam raptem tydzień spokoju i znów jest COŚ !!! W zeszłą sobotę zaczęła mnie boleć prawa noga, najpierw próbowałam to zlekceważyć ale niestety zaczęłam się nakręcać i wieczorem miałam już prawie atak paniki. Następnego dnia w supermarkecie uczucie jakby nieswoich miękkich nóg, lęk że zaraz coś mi się stanie, że stracę władze w nogach, że upadne - mrowienie jakby sztywnienie stopy, gdy chciałam przymierzyć buty - na koniec ból brzucha i szybki powrót do domu do wc. Starałam się jakoś wyciszać, ale uczucie z nóg przeszło na prawą dłoń. Takie dziwne uczucie słabości w dłoni, lęk, że coś się stanie z moją ręką. Ciągle mam zimne dłonie i stopy. Dłoń jakby taka nadpobudliwa, jak piszę teraz na klawiaturze cały czas boję się, że ręka przestanie mnie słuchać. Jest jakby sztywna, zimna i może to dziwne określenie - ale odczuwam lęk w dłoniach i nogach. Dodatkowo w środku jestem strasznie spięta i tak jakbym drżała w środku. Strasznie to wszystko nieprzyjemne. Boję się, że dzieje się coś złego, przychodzi mi na myśl stwardnienie ... W środku jestem jakaś skulona i strasznie spięta, zwłaszcza w ramionach. Nogi i ręce jakby nie moje. Nie wiem co mam z tym zrobić. Za dwa dni wyjeżdżam z mężem i dziećmi na urlop i już panikuję, że tam będzie jeszcze gorzej. Boję się, że cały czas będę się trzęsła ze strachu i mówiła o tym. Że zniszcze wszystkim urlop. Do tego jeszcze dzisiaj w nocy miałam sen, że jestem w szpitalu po jakichś badaniach i na pytanie kiedy zostanę wypisana do domu - słyszę od lekarza, że mam raka. MASAKRA. Proszę, czy ktoś miał podobne objawy nerwicy, takie dziwne uczucie w rękach i nogach. Błagam napiszcie czy to może być objaw nerwicy ????????????????????????? -- 30 cze 2013, 18:23 -- Ciągle nerwowo staram się poruszać dłonią i np. ją zginać bo mam takie dziwne uczucie jakby nie swojej ręki - lęk, że za chwilę stracę w niej władze. Podobnie bywało z nogami, gdy dopadało mnie to dziwne uczucie ze strachu na granicy paniki starałam się ruszać stopami, żeby mieć pewność, że mam nad nimi władze i mogę nimi ruszać. To okropne .
  18. anka00 a ja myślę, że za 2, 3 dni powinnaś powtórzyć test. U mnie już po dniu spodziewanej miesiączki kreseczka na teście była tak bladziutka, że mój mąż jej wogóle nie widział. Ja widziałam tylko jakby cień kreseczki ... a w ciąży jednak byłam. Głowa do góry - w końcu się uda - zobaczysz. A może już się udało. Ja widzę powoli światełku w tunelu, nareszcie czuję się troszeczkę lepiej i ... mam zamiar wiele zmienić w swoim życiu. POWODZENIA
  19. Szkoda, że TU taka cisza ostatnio. Mam nadzieję, że to dlatego, że Wszyscy czujecie się lepiej. Ja za to mam potrzebę pisania ... Czuję się źle fizycznie i psychicznie. Odczuwam ciągły niepokój, lęk i obawy o swój stan zdrowia. Mam ciągłe poczucie zagrożenia. Od świąt cierpiałam na wzdęcia, ciężar w brzuchu i gazy. Najpierw myślałam, że to kwestia ciężko strawnego jedzenia i alkoholu, którymi to raczyłam się odświętnie, ale jak po tygodniu nie mijało zaczęłam zwalać na to, że jestem przed miesiączką. Zrobiłam sobie morfologie, która wyszła ok. i próby wątrobowe i niestety ALT wyszedł mi ponad normę: mój wynik to - 58 ( norma do 38 ). ginekolog, która oglądała wyniki stwierdziła, że skoro nie biorę żadnych leków to moja wątroba powinna sobie radzić z jedzeniem i alkoholem i wynik powinien być w normie. Zaleciła pobranie przez miesiąc Essentiale Forte i po tym czasie powtórzenie badań +dodatkowo badania na wirusa wątroby typu B i C. No i zaczęło się, zaczęłam panikować ... Okres spóźnił mi się kilka dni i był drugiego dnia bardzo obfity - co półtorej godziny musiałam zmieniać podpaske - następny powód do lęku i niepokoju. Gazy ustąpiły ale wciąż po zjedzeniu czegokolwiek czuję się gruba i mam kamień w żołądku. Mam nadzieję, że po okresie to się zmieni, bo już się martwię, że to może od wątroby. Rok temu miałam usg brzucha i bylo wszystko ok. ale na przełomie grudnia i stycznia miałam anginę ropną i przez 14 dni brałam antybiotyki i co 4 godziny paracetamol i ibuprofen ( tyle leków naraz co wtedy to nie wziełam nigdy wcześniej w zyciu ) do tego jeszcze po miesiącu przeszłam kuracje doustną na grzybice pochwy ... Czy to możliwe, że ten podwyższony alt jest od tych wszystkich leków ??? Chodzę strasznie podminowana, rozdrażniona i ciągle chce mi sie płakać. Nie nadążam ze wszystkim w domu, mam wrażenie, że obowiązki mnie przerastają. Do tego jeszcze mam problem ze snem. Kładę się coraz później spać i mam problemy z zaśnięciem. Czuję się zmęczona i obciążona. Wszystko mnie wkurza. Chciałabym przestać się martwić, ale jak tylko coś poczuję to nie potrafię tego zlekceważyć i zaczyna się nakręcanie ... Przepraszam, że Was zadręczam tym wszystkim ale ja naprawdę się boję i nie mam z kim o tym pogadać. Chodzę na psychoterapię ale jakoś nie odczuwam żadnej poprawy ... i powoli zaczynam tracić już nadzieję.
  20. anka00 brałaś jakieś leki czy pomogła Ci tylko psychoterapia ? Po jakim czasie zaczęłaś czuć się lepiej i czy w czasie trwania psychoterapii miałaś momenty nasilenia lęków o swoje zdrowie ?
  21. Jovana80 ja też myślę, że moje dolegliwości nie mają nic wspólnego z liszajem, skłaniam się raczej w kierunku zaburzeń hormonalnych być może nawet na tle nerwowym. Od trzech miesięcy mam nieregularne miesiączki, cykle wydłużają się i odczuwam ZNP. W tym miesiącu to już jest masakra - właśnie wciąż czekam na okres, którego jakoś nie widać. Bolą mnie piersi, jestem strasznie nerwowa i płaczliwa, ale najgorsze są wzdęcia i gazy ... Teraz właśnie poryczałam się przed komputerem zupełnie bez powodu. Jeszcze moment i zacznę panikować, że mam coś chorego w tym brzuchu. Rano jeszcze było w miarę ok. ale jak tylko zjadlam śniadanie znów brzuch jak w 4 miesiącu, uczucie ciężaru, kamienia w żołądku i śmierdzące gazy. 2 tyg. temu całkowicie odstawiłam słodycze i cukier, nawet nie słodze herbaty. Myslałam, że poczuje się lepiej tym czasem jest w ręcz odwrotnie. Po wizycie u ginekologa i wzięciu globulek na grzybicę przeszło pieczenie i dyskomfort. Obiecałam sobie, ze koniec z oglądaniem się z lusterkiem w kroku - choć kazdego dnia mnie to kusi ... Jeśli rzeczywiście dokuczała mi grzybica to mam nadzieję, że odstawienie cukru w końcu pomoże. Postanowiłam też ograniczyć jakąkolwiek chemie do toalety intymnej i odstawiłam płyny i podmywam się samą wodą. Wytrzymałam na razie 3 dni i wczoraj użyłam troszeczkę mydła biały jeleń bo jakoś nie mogę się tak do końca przekonać czy sama woda wystarczy. Mam jednak świadomość, ze muszę jakoś odbudować sobie śluzówkę a nie wymywać i powodować coraz większe wysuszenie i wyjałowienie. Zaczęłam też stosować polecone przez gina globulki z kwasem hialuronowym i kwasem mlekowym. Nerwica niestety nie odpuszcza. Przez te wszystkie dolegliwości i lęki z tym związane bardzo oddaliłam się od swojego męża. Ma mnie dosyć, wykrzyczał mi, że nie może już słuchać moich narzekań, jest zmęczony moimi chorobami. Od kilku dni miałam też problem z uchem, przeszkadzał mi jakiś szum i dziwne słyszenie niektórych dźwięków. Myslałam, że może jest przytkane zbyt dużą ilością wydzieliny. U laryngologa usłyszałam jednak, że jest wszystko w porządku i ZAŁAMAŁAM SIĘ, bo to oznacza, że problem jest ... W GŁOWIE. Wyszłam z tamtąd zapłakana i postanowiłam, że żebym nie wiem co się działo KONIEC Z WIZYTAMI U LEKARZA !!! Odwołałam wszystko bo po tygodniu od poprzedniej wizyty u gina - ze strachu już zdążyłam się znowu zapisać ... Jutro psychoterapia, aby do jutra a potem ... pozostało tylko zacisnąć zęby i i sama nie wiem, nie chcę niczzego planować, czuję się paskudnie. Chce mi się płakać, tak bardzo chciałabym być szczęśliwa, cieszyć się seksem i poprostu żyć - tymczasem panicznie boję się, że może moja ginekolog czegoś nie zauwazyła albo się nie zna i że mam tam coś nie tak z tą śluzówką, z czego zrobi lub już się zrobił jakiś rak. Boję się seksu, że po stosunku znów wrócą dolegliwości, boję się że mój mąż w końcu nie wytrzyma i mnie zostawi.
  22. Hipochondria to koszmar mojego życia. Mimo, że chodzę na psychoterapię nie widzę jakiegokolwiek polepszenia samopoczucia. Dominuje ciągły paraliżujący lęk o zdrowie. Wręcz mam wrażenie, że ostatnio objawy nawet się nasiliły. Nie ma dnia, żeby mi coś nie dolegało. I zawsze ten sam mechanizm: jakiś objaw, czytanie, wkręcanie sobie, paniczny narastający lęk, wizyta u lekarza i albo wykluczenie choroby i następnego dnia coś nowego, albo drugi, trzeci lekarz itd. Pewnie wszyscy to znacie. Najgorsze są objawy, które do końca niewyjaśnione wciąż podsycają napięcie i trwają całymi miesiącami. Błagam, ludzie piszcie jak sobie radzicie, co robicie - piszcie o wszystkim. Był już wątek o chorobach, jakie sobie przypisujemy ale jakoś ostatnio umarł i nic się tam nie dzieje. Bądźmy dla siebie wsparciem ...
  23. Jovana80 a jak Kochana wygląda taka wizyta u dermatologa, przecież tam nie ma fotela ginekologicznego. Ja na wargach sromowych nie mam żadnych zmian, tylko pod wejściem do pochwy - tam gdzie zwykle nacinają podczas porodu mam taką fałdę bardzo cienkiej śluzówki. To miejsce jest częśto podrażnione po stosunku, wg. gina w wynika tarcia. Sama już nie wiem, moja gin. niby nie widzi nic niepokojacego. W lutym stwierdziła mi grzybicę po antybiotykach ( w styczniu miałam angine ropną i brałam antybiotyki 13 dni ). Przeszłam kuracje, ale już po miesiącu znów miałam dolegliwości. Tym razem powiedziała, że infekcji brak i że widzi tylko otarcie po stosunku - dostałam Pimafucort do smarowania. W tym tygodniu byłam znowu z powodu dolegliwosci po stosunku, znów zdiagnozowała otarcia -powiedziała, że u mnie jest problem z tym miejscem pod wejściem do pochwy, ze jest masakrycznie. Dodała, ze jest troche grzybiczej wydzieliny - dostałam Pimafucin w globulkach. Ale to wszystko jest zawsze - tylko na oko ... Po tym co napisałaś znów zaczęłam rozmyślać o liszaju. Ale wolałabym uniknąć pobierania wycinków. U mnie jak nie współżyje dolegliwości ustępują, najgorzej jest po stosunku. W trakcie seksu nic mnie nie boli, staram się pamiętać o żelu nawilżającym ale następnego dnia zwykle już jest problem . Dzisiaj byłam na psychoterapii. Mówiłam o lęku przed chorobami, niepokojących mnie różnych objawach. O tych ciągłych problemach intymnych. Moja psychoterapeutka z wykształcenia jest psychiatrą. Dzisiaj dowiedziałam się też, że była również na okulistyce i chirurgii. Bardzo mnie to cieszy bo zamierzam opowiedzieć o różnych objawach, które całymi latami niepotrzebnie potęgowały lęk a teraz mogą zostać mi przez tą Panią wytłumaczone, jak np. męty w oczach, przez które przez kilka lat umierałam ze strachu - a dzisiaj usłyszałam, ze to nic groźnego i że ona też je ma. Szkoda, że nie trafiłam na nią wiele lat temu, być moze dziś nie cierpiałabym na hipochondrię. Spotkanie było dla mnie za krótkie, już nie mogę się doczekać następnego. Bardzo chciałabym zadać jej kilka konkretnych medycznych pytań, mam nadzieję, że rozwieje moje wątpliwości. Postanowiłam spisać sobie taką listę. A co Ty zamierzasz dalej robić z tym liszajem. Czy będziesz pobierała wycinki, czy wiesz jak to wygląda - bo jestem bardzo ciekawa. Czy już to jakoś leczysz ? Jakie masz objawy ? Tak bardzo chciałabym aby moje problemy intymne wreszcie się skończyły. -- 11 kwi 2013, 15:58 -- Jovana80 Ania00 skąd jesteście - fajnie byłoby się spotkać i pogadać na żywo -- 11 kwi 2013, 16:05 -- Jovana80 w wikipedii napisane jest, że liszaj twardzinowo zanikowy obecnie NIE JEST uznawany za stan przedrakowy !!!
  24. anka00 i jovanna80 dziękuję Wam Kochane za dobre słowa. Mam 3 dzieci, dwóch synów 14 i 3 letniego i córeczkę w niebie. Moja nerwica nie wzięła się z niczego. Zwłaszcza po śmierci Małej było mi bardzo trudno. Jakoś się z czasem pozbierałam i nawet zdecydowałam na trzecie dziecko - co uważam za swoje największe osiągnięcie w życiu. Po tym co wcześniej przeżyłam była to wielka odwaga. Teraz już bym nie potrafiła udźwignąć tego po raz drugi .... Jestem za słaba i zbyt przerażona. Wiem, że jakoś muszę zacisnąc zęby i przetrwać z nadzieją, że musi być lepiej. Nic innego mi nie pozostaje ... Póki co muszę przeżyć do jutra, do spotkania z psychoterapeutką. Myślę, że z tymi problemami intymnymi możesz mieć troche racji. Z pewnością stres i lęk ma wpływ na gospodarkę hormonalną. Moje problemy zaczęły się po urodzeniu trzeciego dziecka. Z tym, że najpierw przez rok ginekolog tłumaczył je suchością pochwy na tle hormonalnym właśnie z powodu karmienia piersią. Tylko, że przestałam karmić a problem nie zniknął. Ciągle dyskomfort i nawracające po obtarciach stany grzybicze. Sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Zdarzało się też, że zgłaszałam dolegliwości a lekarz niczego nie widział i sugerował wizytę u psychologa ... Czy możliwe, że część objawów sobie wmawiałam ??? Raz w takiej sytuacji, poszłam do innego ginekologa i zaczęłam się użalać, a on nastraszył mnie podejrzeniem liszaja twardzinowego ( tego, o czym pisze jovana80 ) i zaproponował pobranie wycinka śluzówki z przedsionka pochwy do badania. Usłyszałam jeszcze, że mam strasznie wąskie wejście do pochwy i cieniutką , atroficzną śluzówkę. Strasznie się zdenerwowałam, przestraszyłam i wyszłam z płaczem. Gdy ochłonęłam zadzwoniłam do pani doktor i spytałam czy widać u mnie jakieś objawy tego liszaja i jakie. Odpowiedziała, że nic nie widać tylko zasugerowała się moimi dolegliwościa. Wróciłam do swojego starego lekarza, który mnie prowadził 7 lat i opowiedziałam mu o tych podejrzeniach. Wyśmiał je. Był oburzony propozycją tamtej lekarki o pobieraniu wycinków tylko na podstawie przypuszczeń. Powiedział, że jestem bardzo szczupłą ( 43 kg ) osobą, więc nic dziwnego, że mam wąskie wejście do pochwy i cienką skórę przecież nie moge miec takiej jak słoń - cytuję. Strasznie wtedy panikowałam, ale w końcu uwierzyłam mu i sobie odpuściłam. Ale teraz chwilami zaczynam się martwić tą swoją śluzówką. Dlaczego ciągle mam te obtarcia, przecież kiedyś tak nie było. Oby to się nie skończyło jakimś nowotworem. No i do tego jeszcze lęk przed każdym seksem, że znów będzie to samo ... i koło się zamyka. Kiedyś seks, kieliszek wina to był relaks - teraz seksu unikam, wina i słodyczy nie mogę przez wątrobę - i już nic mi nie pozostało ... Jeszcze przez to wszystko z mężem też nie układa mi się najlepiej, szkoda gadać ...
  25. U mnie niestety masakra ... Znacznie podniósł mi się poziom lęku i jestem już tak nakręcona, że nie potrafię myśleć o niczym innym oprócz chorób. Ciągle chce mi się płakać i właściwie nie jestem w stanie zmobilizować się do jakiejś fizycznej aktywności. Gdyby nie dzieci, nawet nic bym pewnie nie jadła ... Do wszystkiego się zmuszam. Mąż mi poradził, żebym zrobiła sobie morfologie z nadzieją, że dobre wyniki chociaż troche mnie uspokoją. No i dzisiaj zrobiłam, ale to co przeżyłam w oczekiwaniu na nie to jakiś mega koszmar. Tak panicznie się bałam, że cały czas się trzęsłam i zupełnie nie byłam wstanie nic robić. Dziecko musiało sie bawić samo a ja tylko siedziałam przed komputerem i co 15 min. sprawdzałam,. czy już są. Tego samego dnia zafundowałam sobie tez wizyte u ginekologa, bo ciągle ostatnio czułam jakiś dyskomfort po seksie i w swojej głupocie wzięłam o zgrozo ! powiększające lusterko między nogi i zaczęłam sobie wyszukiwać i wymyslać ... Zeby tego było mało, to jeszcze przed świętami wymacałam sobie jakieś zgrubienie na karku przy pochylonej głowie i macałam je po kilka razy dziennie. Zapisałam się nawet ze strachu na usg szyi ale przecież to wszystko kosztuje, więc chytrze wymyśliłam, że wybłagam ginekologa, żeby mi pomacał ten kark, żebym mogła odwołać to usg, bo przecież mam w tym tygodniu jeszcze psychoterapie, za którą też musze zapłacić. Przeraża mnie to co się ze mną dzieje. Całe szczęście, że nie wpadłam jeszcze na pomysł, żeby odwołać psychoterapie a w zamian isć na badania. Mimo, iż zdaję sobie sprawę, że najbardziej potrzebuje teraz tych spotkań z psychoterapeutą i tak wkręcam sobie to wszystko, macam się, oglądam, wyszukuję, czytam i rozmyslam tylko o tym. To silniejsze ode mnie. Jestem tym załamana a szczególnie sobą. Obwiniam się za to, ze nie potrafię powiedzieć stop i tego przerwać. Zazdroszcze wam, że macie jakieś zajęcia, gdzieś wychodzicie. Ja jestem uwięziona z małym dzieckiem i nigdzie nie mogę sama wyjść bo nie mam go z kim zostawić. Mój mąż pracuje całymi dniami a wieczorami, nie chce mu się ze mną gadać. Jedyne czego ode mnie oczekuje to seks - czuję się bardzo samotna i jakaś taka opuszczona. Moja codzienność to tylko zabawki, gotowanie, pranie, prasowanie i tak w kółko. Mam już tego tak strasznie dosyć ... Moim marzeniem jest z kimś pogadać, ale nie mam nikogo. Zresztą kto by chciał słuchać tylko o chorobach, objawach i lękach. Czuję sie przez to beznadziejna. Wogóle nie widze szansy na jakies zmiany w swoim zyciu. Pół roku temu miałam jeszcze jakiś zapał i nawet oddałam małego do przedszkola, ale tak bardzo chorował, ze przez 3 miesiące był w przedszkolu 6 dni - najdroższe sześć dni - kosztowalo nas to 1800 zł. W końcu lekarz kazał nam na razie zrezygnować. Boję się, że od września będzie podobnie i ze nie w związku z tym szans na pracę, bo żaden pracodawca nie będzie tolerował tyle zwolnień. Na szczęście morfologia wyszła mi ok. ale za to mam podwyzszony ALT i ponieważ to już jest któryś raz z rzędu lekarka kazała mi zrobić badania na wirusa wątroby tybu B i C. Oczywiście już jestem tym przerażona i mam nowy powód do zmartwień. Dobijają mnie też ciągle nawracające infekcje intymne ... podrażnienia po seksie i o mczywiście pomyślałam już dzisiaj, że to nienormalne i ze pewnie z moją śluzówką tam jest coś nie tak i pewnie skończy się to jakimś rakiem. Jak widać na załączonym obrazku dzisiaj jest totalny dół i dominuje tylko jeden tok myślenia. O dzieci i męża też się martwie ... jeden jedyny pozytyw to ta psychoterapia, tylko, że ostatnio porusza tak bolesne tematy, że może to nasilenie objawów to konsekwencja tego co przerabiamy. Tylko kiedy wreszcie będzie lepiej ????
×