Skocz do zawartości
Nerwica.com

djkocyk

Użytkownik
  • Postów

    351
  • Dołączył

Treść opublikowana przez djkocyk

  1. Ciągle piszesz, jaki nie jesteś. Napisz, jaki jesteś i spróbuj te cechy przedstawić jako zalety. Ale bez marudzenia! :) Pierwsza zaleta jaka przyszła mi do głowy: Jestem takim marudnym misiem ale jak przyłożysz uszko to marudzenie zamieni się w najpiękniejszą mruczankę
  2. -- 10 paź 2012, 10:31 -- dj kocyk, ja sobie myślę, że sekret powodzenia każdego człowieka tkwi nie tyle w wypracowanych schematach działania, ile w osobowości. W pewności siebie (można być introwertykiem, ale ważne, by znać swoją wartość), w inteligencji, w sposobie bycia, życia. Nie wystarczy jakiś jeden "haczyk", na który będzie się łapać kobiety. Znam takiego mężczyznę, który właśnie ma opracowaną dobrą gadkę i skutecznie bajeruje małolaty (z całym szacunkiem dla małolat), ale to zwykle są przelotne znajomości. Jemu akurat o to chodzi. Ale jeśli komuś chodzi o poważny związek, o bliskość, partnerstwo, to musi być szczery. Pokazać się prawdziwym. Czasem to ryzykowne, bo nie każdy jest błyskotliwy, szarmancki, elegancki itp. Ale może wtedy dobrze jest mieć dystans do siebie? Sama nie wiem.. Myślę, że dziewczyny dużo wymagają od facetów, ale z drugiej strony - przynajmniej u mnie tak jest - jeśli mnie facet naprawdę rozśmieszy, to ma mnie w kieszeni Chodzi o TO COŚ. No właśnie ja tego "czegoś" nie mam. Pracuje nad pewnością siebie ale to naprawdę bardzo ciężko idzie. Tak naprawdę chyba sedno tkwi w tym, że jestem nudny. Na tych dwóch randkach starałem się, zagadywałem itd. ale boje się, że wyszyłem na nudziarza, chociaż pamiętam, że wtedy byłem pewien, że znajomość idzie w dobrym kierunku. Teraz po tym wszystkim doszedł jeszcze pesymizm w ocenie własnych możliwości zdobycia kobiety. Wiadomo, że dziewczyny lubią uśmiechniętych pełnych energii facetów. Ja taki nie jestem...
  3. Sądzę że i tak szanse mam niewielkie bo 26 lat minęło i jak na razie nic. To nie jest normalne...
  4. Nie sądzę żeby ilość koleżanek przekładała się na możliwość poznania dziewczyny. Mam kolegę, który ma dużo koleżanek, ale jest sam. A znam też faceta co nie miał żadnej koleżanki ale zawsze miał jakąś dziewczynę (czasem nawet dwie naraz).
  5. Z dwie-trzy koleżanki by się znalazły. A co to ma do rzeczy?
  6. Praca to co innego. Ja nie jestem jakimś podrywaczem. Przez pięć lat studiów wystartowałem w sumie do sześciu dziewczyn. Po tej szóstej jak dotąd nie spotkałem dziewczyny, która by mi się spodobała. No może jedną ale on niedawno wyszła za mąż... Zresztą wszystkie te "próby" zasiały mi w głowie pesymizm - teraz mam jeszcze większe opory przed przełamywaniem strachu przed podejściem bo mam głos w głowie który mówi: "po co próbować? i tak się nie uda a ty będziesz znów miał doła że nie wyszło".
  7. No ale najpierw trzeba kogos poznac...wyjsc ze swojego swiatka...dac komus szanse Parę razy w życiu podrywałem i dostawałem tylko kosze... Mój "rekord" to dwie randki z dziewczyną, która na propozycję trzeciej stwierdziła, że jestem bardzo fajny, każda dziewczyna na pewno dobrze czuje się w moim towarzystwie, ale ona to na razie nie chce się z nikim spotykać".
  8. I sie nie zmieniaj tylko wydobadz dobre cechy introwertyka ( Cechuje go spokój i opanowanie. Zanim coś zrobi, dobrze się nad tym zastanowi. Jest świetnym rozmówcą: nie przerywa, wysłucha w skupieniu i do końca. Jego tryb życia jest bardzo uporządkowany. Można na nim polegać, ponieważ zawsze wywiązuje się ze swych zobowiązań, a przy tym jest sumienny.) Marzenie kazdej kobiety Dzięki to było miłe :) Ale niestety nie do końca prawdziwe. Gdyby tak było to dawno już powinienem kogoś mieć...
  9. Ja chętnie bym w sobie coś zmienił ale tak jak napisałem nawet nie wiem co... Poza tym zdanie mam podobne do bakusa - pewnych cech w sobie nie da się zmienić. Ja np. jestem introwertykiem i wiem, że nie stanę się ekstrawertykiem.
  10. No ale napisałaś "poki co to my tego mamuta targamy do jaskini bo wy uzalacie sie nad soba". Myślałem że masz na myśli wszystkich facetów...
  11. wcale nie pic na wode... poki co to my tego mamuta targamy do jaskini bo wy uzalacie sie nad soba.. a fajnie by bylo gdyby facet chociaz sprobowal pojsc na to polowanie a kobieta w tym czasie przygotowala ognisko No ale w twoim związku to chyba twój luby chodzi na mamuty ?
  12. Spoko nie uraziłaś mnie. Jestem mało bojowy :) A wracając do dyskusji - czyli facet to musi być facet? Bardzo często słyszę to zdanie. Masz pełne prawo je wygłaszać podobnie jak inne Panie. Tylko, że jednocześnie my nie nie możemy głośno mówić, że kobieta to powinna być kobieta - czyli powinna zajmować się domem, dziećmi, powinna dobrze gotować, robić zakupy, prać itd. Gdybym taką teorię wygłosił publicznie to zostałbym okrzyknięty męską szowinistyczną świnią, która z poglądami utknęła w średniowieczu. Kobiety mogą więc mówić "facet to powinien być facet" a mężczyznom nie bardzo wypada mówić "kobieta to powinna być kobieta". Nie bardzo to sprawiedliwe...
  13. Czyli całe równouprawnienie to pic na wodę. Facet ciągle ma polować i przynosić mamuta do jaskini. Facet musi imponować i zarabiać. Ja nie mam czym zaimponować a pieniędzy mam mało... czyli nie jestem facetem...
  14. Nikt nie mówi, że też tak nie jest. Dlatego powtarzam, że nie mam nic przeciwko kobiecym wymaganiom o ile są to wymagania na zasadzie "daję i wymagam" a nie tylko "wymagam". Nie mam nic przeciwko temu jak kobieta zarabia np. 2000 zł i chce żeby facet zarabiał tyle samo. Ale często jest tak, że zarabia 1500-2000 zł a chciałoby się prezesa jakiejś korporacji, albo faceta już ustawionego z domem, samochodem etc. P.S. z mojego doświadczenia wynika, że faceci, którzy sprzątają, zmywają, odkurzają itp. są zwykle samotni. A czarusie, po których nie można by się spodziewać żadnej pomocy w domu mają powodzenie. Macho raczej nie lata ze ścierką i odkurzaczem...
  15. Być może Może to jest też przyczyna dla której niektórzy są samotni. Ja sam często zastanawiam się nad tym, czy czasem nie jestem zbyt wybredny bo w sumie raz - dwa razy do roku spotykam dziewczynę, która mi się podoba... No ale sam siebie nie przekonam, że czuje do kogoś miętę jak nie czuję...
  16. A te cechy ze sobą kolidują? te akurat nie ale np chcą mieć intelektualistę, romantyka i twardziela jednocześnie a to rzadko spotykane takie połączenie Woody Allena z Sylvestrem Stallone. Dokładnie! jak gdzie? wlasnie odpowiada na post No, no. Buźka ci się należy Zgadzam się w 100000000%, świetnie ujęte Każdemu według zasług, każdemu według potrzeb kto wam broni stawiać dziewczynom wymagania ? zacznijcie wybrzydzać, tak jak laski to robią, hi hi Wymagania każdy jakieś ma i ma prawo mieć. Zastanawiam się jednak czy Panie w porównaniu z Panami nie wybrzydzają za bardzo...
  17. Zgadza się. Wymagania kobiet bardzo wzrosły na przestrzeni kilkunastu lat. Kobiety stały się wyzwolone i nie mają takiego parcia żeby wyjść za mąż jak kiedyś. Dlatego mogą sobie pozwolić na wymagania. To by było ok gdyby nie kilka rzeczy: 1) Kobiety mogą mieć wymagania ale stare powiedzenie mówi: "Chcesz wymagać - wymagaj od siebie". Często słyszę, że dziś już nie ma prawdziwych facetów, że zniewieściali itd. Wszędzie pisze się o kryzysie męskości, ale nikt nie zastanowi się nad kryzysem kobiecości. Gdzie te kobiety - ciepłe, atrakcyjne, zadbane, kulturalne? Masa dziewczyn przeklina, nie ma żadnych pasji ale wymagania to się ma - facet musi mieć pasje zainteresowania, samochód, nieźle zarabiać itd. 2) Dziś kobiety mogą być kim chcą - mogą być małym kobieciątkiem, nieśmiałym i zamkniętym w sobie i to jest ok. Mogą też robić karierę i być pewnymi siebie bizneswoman i to też jest ok. Natomiast facet cały czas tkwi w jakimś społecznym rozdarciu. Z jednej strony ma być czuły i romantyczny z drugiej ciągle wymaga się od niego żeby np. potrafił prowadzić auto, zarabiał na rodzinę, był pewny siebie, pełen energii i różnych pasji, ciekawy itd. Dlatego wielu facetów nie wie jakimi ma być i stąd problemy w związkach.
  18. Najczęściej wybrzydza bo może sobie na to pozwolić...
  19. Problem tak naprawdę nie do końca leży w tym czy ktoś jest prawiczkiem czy nie. Cała sprawa opiera się o doświadczenie w związkach. Facet, który ma 25-30 lat i nie miał dziewczyny jest już dla potencjalnej partnerki podejrzany. Jasne, że nikt na początku nie pyta o doświadczenie w związkach ale prędzej czy później taki temat się pojawi. Pytanie co wtedy powiedzieć? Jeśli powiesz prawdę wyjdziesz na dziwaka, który mając powiedzmy 27 lat nigdy się nie całował. Kłamstwo to też nie najlepsze wyjście bo kłamać trzeba umieć. Zresztą wcale nie trzeba kłamać ani o tym rozmawiać. Z mojego doświadczenia wynika, że dziewczyny szybko wyczuwają czy facet ma doświadczenie w związkach czy nie. Między innymi na podstawie tego oceniają czy dany mężczyzna jest prawdziwym samcem alpha czy nieudacznikiem na którego nie warto tracić czasu. Ponadto kobiety instynktownie lgną do facetów, którzy mają duże doświadczenie seksualne i w relacjach z kobietami. Podświadomość mówi im "to sprawdzony egzemplarz" ponadto są zafascynowane tajemniczością danego faceta - "co on w sobie takiego ma, że tyle dziewczyn mu uległo?" itp. Jednym słowem posiadanie kobiety często napędza zainteresowanie innych kobiet...
  20. No nie powiedziałbym. zmiana charakteru to najtrudniejsza rzecz jaką człowiek może zrobić w życiu. Może się starać ze wszystkich sił a i tak nie ma gwarancji że się uda. Poza tym trzeba wiedzieć co w sobie zmienić i jak to zrobić. Ja nie wiem.
  21. Ludzie tak piszą bo nie mają innego pomysłu na to co mogliby innego napisać. Na odległość nikt ci nie pomoże. Zresztą na brak atrakcyjności (nie tylko fizycznej ale też charakterologicznej) nikt nie pomoże. Dodam, że o czekaniu piszą zwykle dziewczyny bo to one są podrywane więc z ich punktu widzenia wystarczy tylko czekać. Facet musi działać, a że nie wszystkim wyjdzie...
  22. Niestety to tak nie działa (przynajmniej w moim przypadku). Każda nieudana próba nie motywuje do dalszego działania. Teraz mam tak, że jak mi się jakaś dziewczyna spodoba to nie próbuję bo myślę sobie "skoro wcześniej się nie udawało to dlaczego ma się udać teraz?"). W sumie jestem bardziej zdołowany niż wcześniej. Pół biedy gdyby można było z porażek wyciągnąć jakieś wnioski ale tak naprawdę jesteś odrzucany i nie wiesz dlaczego - bo jesteś zbyt nudny, za wysoki, za niski, za mało pewny siebie, zbyt pewny siebie, za biedny, zbyt głupi itd ? Jak się starasz a nie wychodzi (a nie wiesz czemu nie wychodzi) to ogarnia cie najpierw frustracja a potem straszne zniechęcenie. Tu się zgodzę. Ja mam 26 lat, skończyłem studia i wiem, że szanse na poznanie kogoś spadły drastycznie. Bo niby gdzie miałbym kogoś poznać? Mam przynajmniej czyste sumienie, że "uderzałem" do wszystkich dziewczyn w okresie studiów, które mi się podobały. Nie było tego dużo - przez całe studia próbowałem poderwać z 5-6 dziewczyn, więc jakimś super podrywaczem nie jestem.
×