Skocz do zawartości
Nerwica.com

lukk79

Użytkownik
  • Postów

    923
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lukk79

  1. A jak z kawą, nie pijesz w ogóle? Raz na jakiś czas nie możesz? Bez kawy to ciężko -- 28 maja 2013, 14:22 -- veganka, ja bym mimo wszystko "zapomniał" trochę o tym skąd mogą pochodzić warzywa i jednak trochę spróbował pogryzać na surowo. Chyba nie są aż tak tragiczne te warzywa, wyszoruj dobrze, no i zawsze to będą mieć więcej wartościowych składników niż ugotowane, których przecież chyba i tak używasz? :) Jeśli nie czujesz się osłabiona w sensie, że potrzebujesz wysokokalorycznych posiłków, a tylko chodzi o lepsze samopoczucie, m.in. pozbyć się tej ciężkości i zmulenia to radzę śmiało spróbować na surowo. Zawsze możesz pogryzać też migdały itp. jeśli poczujesz większy głód, no i sporo pić, chyba wody najlepiej ale też zioła. No i owoce :)
  2. lukk79

    czego aktualnie słuchasz?

    http://www.youtube.com/watch?v=UfGPjMI8mwI polecam
  3. Co by tu, hm. Postawić na nogi ale w sensie, że teraz, w dniu dzisiejszym, w tej chwili czy ogólnie? Ja miałem krótki epizod z dietą witariańską, czyli weganizm na surowo. Jakoś 3 tygodnie na przełomie czerwca i lipca zeszłego roku. Przy czym przez 3 tygodnie to nie była taka ścisła dieta witariańska ale starałem się jak najwięcej w tym duchu. To miało efekt właśnie taki oczyszczający, w ogóle to wtedy zrzuciłem jakoś 7 kg i mi się utrzymuje do teraz. I nie wiem czemu zacząłem tak jeść, po prostu po organizmie jakoś czułem, że coś nie tak, ociężały, za dużo przetworzonych produktów (mimo, że roślinnych ale to w przypadku przetworzonej żywności nie ma akurat większego znaczenia), za dużo smażenia i gotowania, za dużo zwykłej białej mąki (gluten) i białego ryżu, po prostu czułem, że to co jem mało dostarcza mi i energii i wszystkiego innego. I stała się dziwna rzecz bo zacząłem gryźć surową czerwoną paprykę najpierw, potem marchewkę, potem głąby z kapusty i jakieś kalarepy itd. i zauważyłem, że jestem po tym bardzo syty i zaczynam odzyskiwać siły i zamulenie przechodzi. I jakoś po 3 tygodniach zacząłem normalnie jeść znowu i do teraz jem dosłownie wszystko, chociaż przetworzonych dużo mniej - jakiś wstręt mam do nich (gotowe pulpety czy inne kotlety, które wcześniej lubiłem, parówki sojowe które swoją drogą są całkiem niezłe i używam ich do tej pory, frytek mniej). To był też sprzyjający czas na epizod witariański bo było lato, zimą raczej ciężko by było bo organizm inaczej reaguje. Teraz też zbliża się lato ale ciężko mi polecić czy Tobie, veganka, mogłoby to posłużyć. A jakieś zioła zaparzasz? Nie wiem, które pobudzają tak bardziej, ja piję melise z miętą często ale ona raczej nie pobudza. -- 28 maja 2013, 12:20 -- też mnie muli dzisiaj, pogoda taka chyba. u nas nie pada, ma padać koło 17. ale jest pochmurno bardzo.
  4. A czemu dajesz sobie tylko jeszcze 2 lata życia, salami1?
  5. lukk79

    islamoterroryzm

    Tak sobie pomyślałem, jak wyglądałaby ta dyskusja gdyby włączył się do niej jakiś muzułmanin?
  6. Mam niestety podobnie (jako osoba z tym zaburzeniem), a przynajmniej do tego to zmierza bo nie przeżyłem aż tak dużo w życiu, żyję dużo intensywniej dopiero od dwóch lat. Ale te pytania również mnie ciekawią. Czasem myślę, że wszystko w moich rękach. Może odpowiedzią jest prawdziwa miłość?
  7. Byłbym ostrożny z tymi badaniami, kwestia wciąż pozostaje otwarta chociaż mnie zdrowy rozsądek wskazuje, że nie ma opcji żeby tak złożony organizm nie odczuwał bólu. -- 27 maja 2013, 22:47 -- humus jasne, klasyka. dobre też pasztety robione samemu, wiecie, takie zapiekane w foremkach i w ogóle, jak tradycyjny pasztet. z pastami zresztą fajna sprawa bo starczy zmienić przyprawy i powstaje coś nowego, ja tą z grochu jadłem dziś też z oliwkami i sosem takim tajskim, lekko ostrym i słodkawym. tak samo kotlety, ja bardzo lubię z soczewicy i też jak zmieni się dodatki to różnie wychodzą. -- 27 maja 2013, 22:54 -- Prawdopodobnie jest takie drogie bo jest dość krótko na rynku, nie ma firm lokalnych, które je wytwarzają tak jak spółdzielnie mleczarskie (których zresztą też już prawie nie ma). Inaczej zorientowane rolnictwo, brak zapotrzebowania, pomału się to zmienia.
  8. ja nie mam, ale jestem weganinem, a nie wegetarianinem więc się nie wypowiadam -- 27 maja 2013, 22:39 -- jej, ciekawe to, kluski ziemniaczane z zieloną herbatą, możesz podesłać jakiś przepis?
  9. bo ja właśnie muszę iść do sklepu żeby je kupić -- 27 maja 2013, 19:51 -- mleko sojowe , pfffuuuu ,a fe . jak to można pić ? Komuś poważnie to smakuje? jakby mi dopłacali jeszcze to bym tego świństwa nie ruszył. nie, tylko udajemy, że nam smakuje, oszukujemy się.
  10. ja często używam to czeskie, jest jedne z lepszych jak dla mnie, wędzone super jest na chleb i z musztardą lub ćwikłą z chrzanem. a ze zwykłego polecam tofucznicę (wege odmiana jajecznicy) - rozgniatam tofu widelcem, przysmażam cebulę, za chwilę wrzucam tofu i trochę solę, dodaję też pomidora i szczypior, ostatnio też czosnek i oliwki, przyprawiam dużą ilością curry, trochę pieprzu cayene i zwykłego. jem ją z chlebem posmarowanym masłem roślinnym, kupuję takie za 10 zł, trochę drogie ale jest świetne i starcza mi na długo. na mlekach sojowych też zawsze są oznaczenia czy jest GMO, wyjątkiem jest mleko sojowe z Biedronki, które nie ma oznaczenia i co ciekawe jest najtańsze ze wszystkich dostępnych na rynku - 4 zł. Calineczka1990 -- 27 maja 2013, 19:48 -- Calineczka1990, jeśli chodzi o sos to do tego fajny by był chyba taki słodko-kwaśny. Wiola, to nieźle z tym mlekiem, fajna sprawa, że robisz sama.
  11. nie, TAO, nie jem jajek, a jak sobie przypomnę kogel mogel to brr.., jako dzieciak już chyba się do niego zraziłem, i może też po pierwszej części Rocky ze Stallonem kiedy on pił te surowe jajka.. Dzięki za słowa uznania -- 27 maja 2013, 18:04 -- Jeśli wierzyć opisom na opakowaniach to soja wolna od GMO jest bez problemu do dostania w większości sklepach, ja używam też granulatu sojowego i kostki sojowej i ona też nie ma GMO, no i nie jest chyba ani trochę droższa.
  12. zmienny, polecałbym program "zostań wege na 30 dni" http://www.zostanwege.pl/zostan-wege-na-30-dni, z opinii różnych osób wiem, że jest dość rzetelny. Poza tym jeśli ćwiczysz to dobra jest strona www.veganworkout.org.pl dla sportowców. No i nie przejmowałbym się tak białkiem, bardziej uwagę poświęcił wapniowi i magnezowi, białko to pikuś :)
  13. dziękuję, dziękuję, gdzie tu są ukłony? kłaniam się. TAO, dziś zrobiłem pierwszy raz kawę z cynamonem, nie miałem kardamonu ale świetna jest, inna-lepsza, mam taką prostą zapażarkę i sam mielę ziarna, to jest to.
  14. Jem kapuśniak ale niestety nie podzielę się z wami przepisem bo nie ja go ugotowałem, ale jest bardzo dobry i kwaśny jak należy.
  15. fajnie , z opinii, które znam to całkiem przydatna rzecz.
  16. nawet jeśli tak jest , czy to oznacza , że mam zrezygnować z ryb? i innego mięsa. jesteśmy rasą niedoskonałą , jesteśmy drapieżni ( po grzechu pierworodnym ) i tak sie dzieje ... Żona nie jadła koło 15 lat mięsa.dopiero jak mnie poznała to siła rzeczy musiałła sie przerzuić na mięso, albo robic podwójne obiady . Nie poczuła w samopoczuciu , odporności na choroby żadnej różnicy. No cóż, biorąc pod uwagę to co już wiemy wydaje się, że jest to powód do rezygnacji z mięsa, a jeśli nie to ograniczenia go w takim stopniu kiedy dostrzeżemy zależność między tym co mamy na stole, a tym skąd się to wzięło. Te dostrzeżenie zależności postrzegam w ten sposób, że kiedy robimy zakupy w dziale mięsnym to gdzieś w głowie, w końcu pojawia się myśl, że "cholera, może coś tu jest nie tak?". Mięso nie rośnie na drzewie. Ze swej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że taka rezygnacja to nie jest taki dramat jak się potocznie wydaje , dostajemy także coś w zamian, u każdego przebiega to inaczej i dlatego uważam czasem warto sprawdzić na sobie. Jesteśmy niedoskonali ale mamy też potencjał by do doskonałości dążyć, jestem prawie całkowicie pewien, że weganizm jest krokiem ku czemuś takiemu, może kiedyś opanujemy inny system produkcji mięsa ale to jak wygląda on teraz wymaga zmiany. Wolałbym urodzić się w czasach kiedy był by on bardziej powszechny bo często rzeczywiście mam wrażenie jakbym przebijał się przez barykady uprzedzeń. Czy jesteśmy drapieżni, zapewne, oprócz instynktu mamy jednak również świadomość, nie, mamy przede wszystkim wybór, nie jesteśmy zdeterminowani na bycie takimi, to jest proces. Einstein powiedział: "Tak więc żyję bez tłuszczów, bez mięsa czy ryb, ale czyniąc tak czuję się całkiem nieźle. Zawsze wydawało mi się, że człowiek nie narodził się, aby być drapieżnikiem", natomiast Tołstoj coś takiego: "Jak możemy oczekiwać idealnych warunków na Ziemi, skoro nasze ciała są żywymi grobami pomordowanych zwierząt? Dopóki będą istniały rzeźnie, będą istniały i pola bitew". Zresztą ruch praw zwierząt od lat nie zapomina o tym co Tołstoj powiedział bo krąży wciąż taka sentencja, że "Wyzwolenie zwierząt - wyzwoleniem ludzi". Nie dostrzegam zbytnio w dzisiejszym świecie innej poza weganizmem opcji jak mamy się do tego ujęcia zbliżać. Warto w ogóle coś robić żeby stworzyć im lepsze warunki, a do tego potrzebne jest żeby po części rezygnować z mięsa co pewnie ma lub będzie mieć miejsce pomału. Dlatego warto mówić o weganizmie przynajmniej po to żeby ktoś kto chce go spróbować, tak jak ja kiedyś, miał poczucie, że jest on bezpieczny bo było to zawsze dla mnie bardzo ważne. luk_dig, popatrzałem za tym trochę, chyba jestem skłonny przyznać, że, tak jak piszesz, trudno to stwierdzić jednoznacznie czy odczuwają ból. Może to być też ból inny od naszego, profesor James Rose, który przewodniczył badaniom o których piszesz, stwierdza jednak, że "literatura odnosząca się do kwestii świadomości w rybach (świadomość odnosi się do możliwości odczuwania bólu) jest podatna na antropomorfizm (przypisywanie zwierzętom ludzkich cech) i opieka jest potrzebna, aby uniknąć błędnie przypisywanych funkcji człowieka do ryb". Temple Grandin twierdzi, że ryby mogą jeszcze mieć świadomość bez kory jednorodnej, ponieważ różne gatunki mogą korzystać z różnych struktur mózgu i systemów do obsługi tych samych funkcji. Wiele innych badaczy uważa obecnie, że świadomość zwierząt nie wymaga kory mózgowej, ale może wynikać z homologiczne podkorowych sieci mózgu - ale nie wiem o co tu chodzi. W 2011 zakończyły się badania norweskiego Instytutu dotyczące sprawdzenia bólu u dorszy ale nie mogę znaleźć wyników tych badań. Pozostają też obserwowanie reakcji behawioralnych, i tak np. "Zewnętrzna powłoka ryby nie składa się z łusek, jak się powszechnie uważa. Łuski znajdują się wewnątrz skóry właściwej. Na jej powierzchni znajduje się naskórek pokryty śluzem. Naskórek jest bardzo delikatną, przezroczystą tkanką, która jest odpowiedzialna za wodoodporne właściwości, czyli zasadniczą część fizjologicznej kontroli równowagi płynowej pomiędzy rybą a jej otoczeniem. Jest to również bariera pomiędzy rybą a najróżniejszymi mikroorganizmami wywołującymi choroby. Trzymanie ryby, w sieci lub w ręku w celu usunięcia haczyka, będzie prawie zawsze pociągało za sobą zniszczenie tej delikatnej warstwy. Dotkliwe urazy są też powodowane trzymaniem ryby w suchym materiale, który niszczy naskórek na znacznej części ciała.” Trudno powiedzieć czy czuje ból tak jak my go rozumiemy ale chyba zbyt szczęśliwa to ona z tego powodu nie jest -- 27 maja 2013, 15:28 -- Nawet na tak zadane pytanie odpowiadam , TAK chcę jeść rybie trupy( oby tylko były świeże) , mają wiele cennego białka. Jeśli chodzi tylko o białko to w roślinach znajdziesz równie cenne :) A jeśli chodzi o Omega-3 to z ryb poddanych obróbce cieplnej większość tych kwasów robi "pa pa", w roślinach też są Omega-3. :)
  17. veganka, dzięki a z różnych źródeł, na szczęście jest ich coraz więcej, sporo czytam chociaż na polskim rynku wydawniczym jest stosunkowo mało książek, a w języku angielskim póki co nie przyswajam (chociaż nie próbowałem). Sporo rzeczy znajduję z facebooka, ze strony http://www.empatia.pl (tam jest to o rybach), poza tym widzę często dużo ulotek gdzie wiedza na jakiś temat jest w formie skondensowanych faktów, jak na przykład problem wykorzystywania zwierząt w cyrkach czy hodowania ich na futro. Czytam teraz publikację pod redakcją Petera Singera "W obronie zwierząt" gdzie jest sporo aktualnych informacji na temat hodowli przemysłowych, ale też kwestia wiwisekcji czy ogrodów zoologicznych. Bardzo ciekawe są "Zeszyty praw zwierząt" http://zeszytyprawzwierzat.org.pl/, bardziej naukowe, etyczne i filozoficzne. Teraz w ogóle jak coś czytam to patrzę trochę z innego kąta, to znaczy jestem bardziej czuły na język wypowiedzi i staram się zrozumieć powody takiej eksploatacji, która trwa mimo tego, że większość ludzi się z nią nie zgadza.
  18. Ale ta opisana sytuacja przecież sugeruje, że odpowiednie podejście, psychoterapia czy inne sposoby są w stanie leczyć. I czy ten osiągnięty w ciągu całego roku progres dotyczył tylko jednego dziecka czy też wszystko w tej placówce się posypało? Trudno powiedzieć jak jest z lekami, na obecną chwilę wydaje się, że są one niezbędne, nie jesteśmy w stanie jako społeczeństwo zapewnić wystarczającej opieki i uwagi ludziom z różnymi zaburzeniami, każdy w końcu pędzi w swoją stronę, to wydaje się wymagałoby przebudowy całego społeczeństwa/społeczeństw. Na pewno jest tak, że bardzo wielu z tych ludzi nie są potrzebne leki, to jest w pewnym sensie zbrodnia na tych ludziach, o sobie mogę powiedzieć, że brałem leki około 6 lat gdzie substancją czynną była olanzapina. Po tym okresie zacząłem chcieć ich nie brać, od półtora roku ich nie biorę i myślę, że już nie potrzebuję, co każe mi sądzić, że nigdy ich nie potrzebowałem. Ale prawdą jest też to, że w początkowym okresie pomogły mi bo nikt nie wiedział jak do mnie dotrzeć i ja sam nie wiedziałem (trochę wiedziałem), a one jakoś mnie tak zmieniły, że otworzyły nieco świadomość, pozwoliły się uspokoić. I są stany pewnie dużo bardziej poważne gdzie leki wydają się niezbędne. Nie wiem właściwie nic na temat antypsychiatrii (to określenie samo w sobie jest chyba nie do końca trafione) ale potrafię po wypowiedziach niektórych osób tutaj wyobrazić sobie, że nie jest to dziedzina którą wypada z góry przekreślić, tak ja psychiatrii. W psychiatrii istnieje wiele nadużyć ale to dotyczy niemalże każdej dziedziny życia.
  19. Dodatki, o których pisze veganka, takie jak pestki dyni, siemię lniane czy olej lniany są świetną rzeczą do dań typu właśnie sałatki czy posypać nimi kanapki. To taki prosty zabieg, a ogromnie wzbogaca wartość posiłku. Ja na przykład jeśli rano robię sobie owsiankę dodaję takie rzeczy jak zmielony mak, trochę figi albo żurawiny, to są cenne składniki w każdej diecie, można nawet powiedzieć, że niezbędne jeśli chce się prawidłowo funkcjonować. -- 27 maja 2013, 12:45 -- hehe, to się porobiło no... -- 27 maja 2013, 12:52 -- U mnie było podobnie krzysztof1500, siemka, witaj
  20. Istnieje tyleż dowodów, że ryby odczuwają ból i cierpienie, co w przypadku ptaków i ssaków - i więcej niż w przypadku ludzkich noworodków i wcześniaków - Victoria Braithwaite z ksiązki Do fish feel pain? (Czy ryby odczuwają ból?), współautorka słynnych badań nad pstrągami tęczowymi, dzięki którym udowodniono istnienie u ryb bardzo czułych receptorów bólu. Najpierw są odławiane, sortowane, transportowane do sklepów, gdzie trzyma się je w niedostatecznie napowietrzonych zbiornikach. Przeżywają ogromny stres, szok temperaturowy. Ryby mają rozwinięte zmysły słuchu, węchu, smaku i dotyku. Szczególnie dobrze rozwinięty słuch mają m.in. karpie, sumy oraz większość gatunków ryb żyjących w ławicach. W roku 2003 naukowcy z Instytutu w Roslin potwierdzili, że receptory bólu u pstrągów są porównywalne do tych na skórze ssaków! Co więcej, reagują one na o wiele słabszy nacisk. Według nich, reakcje pstrągów na bodźce spełniają wszystkie kryteria, jakie stawia definicja bólu. Zarozumiałością oraz bezczelnością człowieka jest mówienie, że zwierzęta są nieme, tylko dlatego że są nieme dla jego tępej percepcji. - Mark Twain
  21. A to muszę powiedzieć, że mogłoby zaskoczyć jak te czy inne "zielska" powszechnie uważane za nie używane w kuchni nadają się do spożycia. Znalazłem taką informację: Erozja pokarmowa, czyli krótka historia w liczbach o ciągłym zmniejszaniu się różnorodności naszego pożywienia: 1) 4000 lat p.n.e. - 30 mln ludzi, liczba spożywanych gatunków roślin - 2000. 2) 1000 p.n.e. - 200 mln, 1200 spożywanych gatunków roślin. 3) 1980 n.e. - 4500 mln ludzi, liczba spożywanych gatunków roślin - 180. Trzeba coś zjeść na śniadanie, zrobiłem to: Pasta z grochu - 0,5 kg grochu, 1 marchewka, 1 pietruszka, 1 mały seler, 2 ząbki czosnku, 3 łyżki oleju słonecznikowego (ja dałem rzepakowy i trochę lnianego), sól, pieprz, majeranek, zielona pietruszka. Ugotować namoczony uprzednio w ciągu nocy groch z dodatkiem soli (ja zastosowałem inną metodę moczenia - trzeba zagotować groch i gotować go przez 5 minut, a potem zostawić go na godzinę, efekt jest taki sam jak po kilkugodzinnym moczeniu, ale lepiej chyba jednak moczyć na noc). Wyszorować warzywa i wrzucić do wrzącej osolonej wody nie obierając. Gotować 15 minut. Obrać ze skórki i razem z ugotowanym grochem przemielić przez maszynkę (ja użyłem blendera ale maszynka będzie lepsza bo mi się nie wszystkie ziarna grochu dobrze zmieliły). Do masy dodać 3 łyżki oleju, rozgniecione ząbki czosnku, przyprawy, dosolić w miarę potrzeby i dokładnie wymieszać. Pasta dobra do razowego chleba, którego nie mam w domu dlatego idę do sklepu i zaraz będę jadł z ogórkami małosolnymi, które dostałem wczoraj od mamy
  22. bittersweet, to co bym mógł ewentualnie polecić to program fundacji Viva "Zostań wege na 30 dni" - http://www.zostanwege.pl/zostan-wege-na-30-dni/, a także przepisy z wegańskich blogów na stronie Empatii www.empatia.pl/przepisy, również wspomnianą www.puszka.pl, ja z tych dwóch ostatnich opcji sporo korzystałem póki nie wyrobiłem w sobie jako takiej umiejętności wymyślania "co by tu dziś na obiad".
  23. lukk79

    czego aktualnie słuchasz?

    http://www.youtube.com/watch?v=g-6z-eE7D8U -- 26 maja 2013, 22:26 -- to Scorpions "Send me an angel" jak coś
  24. Uff, dobrze, że się właśnie najadłem bo od tych przepisów bardzo bym zgłodniał :) A najadłem się krokietami z kapustą i podgrzybkami, farsz jak i naleśniki nie potrzebowały odzwzierzęcych składników - mleka, jajka etc. Ale to moja babcia je zrobiła. Do tego kubek barszczu czerwonego, używam tego w koncentracie firmy Rolnik, chyba najlepszy na rynku i dodaję trochę świeżo zmielonego pieprzu (odkąd odkryłem jak fantastyczny aromat ma świeżo zmielony pieprz używam tylko takiego). Nie wiem czy dobrze zrozumiałem ale nie wolno tutaj na forum podawać linków do konkretnych stron? Przepis, który dość często wykorzystuję to spaghetti: sos robię z przecieru pomidorowego i dodaję pomidory z puszki, czasem też łyżkę koncentratu pomidorowego lub jak mam to sok pomidorowy. Właściwie sos wychodzi mi za każdym razem inny ale zazwyczaj jest smaczny. Do sosu sól i pieprz, czasem troszkę cukru, trochę sosu sojowego, na koniec zioła prowensalskie albo jakieś pojedyncze zioło typu tymianek oraz dodaję coś co nazywa się granulatem sojowym, uwielbiam to w spaghetti . Na patelni podsmażam cebulę, dodaję to co mam: pieczarki, bakłażan, papryka i pichcę czy jak to się mówi duszę to razem, na koniec dodaje zmiażdżony czosnek i wszystko idzie do garnka z sosem, tam się jeszcze chwilę robi. Próbuję w trakcie czy trzeba soli, dodaję też często pieprz cayene właśnie lub ostrą paprykę, także słodką. Makaron używam pełnoziarnisty. Do sosu dodaję też odrobinę oliwy z oliwek. Ten przepis jak widać taki luźny, nie trzymam się zbytnio proporcji, musi smakować przede wszystkim. Jeśli chodzi o weganizm w sporcie to faktycznie jest wiele mitów na ten temat, powiem tylko, że w najbardziej wysiłkowym sporcie na świecie tj. triathlonie od lat na pierwszych miejscach są weganie, również ci którzy chcą wyrzeźbić swoje ciało mogą to zrobić na diecie wegańskiej bo tacy sportowcy są, np. kilkukrotny mistrz świata MMA, musiałbym sprawdzić nazwisko. Ciekawe jest, że im sportowcy traktują sport poważniej tym chętniej zwracają się ku diecie wegańskiej. veganka, ja myślę, że te różne ataki na wegan/wegetarian czy też próby bagatelizowania tematu żeby nie było na ten temat mowy jest efektem tego, że ciężko osobom wszystkożernym nadal utrzymać moralną obojętność w stosunku do zwierząt, "one są do tego przeznaczone, może nawet nie cierpią?" to są częste opinie. Musi istnieć jakiś pretekst do tego żeby to usprawiedliwić, np. obecnie mówi się sporo o tzw. hodowli humanitarnej (która jest dla nielicznych o ile uznać ją za humanitarną). Ale póki nie znajdą się konkretne dowody przeciw stosowaniu wegańskiego żarcia to już niedługo, mam nadzieję, to oni będą się tłumaczyć czemu zjadają zwierzęta. Warto robić koktajle owocowe, z mleka sojowego i owoców, ja daję banany, kiwi i... truskawki!!! Mleko sojowe wyśmienicie sprawdza się też w kawie -- 26 maja 2013, 20:36 -- zapomniałem dodać, że spaghetti na koniec dekoruję listkami świeżej bazylii, które w trakcie spożywania posiłku zżeram.
  25. tahela, chyba wypada dodać, że wg Ciebie Kaja ma rację :)
×