Niktita
Użytkownik-
Postów
688 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Niktita
-
Ktoś ma ochotę teraz porozmawiać o życiu?
-
Kolego, ja mam już 30 lat, miałem podobne marzenia, podobne wykształcenie i aspiracje. Dzisiaj pieniądze w PL zdobywa się przy pomocy układów/znajomości, ciężkim egoizmem i tupetem... Ja doskonale wiem jakie ty masz marzenia, sukces i kasa - ja się męczyłem z tym tematem wiele lat, do dzisiaj nie mogę przestać się wkurwiać, mam średnie wykształcenie (tech. informatyk - admin/serwisant/helpdesk), wiem doskonale co czujesz, tyle że ty masz jeszcze szanse, wiem, że to głupie ale sama kasa/sukces - showbiznes, to dla niejednego jest ostatni gwóźdź do trumny, a uwierz co mówię - bo widziałem masę takich co uwierzyli, że od kasy wyzdrowieją. Ja nie mam nic, poza długami, WSZYSCY UMRZEMY, ten świat nie ma sensu :)))) Posłuchaj sobie starego polskiego punka: Dezerter, Siekiera, Deuter, Brylewskiego... Z dedykacją dla ciebie: http://www.youtube.com/watch?v=i9r9yfWK6k4 http://www.youtube.com/watch?v=O-XTbm2Eybk Przesłuchałem, ale nie trafia to do mnie. Ja mam dla Ciebie też dedykację: Dedykuję je w sumie wszystkim.
-
Co miałem zmieniać, jak na nic nie mam wpływu. Jestem zwykłym trybikiem w maszynie.
-
Chodzę i nic to nie daje. Leczę się od dwóch lat bezskutecznie. Nikt już nie chce leczyć takiego g... nieważne. Takiego śmiecia, jak ja. Dostaję leki, po których mam parestezje i czuję się gorzej. Żalę się tutaj, bo nie mam komu. Jestem niczym duch. Niby jestem, a mnie nie ma. Niby można podać mi dłoń, ale przeniknie przeze mnie. Niby koszmar, a jednak jawa, senna jawa.
-
Jaki tam chłopak? Stary dziad już jestem. Wiem, że inni cierpią, ale nie da się nikomu pomóc. Po prostu się nie da. Ci, co mają pieniądze są szczęśliwi, zaś zrozpaczone masy nie widzą dalej, niż kawał kiełbasy. Aby pomóc, trzeba mieć pieniądze. Ci co je mają wypinają się i kpią z biedy.
-
Rozumiem,że mój nick występuje w formie żeńskiej, ale wielokrotnie pisałem w osobie męskiej. Jak mam się nie unosić, skoro przegrałem życie i czeka mnie starość Pariasa.
-
Nie jestem gejem.
-
A co, jeśli żyję tylko po to, by cierpieć w nędzy i rozpaczy?
-
A skąd wezmę mikrofon, rekwizyty, kamerę i światło?
-
Wkurza mnie to, że brzydkiburak i Rockalone2k, oraz Rojo zarabiają po 20 koła na miesiąc za granie i mówienie do mikrofonu, czyli za rozrywkę tak naprawdę. Zaś brzydkiburak odnosi się do innych z abominacją i nawet był na Stadionie Narodowym. Skąd oni mają tyle pieniędzy?
-
Tylko ja jestem nikim. Nic nie potrafię. Co do aktorów. Nie mam żadnych kolegów. Nikt nigdy się ze mną nie kolegował. Jestem sam, jak palec. Czeka mnie bida, rozczarowanie i starość Pariasa. To wszystko. Choć raczej nie dożyję starości, bo jest ze mną coraz gorzej.
-
Ktoś ze mną porozmawia teraz ?
-
Nic nie potrafię. Ojciec dobrze mi mówi, że jestem śmieciem. Próbowałem wszystkiego. Rysować, malować, tańczyć, śpiewać, grać na jakimś instrumencie nie było mi dane, ale i tak nie podołałbym. Nie mam talentu pisarskiego. Próbowałem pisać książkę, lecz jestem za głupi. Brak mi wyimaginowanego słownictwa. Nie potrafię opisywać przestrzeni tak, by zaciekawić innych. Jestem dnem. Mam 21 lat i nic nie osiągnąłem i nic nie osiągnę. Jestem samotny, wszyscy mnie nienawidzą i mają rację. Jak można lubić takie beztalencie, jak ja. Tak zazdroszczę innym, że urodzili się z tym czymś i pyk, że są inteligentni, sprawni i już. Ja robiłem test IQ i wyszedł mi 80/200, gdzie 100 to przeciętna, a poniżej 70 to imbecylizm. Nic nie potrafię, na niczym się nie znam. Jestem idiota, pustakiem. Nie mam sił do życia. Ja tylko pragnę jednego. Nieśmiertelności. By to osiągnąć muszę pozostawić coś po swoim życiu, lecz co ja pozostawię? NIC! Nie widzę już nadziei w niczym. Chciałem się wyżalić tutaj, bo nie mam komu i gdzie. Do wszystkich tych, którzy mają talenty: pielęgnujcie je, bo możecie stać się kimś wielkim.
-
Nastawienie to podstawa? CO, jak zmienię je, to nagle stanę się kimś wyjątkowym? Nagle wszystko łatwo mi przyjdzie? RockAlone2K na graniu w gry i prowadzeniu na yt swoich filmików zarabia ponad 20 koła per miesiąc. Ludzie na kasie pracują po 14 godzin dziennie za 900 zł per miesiąc. To jest chore!
-
A ja mam 20 lat i jestem szczęśliwy, że nikt mnie nie kocha, bo miłość nie istnieje. Nienawidzę za to większości ludzi (około 95%) i cieszę się, że nie mam dziewczyny!
-
W Danii najniższa krajowa w przeliczeniu na złotówki wynosi około 6500 zł. Zatem najlepiej, żeby ktoś, kto wkracza w rynek pracy zarobił 500 zł? Co tam 500! Niech za darmo pracuje! Słyszałem w TVN jak na końcu reportażu dziennikarz powiedział, że ludzie zapominają, że praca, ta za darmo - wzbogaca. Jak słyszę takie pierdoły to mnie skręca.
-
w jaki sposob? 1.Oddział leczenia zaburzeń osobowości 1 miesiąc w Klinice Psychiatrycznej Krakowie 2. Oddział leczenia zaburzeń afektywnych w Tarnowie (3 miesiące)w PZP. 3. 3-miesięczna terapia psychodynamiczna w Krakowie. 4. Miesiąc w Szpitalu Ogólnopsychiatrycznym w Straszęcinie po próbie samobójstwa. 5. Przyjmuję non stop leki. Miałem z mózgu galaretę, teraz mam kisiel. Odczuwam silnie nieprzyjemne parestezje i RLS. Cierpię na bezsenność, a dawniej spałem w nadmiarze.
-
To wszystko miłe, co piszecie, lecz to nie dla mnie. Jak będę studiował, to na pewno w UK, nie w Polsce. W Polsce nie mam możliwości. Najgorsze jest to, że tutaj najważniejszy jest papierek (matura). Zdałeś matematykę i informatykę to już zostać lekarzem nie możesz. Moim zdaniem powinny być egzaminy na studia, a nie matura. Jest jakaś Akademia Filmowa w UK, ale bardzo droga. Nie będzie mnie stać. Chyba pozostaje mi pisać książki (co już kiedyś robiłem), lecz adiustacja wynosi 15 tyś zł. Dostajesz za to 300 egzemplarzy i rób sobie z nimi co chcesz. Także choćbym napisał książkę i ją wydał jako debiutujący, to i tak nikt nigdy o mnie nie usłyszy. Dla porównania czytałem, że książka Kasi Cichopek (jak ona to napisała) zarobiła ponad 500 tyś zł na swojej książce (możecie sprawdzić). Nawet Jolanta Rutowicz napisała książkę(też się dziwię jak. Jak to jest, że tacy ludzie piszą książki a dla mnie to takie trudne?) i sporo zarobiła. Ja jestem na dnie, a (tak mi się wydaje) mam tyle pomysłów, których jeszcze nigdzie nie dostrzegłem. Mam nadzieję, że po śmierci będę mógł tworzyć, bo ponoć "Co związaliście na Ziemi, będzie wam związane w Niebie, a co rozwiązaliście, będzie rozwiązane". Także może lepiej odejść z tego świata? Skoro na tym świecie nie mam żadnych możliwości rozwoju, to po co żyć? Moja babcia zawsze powtarzała: "Ucz się ucz! Nauka to potęgi klucz!". Fajnie, ale po co mi pasek na świadectwie, świetnie zdana matura, jak i tak nic z tego nie mam? I tak wyląduję na zmywaku? Potrzebują niewolników a nie artystów. Nie mam wielkich wymagań. Mogę żyć byle gdzie, jeść byle co, ale chcę tworzyć i pragnę by inni mogli dostrzec mą twórczość, ocenić ją, czerpać z niej radość, albo może nawet i jakieś idee. Mój własny świat trzyma mnie przy życiu. To już jest chyba eksapizm. Mam nadzieję tylko, że po śmierci będę mógł tworzyć . Nosz do jasnej ciasnej, musi gdzieś być ta sprawiedliwość przecież! Jak tak może być, by ciągle Samael władał tym światem, a nie wielki i miłosierny Jahwe.
-
Ja tam jestem samotny i jestem z tego zadowolony. Jestem mizantropem.
-
Witam serdecznie. Powiem pokrótce jak wygląda moja sytuacja. Mam 20 lat, jestem jeszcze rok na rencie socjalnej. Przyznano mi ją po tym, jak przerwałem studia AGH (Informatyka, samogłoski) po dwóch miesiącach. Nie dlatego, że nie szła mi nauka, ale dlatego, że chciałem się zabić i prawie mi się to udało. Niestety mnie odratowali. Leczę się od dwóch lat bezskutecznie na depresję. Za rok kończy mi się renta a ja mam tylko wykształcenie średnie. Jestem zerem. Nic nie osiągnąłem i nie osiągnę. Teraz to, co napiszę wyda się wam zapewne trywialne, ale nie chcę opisywać jak rodzina i otoczenie wpędzili mnie w depresję. Pragnę tworzyć. Co tam tworzyć. Uczyć się robić filmy. Studiować reżyserię. Kiedyś, jak byłem w 1 klasie gimnazjum i dostałem pierwszą kamerę to się nią bawiłem i robiłem filmiki z efektami specjalnymi (walczyłem u boku Mace Windu z mieczem świetlnym. strzelałem z kątomierza, były wybuchy, itp.) Przez kilka lat w mojej głowie tworzył się scenariusz trzech filmów. "Sennej Jawy", "Kryształu Rathnivar" i "Los Illuminatos". Problem w tym, że aby studiować w Polsce trzeba mieć pieniądze i znajomości. Wymagania są chore na reżyserkę w Łodzi. 2 scenariusze (do 100 stron maszynopisu) -ok. Praca z aktorami- ok, lecz 5-minutowa etiuda filmowa - nie ok. Kamerę dawno sprzedał ojciec na picie. Skąd ja wezmę aktorów, rekwizyty? Na dodatek tam liczą się znajomości i jest test znajomości filmów polskich. W tym na pewno bym odpadł bo nie cenię takich filmów pokroju "Kac Wawa". Wkurza mnie to, że tyle jest beznadziejnych "serialików", filmów, a nie daje się szans uczyć młodym ludziom i próbować. Może mam talent i mógłbym nakręcić jakiś dobry film? Nie dadzą szans. Zostaje mi tylko wyjechać za granicę za rok i do końca życia pracować na zmywaku w Birmingham (UK), albo Pitlochry (Szkocja) za minimalną cenę(tam mam pewne znajomości dzięki matce i praca by była). Nie chce mi się żyć(nie pragnę popełnić samobójstwa by ktoś czasem po policję nie dzwonił!!!), jest mi ciężko. Nie chcę umierać i nie pozostawiać po sobie zupełnie nic. Nie interesuje mnie rodzina, jestem aseksualny. Tak strasznie pragnę tworzyć, wątpię by ktokolwiek mnie zrozumiał. Pewnie myślicie sobie "kolejny gówniarz, który nawet nie wie czego chce". Tylko życie typu praca- bezsenność, praca - kłopoty ze spaniem, praca- spanie jest ok, ale jak daje to możliwości rozwoju. Obliczyłem, że za dokładnie 55 lat odłożę około 300 tyś złotych. Takie mam perspektywy. Co robić? Naprawdę ten świat mnie dobija.
-
Nie trzeba mikrofonu. Można na gg jak ktoś chce. Na pw można mi wysłać. Jeśli ma ktoś ochotę pogadać z takim dnem, jak ja.
-
Jestem bardzo samotny. Choruję na depresję i jest mi bardzo źle. Nie mam z kim porozmawiać. Nikt mnie nie lubi, nie mam przyjaciół. Co tam przyjaciół, nawet kolegów. Jestem sam, jak palec. Czy ktoś z takim zerem jak ja chciałby porozmawiać na skype/gg? Tylko tak poważnie, nie jakiś trolling, czy coś. Z góry dziękuję za odpowiedź. -- 28 lip 2013, 21:32 -- Ok, rozumiem, że nikt nie ma ochoty. Niepotrzebnie traciłem wasz czas. Temat do zamknięcia.
-
Wypuścili mnie ze szpitala niedawno. Muszę się teraz pilnować, bo jak napisze w internecie, że politycy mnie dobijają, to może do mnie zawitać następnego dnia rano policja.
-
Witam serdecznie. Chciałem tylko podziękować temu, kto zgłosił sprawę na policję i wysłał mnie na rzeź do najgorszego szpitala psychiatrycznego w w Polsce - do Straszęcina. Byłem tydzień na sali obserwacyjnej. Policja mi zawitała do domu, odarty z wszelkiej godności byłem poniżany i nadal będę. Jestem na przepustce, w poniedziałek znów wracam do tego pożal się Boże szpitala. Nie wiem, jak długo tam będę. Także temu, kto mi wyciął ten numer bardzo dziękuję. Okradziono mnie, jestem na sali z kryminalistami, alkoholikami i innymi, podobnymi ludźmi.
-
Na receptę, leczę się u psychiatry(który nic nie pomaga) i je mam. Nawet nie znam nazwy, ale zalecenia są 1 przed spaniem. Spokojnie, rano zapewne obudzę się, ale będę spać długo i błogo. Na to liczę. Jakbym chciał się zabić, to bym włożył pace do kontaktu. Wziąłem 12 tabletek im na złość. Niech się troszkę o mnie pomartwią! Ja zaś będę spokojnie spać.