Skocz do zawartości
Nerwica.com

Piotrr

Użytkownik
  • Postów

    101
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Piotrr

  1. Ja caly czas tez styaram sie walczyc. Z tym zeby isc walczyc gdzies na terapie to potrzebuje jakies leki. Miałem alprox ktory wybrałem i nie pomogl. I pani ktore mi przepisala (psychiatra) stwierdzila ze juz nie przyjdzie do mnie mi przepisac lekow. Nikt nie chce przepisac, ptrzyjsc. I jak ja mam sie wybrac do lekarza skoro nie moge? Bo potrzebuje lekow? Konowaly strajkowac by tylko chcieli...WWrrr straszna frustracja przezemnie dzis przemawia ale mam dosc tego wszystkiego!! Stwierdzam, ze oni nie chca pomoc tylko kase wyciagac.
  2. Ha! Własnie, miałem pania psychiatre na jedną wizyte, przepisała mi Alprox, po ktorym leki miały zniknąć i miałem zaczac chodzic na terapie. Z tym, że alprox wzbraem, nie pomogo kompletnie nic...zarówno z alproxem jak i bez niego moj stan był taki sam. Lek nie pomagał. Teraz jestem bez leków jakichkolwiek i bez psychiatry. Wiec raczej sorrka ale nie dam rady..a nawet nie raczej ale na pewno.
  3. Ja chetnie ale odpadam. Nie jest to spowodowane tym, ze nie chce ale tym, ze moja choroba nie pozwala mi wyjsc z domu...niestety nie mam też zadnych lekow przeciwlekowych. Aby miec takowe trzeba spotkac sie z ..psychiatra a do takiego trzeba jakos dotrzec...Ja z powodu lekow niestety poza pewnien obszar w obrebie domu sie nie poruszam. Kolo zamkniete. Pozdrawiam, milego spotkania.
  4. Oj opanowac sie jest bardzo ciezko. Wczoraj odwiedzil mnie kumpel, przyszedl na chwilke pogadac...Siedlismy u mnie w pokoju, gadamy i nagle robi mi sie slabo, siedząc na stolku. Nogi miekkie, rece bezwladne a on do mnie wtedy: cos ty taki blady? 5 min jeszcze pogadalismy i poszedl bo sie spieszyl...Jak wyszedl to przeszlo samo. Nimo iz w pewnym momencie zamiast go sluchac to mowilem sobie, ze dam rade wytrzymam itp itd to jakoś nie pomagało. Uratowało mnie to , że poszedł. I mimo wielkiej ochoty zapanowania nad tym, i takiego twardego powiedzenia sobie , po cichu tak w sobie ze dam rade jakos sie nie udalo... Ciezka sprawa.
  5. No ale ja to już staruszek... A co do nastawienia...nie mialem nastawienia ze bedzie glupi dzien..samo przyszlo i trwa...byle do wieczora ...
  6. Wstalem jaki czas temu juz...i...zapowiadal sie mega beznadziejny dzien... I taki tez jest...jakos jestem taki rozpierniczony...trudno to nawet okreslic...Poprostu nic mi sie nie chce i najchetniej bym spal..tylko ten upal mi w spaniu przeszkadza...Serducho wali dzisiaj strasznie, w bance się kręci...obraz lata przed oczami...ehh...porazka jednym slowem...
  7. Zakładam taki temat bo nie widzialem, zeby taki istnial. W zaiazku z tym mam pytanie, czy tos sie leczyl akupunkturą lub hipnozą? Ja wybieram się na akupunkturę. Wybieram się to najodpowiedniejsze słowo, bo czy dotrę tamto już wielka niewiadoma. Pewnie wyjdzie jak zawsze :) Wyjde i...sie wrocę. Ale do rzeczy. Lekarz, z ktorym rozmawialem stwierdzil, że nerwica jest wyleczalna za pomoca akupunktury. jak mówi po jedym zabiegu już widać róznicę. Po 2 lub po 3 jestesmy PRAWIE zdrowi. Piszę "prawie" bo jak mi wytlumaczyl to zalezy też od organizmu i jeszcze kilku innych czynników. Mozna takie zabiego robic raz w tygodniu czyli reasumując po miesiącu mozna być już zdrowym. Nie nauczonym jak z tym żyć tylko zdrowym! Jeżeli ktoś się leczył tą metodą to bardzo proszę o jakieś opinie. A druga metoda, ktora z akupunkturą ma nie wiele wspólnego ale dalem w jednym temacie to hipnoza. osoba, która prowadzi terapię za pomocą hipnozy (lekarka) stwierdzila, że juz po jednym seansie moza być zdrowym. Czyli pozbyć się nerwicy, lęków itd. Zaznaczyla jednak, że jest to...kosztowne. Czy ktoś korzystał z tej metody? Pozdrawiam.
  8. Piotrr

    Nerwica a ciśnienie

    tak? E nie .. zreszta...jakis rozkojarzony jestem wlasnie... łeb mi peka dzisiaj..pewnie przez cisnienie..Albo przez ten upał.... i w ogole w oczach mi lata :) albo oczy latają...jak kto woli...
  9. Piotrr

    Nerwica a ciśnienie

    Nerwica podnosi cisnienie...W tej chorobie kazdy chwilowy stres powoduje skoki cisnienia, nawet male zdenerwowanie. Nie nalezy wtedy cisnienia mierzyc. Trzeba siasc, odczekac troszke, uspokoic sie. Podwyzszone cisnienie mozna rozpoznac bo bólu z tyłu głowy oraz po szumach w uszach. Przy niskim cisnieniu boli przód głowy. Wczoraj na TVN style był program "Grynt to zdrowie" i tam własnie dużo mówiono o ciśnieniu. Np ananas bardzo podnosi ciśnienie. Ja mam rożne ciśnienie, czasem jak wstane rano mam 130/85 a czasem 120/78. Wieczorem mam wyższe , nwet do 138/94.
  10. Ja też mam problem z opanowaniem nerwicy. Juz to pisalem, że mimo iz wiem ze to tylko w mojej glowie jest to nie potrafie nad tym zapanować. To jest silniejsze odemnie. W zaiwazku z tym staram sie unikac takich sytuacji, które wzbudzają we mnie lęk. Czyli poprostu siedze w domu... Przykre to i zle sie z tym czuje ale nic innego nie moge poradzic narazie. Wszyscy mowią idz na terapie itd..Ale po 1 ja nie chce sie nauczyć z tym życ, ja chce to wyeliminować kompletnie a po 2 to żeby iść gdzies (lekarz, bądz to terapia) to musze miec poczucie bezpieczeństwa a tego nie mam. Bo bo kilkudziesieciu metach od domu dostaje leków. ... Koło zamkniete i dak do usranej śmierci...
  11. Tak, tu sie zgodzie, tylko ze tak maja bardzo wrazliwe osoby (tak mi sie wydaje). Takie, ktore porażki wszystkie biorą bardzo do siebie, sukcesami sie bardzo cieszą. Dla mnie to kiedys bylo tak, ze jak cos nie wyszlo to zlewka, bo mowilem nie pierwszy i nie ostatni raz cos sie nie udało. A jak wyszlo to mowilem sobie , no co, musialo sie udac. I raczej negatywnych emocji w sobie nie mialem. Nawet jako kobic pewnego sportu, gdzie za moja druzyna zjezdizlem cała Polskę ( kiedy byłem zdrowy) porażki nie robily na mnie wrażenia (gdzie niektórzy płakali ) a wygrana to też jakoś tak obojętnie. Moza to wyrażac krzykiem, płaczem...? Nie chce tu robić z siebie twardziela żadnego bo to nie napinka żadna forumowa ani nic, ale ja nie pamiętam kiedy za czasów gdy byłem zdrowy żebym płakał. Nie umialem plakac. A teraz, mimo ze wstyd sie przyznać , to czesto zdarza mi sie ryczeć. Przez tą pieprzoną chorobe....
  12. Najgorsze jest to ze czasem odchodza osoby, ktorych bysmy o to nawt nie podejrzewali! I nagle wielkie zaskoczenie... Ja w piątek mam jechac na pierszy zabieg akupunktury. Nie wiem jeszcze jak to zrobie bo...bo mam leki i wiem co sie bedzie działo. I już na sama mysl o tym jestem przerazony i zaczyna mi sie robic niedobrze 3mcie sie.
  13. To ja sie przyznaje tez...Jestem z Czewki...
  14. Mnie w tej chorobie przerazio to, że jak "wypadasz z gry" nie ma cię ze swoimi znajomymi to juz o tobie zapominają nie maja czasu zajrzec, mimo iz mieszkają 10 min z buta od chorej osoby. W tym wypadku mnie. Została jedynie garstka, która wpada ale też nie za często bo praca i inne obowiązki... A dzis? A dzis jest moj pierwszy dzień tu na forum, czytalem od kilku tygodni, w końcu się zarejestrowałem. I jestem...
  15. Ja brałem ALPROX, który mi nic nie pomagał. Mam też lorafen w domu i sie zastanawiam czy wziąc... Bo jeżeli jest silniejszy niz ALPROX i pomoże mi to pozbyc sie lęków i dotrzeć na terapie zanim się uzależnie od tego leku to jestem gotów spróbować. Po jakim czasie odczuwaliście poprawę nastroju, brak lęku po zażyciu lorafenu? jak długie ma działanie ten lek?
  16. Ja tez sie zastanawiałem skad u mnie wzięła się nerwica. Też byłem za granicą prawie 1,5 roku. Nie mialem problemów z adaptacją, z tesknotą itd. Poznałem też tam dziewczynę, z którą jestem do dzis. Zdecydowaliśmy się wrócić i nie było zadnych problemów. Jednak miesiąc przed tym jak zaczęły się moje lęki miałem ogromną kłótnię z ojcem. Z którym nie mieszkam na co dzien ponieważ on mieszka w innym mieście. Ale to nie była pierwsza taka kłótnia. Wiec nie jestem przekonany też do końca o tym, ze to mogło mieć wpływ na mnie. Już w innym temacie pisalem, że ogólnie mało rzeczy mnie "ruszało". Generalnie byłem zawsze silny psychicznie. I takie spięcia nie robily na mnie wiekszego wrażenia. Chyba, że że przyczyną moich lęków było cos innego a ta kłótnia utrwalila tylko to co miałop nastąpić czyli chorobę.
  17. Piotrr

    Witam

    Wiadomo, badania dadzą odpowiedź też tylko problem polega na tym, że wyjść z domu nie mogę. Czyli błedne koło. bardzo to męczące i uciążliwe.
  18. Staram sie tylko czasem już sił brakuje i sposobów. ja to wiem, ale problem tkwi w tym, że głowa panuje nad myślami i jest na odwrót. Społeczeństwo w Polsce jest bardzo nieczułe na krzywdy. To przykre ale tak jest niestety. Do tego dochodzi nieświadomość ludzi + ogolna panika jak ludzie znajdują się w kontakcie z osobą , której się cos dzieje. Sam widzialem kiedyś atak padaczki na przystanku (juz jakis czas temu bo rok już prawie nie wychodze z domu) i jak ludzie się odsuwali. Nikt nie potrafił pomóc, wstyd sie przyznać ja też mam o tym małe pojęcie. teraz może większe bo coś tam poczytałem właśnie przez moja chorobę. Ogółnie ludzie u nas nie są wyedukowani w udzielaniu jakiej kolwiek pomocy. Najlepsze jest to, że ja to wiem, tylko trudno jest to opanować. To jest silniejsze odemnie. ostatnio też usłyszałem, że sposobem na uspokojenie jest: kilka kropel kropli walerianowych na watkę i włożyć to do nosa. podobno troszke pomaga...
  19. Ja miałem przepisany ALPROX i niestety...wybrałem całe opakowanie z nadzieja, że lęki zostana opanowane, że nie będe miał ich podczas gdy oddalam się od domu. Niestety. NIC. Może to dlatego , że w za małej dawce je brałem. Miałem brać 2 tabletki dziennie. Może to dlatego że waże 90 kg i nie dostosowane to było do mojej wagi. Na mnie generalnie nie podziałał. ostrzeżono mnie, że lek powoduje uzależnienie. ja sie nie uzależnilem. Dokładnie takie same objawy lękowe mam po wzięciu leku jak i bez niego. Teraz już nie mam tego alproxu. Bo w zasadzie i tak mi nie pomógł.
  20. Piotrr

    Witam

    :) Miło wiedzieć, że nie jest sie samemu. Jeżeli jeszcze ktoś tu zajrzy i przeczyta "moja historię" (to tamto to z linka :) ) to chciałbym jeszcze uzyskać odpowiedz na jedno pytanie. Bo mnie jeszcze powiedziano, że problemy z nerwicą są efektem blokady wątrobowej lub też związane są z problemami z tarczycą. Czy ktos o tym coś słyszał, czy sie może leczył, badał ,albo jakies leki na to brał. Generalnie tak jeszcze żeby nie było za wesoło to poprostu żyć sie odechciewa :/ pozdrawiam
  21. Piotrr

    Witam

    Witam Was. Jestem tutaj "nowy". Dziwne określenie ale jestem. I zdaję sobie sprawę, że z czasem będe tutaj "stary". Nie bedę tu opisywał mojej historii bo już ją napisałem w innym temacie. A dokładniej http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=106&start=45 tutaj. Pozdrawiam i liczę na to, że to forum mi pomoże, bo szczerze mówiąc po roku choroby mam już serdecznie dość. Pozdrawiam Piotrek
  22. Witam Jak to sie mowi jestem tu nowy. U mnie problem zaczął się rok temu. Z kumplem pojechaliśmy na mecz. Nagle zaczęło mnie kłóć w lewym płucu. Nie mogłem oddychać. Wcześniej nigdy nie miałem takich objawów. Zacząłem bardzo szybko oddychać. Zaczęło kręcić mi się potwornie w głowie i zrobiłem się blady. Nogi jak z waty . Myslałem , że to zawał. Kumpel przywiózł mnie do domu. Ledwo żyłem. na drugi dfzień było spoko, poza tym kłuciem w płucu. Poszedłem do knajpy na cole, tam obejrzałem mecz i wróciłem do domu. Dwa dni później poszedłem odwiedzić znajomego. Razem z nim pojechałem po części do samochodu. Pierwsze 10 min drogi było spoko, ale w sklepie już była tragedia. Słabo, nogi z waty, blady jak ściana...Wróciłem do domu i ...od tego czasu nie mogłem wychodzić. Serce kołatało jak głupie, czesto miałem uczucie omdlenia, ścisk w gardle, problem z oddychaniem itd. Generalnie wszystkie objawy przy tej chorobie. W po 4 miesiącach prób wyjścia z domu postanowiłem zrobic badania. Niedaleko miejsca gdzie mieszkam (ok 40 metrów) są analizy (krew, mocz itd). Miałem wielki problem, żeby tam dotrzeć. Chyba po 10 dniu prób dotarłem. Zrobiłem badania krwi. Cukier itd wszystko prawie książkowe, jedynie cholesterol podwyższony. Pani stwierdzila, że gdyby nie ten cholesterol to jestem okaz zdrowia. A ja tam blady i spanikowany siedziałem. Następnie skontaktowałem się z psychiatrą. Przyszła pani, porozmawialiśmy ( po kilku min jej obecności zaczęło mi się robić słabo). Przepisała mi ALPROX. Mówiła, że pomoże w dotarciu na terapię. Zdawałem sobie sprawę, że lek nie wyleczy mnie z tej choroby. Wiedziałem, że on ma mi tylko pomóc wyjść z domu. Poinformowany zostałe, że jest silnie uzależniający. Niestety, nie pomogło. Nie uzależniłem się, po wzięciu leku nie było żadnych efektów. Lęki były. Starałem się wyjść z domu, można powiedzieć , że trenowałem ale nie było efektów. W końcu znalazłem artykuł mówiący, że można leczyć nerwicę akupunkturą. Zadzwonilem do gościa, powiedział, że zaprasza mnie na zabieg oraz,że bardziej skuteczna jest hipnoza. Znalazłem też osobę, która się zajmuje hipnozą. Niby wszystko OK i td. Ale problem jest taki, że wszyscy zapraszają do siebie do gabinetów. A ja mam problem z wyjściem z domu. O ile na ławkę w okolicach 10 m od domu wyjdę o tyle już dalej mam problem. najbardziej komfortowo się czuję w swoim domu a właściwie pokoju. Gdy wpadają do mnie znajomi i siedzą dłużej niż 20 min u mnie w pokoju to znów lęki powracają. Jest to jedyny moment, kiedy mam lęki w domu. Chyba dla tego , że moje BEZPIECZNE miejsce nie jest moim w tym momencie. Ogólnie przez chorobę zarówno praca jak i studia niestety zostały przerwane. Czesem takie myśli przychodzą do głowy, że aż strach o tym mówić. Wszystkiego się spodziewałem ale nie takiej choroby. Zawsze byłem silny psychicznie, niewiele rzeczy mnie "ruszało". Wiem, że trzeba walczyć z chorobą, że powiedzieć sobie w momencie ataku lęku że to w moje głowie jest ale to dla mnie za trudne. Nie potrafie sie wyciszyc, odizolować od tych lęków kiedy mnie dopadają, nie potrafie przestać myśleć o tym. Szukam sposobu, który pomoże mi wyjść z domu. W piątek mam pierwszy zabieg akupunktury. Dziś jest wtorek a ja już czuję, że nie dam rady dojechać do gabinetu. Już na myśl o tym, że oddale się dalej od domu robi mi się słabo i mnie lęki doganiają. Serce kołacze, słabo mi...Zresztą sami wiecie jak to jest. Szukam jakiegoś skutecznego sposobu aby zapomniec i nie myśleć gdy mnie to dogania. Nawet już muzyka nie daje mi "ucieczki". Pomóżcie. P.S. Sorry za przydługawego posta, ale mam nadzieje, że ktoś wytrwał do końca w jego czytaniu i coś pomoże. Pozdrawiam.
×