Skocz do zawartości
Nerwica.com

Icefun

Użytkownik
  • Postów

    45
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Icefun

  1. Icefun

    ot

    No właśnie... pare razy miałam tez doczynienia i po głebszej analizie dochodzę do wniosku że to, jak sie czuje na zjeździe jest tak obrzydliwe i dołujące, że nie przesadzam. Nie mówię, że nie biorę, ale mając okazję ciągu po prostu mówię że nie chce (chociaż chcę... ale boże, perspektywa czucia się jak śmieć na zjeździe jest gorsza - nie masz czegoś takiego? Nie patrzyłaś na to w ten sposób? Speed jest świetny, ale co się potem dzieje to oboże;/) Pente? :| Po tym coś się robi oprócz siedzenia jak zmrożony? Nie mam żadnych dobrych doświadczeń. (Może za mało, może gorszy sort) :v Tez tak to widzę ("sukces"), ale dużo zalezy od środowiska oraz - jeszcze więcej - od głowy ;]. Widac Twoja osobowość należy do tych, które łatwo się uzależniają. (witaj ) No... niby tak...
  2. Icefun

    Co teraz robisz?

    Powinnam się uczyć, prawie niczego nie zdałam w 1 terminie. Myślę o, obrazowo mówiąc, kolorowych kręcących się gównach i innych arcyważnych dla świata sprawach czytając skrypt po raz trzeci. Chyba nie muszę mówić, że nic nie pamiętam, siedząc na tym codziennie po kilka godzin.
  3. Bralam SETININ i OROPRAM, skończył się setinin jak byłam na wakcjach i od tamtej pory nie biorę NIC. Lekarz nie wie, wypisał kolejną receptę, która leży. Czuję się doskonale. Tzn w normie. Był okres, kiedy przez ten Setinin zasypiałam na ławce albo albo jedząc obiad po prostu przestawałam myśleć. W ogóle, Setinin był zeby mnie "przytępic" kiedy opowiedziałam psychiatrze, że prowadzę bardzo wesołe życie z tą małą różnicą, że nie zależy mi na swoim życiu ani trochę. Wyskoki na kreseczkę a potem marzenia o nieistnieniu. W ogóle, mam podejrzenie ChADu, ale im więcej czasu mija od pierwszej wizyty u psychiatry, tym wieksze mam wątpliwości. Faktycznie, uważałam śmierć (tzn. własną) jako coś na kształt wybawienia i uwolnienia (miesiac wczesniej ekscytując sie muzyką i kolegą ze studiów ;]), ale teraz już nie pamiętam, jak to dokładnie jest. I nie sądzę, by była to hipomania, bo wiara we własne mozliwości zdecydowanie kuśtyka. Koncentracja też, jak w sumie zawsze. (milion poprawek we wrzesniu - "dziecko dlaczego, przeciez taka zawsze bylas zdolna, ale dlaczego jestes taka leniwa, prosze cie skup sie, inaczej wylądujesz jako sprzątaczka na poczcie" i kontrolowanie co godzinę, co robie na tym komputerze, bo ewidentnie widać że nie jestem skupiona na nauce). Podejrzewałabym depresję nawracającą z ADD. Albo ADHD. I dlatego Setininu juz NIE bede brac. Zadne piksy - tylko terapia. Troche zaluje, ze najpierw poszlam do psychiatry a dopiero teraz szukam terapii (a nawet prywatne - dwa miesiące kolejki, boze). Z podłego samonapędzającego się stanu absolutnego dna może faktycznie leki odrobinę mnie wyciągnęły, ale nastawienia nie potrafią zmienić. Póki nie mam nawrotu, mam wrażenie że one tylko czynią mnie nudniejsza osobą.
  4. Czwórka z kolokwium sprawiła mi dziś radość (oraz fakt, że spowodowane było to tym, że się po prostu nauczyłam, czyli dałam radę)
  5. monooso, podziwiam Cię, za - chociaż z drugiej strony chyba wiem, o czym mówisz. Mnie do - nazwijmy to, skrajnej melancholii doprowadza palenie marihuany i nie cierpie robić tego w towarzystwie. Szczególnie od czasu, kiedy natknęłam sie na jakieś chemiczne g..no. "Normalni" ludzie się wtedy śmieją, są natarczywi, zmuszają do zabawy i zadają pytania "Co tak siedzisz", podczas gdy mi czas wlecze się niemiłosiernie, opowiadam (nawet jesli nikt nie słucha) o figurach geometrycznych, które widzę oczami umysłu i utożsamiam światłość z bólem i chcę sie pogrążyć w ciemności (sama nawet nie wiem, co miałoby to znaczyć).Chociaż czasem slysząc "Ale dobre wczoraj paliłeeeeeem" mam ochotę się dołączyć, ale może lepiej nie. Ryzyko hektolitrów łez wylanych do wewnątrz nie jest na tyle przyjemne, by przekonać się czy "może tym razem będzie śmiesznie". Całkiem najs, że rezygnujesz swiadomie;) Ja kawy nie umiem sobie odpuścić ;]
  6. A nie mieliście nigdy wręcz przeciwnie - natloku słów, które nie nadążają za myślami? Mnie się za dużo furtek otwiera gdy chcę coś powiedzieć, okraszam to jeszcze absurdalną ironią i archaizmami w nieprzyzwoitych ilościach - w konsekwencji moi rozmówcy myślą, ze naprawdę jestem głupia. Tzn Ci, którzy widzą mnie po raz pierwszy. Tych, którzy z miejsca nie zaczynają mnie za taki styl wypowiedzi unikać, zaczynam niestety lubić.
  7. O, mnie też praca trochę "ratuje". I to, że studiuję to, co mnie pasjonuje. Wiadomo, na uczelnię nie chce się iść, ale czytanie lektur nie jest dla mnie rzeczą bezsensowną. Gdyby nie praca i zobowiązania uczelniane, byłoby ciężko. Śmieszni z nas ludzie, "poczucie przyzwoitości" wobec pracy wyżej nad własne istnienie
  8. KONIEC1984, Tego się boję Na "obserwacji"? Leczeniu? Cos podpisywałaś, czy raczej zostałas siłą i bez pytania? Wszystkie naraz? Żeby sie zabić czy przyspieszyć leczenie? I wyjść z koszmaru? Wszystkie naraz... To ryzykowne:( Chociażby dlatego, że stanowi powód by znów Cię skierować do szpitala, nie mówiąc o zagrożeniu życia (co ze mnie za hipokrytka;]) To przykre, życzę wyrozumiałych bliskich i wytrwałości. Ja bym raczej poszła na otwarty, tak sądzę (wymiennie z tym "dziennym", gdzie sie chodzi od 9:00 do 13:00 codziennie, w Warszawie jest coś takiego, też mi Psych proponował - może to jest rozwiązanie?), raczej innej potrzeby nie ma. Tak sądzę. Moja przyjaciółka onegdaj w wieku nastoletnim trafiła tamże na miesiąc i mówi, że poleca. (przewartościowała to i owo, trochę doszła do siebie, autentyk) Tylko że ja mam 20+, na młodzieżowym pewnie jest inna atmosfera.
  9. Właśnie na mnie też nie - szczerze mówiąc parę razy miałam najzwyczajniej w świecie haluny (chociaż, nie powiem, trochę mnie to podekscytowało, raz lampa falowała rozwijając pąki, które okazywały się być żarówkami). Plus był taki, że zasypiałam (o ile) dość rozbawiona i nie budziłam się bez sensu koło 6 rano;]
  10. W długi weekend mam urodziny - mój były nie złożył mi życzeń i jest mi przykro. ;]
  11. Przejrzałam posty i nie znalazłam odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie, więc tu je zadam: czy myśli o śmierci to powód, by iść do szpitala? Mój psychiatra zaproponował mi takie rozwiązanie raczej ze względu na "ochronę" mnie przede mną (nie jestem po żadnej próbie, po prostu mam depresję i planuję któregoś dnia *być może* się zabić), niż konieczność leczenia (bo takie same tabletki mogę przyjmować przecież także poza ośrodkiem). Podchodzę do tego pomysłu (tj. szpitala) raczej nieufnie, bo od dobrego roku te myśli mi po prostu spowszedniały, towarzyszą mi nawet w chwilach radości i jakoś ciężko mi wyobrazić sobie, że wymagam pobytu w specjalnym miejscu tak samo, jak ktoś np. ze schizofrenią. (nie ujmuję schizofrenikom! nie smiem wartosciować. po prostu ten problem wydaje mi się zupełnie inny). Trochę mnie zamurowało, przecież radzę sobie, myję się codziennie ( ), uczę się na studiach i chodzę do pracy (opiekuję się dziećmi, które dają mi dużo "psychicznej" energii, choć fizycznie wyczerpują) i nie wiem, czy długotrwale obniżony nastrój to wystarczający powód. Jeśli nie macie nic przeciwko, napiszcie proszę "z czym" poszliście do szpitala, ewentualnie kto Was tam "zaniósł" i dlaczego?
  12. Przestrzegam przed pogryzieniem/rozpuszczeniem Senzopu, zdarzyło mi się kiedyś - nawet nie wiem w jakich okolicznościach. zupełna głupota. Ta gorycz w przełyku najpierw nie dawała mi spać a potem spowodowała okropne wymioty - OK, możliwe, że przyczyna była inna, ale nawet jeśli, uważajcie bardzo i nigdy nie myślcie o zbyt długim trzymaniu w ustach bez szybkiego popijania tabletki nasennej, albo co gorsza rozgryzaniu. BTW. ktoś wie, co za taki nieprzyjemny stan rzeczy odpowiada, czemu to smakuje tak a nie inaczej?? (czy leci z nami chemik?:]) PS. Chyba sobie jaja robisz. Skąd miałaś tyle recept? Jak dla mnie bajki;] ;P
  13. Jestem wtedy strasznym filozofem, zaczepiam ludzi i stawiam im "pytania graniczne", po kilku minutach temat schodzi na atawizmy w popkulturze i wpływ mitologii grackiej na współczesne rozumienie świata. Wtedy grafomania to moje drugie imię - choć z drugiej strony są to zazwyczaj faktycznie sprawy godne przemyślenia lub zdania, które można by uiścić w jakimś zbiorze "złotych myśli dziwnych ludzi". ;] Ewentualnie staję się słuchaczem i rozwiązywaczem problemów (czasem jestem z siebie wręcz dumna, bo taki ze mnie słuchacz-mądrala) Jeśli chodzi o fizyczne samopoczucie, to od kiedy nie palę do alkoholu, jest niemal cudownie. Poza tym nie mieszam. Papierosy+wino+piwo - okropność. Nie palić, trzymać się jednego rodzaju alkoholu i pić go powoli - recepta na dotrwanie do końca imprezy a i jeszcze powrót do domu o własnych siłach i rześki poranek.
  14. A, widzisz! Tez tak mam. Dlatego, w pierwszej kolejności (mimo, że uważałam że mam cyklotymię i trzeba coś z tym zrobić) poszłam... zbadać TARCZYCĘ bo przecież naprzemienne nastroje to moze być wynik rozszalałych hormonów. To, że czasem chudnę, nie spię i się cieszę (oraz...flirtuję na granicy dobrego smaku) to przecież nie musi być chad! Bam, tarczyca w normie, nie mam anemii. Psychiatra w ostatniej kolejności, w tajemnicy. Orzekł chada. Dzwonię skruszona do rodziców po wszystkim... (z receptą na senzop i Oropram) a ONI mówią SPOKO! Przeżylam szok. Pogratulowali, że inwestuje w siebie. Mówią, że jak trzeba coś leczyć to znajda pieniądze. I że sie domyślali. Więc! Radze pokonać barierę psychiczną jeśli chodzi o rodziców, bo może okaże się, że jeżeli wykonasz różne kroki samodzielnie to oni będa w siódmym niebie, a nie wrecz przeciwnie, jak mogłoby Ci się zdawać.
  15. Blaaaa blaaa bla. Też tak robiłam i nic dobrego z tego nie wynika. Wiadomo, ze użalanie się nad sobą jest niefajne itp itd (tak tylko teraz mówię, bo jestem w hipomanii prawdopodobnie xD). Ale no ludzie! Jak Ci źle, to Ci źle. Porównuję swoje życie do innych bezustannie i - do tego wniosku doszłam niedawno stanąwszy w niesmacznej prawdzie wobec siebie - bez poklasku nie umiałabym żyć. (nie mam rodzeństwa + kiedyś śpiewałam, malowałam - już tego nie umiem, rzuciłam przez depresję) Jedyna osoba, której to ja mogłabym klaskać nie oczekując niczego wzamian (chociaz, może? Tak by utrzymać zdrowe proporcje) jest mój facet. Były facet. Którego rzuciłam w poprzednim okresie maniakalnym . Próbuję to naprawić! Jak patrzę na szczęśliwe fotki np. zaręczonych znajomych na fb to wstępuje we mnie siła, że też tak umiem. Tzn akurat teraz. Jeszcze miesiąc temu wywołałoby rzewne łzy i poczucie beznadziejności, że zaprzepaściłam coś takiego. Uważam, że rady "nie porównuj się do innych" są nie do końca słuszne. Oczywiście nie można robić tego bez ustanku i NIE można robić tego jedynie po to, by podreperowac sobie poczucie wartości (bo ono nie może opierać się na poklasku innych - hipokryzja, bo mówię to JA ). Ale z drugiej strony, takie społeczne rozeznanie, w granicach normy - jesli komuś to do szczęścia potrzebne... czemu nie. Haha! Piękniej bym tego nie opisała. Ale wiesz, Facebook jako narzędzie masochizmu sprawdza się OKROPNIE skutecznie. Głownie dlatego, że połowa (jak nie więcej) "cudownych wydarzeń" to iluzja LUB jakis minimalny wycinek z życia rzeczonych. Jednak rozumiem Twoje motywy doskonale! I to zdumienie, ze oni mogli a ja stoję w miejscu. NAWET ONI mogli... "Jestem tak smutna/y."
  16. Teraz tak piszesz. Ale rzeczywistość jest inna i dziś każda z was chce kasy i wygodnego życia. Same statystyki mówią, co piąta studentka w Warszawie świadczy usługi seksualne. Chyba nie powiesz mi, że robicie to dla przyjemności i zabawy. mam ochotę czytając każdą Twoją wypowiedź W TYM WĄTKU powiedzieć "Och, zamknij się wreszcie"... ale zamiast tego powiem tak: nie mów "kobiety to", "kobiety tamto". Przecież nią nie jesteś. Jako kobieta mogę się wypowiedzieć - nie, nie każda z nas chce kasy i wygodnego życia. Proszę Cię, nie uzurpuj sobie prawa do tak radykalnych sądów tylko dlatego, że z czymś Ci się nie powiodło. Co do tematu - myślę że trzeba być niezwykle delikatnym.. cięzka sprawa ale Zima powiedziala bardzo slusznie
  17. Nawet jeżeli nie wyjdzie - czego tu żałować...? Póki jest ładnie i miło - niech trwa. Mogę powiedzieć z autopsji że daradę. Jakiś czas - ok. pół roku - jestem w związku z osobą oddaloną o znaczna odległość od miasta, w którym studiuję. Wybrał specyficzną szkołę, w której musi starac się o przepustki, ma służby, itp. To sprawia że czasem mamy możliwość widzenia się co 3 tygodnie (czasami 2) - więc jeżeli chłopak wspomniany przez Ciebie przyjeżdża raz na 2-3 tygodnie właśnie, to nie jest to straszna ilość czasu. Wydaje mi się, że większa przeszkodą może być różnica wieku, ale co Ci z naszych opinii? To sprawa tylko i wyłącznie osób, które to dotyczy tak naprawdę. Pytanie o zdanie niepotrzebnie wpływa na myślenie o przyszlości takiego związku. Wyjdzie i tyle. Ja życzę wytrwałości, bo wiem jakie to ciężkie i że - przynajmniej przez pierwsze pół roku - ma sie ochotę bez zastanowienia dla takiej osoby wsiadać w pociąg czy jakikolwiek inny środek transportu. Co w jakis sposób uskrzydla. Nie wiem na jak długo;)
  18. Icefun

    Skojarzenia

    szereg - moro
  19. Icefun

    Co robić.

    Spoko. Mam to samo. Problem może być taki, że jeżeli sama pójdziesz do psychologa i postawisz ją przed faktem dokonanym, może mieć żal. Dlaczego chodzisz do obcych? Co ty tam nagadałaś? Czemu nie poprosiłaś jej o pomoc? Przecież by ci pomogła! I tak dalej. A "najlepsze" jest "Zobacz, XYZ też mają problemy a jakoś sobie radzą" Jeżeli tak będzie - trudno. Świadoma pomoc sobie to bardzo mądra i dobra decyzja. Radzę Ci ją podjąć. Poszukaj w internecie poradni psychologicznej w okolicy. Jeżeli boisz się iść stanąć "oko w oko" z recepcjonistką - zadzwoń. Zapisz się. Chociaż potem i tak trzeba będzie się z nimi wszystkimi zmierzyć. Jeżeli po prostu czujesz się źle, nikt Ci nie zabroni wygadać się specjaliście. Najwyżej zaleci więcej uśmiechu i czekoladę co wieczór. I co się stanie? Nic :) Jeżeli odkryje jakies głębsze rzeczy - zaprosi raz jeszcze lub skieruje gdzie indziej. Ja Ci tak pięknie piszę... a sama w życiu tak nie zrobilam. Jest to moje myślenie życzeniowe o sytuacji, w jakiej mogłabym się znaleźć ... Dlatego prosze Cię IDŹ TAM, ZDECYDUJ SIĘ NA TO. Trzymam kciuki i gorąco kibicuję.
  20. Icefun

    czego aktualnie słuchasz?

    Nie słuchalam rapu dopóki... :
  21. Icefun

    Skojarzenia

    cecha - charakter
  22. Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że praktycznie całość zgadza się i z moim stanem. Ale teraz - tak naprawdę - co z tym robić? Wiemy, że mamy w swojej głowie tak, a nie inaczej. Ale na forum nas nie zdiagnozują. Psycholog - jasne, że psycholog/może być i psychiatra - ale jak? Jak to się robi? Jak się idzie i -przede wszystkim - JAK powiedzieć to wszystko? Czy warto najpierw wypisać wszystko np na kartce? Skoro już mamy tu parę ludzi z podobnym 'problemem', zróbmy coś. Bo ja na przykład już nie wytrzymuję.
  23. Przy świetle księżyca para kochanków marzyła namiętnie o wspólnym wyjeździe do kołchozu. Ich masochistyczne pragnienia buzowały intensywnie niczym bąbelki białoruskiego szampana. Para kochanków lubiła chłostanie w szampanie, jęcząc nacjonalistyczne hasła takie jak np. precz z komuną! Tymczasem zza krzaka dobiegły ich śmiechy beztroskiej pary krasnali kompletnie ujaranych marichuaną. Pośród nich leżała martwa Królewna Śnieżka. Atmosfera stała się co najmniej patologiczna. Królik w dziupli obserwował całe zajście i miał antidotum, które ożywi Królewnę. Tanie wino marki 'owoc lux' roztaczało
×