Skocz do zawartości
Nerwica.com

ezojaa

Użytkownik
  • Postów

    118
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ezojaa

  1. Spotkałam dzisiaj zupełnym przypadkiem osobę która była dla mnie bardzo ważna. Kiedyś ( kilka lat temu) mnie odrzuciła i mocno to przeżyłam, a właściwie przeżywam do dziś. Spotkałam się znów z odrzuceniem, zostałam kompletnie zignorowana. Nawet na zwykle- co słychać.. bez odpowiedzi. Czuję się fatalnie, głupia, naiwna, mentalnie upośledzona, bezwartościowa i bezradna.
  2. ezojaa

    Czy to schizofrenia?

    Te schizotypowe do mnie w sumie pasuje, chociaż nigdy mnie nikt tak nie zdiagnozował. Zawsze wpisywali jakieś inne zaburzenia osobowości albo mieszane. No jestem wariatką, ale nie chcę już nią być.
  3. ezojaa

    Czy to schizofrenia?

    Dobrze, że o tym wspomniałeś.. Lekarz, też obarczony ryzykiem błędu. Ale to wiadomo, jak w życiu, różnie bywa. Ja doświadczam właśnie jakichś znaków, synchronizacji, efektu motyla, i różnych zbiegów okoliczności. Może to właśnie zjawiska które normalnie występują w życiu, a tylko zbytnio zwracam na nie uwagę, albo za dużo we mnie łęku w tym, i czasami nie wiem co z tym zrobić. Z tymi przeczuciami. Trochę się ich boję. Bo wiem, że jak na randce spotka nas burza i wdepnę w kałużę i do tego będzie 13 w piątek a księżyc w pełni, no to będzie grubo...
  4. Mam nadzieję, że brak odpowiedzi jest spowodowany powrotem do zdrowia.
  5. ezojaa

    Czy to schizofrenia?

    Może to nerwica, może mój mózg wyłapuje "komunikaty" z zewnątrz które mu akurat pasują do sytuacji. Kilka dni temu miałam taką sytuację; napisałam do kolegi na messengerze. Później patrzę na program tv i widzę film pt. "Niedostępny". I już czuję, że nie to taki znak. Nie wiem, może on już nie korzysta z tej aplikacji, od roku nie pisaliśmy. Nie mam potwierdzenia, że dotarła wiadomość. Dużo mam takich sytuacji, czasem czuję jakby mnie prześladowały jakieś znaki z uniwersum.
  6. Znalazłam klinikę w Warszawie, esketamina to kwoty rzędu dziesiątek tysięcy za kilka dawek leku. Dla mnie nieosiągalne. Podobne wydaje się to leczenie do metody wykorzystania leku który zaburza pamięć ( nazwy nie pamiętam) w leczeniu PTSD. Elektrowstrząsy, inne wynalazki. Chyba o to właśnie chodzi o wymazanie tych błędów myślowych z pamięci. Przynajmniej w depresji, a w Chad to nie wiem czy pomoże.
  7. Czasami myślę o czymś i zastanawiam się co będzie, czy np. coś się uda, zdarzy, co ktoś o mnie myśli...itp. i nagle słyszę piosenkę w radio która jakby mimochodem pasuje do tego o czym myślałam i daje mi odpowiedź. To znaczy w tekście jest odpowiedź. Np. Nie rób tego. Patrzę na gazetę i akurat wychwycę pasujący nagłówek do dręczących myśli. Nazwa ulicy pasuje do sytuacji. Znak drogowy itp.
  8. Mam w rodzinie osobę chorą na schizofrenię. Od lat, to znaczy to już chyba będzie z 15 lat, co roku ląduje w szpitalu bo postanawia przestać brać leki. Jak wychodzi ze szpitala to bierze przez jakiś czas a później znów, stwierdza, że jest zdrowy, ma nawrót choroby i chce do szpitala. Chciałabym pomóc. Znacie jakiegoś dobrego psychiatrę, terapię, psychologa w Warszawie który zajmuje się schizofrenią?
  9. ezojaa

    Samotność

    MarekWawka01, masz 20 lat i całe życie przed Tobą. Ja mam 2 razy więcej lat niż Ty. Pluję sobie teraz w brodę za te idiotyczne wybory i stracony czas, kiedy miałam 20 i 30 lat. Teraz ten czas dramatycznie przyśpiesza. Wielu planów już nie zrealizuję bo jestem za stara. Czasami pocieszam się, że mogło być gorszej, ale i teraz szału nie ma. Właściwie zmarnowałam sobie życie. Nie mam ani wykształcenia, ani kariery, rodziny i swojego mieszkania też nie mam. Martwię się co będzie dalej. Czy do emerytury uciułam na jakieś lokum i czy dam radę sama przeżyć z nędznej zapewne emerytury? A może skończę w jakimś przytułku? Patrzę na innych ludzi którzy potrafią odmienić swój los, zmieniają pracę, znajdują nowe pasję, żenią się itp. itd. Oni potrafią, ja tego nie umiem. Boję się ludzi. Często wpadam w jakieś paranoje, myśli osobne, podejrzliwość, lęk że każdy chce mnie wykorzystać i myśl, że jestem przegrywem i nieudacznikiem. Próbuj i wytrwaj w terapii. Może Tobie pomoże i obyś był wolny od tej bezradności w której ja tkwię.
  10. Nie pisałam, że musisz wybaczyć. Nie musisz. Na pewno powinieneś przestać pić. Alkohol jeszcze bardziej będzie pogłębiał ten beznadziejny stan. Może idź na jakieś spotkanie AA...
  11. Nie wiesz co oni teraz o tym myślą, może się tego wstydzą, mają wyrzuty sumienia. A może przyjdzie to do nich jeszcze kiedyś w przyszłości. Może trudno zobaczyć we wszystkim sprawiedliwość, ale życie z urazą to też nie jest wyjście. Takie uczucia męczą i niszczą. Trzeba zająć się czymś innym. Wiem, że to nie jest łatwe, ale po prostu żyj dla siebie i rób dla siebie to co najlepsze. To co się stało to już się stało, a Ty nadal w tym tkwisz, cofasz się i męczysz. Odpuść. Skup się na tym co przed Tobą, ale nie na zemście. Jeśli los ma wyrównać, to stanie się to w odpowiednim momencie. Kiedyś miałam w sobie wiele urazy do pewnego człowieka, musiałam w pewnym momencie przestać o tym myśleć i zająć się innymi sprawami bo nie byłam w stanie funkcjonować. Staram się wogóle o nim nie myśleć, unikam kontaktu, nie sprawdzam co u niego. Było, minęło. Na szczęście.
  12. Uwierz w Karmę, jak nie teraz to kiedyś na pewno się wyrówna.
  13. Myślę sobie, że brzmi to jak fiksacja na punkcie tej osoby. Natrętne myśli itp. Alkohol chyba tu nie pomoże. Sama się zastanawiałam, czy się napić... może by mi przeszło... ale po pierwsze- nie mam z kim a nie chcę pić sama, a po drugie, to studiując Twój przypadek widać, że alkohol w tym stanie nie pomaga.
  14. Właśnie odkryłam, że prawdopodobnie mam ptsd po nieudanej relacji damsko-męskiej która miała miejsce kilka lat temu. Tak znalazłam twój wątek. Moja relacja nie była tak intensywna i była bardzo krótka, jednak odcisnęła na mnie piętno z którym nie mogę sobie poradzić. Ciągle czuję się jak gówno, zmarniałam, właściwie w pewnym stopniu wewnątrz umarłam. Pustka, beznadzieja, bezsens i męczarnia. Ciągle mam flashbacki, a było to już chyba ze 4 lata temu, trwało kilka miesięcy. Straciłam chyba całkowicie poczucie własnej wartości i nadzieję na normalną relację z kimś. Po prostu się nie nadaję. Żyję z dnia na dzień, nic mnie właściwie nie cieszy. Najgorsze są te męczące wspomnienia i skojarzenia. Pewnie powinno się próbować iść do przodu, ale czuję się tak totalnie bezwartościowa, że nie widzę nic co mogłabym dać drugiej osobie. Nie mam w sobie nic.
  15. ezojaa

    Samotność

    Ktoś Ciebie, a Ty kogoś? Czy wszystko Ci jedno kto to będzie?
  16. ezojaa

    Samotność

    Zajmuję się pracą, nauką, jakaś rozrywką. Wiem, że nikogo sobie nie znajdę bo nie nadaję się do tego. Nawet jak kogoś poznam to zaraz ucieknie. Czasami jest mi smutno, ale to mija. Myślę sobie, że tak jak nie każdy może być tym kim chce, tak nie każdy może być z kimś. Zazdroszczę ludziom którym pomaga terapia, ja nie potrafię. Próbowałam, ale to nie dla mnie. Leki też nie, źle się po nich czuję. Wyprana z wszelkich emocji. Staram się więc na codzień nie myśleć o samotności, a raczej doceniać możliwość życia w pojedynkę.
  17. ezojaa

    Samotność

    Może nie są płytcy, może chcą żyć normalnie i spokojnie bez zbędnych dramatów, histerii, nerwowych sytuacji.
  18. ezojaa

    Samotność

    Nie trzeba wyjawiac swoich sekretów, gorzej jak sekrety wyjawiają się same, mimochodem, po prostu ktoś kto jest chwiejny emocjonalnie nie ukryje tego na dłuższą metę.
  19. ezojaa

    Samotność

    Jeśli nie zauważy sam, że coś jest nie tak... Ale w pewnym momencie wypadałoby zdobyć się na szczerość. Nie mówię o powierzchownej znajomości, ale jeśli ktoś chce bliskości to raczej wypadałoby, nie?
  20. ezojaa

    Samotność

    Łuki, próbowałam różnych dyscyplin sportowych, biegania też, jednak w pewnym momencie zaczyna brakować mi motywacji, stwierdzam brak sensu i radości z tego...albo byle gówno wyprowadza mnie z równowagi, wpadam w dół, poczucie winy, muszę się schować..i wszystko muszę zaczynać znów od początku. Tak jest cyklicznie. Robię, nie robię. Góra- dół. Wiem jak ważna jest dyscyplina, tak, wiem... Mam Chad. I tak jak nie każdy jest piękny i mądry, tak niektórzy lepiej gdy trzymają się z dala od innych ludzi.
  21. Minął prawie rok i co, spotkaliście się?
  22. Mam tak czasem jak się źle czuję, że tylko leżę. Wiem, że to źle. Dzisiaj tak leżę bo źle się czuję, wszystko mnie irytuje, boli mnie głowa i płaczę. Przydałby się ktoś z kim mogłabym gdzieś wyjść i coś porobić. Samej ciężko się zmusić.
  23. ezojaa

    Samotność

    Jestem samotna od lat. Odsunęłam się od ludzi w momencie w którym odkryłam jak bardzo jestem beznadziejna. Nie chcę męczyć innych swoją osobą, a czasami ciężko mi być miłą. Nie mam nic do zaoferowania. Jestem nudna i niezbyt elokwentna. Mam masę lęków i nie wiem czego chcę. Mam konta na Badoo i Tinderze ale nie piszę tam do nikogo bo nie wiem co. Prowadzę nudne życieżycie, ale mimo to jestem niestety nieprzewidywalną. Kto by chciał wiązać się, czy spędzać czas z osobą chorą psychicznie.
  24. Bipolar84, o neuroimmunologii to też po polsku piszą http://psychiatriapsychoterapia.pl/?a=articles_show&id=1024.. Hipotez jest wiele a jednej jedynej przyczyny brak. Od lat nie leczę się psychiatrycznie, na psychoterapię też nie uczęszczam. Staram się zrozumieć co się ze mną dzieje i dlaczego. Staram się pogłębiać refleksję w stosunku do własnej osoby i tego co dzieje się do okoła mnie. Nie jest lekko, jest ciężko, męczę się, czasem czuję się lepiej a czasem gorzej. Nie chcę wrócić do tradycyjnych leków antydepresyjnych i normotymicznych. Strasznie po nich przytyłam i nie lubię ich skutków ubocznych. Na psychoterapię wstydzę się chodzić. Wywlekac te wszystkie wstydliwe sprawy. Nie chcę już tego. Czułam się zawsze jak debil. Bez tego mogę choć udawać normalną. Oczywiście co jakiś czas wychodzi ze mnie ten Chad, niestety. Chociaż myślę, że ostatnio i tak jestem w miarę wyciszona. Mam problemy z wybuchami złości. Nakręca się to wszystko błyskawicznie i nie mogę się pohamować. Chyba, że jest gdzie się schować, to idę się schować. Odizolowalam się od ludzi, znajomych. Przestali mnie interesować. Oczywiście brakuje mi bliskiej osoby, ale po ostatnim tragicznym rozczarowaniu nie potrafię już z ludźmi zagadać, zbliżyć się, polubić, zaufać. Jest lęk, że nie podołam, nie potrafię, nie nadaję się itp. No i faktycznie, nie mam nic do zaoferowania, nic fajnego i nic ciekawego. Jestem wytworem mojej rodziny, ze spadkiem z tych wszystkich leków, dysfunkcji, uzależnień. Staram się radzić sobie sama. Może za jakiś czas moja ewolucja pójdzie w stronę w którą chciałabym. Na razie myślę o tym co robię i jak robię, dlaczego tak robię. Miałam nadzieję na jakaś alternatywną terapię, LSD, grzyby albo coś co przestawi mi jakaś zwrotnicę w mózgu. Ale nie mam zaufania do ludzi. Próbuję zmieniać myślenie, podchodzić do świata pozytywnie itp. Myślę, że jest ze mną lepiej niż np. 4 lata temu kiedy chciałam już tylko umrzeć, ale długa droga doskonalenia przede mną. Za mało jeszcze wiem o sobie, o świecie i o tym jak postępować by być dobrym człowiekiem. Mam nadzieję, że zdążę przed śmiercią pożyć choć chwilę jak normalny pozbawiony lęku człowiek. Dzisiaj cały dzień płaczę bo jestem zmęczona swoją osobą, tą ciągłą złością, wkurwieniem, zmęczeniem, lenistwem i samotnością.
  25. Noncomposmentis, 2-4 lata? To całkiem nieźle. Moje relacje rozpadają się po kilku miesiącach a często nawet po paru tygodniach.
×