Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lunaria

Użytkownik
  • Postów

    202
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lunaria

  1. W zasadzie nigdy nie maiłam marzeń. Zupełnie nie czułam takiej potrzeby żeby czegokolwiek oczekiwać, chyba myślałam że nie mam do tego prawa. Bałam się też, że jakbym już zdefiniowała jakieś marzenie i ono by się spełniło to okazałoby się że wcale nie jest tak fajnie jak myślałam że będzie. Bałam się rozczarowania. Miałam za to liczne fantazje, bo one były bezpieczniejsze. Powoli uczę się marzyć, jest to całkiem przyjemne i nawet widzę że niektóre marzenia się spełniają
  2. Działa Nie wiem, czy na każdego i nie wiem czy każda, ale mi pomogła. Chodziłam na oddział dzienny przez 14 tyg, zajęcia grupowe + indywidualne i mogę z własnego doświadczenia i obserwacji innych powiedzieć że taka forma terapii potrafi zdziałać cuda. Oczywiście nie wszystko od razu, jest mnóstwo bólu, zwątpienia, do lepszego samopoczucia dochodzi się ciężką pracą. Jedni wychodzą zdrowi po trzech miesiącach, inni od razu podejmują koleją terapię, jeszcze inni po kilku miesiącach czy latach, ale wracają bo wiedzą że im to pomaga. Rozpoczynałam leczenie w kiepskim stanie. Lęki, złość, problemy w relacjach z ludźmi, agresja do siebie, do innych, apatia na zmianę z euforią, natręctwa myślowe, było tego trochę... W grupie czułam się okropnie, nie widziałam sensu w takiej formie leczenia, myślałam że terapia indywidualna i umiarkowanie częsta byłaby dla mnie lepsza. Byłam w błędzie. Na chwilę obecną czuję się NORMALNIE Przestałam nienawidzić siebie i innych ludzi, mogę zdefiniować co czuję, czego bym chciała, nawet jakieś marzenia mam co wcześniej było nie do pomyślenia. Nie wiem jak długo mi się taki stan utrzyma, na razie jest to wszystko dość niestabilne, może kiedyś będę musiała leczenie powtórzyć w takiej czy innej formie ale myślę że zdecydowanie było warto.
  3. oohwowlovely, lęki związane z nerwicą czy zaburzenia osobowości mogą bardzo w głowie namieszać i utrudniać zbliżenie się do kogoś. Tak jak wcześniej lęki przysłaniały Ci prawdziwe potrzeby, tak teraz mogą blokować uczucie, albo raczej dostrzeżenie tego uczucia.
  4. cieszę się że lęki osłabły Grunt żeby nie mówił tego każdej
  5. oohwowlovely, sama wiesz najlepiej co z tym zrobić w takich sprawach nie warto się radzić. Pamiętaj tylko, że u nerwicowców lęk jest zwykle najgorszym doradcą. A co z Twoimi lękami w związku z seksualnością? Przeszło Ci?
  6. Chyba Cię troszkę poniosło
  7. stx, wiele osób tak ma, bo wiele osób ma problemy ze sobą Przyczyn może być wiele. Może chodzić o taką kontrolę, że w tych myślach to Ty piszesz scenariusz więc Ty decydujesz co się stanie. Może dlatego prowadzisz takie dialogi w głowie zamiast z innymi ludźmi. Możesz też analizować czy wszystko powiedziałaś jak należy (to dotyczy rozmów już przeprowadzonych w realu lub planowanych) czy rozmówca Cię dobrze zrozumie, a więc wynikać z lęku przed ludźmi przed oceną. Może to też być forma rozładowania napięcia, dlatego ciężko z tego zrezygnować, bo emocje koniecznie chcą z Ciebie wypłynąć.
  8. Dokładnie o tym mówię. Zawsze będzie coś czego nie znamy. Albo będziemy non stop odkrywać kolejne poziomy wiedząc że dalej nam czegoś brakuje, albo dojdziemy do miejsca którego się już przeskoczyć przy pomocy ludzkiego umysłu nie da. Tam jest miejsce na Boga, takiego w którego ja wierzę. Coś co dla człowieka zawsze będzie zakryte. Oczywiście z biegiem lat, kolejnymi pokoleniami będziemy wiedzieć coraz więcej, perspektywa się wciąż zmienia. Kiedyś ludzie tłumaczyli burzę gniewem bogów, mieli mity i w nie wierzyli, ja mam obecnie podręcznik z fizyki który do istoty Boga (jakkolwiek pojętej, osobowej czy bezosobowej) zbliża mnie bardziej niż jakikolwiek fragment z Pisma czy tym bardziej baśniowe wyobrażenia księży na ten temat.
  9. zmienny, szczerze mówiąc nie zastanawiam się zbytnio nad tym, rozmyślania nad istotą Boga nie są mi do niczego potrzebne. Miałam na myśli to, że mamy ogromne braki w wiedzy i być może jednym z tych braków jest właśnie coś co można określić Bogiem. Coś co podłożyło ogień pod lont Wielkiego Wybuchu. Może ludzkość dojdzie kiedyś do miejsca którego mnie będzie już umiała przeskoczyć i tam właśnie będzie to coś co jest Bogiem, czyli pozostanie dla nas zawsze niewiadomą, a może będziemy schodzić na coraz głębsze poziomy ale nadal zdając sobie sprawę że to jeszcze nie jest dno i to będzie dawać nam nadzieję, że gdzieś niżej jest właśnie Bóg.
  10. zmienny, ciężko mi powiedzieć. Generalnie wierzę, że jakiś Bóg istnieje, w postaci energii, siły, nieznanej nam formy materii lub czegoś jeszcze dziwniejszego. Natomiast jakoś ciężko mi się przekonać do tego że nagle ktoś kto miał swój udział w stworzeniu wszechświata którego rozmiarów ani struktury absolutnie naszymi zmysłami nie pojmujemy, przychodzi do człowieka który jako cały gatunek istnieje raptem ułamek procenta wieku całego tego wszechświata i mówi: Ty człowieku jesteś najważniejszy, ja Ci teraz czarno na białym pokażę co jest dobre a co złe i całą prawdę o życiu Ci wyjawię. To jest zwyczajny ludzki egocentryzm. -- 09 kwi 2013, 18:12 -- refren, odniosłam wrażenie że lubisz szukać odpowiedzi oraz wszystko logicznie tłumaczyć i chyba gdzieś nawet napisałaś że Bóg lubi tych co zadają mu pytania, więc może powinnaś również w kwarkach go poszukać. I spokojnie, kwarki u was też są
  11. Wierzyć w ideę boga, rozumianego jakkolwiek a wierzyć w Boga którego prezentuje nam religia to dwie zupełnie inne rzeczy. Zagłębiając się chociażby pobieżnie w fizykę cząstek elementarnych czy współczesną astronomię można odnaleźć tyle cudów że przeciętne dziecko boże otworzyłoby oczy szeroko ze zdumienia a zmartwychwstanie wydałoby mu się być czymś niezbyt zaskakującym. Naprawdę ciężko mi jest pojąć jak bardzo trzeba być ufnym, żeby wierzyć, że to co spisano w kilku księgach i powtarzano przez pokolenia z ust do ust jest prawdą absolutną, że pokazuje Boga bez jakiegokolwiek przekłamania, naciągnięcia czy chociażby alegorii. Wszystkim szukającym Boga, polecam zagłębienie się we współczesną fizykę, bo myślę że jeśli Bóg faktycznie istnieje to dostrzec go można w antymaterii, piętrowych wszechświatach, kwarkach itp o których większość ludzi nie ma bladego pojęcia, a nie w średniowiecznych legendach. Jakiś czas temu doszłam do wniosku że jeśli Bóg faktycznie istnieje, to z pewnością nie jest tak oczywisty i banalny jakim nam go przedstawia KK.
  12. Lunaria

    Oceń Muzę

    9/10 idę bo czuję, że mi się nowe uzależnienie uruchamia Na do widzenia
  13. Lunaria

    Oceń Muzę

    10/10 miło sobie przypomnieć
  14. Lunaria

    Oceń Muzę

    7/10 Panowie, co tak monotematycznie? coś z zupełnie innej beczki
  15. Lunaria

    Oceń Muzę

    4/10 trochę za mocne i jeszcze ten język...
  16. Lunaria

    Oceń Muzę

    Podoba mi się ta zabawa! anonus, 6/10 lubię gitarę ale na tym się troszkę wynudziłam
  17. Lunaria

    Na co masz ochotę?

    Wydrapanie oczu pewnemu osobnikowi, albo lepiej, podduszenie, żeby musiał przyznać mi rację i przeprosić za wcześniejsze obelgi
  18. nie wiem, nie znam się, ale tak było w tej książce
  19. Rapsody, ja myślę że to natręctwo. Czasami lęk może być mocno nieuświadomiony. Np. przymus liczenia samochodów przejeżdżających koło Ciebie. Niby nie wydaje się żeby było to spowodowane lękiem, ale zaniechanie tej czynności powoduje złe samopoczucie. To już jest natręctwo. Ja lubię czytać coś wiele razy. Mogę swojego posta na forum nauczyć się na pamięć i powtarzać sobie go w głowie przez cały dzień. Na prawdę "lubię" to robić, bo bez tego czuję jakąś pustkę, niepewność. To jest ewidentne natręctwo mimo że lęk jest z pozoru nieobecny.
  20. carlosbueno, dla rozluźnienia tej poważnej dyskusji rzucę, że czytałam kiedyś taką książkę obyczajowo-humorystyczną. Kobieta po śmierci ujrzała Buddę, który omówił jej zasady reinkarnacji, na co ona do niego mówi: skąd się tutaj wziąłeś, ja przecież przez całe życie byłam ateistką. A Budda jej na to: Jezus zajmuje się zmarłymi chrześcijanami, Allach muzułmanami a ja zgarniam swoich wyznawców plus ateistów, bo jako jedyny nie potępiam bezwyznaniowców. Tak to sobie z kolegami podzieliliśmy
  21. Mi brakowało takiej pewności że rodzice kochają tak po prostu. Zawsze myślałam że kochanie jest za coś, że trzeba sobie zasłużyć. Brakowało mi akceptacji, wsparcia, wysłuchania tego co ja czuję i czego tak na prawdę mi potrzeba. Jeśli dołoży się do tego ciągłą krytykę, awantury i niewybredne epitety typu "głupia", "nienormalna" to ciężko coś takiego przykryć nawet setnym "kocham Cię", chociaż nie przypominam sobie żebym ten zwrot słyszała zbyt często. Myślę, że słuchanie dziecka to jest podstawa i zapewnienie mu poczucia że jest wyjątkowe w pełni akceptowane.
  22. Jak byłam małym dzieckiem to się czułam kochana, albo inaczej, nie zastanawiałam się nad tym. Rodzice dbali o mnie, więc myślałam że wszystko jest jak należy, a jak się czułam źle to myślałam, że to wynika ze mnie i rodzice nie mają z tym nic wspólnego. Dopiero później zaczęłam czasami dostrzegać, że rodzice nie zawsze zachowują się wobec mnie w porządku, ale to też były tylko takie przebłyski. Dużo czasu minęło zanim zrozumiałam, że obiad na stole, wakacje nad morzem i pytanie "jak w szkole?" nie mają wiele wspólnego z daniem dziecku poczucia że jest kochane i wyjątkowe...
  23. Ja bardzo chcę być chwalona, do momentu aż ktoś faktycznie mnie pochwali Wówczas jestem zupełnie zdezorientowana, zaskoczona. Chyba się czerwienie, miotem wzrokiem po ścianach, dramat... Nauczyłam się już że należy na komplementy odpowiadać dziękuję i nie kwestionować, ale powyższe bezwarunkowe odruchy nadal mi się utrzymują. Bywa też że pochwały mnie złoszczą. Jak mnie np ktoś chwali że jestem zaradna a ja aktualnie czuję że sobie z niczym nie radzę to mam wrażenie że zostałam zlekceważona, niezrozumiana. Zauważyłam też że jak jestem z kimś w związku to od takiej osoby łatwiej przyjmuję pochwały bo jej ufam i ciesze się że jestem atrakcyjna, może też nie jestem aż tak bardzo zaskoczona komplementem. W ogóle chyba łatwiej mi przyjmować komplementy od mężczyzn niż od kobiet. Może dlatego, że to właśnie ojciec nigdy mnie nie chwalił, a matka owszem, chwaliła, ale nie za to co trzeba...
×