Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lajka04

Użytkownik
  • Postów

    367
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lajka04

  1. stokri, zgadzam się, że ta fobia jest do pokonania w dużym stopniu. Ja również zuważyłam u siebie ogromną poprawę. Chodzę na terapie od 3 lat, biorę leki, ale niestety muszę też dodać, że napady lęku powtarzają się u mnie nadal, choć znacznie rzadziej. Sądze, że tak już mi zostanie do końca życia. I to jest dość przygnębiające
  2. Lajka04

    bążur.

    Witaj Stella.. Dobrze, że jednak wysłałaś swój post, bo to dobry początek do czegoś lepszego.
  3. Ojjj... rozumię Cię. Najgorzej trafić na paskudnego psychiatre - pseudospecjaliste. Potrafi nieźle zdołować człowieka:/ Ja w sowojej leczeniowej historii miałam już 3. Dwóch pierwszych to prawdziwa porażka. Potraktowali mnie podobnie jak Twój Psychotropka`89. Naszczęście chodziłam już wtedy do terapeutki, która poważnie odnosiła się do moich problemów i dzięki niej wiedziałam, że nie jestem jakąś "głupiutką panikarą", tylko, że naprawde mam problem, z którym sobie nie radzę. A potem trafiłam na naprawdę świetnego lekarza - psychiatre. Naprawde tacy istnieją, tylko niestety trzeba szukać i nie poddawać się gdy śle się trafi;)
  4. Psychotropka`89, rzadko wymiotuję. Ostatnio jakieś półtora roku temu. A wszcześniej to jak byłam mała, może miałam 10 lat. Nie jestem za bardzo obyta z tą czynnością i sądze, że to sprawia, że boję się jej bardziej. Hmmm... ja też tak mam, że przy ludziach mdłości są większe. Ogólnie to samej "czynności" też się boję. Kurcze ja się w sumie wszystkiego boję
  5. Psychotropka`89, no widzisz, czyli nie jest tak źle Ja mogę zapomnieć o alkoholu, pizzy... o kebabie to już nie wspomnę, to danie wywołuje we mnie największy lęk. Chyba dlatego, że to mięso jest takie podejrzane Ostatnio byłam z koleżanką na pizzy, i już po paru kęsach pożałowałam, że się zgodziłam pójść. Od razu mnie zemdliło, wszystko stało mi w gardle. Najgorsze jest to, że nie powiem jej "co i jak" się dzieje, bo wtedy zaczynam się jeszcze bardziej denerwować. Nie wiem dlaczego, ale kiedy mnie mdli, to wolę nic nikomu nie mówić, bo wtedy łatwiej jest mi się uspokoić. Dlatego to "rozgrzeszenie" o którym pisałaś, u mnie w ogóle nie działa:// Co najdziwniejsze czasem zdarzają się takie dni, że nie mam problemów z jedzeniem w miejscu publicznym. Tylko, że ciężko przewidzieć czy to ten dobry dzień to troche jak rosyjska ruletka, jak pójde to się dowiem
  6. ann_bijoch, wydaje mi się, że gdy jesteś głodna, to musisz się zmusić do zjedzenia czegoś, wtedy poczujesz się lepiej. U mnie to zawsze działa :) Psychotropka`89, dla pocieszenia, powiem Ci, że ja też wypytuje o "świeżość produktów" Mam nawet czarną liste produktów, których nigdy nie wezmę do ust, za żadne skarby:)) U mnie to wygląda troche inaczej, bo niewiele osób wie o mojej fobi, cieżko mi się przynać, że "coś" takiego mnie dręczy. Problemy się zawsze pojawia wtedy gdy mam zjeść coś w miejscu publicznym:/ Gdy planuje taką wątpliwą rozyrywkę jak zjedzenie czegoś w restauracji, pierwsza myśl która przychodzi mi do głowy, to to czy wogóle dam radę cokolwiek zjeść.
  7. kosunia91, i jak się czujesz? Jeju, nawet nie wiesz jak Cię rozumie. Ja też mam "takie wyjatkowe" bóle brzucha, które oznaczają zawsze jedno - wymioty. Ale dobrze, że zwymiotowałaś bo dzięki temu szybciej dojdziesz do zdrowia. Pewnie się czymś przytrułaś... Ojj biedulko, ściskam Cię mocno Spróbuj się uspokoić , bo nerwy zawsze "napędzają" wymioty. Trzymam kciuki
  8. Oczywiście, że czeka Cię nagroda. Pojawi się już za parę miesięcy na świeicie. crackpot, ale wiesz... nie każda kobieta wymiotuje w czasie ciąży, moja mama ani razy nie miała mdłości i innych tego typu dolegliwości. Do tego Ty ciągle wlaczysz z wymiotami, hamujesz je, pewnie połykasz (wiem coś o tym ) itd., więc szanse na zwymiotowanie znacznie spadają.
  9. Oczywiście, że czeka Cię nagroda. Pojawi się już za parę miesięcy na świeicie. crackpot, ale wiesz... nie każda kobieta wymiotuje w czasie ciąży, moja mama ani razy nie miała mdłości i innych tego typu dolegliwości. Do tego Ty ciągle wlaczysz z wymiotami, hamujesz je, pewnie połykasz (wiem coś o tym ) itd., więc szanse na zwymiotowanie znacznie spadają.
  10. Peter_HS, nie ma takiej możliwości, żebyś zachorował na schizofrenie, tylko dlatego, że się jej boisz. Ja też kiedyś miałam takie lęki, ale moja terapeutka skutecznie wybiła mi je z głowy
  11. Peter_HS, nie ma takiej możliwości, żebyś zachorował na schizofrenie, tylko dlatego, że się jej boisz. Ja też kiedyś miałam takie lęki, ale moja terapeutka skutecznie wybiła mi je z głowy
  12. crackpot, skończy się, nawet ten paskudny lęk kiedyś się kończy. A jak sobie rzygniesz, to już w ogóle - raj
  13. crackpot, skończy się, nawet ten paskudny lęk kiedyś się kończy. A jak sobie rzygniesz, to już w ogóle - raj
  14. crackpot, Ty cwaniaku, nie wysługuj się biednymi koleżnakami tylko szoruj do ludzi w potrzebie, nawet gdyby wymiotowali dalej niż widzą A tak poważnie... ja też boję się każdego kto wymiotuje, uciekam gdzie pieprz rośnie gdy tylko zoboaczę czy usłuszę coś podejrzanego.
  15. crackpot, Ty cwaniaku, nie wysługuj się biednymi koleżnakami tylko szoruj do ludzi w potrzebie, nawet gdyby wymiotowali dalej niż widzą A tak poważnie... ja też boję się każdego kto wymiotuje, uciekam gdzie pieprz rośnie gdy tylko zoboaczę czy usłuszę coś podejrzanego.
  16. crackpot, cieszę się, że humor Ci dopisuje. Dobre samopczucie to podstawa:) A jesz coś w ogóle, może spróbuj się przełamać?? Powoli i dasz rade. Trzymam kciuki cherry91, połowa Towjego życiorysu pasuje do mojego;) Też miałam problem z maturą. Myślalam, że jej nie zdam. Na pisemnym angielskim musiałam wychodzić z sali parę razy bo okropnie mnie mdliło, oczywiście z nerwów. Potem było coraz gorzej. Nie poszłam na studja od razu, bo miałam bardzo silne lęki. Nie byłam wstanie wyjść z domu na krok. Bałam się jedździć autobusem, chodzić do kościoła czy skelpu. Nie mogłam jeść nic poza tym co zrobiła moja mama, albo ewentualnie ja, ale to drugie zdarza się żadziej . Jedzenie w miejscu publicznym nadal jest dla mnie dużym wyzwaniem. Mi pomogła terapia i leki. Brałam Parogen, a potem Seronil, doraźnie Sedam (lek uspakajający).
  17. crackpot, cieszę się, że humor Ci dopisuje. Dobre samopczucie to podstawa:) A jesz coś w ogóle, może spróbuj się przełamać?? Powoli i dasz rade. Trzymam kciuki cherry91, połowa Towjego życiorysu pasuje do mojego;) Też miałam problem z maturą. Myślalam, że jej nie zdam. Na pisemnym angielskim musiałam wychodzić z sali parę razy bo okropnie mnie mdliło, oczywiście z nerwów. Potem było coraz gorzej. Nie poszłam na studja od razu, bo miałam bardzo silne lęki. Nie byłam wstanie wyjść z domu na krok. Bałam się jedździć autobusem, chodzić do kościoła czy skelpu. Nie mogłam jeść nic poza tym co zrobiła moja mama, albo ewentualnie ja, ale to drugie zdarza się żadziej . Jedzenie w miejscu publicznym nadal jest dla mnie dużym wyzwaniem. Mi pomogła terapia i leki. Brałam Parogen, a potem Seronil, doraźnie Sedam (lek uspakajający).
  18. Lajka04

    Samotność

    Tak masz rację, to najgorsze uczucie, ale skoro czujesz samotność w obecności tych osób, to znaczy, że oni wcale nie są tacy "bliscy".
  19. Lajka04

    Samotność

    Tak masz rację, to najgorsze uczucie, ale skoro czujesz samotność w obecności tych osób, to znaczy, że oni wcale nie są tacy "bliscy".
  20. crackpot, aby Cię zadziwić, powiem... ja też mam taką preferencję! ;D Oczywiście, że nie do muszli klozetowej, zieolna trawka - hmm... może być, ale jednak podłoga w kuchni czy salonie wydaje mi się znacznie bezpieczniejsza
  21. crackpot, aby Cię zadziwić, powiem... ja też mam taką preferencję! ;D Oczywiście, że nie do muszli klozetowej, zieolna trawka - hmm... może być, ale jednak podłoga w kuchni czy salonie wydaje mi się znacznie bezpieczniejsza
  22. Słuchanie rad jest dobre, ale moim zdaniem ludzie uczą się na własych błędach... Ty już masz na koncie pare lekcji i one na pewno zowocują w przyszłości
  23. crackpot, dla mnie noc i mdłości, to jak śmiertelna mieszanka. W nocy ciężko mi opanować lęk, w dzień łatwiej. Nie wiem czemu, ale tak jakoś mam Spokojnie... mdłości w ciąży są tylko w tych początkowych tygodniach, potem podobno przechodzi. Wiem, że to długo, ale musisz myśleć pozywynie i powtarzać sobie, że "jest co raz lepiej" :))
×