
inez3
Użytkownik-
Postów
2 144 -
Dołączył
Treść opublikowana przez inez3
-
Misiek, no wiesz, zgadzam sie z linka656. to ty nawaliles a nie oni. u mnie na terapii bylo tak, ze jak ktos sie spoznil to pare razy nie zostal wpuszczony na zajecia. zadne tlumaczenia itd. na teraii nikt cie nie bedzie pocieszal, zebys sie nie martwil itd., raczej dostaniesz sporo kopow, ktore dadza ci do myslenia choc w pierwszej chwili poczujesz sie jakby cie ktos znokautował. spoznianie sie jest niedopuszczalne...
-
ja bylam u psychologa w poniedzialek. oczywiscie, standardowo powiedziala mi kilka rzeczy na ktore nie wpadlam i ktoremi pomogly. powiedziala, ze te moje stany mopga byc spowodowane powrotem na forum m.in., poniewaz jest jeszcze za wczesnie, a kazde wspomnienie doprowadza mnie do dołka, wiec chyba znikne stad na jakis czas... stwierdzila, ze moja pierwsza terapia byla za krotka, a to, ze nie pzreczytalam na wypisie z niej zalecen terapii indywidulanej to juz wogole. musze zaczac znow chodzic na terapie, tym razem porzadna. niestety moja pani psycholog ma wszystkie terminy zajete do konca roku. dala mi nr. dojakiejs innej, ale tu juz by bylo prywatnie... no i tak rozmawialam z rodzicami, ze raczej poczekam do tego stycznia (w sumie juz niedaleko), bo mi moja pani psycholog odpowiada, a wiadomo na kogo trafie? ogolnie lepiej, wczoraj bylam na ur. kolegi, jadac tam mowilam sobie "no nerwica, dawaj, czekam", ale ona jakos tak chyba mnie soie olala :)
-
u mnie dzien zaczal sie tak srednio. rodzice wyciagneli mnie jednak do centrum handlowego, bo musze sobie kupic buty jesienno-zimowe. no i szlam tam tak srednio zadowolona, troche brzuch mnie bolal, ale zaczelam sobie myslec tak jak napisano w ksiazce "oswoic lek" czyli pogodzic sie z tym, ze moge sie tak czuc, ale moje przypuszczenia wcale nie musza sie sprawdzic. no i tak sobie myslalam i jakos mysli mi wyparowaly z glowy. zapomnialam zupelnie, ze mnie cos tam boli itd. potem pojechalismy jeszcze w drugie miejsce i dokladnie to samo. staralam sie tez nie myslec co by bylo gdybym pojechala tam sama... pote wrocilam do domu, obiad i pogadalam sobie z tata. on raczej niejest osoba wylewna, ale zapytalam sie jak to bylo jak on cos takiego mial (byl pewien okres w jego zyciu kiedy tez sie bal wychodzic gdzies). powiedzial, ze poszedl do lekarza, a ten mu powiedzial, ze poprostu czasem tak bywa i nie nalezy sie tym przejmowac... moj tata ma nadcisnienie, bierze leki, ale czasami wiadomo, ze moze mu sie zakrecic w glowie itd., ale mowi, ze wtedy stara sie tym nie przejmowac. najwyzej wyjdzie sobie na dwor czy tez usiadzie na lawce i chwile odpocznie. kazdy czlowiek sie czasem zle czuje tylko sie nadtym nie skupia. jakbysmy mogli tak myslec toby bylo zupelnie inaczej. jak przyszlo to i przejdzie. bardzo podobnie jest wlasnie w tej ksiazce... Rafał9, ja sie balam tylko chodzic do dentysty jak wiedzialam, ze sie zle czuje, ale tak to nigdy nie mialam z tym problemu, a uwierz, rozne rzeczy mi tam robili. jednak odkad mialam tak chore zeby, ze bolalo mnie pol twarzy, lykalam tony srodkow przeciwbolowych i budzilam sie w nocy z bolu, chodze do dentysty regularnie.
-
no wlasnie zamierzam wyprobowac to co tam napisane, ale najpierw skonsultuje sie z moja pania psycholog.
-
witaj Stru, wierze, ze bedzie kiedys tak jak chcesz, a lepiej bedzie napewno. pozdrawiam
-
oj linka656, normalnie jestes niezastapiona. kurcze, ale tekst strasznie jest rozjechany w tej ksiazce no, ale da sie czytac.
-
linka656, normalnie az sie usmiechnelam na to twoje ostatnie zdanie. wlasnie, musze zaakceptowac to, ze moze sie cos takiego jeszcze zdazyc, w koncu na tym polega ta glupia i debilna choroba. wlasnie dokladnie o tym samym czytam w tej ksiazce "oswoic lęk". od razu mi lepiej jak czytam to co do mnie piszesz :)
-
linka656, tak, masz 100% racji, skupiam sie nad tym wszystkim kompletnie nie potrzebnie, ale wlasnie nie moge tego opanowac. taka juz niby madra, a nadal glupia... nie daje sie, tylko jak sama wiesz czasem rece opadaja, jak niby jest ok, a tuu nagle ciach... nieee, nie dam sie tak latwo... :) chce sie z wmai tym wszystkim dzielic, bo wiem ze na poczatku choroby to jest koszmar, a ja troche juz z nia zyje, ale jak widac nadal nie do konca mam do tego dystans...
-
ja juz nic z tego nie rozumiem... postanowlam poszukac w ksiegarniach ksiazki "oswoic lek", wsiadlam do samochodu i pojechalam. zaparkowalam przy jednej ksiegarni, ale tam nie bylo, wiec poszlam pieszo dalej gdzie byly jeszcze dwie. no i luz, ide sobie. w kolejnych dwoch tez nie bylo, wiec wracam, zapalilam papierosa ide sobie i nagle, nogi jak z waty, pot na czole i wrazenie jakbym miala zemdlec, nic ide dalej i mowie sobie "mdlej do jasnej cholery", po jakiejs minucie mija. nie rozumiem, w zasadzie czuje sie dobrze a tu nagle ni stad ni zowad takie uczucie :/ ---- EDIT ---- znalazlam "oswoić lęk" tutaj: http://www.chomikuj.pl/Chomik.aspx?id=Justyniaa&fid=18667083 w zestawieniu plikow, plik zapisany jest w wordzie.
-
Misiek, niekoniecznie, ja akurat tak mialam w zaleceniu po skonczonej terapii. Rafał9, wszystko sie zgadza. wyslek fizyczny jest bardzo potrzebny, ogolnie jakies zadania, ktore nas zaobsorwuja dzieki czemu nie skupiamy sie nad tym co nas boli.
-
mi na samym poczatku pychiatra powiedzial, ze mam lek napadowy, wiec zdziwilam sie jak przeczytalam to o zaburzeniach adaptacyjnych. tak, toodnosi sie do niemoznosci przystosowania sie do pewnych sytuacjii w jakims sensie sie zgodze. Tu jest moja historia: witam-oto-moja-historia-t8835.html jak sobie radze? od razu poszlam do psychologa jak tylko zaczely sie problemy. walczylam, na sile wychodzilam, jezdzilam autobusami i choc czasem bylo strasznie, nie uciekalam (tak jak na poczatku z tym obozem o czym przeczytasz w mojej historii). staram sie podnosic jak upadne, co niestety czasem sie zdarza... mam natomiast nadzieje, ze kiedys uda mi sie to zwlaczyc raz na zawsze.
-
co ja wam moge powiedziec? niestety, zaden lekarz nie powie, ze nie wroci... dlatego tez wlasnie trzeba chodzic na terapie zeby nauczyc sie radzic sobie z emocjami, bo wlasnie jak jestesmy w stresie czy przezywamy jakas ciezka sytuacje zyciowa nasz organizm reaguje objawami nerwicowymi. ja mialam nawrot, bo za krotko bralam leki, tak jak pisalam. dodatkowo jak skonczylam terapie grupowa nie poszlam dalej na indywidualna. moze teraz bylabym zdrowa juz tak kompletnie. do mnie wrocilo slabsze i szybciej sie podnioslam i mysle, ze wlasnie dzieki terapii, bo wiedzialam co mam robic choc nie ukrywam, ze bylo ciezko i musialam wrocic do lekow. teraz czuje sie wlasciwie dobrze od 2 lat, zdarzaja sie jakies dolki tak jak ostatnio i wkurza mnie to, bo bym wreszcie nie chciala walczyc, no ale coz, trzeba sie wziac za siebie i doprowadzic sprawe do konca.
-
witaj rudzia! no to teraz juz tylko musisz sie rozpisac :)
-
a ja powiem tam. na poczatku tak jak byly zalecenia na ulotce (biore asentre) nie tykalam alkoholu wogole. nie bylo dla mnie problemem powiedziec, ze nie pije. kiedys jednak zapytalam sie mojego psychiatry jak to jest z tym alkocholem i czy np. jedno piwo mozna wypic. powiedzial zeby zrobic tak, ze tego dnia kiedy sie cos pije nie brac dawki leku albo nawet i dzien wczesniej. no i ja wlasnie tak robilam, jezeli wypilam piwko czy cos nie bralam tego dnia leku (jeden dzien bez mojej dawki nie ma wiekszego wplywu, bo antydepresanty dlugo znajduja sie w organizmie). nie odczulam nic. pare razy zdarzalo mi sie tez napic sie tego piwka juz po wzieciu leku i tez zupelnie nic. fakt, nie mowie tutaj o wypiciu jakies ogromnej ilosci alkoholu, bo mogloby byc malo fajnie... ---- EDIT ---- a ja powiem tam. na poczatku tak jak byly zalecenia na ulotce (biore asentre) nie tykalam alkoholu wogole. nie bylo dla mnie problemem powiedziec, ze nie pije. kiedys jednak zapytalam sie mojego psychiatry jak to jest z tym alkoholem i czy np. jedno piwo mozna wypic. powiedzial zeby zrobic tak, ze tego dnia kiedy sie cos pije nie brac dawki leku albo nawet i dzien wczesniej. no i ja wlasnie tak robilam, jezeli wypilam piwko czy cos nie bralam tego dnia leku (jeden dzien bez mojej dawki nie ma wiekszego wplywu, bo antydepresanty dlugo znajduja sie w organizmie). nie odczulam nic. pare razy zdarzalo mi sie tez napic sie tego piwka juz po wzieciu leku i tez zupelnie nic. fakt, nie mowie tutaj o wypiciu jakies ogromnej ilosci alkoholu, bo mogloby byc malo fajnie...
-
bee84, moj nawrot byl zdecydowanie slabszy i szybciej stanelam na nogi, bo wystarczyl miesiac i znow powrot do normalnosci. dolki jak sie zdarzaja to sataram sie radzic sobie sama, bo wiem "z czym to sie je", czasem tylko sil brak. tak ogolnie rzecz biorac jakby sie zastanowic to wszystko jest ok. pracuje, pisze prace mgr, jestem w udanym zwiazku, nie mam zadnych stresow, wiec niby powinno byc normalnie. tylko ta moja psycha czasem szaleje i znow sie pojawia jakis strach... to jest wlasnie najgorsze. no coz, widocznie tak jak pisalam wczesniej jeszcze musze popracowac nad soba. tak, mimo wszystko nadal wierze, ze sie wylecze tak do konca :)
-
ha! wreszcie znalazlam kogos kto tez ma stwierdzone zaburzenia adaptacyjne! powiem szczerze, ze dopiero to odkrylam niedawno. przeszukujac jakies dokumenty znalazlam wypis z terapii a bylo to w 2005 roku. az wstyd sie przyznac, ale wczesniej jakos tak dokladnie go nie przeczytalam tylko ogolny opis o pacjencie. ja patrze, a tam zaburzenia adaptacyjne... nie za bardzo wiem z czym to sie je mimo, ze szukalam troche w necie, wiec zamierzam sie dowiedziec od mojej pani psycholog co i jak. no, ale zmienilam temat troche, pardon :) postaraj sie zrobic wszystko zeby jakos udalo ci sie pojsc na terapie. nie mozna takich rzeczy zostawiac... faktycznie ci lekarze jacys dziwni, 4 spotkania? to ja bylam na polrocznej terapii, a potem jeszcze zalecenie terapii indywidualnej. no nic, mam nadzieje, ze sie uda. pozdrawiam
-
Student20, gratuluje udanej proby! powiem ci, ze jestem z ciebie dumna, na prawde :) co do mamy, jak sam wiesz z autopsji osoby, ktora nie chce sie leczyc, w zaden sposob sie do tego nie zmusi. moze ty wlasnie bedziesz przykladem dla niej? na razie skup sie na sobie, na tym, ze chcesz byc zdrowy i walcz, a bedzie zupelnie inaczej. buziaki
-
Misiek, tak aktywnosc jest najwazniejsza, ale mi sie ciagle nic nie chce, nawet spotykac ze znajomymi... not good, not good... bee84, wiesz, po nawrocie ja jestem bardzo ostrozna jesli chodzi o kwestie "wyleczona"... wtedy tez myslalam, ze to koniec, a bylo to 2 lata temu... od tego czasu nie odstawialam lekow (wtedy bylo za wczesnie)... natomiast wszyscy ktorzy wiedza o mojej chorobie i widza moje dolki czasami, twierdza, ze to nie to samo, ze czasem sie nakrecam myslami... tylko wlasnie, jak je wyeliminowac i nie wspominac? ah ten lek przed lekiem... dlatego wlasnie w pon. wracam do swojego psychologa po rocznej przerwie, chyba jeszcze musze popracowac. w koncu zaburzenia nerwicowe to nie grypa i nie przejda tak "hop siup". mimo nawrotu i tych roznych dolkow wierze, ze kiedys sie uda i naucze sie radzic z emocjami tak do konca... :)
-
malinka311, no to faktycznie nie fajnie :/ moze jescze sprobuj gdzies indziej? jesli mieszkasz w malej miejscowosci to moze faktycznie trzeba poszukac gdzies dalej. wiesz, my cie tu bedziemy wspierac, ale psychologami nie jestesmy, wiec nie wszystko wiemy, dlatego kazdemu radzimy udac sie do psychologa.
-
no wlasnie, a ja pije kawe i pale, wiec u mnie to juz wogole niezle moze byc. dzieki cleo27, chyba sie trza bedzie przebadac :) magnez biore drugi dzień dopiero, razem z witB6, wit. E i Potasem. tylko na tym preparacie jest napisane "Magnum skurcz" czyli pewnie glownie na skurcze ma dzialas, ale to chyba nie wazne (dostalam ten prepearat od babki, ktora pracuje w firmie produkujacej rozne takie "wynalazki" witaminowe)? w kazdym badz razie w 2 tabletkach jest 100 mg magnezu czyli 33% dziennego zapotrzebowania... pojde do lekarza to sie "wywiem" wszystkiego.
-
Salix ciesze sie, ze powoli z tego wychodzisz! pozdrawiam
-
malinka311 witaj na forum! przeczytalam twoja historie i podziwiam cie, ze udalo ci sie wyrwac, bo wielu ofiarom to sie nie udaje... co do lekarza, ktory chcial ci dac leki - mysle, ze to byl psychiatra. powinnas wybrac sie do psychologa, z nim bedziesz mogla pogadac i wszystko opowiedziec. pozdrawiam
-
mag27, podstawa to nigdy sie nie poddawac! wiem, ciezko i trudno kiedy czlowiekowi kazdy dzien wydaje sie nie do zniesienia. ale co ci pozostalo? ja zawsez mysle, ze chcialabym kiedys pozbyc sie wszystkich demonow i skupic sie nad swoim zyciem, "normalnym", bez lękow, spelniac swoje marzenia i poprostu zyc. sprobuj jeszcze raz psychologa, moze psychiatry rowniez - ja chodzilam i chodze tylko panstwowo, jestem b. zadowolona, trafilam na swietnych lekarzy. pozdrawiam cie cieplo :)
-
Witaj Gandalf, schizofrenii nie masz, bo jak ktos tu napisal nie zdawal bys sobie z tego sprawy. moze nadal potrzebujesz spotkan z psychologiem? ja mimo ukonczonej terapii grupowej w wypisie mialam, ze nalezy stosowac jeszcze terapie indywidualna. trzymaj sie cieplo i głowa do gory! :)
-
hmm, bo tak sie zastanawiam. rozne takie stany nerwicowe mialam jak bylam mlodsza... w podstawowce, potem w liceum... taaa, oczywiscie sobie tlumacze, ze niemozliwe zebym tak dlugo miala problemy np. z hormonami, bo przeciez cos by sie dzialo ciagle, a to wczesniej sie pojawialo i znikalo... teraz sobie przypomnialam ze mialam kiedys badania tarczycy... mialam tez za niska prolaktyne. moze jeszcze przydalo by sie zbadac wszystkie magnesy? kiedys mialam niedobor zelaza... no coz, szkoda gadania trzeba na to wszystko dostac skierowania i juz. sorry, ze tak gadam o sobie, ale dzieki wszystkim za pomoc :) ---- EDIT ---- magnezy itp., a nie magnesy