Skocz do zawartości
Nerwica.com

Joahim

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Joahim

  1. Joahim

    Syndrom DDA

    Dziękuję. Wychodzę owszem tylko kiedy muszę. Np. zakupy, albo szkoła ale to tylko tyle. Co do zwierząt to raczej nie przepadam ale pretekst jak najbardziej dobry. :) Własnie, małe cele, małe sukcesy... ale się trzeba przełamać, na siłę.
  2. Joahim

    Syndrom DDA

    Mój przypadek jest jednym z wielu. A przecież to chodzi o mnie. Lata izolacji w mieszkaniu uczyniły mnie wyalienowanym i aspołecznym osobnikiem. Próbuje się dowartościować tym, że tworzę jakaś stronę w internecie lub forum. Mając naście lat kpiłem z takich ludzi a teraz sam się taki stałem - No-Lifem. A teraz moje życie towarzyskie osiągnęło połap rozwielitki. Nie potrafię nikomu zaufać, nawet rodzicom bo rozmowa o sprawach osobistych jest dla mnie rzeczą kompletnie nie zrozumiałą. Również w sprawach sercowych, gdzie nigdy nie byłem w żadnym, żadnym związku... Nie potrafię zaufać poza tym nie wiedziałbym jak się zachować? Boję się i jestem czubem. Cały czas jestem napięty jak sprężynowiec i myślę, cały czas myślę, non - stop kalkuluję i wszystko na bieżąco przetwarzam. Kłamię aby ukryć moje uczucia i to co powiedziałbym gdybym miał odwagę. Kiedyś myślałem że potrzebuję nowych butów aby być na równi z moimi dawnymi "znajomymi", wyjść z tej matni, ale to tylko usprawiedliwienie, tak jak setka usprawiedliwień które kompletnie nie imały się rzeczywistości. Narzekam mimo, że nigdy nie byłem odrzucony przez rodzinę, nie było mi zimno ani nie głodowałem. To mój chory łeb i uzależnienie od internetu sprawia że nie jestem w stanie się odkleić. Moja mentalność zatrzymała się na poziomie gimnazjum. Ogranicza się do podstawowych czynności oraz przebywania i przed komputerem. Powinienem już sobie układać życie mam w końcu 21 lat. Ale świat poza moim pokojem jest dla mnie zupełnie nie ciekawy, brakuje tu tego co mam w tej chwili - anonimowości. Łatwiej mi się dogaduje z obcymi... Ponieważ w ich oczach mogę być kim zechcę a nie tym kim już widzą mnie ci którzy znają mnie od podszewki. I jestem wtedy wolny od tej presji, czuję że nie muszę kłamać. Tak jak teraz. Rodzina moja to syf... Ojciec to ch*j złamany i tyle. A Matka co dzień mi nagaduje... - No wyjdź na dwór, no wyjdź... znajdź sobie dziewczynę... Przestałem ich usprawiedliwiać bo to przez nich taki jestem to DDD i DDA... Przez nich jestem polskim odpowiednikiem Hikikomori. Żyjąc w świecie magii wszystko się wali. Ktoś napisze: Otrząśnij się stary, masz 21 a a spisujesz się na straty. No i gdzie pójdę? Nagle będę gadał z ludźmi z którymi zamieniłem słowo z 4 lata temu chociaż mieszkają na tym samym osiedlu co ja? Ot tak? Wyolbrzymiam wszystkie problemy, szukam usprawiedliwienia każdej mojej porażki, bagatelizuję sytuacje które powinny być dla mnie priorytetem. A to wynik lenistwa i strachu. Najłatwiej byłoby zostawić problemy za sobą... Za rok pisze maturę, jak uda mi się gdzieś dostać na studia w innej części Polski, to może troszkę odświeżę moją samoocenę. Bo będę tak jak teraz, anonimowy.
  3. Joahim

    Łańcuszek śmiechu.

    Na pewno większość za zna ten filmik - sławny "Łańcuszek śmiechu Skype". Pomyślałem, że nie ma nic na przeszkodzie abyśmy zorganizowali wspólnie coś podobnego, nie wiem czy śmianie się do kamery należy do normalnych lecz hehe, świat i tak jest zbyt smutny, a jak sam miałem się okazję przekonać że również wyjątkowo brutalny. :) Proponuję więc takie przedsięwzięcie. Co Wy na to?
  4. Tak, przyjdę dziś do cb w nocy z piórkiem i będę cię łaskotał aż umrzesz. Takim jestem psychopatą.
  5. Uświadomić, a jednocześnie widziałem dziesiątki tzw. "reaction" na te filmiki sam miałem bardzo emocjonalne przeżycia. Oto kilka relacji z ich reakcji. (To tylko reakcje ludzi na filmiki które udostępniłem nic makabrycznego) [videoyoutube=] [/videoyoutube][videoyoutube=]http://www.youtube.com/watch?v=Ve9TplXyyrA&[/videoyoutube] [videoyoutube=] [/videoyoutube][videoyoutube=] [/videoyoutube][videoyoutube=] [/videoyoutube] A czemu by się nie podzielić tym czego się samemu doświadczyło? Bo to mocne przeżycie. A poza tym zastanawiałem się czy ktoś będzie miał przysłowiowe "j*ja" aby to obejrzeć. Ale już skoro nie ma linków to nie ma również tematu, i tak Candy14 nie wiesz i nie dowiesz się co tak naprawdę było w tych linkach, chyba że przeczytałaś zanim je usunięto. Poza tym wiadomo, życie słodkie nie jest, i tego typu filmiki są tego najlepszym przykładem. A my jako ludzie jesteśmy z natury ciekawscy i swoją drogą sam byłem ciekawy, lecz trochę żałuję bo stan 10 min po obejrzeniu tego wszystkiego, to było kompletny odjazd. Jakbym się odmóżdżył gdyż widziałem za dużo.
  6. Zdaję sobie sprawę, że... Być może to nie jest najodpowiedniejsze forum, tu dzież miejsce aby umieszczać w nim treści tego typu, lecz jeżeli nie będziecie chcieli oglądać, po prostu tego nie róbcie. A uprzedzam: to okropne, tak okropne, że ciężko się później pozbierać po serii tak brutalnych obrazów. Od razu ostrzegam, na pewno żadne z tych materiałów nie podniosą nikogo na duchu. Natknąłem się na te filmiki na forum, którego nazwy nie wspomnę. Lecz jest tam pewien dział tzw. "Hard" i właśnie na nim ktoś jakby to ująć rzutem na taśmę zapodał te filmiki po kolei, jedno pod drugim. Oczywiście wrodzona ciekawość wygrała, i zobaczyłem te treści. Na pewno o niektórych z tych filmików słyszeliście, być może wiele z was już je widziała. Ale są również takie, które są tak hardcorowe, iż publicznie się o nich nie mówiło i nie mówi. Nie zdobyły tzw. "popularności" Rozpisałem się, chyba za mocno heh, jeżeli ktoś jednak się zdobędzie na odwagę i obejrzy w całości zamieszczone tu filmiki... To zaręczam przeżyjecie szok, być lekką traumę, ogromny nie smak - elementy sexu, gore, przemocy i bestialstwa. I to nie są jaja. Wystarczy kliknąć w link. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Być może istnieją jeszcze bardziej ohydne, zwyrodniale i pozbawione człowieczeństwa materiały. Lecz po 1: ich nie znam. A po 2: nie wyobrażam sobie czegoś gorszego.
  7. Joahim

    Co za wstyd.

    "Dorosłe Dzieci z Rodzin Dysfunkcyjnych (funkcje rodzicielskie spełniane w tych rodzinach sposób chory lub wcale) łączą podobne cechy. Oto lista niektórych z tych cech opracowana przez amerykańskich specjalistów z Couerstone Institut." W mojej rodzinie w prawdzie jest alko, było alko ale nie mam żadnych traumatycznych wspomnień związanych z alko w życiu rodzinnym. Ojciec w prawdzie pił, pije i będzie pił ale się nigdy nie upijał, nie był agresywny ale przez to że weracał z pracy lekko dziabnięty, kładł się spać i tyle. Matka wgl. nie pije żadnego alko od xx lat. Więc raczej DDD... No może oprócz wlanych doświadczeń, gdzie sam upijałem się do nieprzytomności.
  8. Nie wiem czy już ktoś wcześniej zapodał tego typu informacje w waszym forum? DDD - DZIECI DYSFUNKCYJNYCH DOMÓW, DDA - DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW Dorosłe Dzieci z Rodzin Dysfunkcyjnych (funkcje rodzicielskie spełniane w tych rodzinach sposób chory lub wcale) łączą podobne cechy. Oto lista niektórych z tych cech opracowana przez amerykańskich specjalistów z Couerstone Institut. 1. DDD nie wie, co jest normalne, musi zgadywać. W jego domu nic nie działo się zwyczajnie, świat nieustannie chwiał się w posadach. 2. Trudno mu przeprowadzić swe zamiary od początku do końca. Zapala się do pomysłu, ale nie wie, jak dojść do celu. 3. Kłamie, choć mógłby mówić prawdę. W dzieciństwie nie wiedział, za co będzie ukarany lub nagrodzony, kłamie więc „na wszelki wypadek”. 4. Ocenia siebie bezlitośnie, ma poczucie małej wartości lub kompletnej bezwartościowości. Nie wierzy, że można go cenić za jego własne cechy, sam ich nie rozpoznaje i nie potrafi się na nich oprzeć. 5. Trudno mu bawić się i przeżywać radość, przeszkadza mu w tym stałe napięcie. Równocześnie może ciągle się uśmiechać i powtarzać: „wszystko w porządku”. 6. Traktuje siebie strasznie poważnie. Większość problemów uważa za tak wielkie, że przerastają miarę człowieka. 7. Trudno mu nawiązać intymne stosunki. Litość myli z miłością, przeważnie kocha tych, którzy potrzebują pomocy. Ktoś, kto sobie dobrze radzi, a okazuje miłość DDD, jest posądzony o nieczysty interes. 8. Boi się odrzucenia, ale sam odrzuca. Woli „uprzedzić” odrzucenie, wiedząc, że i tak to nastąpi, bo nie wierzy, że może być kochany. 9. Przesadnie reaguje na zmiany, nad którymi nie ma kontroli. Wszystko co nowe jest niebezpieczne: ludzie, sytuacje, zachowania. Kolejny raz usuwa mu się grunt spod nóg. 10. Czuje się inny. Ma poczucie, że nikt nie przeżywa takich problemów jak on. 11. Stale potrzebuje uznania i afirmacji. Robi mnóstwo, żeby je otrzymać, ale i tak w nie nie wierzy. Stara się zapracować na następne, które znów podważa. 12. Albo jest nadmiernie odpowiedzialny albo nadmiernie nieodpowiedzialny. Bardzo mu trudno wymierzyć granice tego, co zależy od niego, a co już nie. 13. Jest lojalny do ostateczności nawet w obliczu dowodów na nielojalność innych osób. Nie wie, kiedy jest wykorzystywany, a kiedy nie. 14. Domaga się natychmiastowego zaspokojenia zachcianek. Boi się, że jeśli nie dostanie czegoś od razu, to może już nigdy nie dostać. 15. Automatycznie poddaje się sytuacji zamiast rozważyć inne możliwości. 16. Szuka napięć i kryzysów, a potem skarży się na nie. Stan napięcia jest znany, znany jest też brak satysfakcji. 17. Unika konfliktów bądź je zaostrza. Rzadko rozwiązuje. 18. Boi się niepowodzeń, ale sabotuje własne sukcesy. Stawia sobie tak wysokie wymagania, że nie może im sprostać. Swój sukces mierzy wartością cudzych pochwał, sam nie umie się cieszyć. 19. Boi się krytyki, każdą odbiera jako osobisty atak i zagrożenie, ale sam krytykuje i osądza. 20. Żyje w izolacji od ludzi, nawet gdy pozornie jest wśród nich. Czuje strach przed ludźmi, samotność, brak poczucia przynależności. Boi się zwłaszcza władzy i zwierzchników. 21. Czuje się winny, ilekroć staje lub chciałby stanąć w obronie własnych praw. Łatwiej mu troszczyć się o innych niż o siebie. Pozwala mu to nie dostrzegać własnych realnych wad i unikać odpowiedzialności wobec siebie. 22. W chwilach, gdy wszystko układa się dobrze, ogarnia go dezorientacja i „nuda”, czeka aż coś się stanie. Porządni, spokojni, czuli partnerzy są nieciekawi i porzucani. 23. Reaguje głównie na to, co robią inni, zatracając własne ja. 24. Uzależnia się od alkoholu albo od uzależnionych partnerów albo jedno i drugie. W ten sposób kontynuuje ten sam rodzaj wzajemnej zależności, jaki łączył go z rodzicami lub kimś innym w rodzinie. Oprócz pkt. 22, mam wszystkie objawy.
  9. Joahim

    Co za wstyd.

    Cudaku nie rozumiesz, to tak jakbyś wziął jakiegoś świra z Jiihadu i zapytał się dlaczego ci odetnie głowę jak ty mu nasikasz na koran? Można byłoby z nim gadać przez miesiąc, bez przerwy a on i tak by ci ten łeb obciął. Nie zrozumiemy się, to inna mentalność inne środowisko i dorastanie. Mentalność ludzi których spotkało DDA/DDD i nie przeskoczymy tego. Znalazłem adres i godziny meetingów dla DDA/DDD w mojej okolicy. Cóż muszę spróbować z tym walczyć, bo to mnie wykańcza. Ale to temat na inny dział. Myślałem, że mam depresję a mam DDA/DDD. Dzięki DddMan, że mnie uświadomiłeś.
  10. Joahim

    Co za wstyd.

    To prawda, mam upośledzony zestaw zachowań wzgl. innych ludzi z najbliższego otoczenia. W rezultacie jestem lekko zaszczuty cały czas jestem spięty, jak chodzący sprężynowiec zwłaszcza w relacjach z dziewczynami. I nie umiem się wyluzować. Zaangażuję się emocjonalnie, będzie mi zależało na drugiej osobie – to mnie zostawi. Zaufam – to zdradzi moje tajemnice i wykorzysta przeciwko mnie. Będę tworzyć (bądź próbował tworzyć) – to na pewno i tak w efekcie zostanę sam. A więc wniosek prosty: nie można nikomu ufać i się angażować, bo skutki mogą być dla mnie opłakane.
  11. Dziwnie się w życiu układa. Nigdy nie spodziewałbym się, że będę chciał lub raczej będę zmuszony założyć konto na forum tego typu. Jak dotąd wylałem większość kwasów i żali które miałem na wątrobie, jest lżej. Co jest tylko doraźnym lekarstwem.
  12. Joahim

    Co za wstyd.

    Z tym po prostu trzeba żyć, po prostu trzeba żyć. Zamieść pod dywan i niech to doprowadzi do autodestrukcji. Czas pokaże może karta się odwróci tylko, że ja nigdy nie miałem szczęścia ani w kartach ani w miłości. A jedno co dobre to, że przynajmniej zrzuciłem z wątroby ten ciężar, bo syfnie się czułem. A teraz jest troszkę lepiej za co dziękuję.
  13. Joahim

    Co za wstyd.

    Po pierwsze jestem no-lifem, mam tam jakiś znajomych, lecz 80% czasu spędzam w domu przed komuterem. A wychodzę przeważnie wtedy gdy mam okazję się naje**ć. Bo tylko w tym jestem dobry, alkohol podnosi moje ego ale tylko na jakiś czas, później włącza mi się moje prawdziwe ja. I znów jestem tym kim jestem. Mnóstwo rzeczy wolałem spychać na dalszy plan, odsuwać problemy które teraz urosły i stały się barierą nie do pokonania. A jeżeli chodzi o komputer i internet. Tak jest łatwiej, zaszyć się w swojej skorupie i mieć gdzieś, całe to życie towarzyskie. I tak naprawdę to, to już trwa ohh przeszło 6 lat, ten stan utrzymuje się i właściwie utrwalił do tego stopnia, że stałem się aspołeczny i nie potrafię się odnaleźć w towarzystwie... Pisząc ten post ślęczę nad zaproszeniem na wesele, ale ja nawet nie znam żadnej dziewczyny, która chciałaby ze mną gdzieś pójść, więc odwracam kota ogonem. I nie pójdę. W ogóle nie miałem dziewczyny, nigdy. To też mnie boli. Nie potrafię również postępować z dziewczynami, nie potrafię z nimi zamienić słowa a co dopiero powiedzieć o podrywie. Jestem tak żałosny, że aż przykro. Składam pozory, bo trzeba wychodzić z twarzą kłamię udaje, jestem fałszywy. Mam lęk przed starymi znajomymi, przed tymi z którymi pamiętam lata dzieciństwa oraz miałem dobre relacje. Lecz nie ma złych relacji. W ogóle nie ma żadnych relacji. I tak miałbym z nimi wspólnego tematu. Jestem ale jakby mnie nie było, nie chcę patrzeć na facebooka i na inne portale społ. Nie założę konta na żadnym z tego typu portali, gdyż nie będę w stanie patrzeć na ich radość, sukcesy i to co osiągnęli. jestem zawistny i tak pełny zazdrości. Ten słodyszkowy świat gdzie każdy ma dziesiątki fotek, z przeróżnych imprez i spotkań. A ja od zawsze byłem nadwrażliwy. Nadwrażliwy do tego stopnia, że do 10 roku życia nie tknąłem mięsa gdyż jak twierdziłem. -To zwierzątka i je to boli. Jest jedna osoba ale mieszka daleko, od 2 lat piszę z nią. Nigdy nie pytałem o jej miejsce zamieszkania czy adres. Nie pytałem nawet o nazwisko. Wiem że nazywa się Magda a na drugie ma Daria. nawet przed kimś do kogo po prostu wystarczy, że napisze o swoich uczuciach nie jestem w stanie. Bo to przerasta ten strach, strach przed ryzykiem. To taka mentalność moja i nie przeskoczę tego. Za wiele oczekuję od życia, jestem nienormalny. I nie mam żadnej, żadnej alternatywy. Moje życie tak naprawdę jest nie wiele warte, bez miłości jest niewiele warte, ono jest bo jest. A jak ktoś napisze że wizyta u psychologa, psychoterapeuty, czy nie daj Boże psychiatry to żaden wstyd, to go zabiję śmiechem. Wstyd jak cholera. A w realu jestem z byt dumny aby się przyznać do swej małości.
  14. Nie jestem psychologiem. Ale wydaje mi się, że musisz z tym dalej żyć z nadzieją, że karta się odwróci. Płakać i płakać może targniesz się na swoje życie, kto wie? To smutne, że tak naprawdę można niewiele zrobić.
  15. Dlaczego młodzi ludzie zapadają w depresje? Słaba psychika, ot co. I odkładanie problemów na później. Ludzie z depresją to lekkie kolby. I ja wiem, że mam chory łeb. Wy też macie. Po prostu, jesteśmy inni. Mamy inną mentalność i nie przeskoczymy tego. Lub spotkało nas coś w życiu co zaważyło na naszym stanie psychicznym. Lecz tak naprawdę nie ma prostych odpowiedzi i byłbym nieobiektywny, gdybym opierał się tylko na swoim przypadku, bo każdy ma inaczej. Każda osoba będzie miała inny punkt widzenia, inne życie prywatne i inne problemy. Tak jak zwykły katar mógłby nas zabić bez mocnego systemu odpornościowego, tak depresja może zabić gdy psychika jest słaba.
  16. Joahim

    Samotność

    Nie ma prostych odpowiedzi ale wydaje mi się w czym tkwi problem. Po prostu jesteśmy słabi psychicznie i skazani na wymarcie, jak dinozaury padniemy śmiercią naturalną. Zamiast wziąć się ostro do działania, jęczymy jak to nam jest bardzo źle. I nic z tego nie wynika, a to całe gadanie można o kant d**y potłuc. Ja tam się pogodziłem z losem. A, że duma i pycha nie pozwala mi otwarcie prosić kogokolwiek o pomoc w tej depresji. Zawsze będę sam, bo mam chory łeb więc przestałem szukać wymówek i przyczyn. A życie nie ma sensu i jest nic nie warte ono jest bo jest.
  17. Też wymiotuję, ale przeważnie gdy zjem coś z duża zawartością laktozy. Od kiedy pamiętam lubię mleko, przetwory mleczne. Właściwie od zawsze, lecz po skończeniu 20 lat, czyli od przeszło roku mam odruchy wymiotne po spożyciu przykładowej miski "płatków". Rzyganie przez alkohol chyba się nie liczy?
  18. Przeczytałem "JAJCZARNIA" serio. Na te 7 miliardów które są na naszej planecie, czuje się ch****o, innymi słowy tak jakbym zaraz miał ten kebab co wszamałem miałbym zaraz zwrócić. I smutno bo w tym wszystkim jest taki smutek, smutek i głuchy rechot imprezowej euforii.
  19. Klimat tego forum jest tu niepowtarzalny, nikomu nic nie wychodzi, wszyscy mają długi, wszystkich ktoś rzucił, każdy ma doła, albo choroba... Żyjemy w smutku i w strasznej rozpaczy gdyż - life is brutal, a nie tam jakieś: -Hi, how are u? -I'm fine, im very good, everything is good, excellent! -Success, success! Co za fałszywa i sztuczna otoczka hamerykańskiego snu, fu. Karierowicze ludzie, spełnieni oni osiągnęli szczyt. A trawa wydaje się zawsze bardziej zielona na podwórku sąsiada, stare angielskie przysłowie. Zazdrościmy innym tego czego sami nie posiadamy, a tak naprawdę to nie dostrzegamy problemów poza naszym "trawnikiem". I weź tu miej depreche bo co z tego, że Twoje życie dzieje się Tu i Teraz? Skoro Tam! Ktoś umiera. I odpływa w zapomnienie? Złożyłem te konto, gdyż depresja mnie wykańcza ale jak ja mam czuć się słaby i bez szans na lepsze dni? I jak mam napisać co mnie boli? No jak? Czym są nasze problemy według takich obrazów? Świat zachodu, nasz świat tego nie zrozumie, ja również nie jestem w stanie pojąc ogromu tego cierpienia. I to nie jest tak, że wstawiam ten ckliwy obrazek aby kogoś tu dotknąć problemami ludzkiej nacji. Po prostu ktoś kiedyś powiedział. Narze­kałem, że nie mam butów, dopóki nie spot­kałem człowieka, który nie miał stóp. Czasami lepiej nie mówić nikomu o tym co leży na sercu, czasem lepiej stanąć twardo mimo wszystko, a jak człowiek nie wytrzyma, odebrać sobie życie. Bo życie, tak naprawdę jest nic nie warte, nic nie warte ono jest bo jest.
  20. Joahim

    Siema

    Wasze forum znalazłem w googlu. Wstydzę się swej nieudolności życiowej, nawet będąc w pewien sposób anonimowym nie mogę przełamać się aby się rozpisać, bo tak jak w życiu codziennym - przelewanie swoich żalów jest dla mnie rzeczą kompletnie niezrozumiałą. I dochodzimy tu do paradoksu: Więc co ja tutaj robię? Ale to nie ważne. Jestem taki beznadziejnym przypadkiem, że klękajcie narody po prostu dno, wodorosty i podróż do wnętrza ziemi. Wszystko jest tłumione tłamszone we mnie, a nie mogę okazać słabości, dobra mina do złej gry, gra pozorów, trzymanie fasonu itp. A otworzyć się, dla tak zatwardziałego, zamkniętego w sobie człowieka to wielkie wyzwanie. I tak naprawdę życie jest nic nie warte. Nic nie warte, ono jest bo jest. A z czego wynika ta niska samoocena i zrezygnowanie? Może dlatego, że pewne sprawy, pewne zobowiązania i problemy odkładałem na później, odsuwając wszystko co mnie rani na dalszy plan. Zamiast stawić czoła problemom, wolę zamknąć się w tej swojej małej skorupie zwanej mym umysłem. Ale to dalej nie definiuje tego stanu przygnębienia. Może nie znam siebie, biorę wszystko zbyt serio lub jestem nienormalny? Wiem, piszę ogólnikami lecz gdybym bardziej się rozpisał w szczegóły złamałbym swoją żelazną zasadę: Aby nie mówić i nie próbować żalić się innym ludziom, bo można się przejechać na ich "zrozumieniu" i to w dużym cudzysłowu. Poza tym kogo obchodzą moje problemy natury mentalnej? Kogo miałyby obchodzić? To mniej, więcej tyle.
×