Skocz do zawartości
Nerwica.com

anielka

Użytkownik
  • Postów

    67
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anielka

  1. Jak sobie radziecie? Ja zrobiłam prawko jeszcze przed chorobą. Od tamtej pory przez cała chorobe nie jeżdziłam jako kierowca - 5 lat. Dzis byłam na pierwszej lekcji z jazdy, bo wszystko zapomniałam... Miałam niezłego pietra i tak jak sie mogłam spodziewać po 45 min. z dala od domu dostałam ataku paniki... Musiałam sie zatrzymac, wyjśc z auta i zaczerpnąc powietrza... potem kazałam sie odwieźć do domu. Teraz jestem na siebie zła. Złośc miesza mi się z zalem. Boje sie wziac druga lekcje, ze to sie potworzy... a z drugiej strony nie bede sama jezdzic jesli teraz sie poddam... jak to jest u was? jezdzicie>?
  2. hej czy miał ktoś z Was robioną gastroskopie z pobraniem próbki>? ja mial robioną zwykłą, bez narkozy, a we wtorek mam mieć z pobraniem próbki i pod narkozą.. zastanawiam sie tylko czy sens jest brać tą narkozę, bo jeśli pobranie próbki jest bezbolesne to może lepiej robić to "na żywo"? [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:50 am ] ja dziś ide na moją drugą gastroskopie - mam mieć pobraną próbkę z żółądka.. miałam mieć to badanie robione pod narkozą, ale ostatecznie podjęłam decyzję że ide na żywo... trzy poprzednie noce śniło mi się że mi ta rura utknęła w przełyku :) tak na dobrą sprawę to bardziej boję się że zemdleje podczas badania niż samego badania - ot paranoja nerwicy.. o 14.00 trzymajcie za mnie kciuki!
  3. taksię skłąda ze wszelkie choroby somatyczne sa nierozłączną częścią nerwicy... ja choruje od 5 lat, funkcjonuje w sumie normalnie, ale nerwicy tak raz na zawsze nie da się pozbyć.. nerwica to tak naprawde walka z samym sobą, nieustająca, dzień po dniu od nowa.. ale można przywyknąć.. ja też leczyłam się już na dziesiątki chorób, od zaników widzenia, przez alergie pokarmowe, guzy mózgu aż po nowotwory jajników.. teraz już wiem ze wszystkie te objawy to wynik nerwicy - która nie zawsze objawia się w postaci lęków.. bywa że próbuje nas przechytrzyć maskując się pod przykrywką innych chorób.. zaskakująco plynnie przechodziło u mnie chorowanie na jedną chorobę a potem nastepną. Wląściwie żadko zdarzało sie zebym na coś nie narzekała.. Mój partner słysząc ze znowu narzekam stwierdzał: tobie wiecznie coś dolega.. Objawy puszczaly z reguły dopiero wówczas gdy zrobiłam wszystkie możliwe badania i lekarz powiedział - wynik stresu.. dziś znów obudziłam się z bólem jajników - zresztą już trzeci dzień pod rząd mam akcję "Jajnik lewy".. o dziwo jak uda mi się zajęć czymś co mnie wciąga, jak wczoraj pieleniem ogródka - ból zapomniał i mnie na reszte wieczora.. nie poddawajcie sie swoim wyimaginowanym chorobom. na dobrą sprawę jakby prześwietlić człowieka - wszystko jedno jakiego - to zawsze znajdzie sie jakaś w nim choroba, coś co można nią nazwać, zwłaszcza jak ten jeszcze opisuje objawy zaobserwowane u siebie i zgodne z diagnozą.. potraktujcie kolejny dzień niedyspozycji (ile to to ich już w miesiącu) z humorem "o, to na co dzis chorujemy? rak jajnika? prosze bardzo, raz dwa trzy, bolisz mnie ty :) " osoby biorące leki moga nie odczuwac tego typu objawów nerwicy, wszysytko ogólnie mają stłumione prze zleki - pamiętajcie tylko że leki, żadne leki nie leczą z nerwicy. łagodzą jej objawy, objawy depresji często jej towarzyszące, ale NIE LECZĄ NERWICY. Nerwicę pokonac możemy tylko my sami, najlepiej przynajmniej przez początkowy okres z pomoca terapeuty, żeby wszystko zrozumieć i zaakceptować.. A. A. - pieć lat choroby za sobą, 3 lata na terapii, pół roku brania leków, dwa lata nie wychodzenia z domu z obawy przez lękami. Aktualnie prowadze własną firmę, mam chłopaka, zwierzaki - żyję i mam się dobrze, mimo nerwicy. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:59 am ] dodam jeszcze że takie traktowanie nerwicy - z pewną dozą dystansu możliwe jest dopiero po jakimś czasie, jak człowiek zrozumie i zaakceptuje to co się z nim dzieje - tylko ten fakt umożliwia wyzdrowienie. Szarpanie się z nerwica powoduje jeszcze większe jej nasilenie.
  4. mój dzień był taki sobie.. w sumie nie zdecydowałam się pójść na poczte, ale zmusiłam się do wyjścia na zakupy.. mam takie momenty, ze ide niby wszystko ok, a mam taką wewnętrzną niechęć do stawiania kroków.. najchętniej bym się położyła na ulicy i tak została.. dziwne uczucie.. staram się nie dopuścić do momentu w kt. się zasiedze w domu, wtedy czuję się znacznie gorzej i wychodzic mi ciężko..
  5. tak naprawde chodzi w tym wszystkim o kontrole procesu myślowego, o dopuszczanie negatywnych myśli, ale nieidentyfikowanie się z nimi.. bo negatywna myśl rodzi negatywną emocję - ta zaś uruchamia w nas proces lękowy.. na mnie najlepiej działa medytacja - 20 minut dwa razy dziennie - nauka polegająca na kontrolowaniu przepływu myśli.. świetnie się sprawdza gdy zaczyna sie proces lęku - gdy spirala lęku zaczyna się nakręcać - dzieki medytacji można nauczyć się ją powstrzymywać.. dzięki temu nie następuje atak paniki. polecam wszystkim nerwusom książkę pt. Pokonać lęk. sama choruje od 4 lat.. ale jakoś sobie radze, są lepsze i gorsze dni. mam za sobą 2.5 roku świetnej terapii, nie biorę żadnych leków. Prowadze firmę, mam rodzine - funkcjonuje, choć kiedyś przez rok nie wychodziłam z domu..
  6. witam ja choruje na nerwice od trzech lat.. taką potężną z atakami agorafobii i lęku napadowego.. dwa lata na terapii... przez dwa prawei nie wychodziłam z domu.. od kilku miesięcy wiele się zmieniło, skończyłam terapie, stanełam na nogi, założyłam firmę..niedawno zmarł mój dziadek-był dla mnie jak ojciec, byłam z nim w chorobie do ko[bńca - nerwica dawała o sobie znać ciągle.. ale jakoś podołałam... teraz, niecałe dwa miesiące po smierci dziadka mam nawrót.. wiem już co mi jest, jak z tym walczyc, co zrobić żeby się nie poddać - najważniejsza lekcja dla mnie - nawet jak jest bardzo źle - wychodzić, im dalej tym lepiej, byle nie wiązać depresji i złego samopoczucia z lękami agorafobicznymi.. i pomaga.. co nie znaczy że jest mi łatwo, bywa potwornie ciężko.. bywa że mam ochote strzelić sbie w łeb - tak jak choćby teraz - póki co wybieram inne sposoby na poradzenie sobie ze słabością - jak choćby ta - opowiedzieć o sobie, podzielić się uczuciami... życie kogoś kto raz zachorował jest trudne, nerwica zawsze w końcu wraca, nawet zaryzykowałabym stwierdzenie że nigdy nie odchodzi, zwyczajnie zaczynamy sobie z nią coraz lepiej radzic i odpierać ataki zanim przerodzą się w otwartą wojnę.. ja w nerwicy przeszlam już wszystko - teraz, znając ją na wylot mogę ją zwalczyć w zarodku, aż do nastepnego ataku.. najgorsze, że gdy się zdarza to odbiera calą radość życia, wszystko traci sens, dołącza się depresja, życie traci kolory.. i pomyśleć, że to tylko emocje płatają nam takie figle.. na dodatek nasze emocje, które bądź co bądź powinniśmy umieć kontrolować..[/b] [ Dodano: Sob Wrz 02, 2006 9:43 pm ] no i jeszcze coś.. leki niczego nie zalatwiają , ja brałam effectin pół roku z reszta poradziłam sobie sama.. i do dziś nie biorę nic.. a entuzjastyczne reakcje typu "hurra zwalczyłem nerwice w miesiąc bo biorę to i owo" są niestety psu na budę.. przeminą równie szybko jak działanie ostatniego proszka..
  7. a może jutro???????????????????????? koło 18????
  8. anielka

    Niecierpliwosc

    heheh a ja nie znoszę urzędów, aptek itd wszędzie tam kobietki godzinę wklepują dwa zdania do komputera a mnie krew zalewa... kręce sie jak pchła, stukam palcem w biurko albo mówie że zaraz odjedzie mi autobus i żeby sie pospieszyły... chyba jestem wtedy baaardzo niegrzeczna...
  9. kurcze asia wyluzuj... tu ja [marta] z naszych spotkań we wro... u mnie też nie jest różowo - opiekuje sie chorym na raka dziadkiem, mam na głowie wszystko, ledwo łażę, lęk goni lęk, tak jak dziś rano o 4... obudziłam sie z takim atakiem paniki, że myślałam że zwariuje... koszmarną mam sytuację - chory i chcący sie zabić dziadek, który bardzo cierpi, babcia która przeżywa i którą trzeba sie ciągle zajmować, na głowie firma, na dodatek przyjechała moja matka - wiesz co to dla mnie znaczy... wpadam pomału chyba w depresje, ale co mam zrobic, uciec? zabic się? też jest mi źle, nawet bardzo źle... ale to nie powód by umierać.... trzeba życiu stawić czoła, są ludzie którzy wiele bardziej cierpią i jakos dają radę.... bóg zsyła na nas tylko tyle ile jesteśmy w stanie znieść... nie zapominaj o tym... spotkaj się z nami... chodzisz na terapie? odezwij sie proszę marta
  10. Magnolia, wiele jest prawdy w tym, co mówisz... to własnie myśli najbardzoiej wytrącaja mnie z równowagi.. czasem mam wrażenie że totalnie już zwariowałam... miewam wrażenie jakby "myślało się" za mnie... czasem nie wiem co tak naprawde myslę o danej sprawie.. wtedy chyba faktycznie najlepszym lekarstwem jest działanie
  11. właściwie to czuję się prawie gotowa, żeby zaczać życ bez tych wszystkich ograniczeń kt. wytworzyła we mnie nerwica... ale jakoś mi ciężko... czuję się jak w matni, kokonie uplecionych z chorych, pełnych lęku i obaw myśli... zniekształconych przez chorobę i trzy lata wegetacji - walki z nerwicą... czuję że potrzeba mi nieco nadzieji, wiatru w żagle, by odbić od tego niesprzyjającego lądu i skierować na przyjazne wody... o dziwo granica pomiędzy zdrowiem i chorobą jest cieńka, tak cieńka i wątła jak myśl, która determinuje osobowość nerwowca...
  12. bliźniak....i tak dobrze że nie trafiło mi się rozdwojenie jaźni...
  13. zmniejsz poziom lęku - i to najlepiej za pomoca terapii...
  14. ja też sama w ten weekend.. nie pojechałam na zajęcia - nie dałam rady... pojchał za to móch chłopak i tak zostałam sama... źle mi z tym i smutno...
  15. anielka

    nerwica mija!

    tomsend... to niestety nie nerwia odeszła tylko leki działaja... też tak miałam...mogłam wszystko jak brałam effectin, ajk odstwiałam-wszystko wróciło do normy... a odstwaiłam bo leków nie można brać w nieskończoność, w końcu trzeba stawić czoła swoim lękom na terapii... tylko ona jest w stanie wyzwolić nas od nerwicy całkowicie...
  16. salma idź do lekarza...samo nie przejdzie... pod przykrywka bólu maskują sie w tobie emocje... skoro do tej pory sama nie dąłaś rady sobie pomóc to prawdopodobnie bez pomocy terapeuty sie nie obejdzie... Salma skąd jesteś?
  17. ja chodze do psychoterapeuty.. ale to raczej indywidualna sprawa...
  18. Robert ja chodze na terapie 2,5 roku i też bywało ciężko, bo nie brałam leków... ale dałam rade... leki nie są wskazane przy terapii bo zniekształcaja obraz stanu emocjonalnego pacjenta.. po lekach czujesz sie na tyle dobrze że nie dostrzagasz potrzeby podejmowania lub kontynuowania terapii... ja przez pierwsze 4 m-ce brałam leki, żeby jakos stanąc na nogi, bo było ze mną b. fatalnie.. potem jak zaczełam brac sie za terapie to odstawiłam za zgoda lekarza i wszytskie lęki wróciły ze zdwojoną siłą... tylko terapia może trwale usunąć lęki lub przynajmniej uczy na tyle sobie z nimi radzić, żeby nas nie ograniczały w normalnym życiu
  19. Robert zawroty głowy to typowy objaw to nerwicowy, jak kołatanie serce, pocące sie dłonie, derealizacja itd itp.. najlepszy sposób na pozbycie sie ich to obniżenie natężenia lęku... a to trwale udaje sie właśnie za pomocą terapii..jestes na właściwej drodze..
  20. anielka

    Szczyt hipochondrii

    jesssu dziewczyny... ja jako stara wyjadaczka w temacie nerwicy przeszłam juz naprawde wszystko i wierzcie mi także akcję "mam schizofrenie".. pytałam innych czy słyszą to co ja, czy czują jakiś tam zapach, który ja czułam w danym momencie itd... to schizowanie to oczywisty dowód na nerwice.. każdy lekarz wam to powie.. zwłaszcza mój - doktoryzował się za schizofrenii i kto jak kto ale on postwaiłby właściwa diagnoze... i zamiast sie wkręcać i dołować idźcie na terapie, a wasze bzdurne myśli rozpłynął sie migiem... kiedys będzieci się z tego śmiały - jak ja dziś:-)) i jeszcze jedno - schizofernik nie wie że jest chory, nie śledzi własnych reakcji, nie zastanawia się nad bodźcami - jest chory lecz sam tego nawet nie dopuszcza do siebie... twierdzi np. że kosmici go porwali - i wierzy w to całym sobą - przykład z życia jednego ozdrowiałego schizofrenika...
  21. mroowa nie ma co się bać tylko trzeba iść po pomoc do specjalisty - psychologa terapeuty... on cię zdiagnozuje i jesli nawet jest to nerwica, to jakis początek zaledwie.. im wcześniej zaczniesz coś z tym robic tym większa szansa, że szybko staniesz na nogi i nerwica nie pochłonie cie całkowicie.. czakanie aż samo przyejdzie nic nie da..może być tylko gorzej... idź do lekarza!! [ Dodano: Pon Kwi 03, 2006 5:41 pm ] dziś poniedziałek... jak dotąd daje radę... nie miałam żadnego ataku paniki... troche stresu i tyle... niestety mam swoje kobiece dni a wówczas czuję sie dwa razy gorzej niż zwykle.. to zapewne przez bóle brzucha i ogólne osłabienie... wprawdzie dałm sie wyciągnąć na spacer zpsem nad Odrę i małe zakupy ale to max na co mnie dziś stać... niestety,,,
  22. no ja raczej biorę doraźnie, raz w tygodniu dwie tabletki jak cos się dzieje... poza tym czasem jakieś ziółka na uspokojenie np. nerwosan... chyba wyjdę sobie kupić te zwykłe ziołowe tabletki, bo najlepiej mnie wyciszały.... coś persen mi nie służy... [ Dodano: Czw Mar 30, 2006 10:59 am ] ja tez miałam odlot.. i to taki 3-godzinny:-)) maasakra
  23. no niestety to myślenie jest na tyle okropne że powoduje że sie dodatkowo nakręcamy i napad paniki gotowy.... ja mam za sobą okropną noc... miałam atak lęku, po którym wziełam persen i nie mogłam zasnąć chyba do 4 rano...persen mnie tak nieprzyjemnie halucynuje, że szkoda gadać... nie usypia tylko jakoś tak uspokaja nieprzyjemnie... ktoś miał podobne przejścia z persenem??
  24. witam:-)) wczorajszy wyjazd do Warszawy jakośc przeżyłam, choc im dalej od domu tym bardziej czułam sie zestresowana..a już najgorszy był moment przebijania sie przez te wszystkie korki w stolicy.... wrrr półtorej godziny w korkach... koszmar dla agorafobika.. zresztą nie lepiej było na miejscu... mój chłopak załatwiał sprawy a ja siedziałam i czekałam... i to czekanie zamieniało się momentami w piekło.. obcy pokój, brak możliwości na ucieczke... koszmar.. w pewnym momencie jak stres osiągnął apogeum wyszłam na dwór troche się otrząsnąć...na nieiwle pomogło i bez tabletki na uspokojenie sie nie 0beszło..ale najważniejsze że jakoś to przeżyłam... i dałam radę... a dziś zaliczyłam dwa supermarkety, wprawdzie u boku mojego chłopaka, ale jednak... a jak wy sobie radzicie z wychodzeniem???
×