
anielka
Użytkownik-
Postów
67 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez anielka
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
anielka odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
mloodziutka... ja sie powtarzam, ale grunt to terapia.. nie ma na to innego sposobu.. skąd jesteś?? -
Jak walczycie z nerwicą lękową? Czy ktoś wyleczył się?
anielka odpowiedział(a) na Tygryska temat w Nerwica lękowa
nie no Dana, masz oczywiscie rację... jednak tabletki powinny iśc zawsze w parze z terapią, same z siebie nic długotrwale nie wnoszą, mogą tylko zaognić problem na dłuższą metę... a co do mojego wyzwania.... dziś znowu zaliczyłam dłuugi spacer z psem i wypad do bankomatu!! jak dla mnie to całkiem nieźle, choć mogłoby być lepiej... za to jutro czeka mnie mega wyprawa - jade do Katowic - wprawdzie autem z moim chłopakiem, ale takie wyprawy od jakiegos czasu mnie przerażają...im dalej od domu tym bardziej jestem niespokojna... za to wracać mogłabym i ze dwa dni:-)) -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
anielka odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
melisa, ile razy mamy cie zapewniać że to typowe, jeszcze raz powiem TYPOWE, reakcje nerwicowe... i te stany przygnębienia, i te zmiany nastrojów, i ta płaczliwośc i wreszcie te wszystkie inne Twoje reakcje... idź do lekarza... pod wpływem terapii wprawdzie twoje samopoczucie nie zmieni sie z dnia na dzien, ale bedziesz juz na dobrej drodze, a od czegoś trzeba zacząć.. pozdrawiam ciepło -
Jak walczycie z nerwicą lękową? Czy ktoś wyleczył się?
anielka odpowiedział(a) na Tygryska temat w Nerwica lękowa
Dana zapewniam Cię. że przez 3 lata walki z nerwicą przeżyłam już wszystko.. grunt to terapia, nie pigułki -
Jak walczycie z nerwicą lękową? Czy ktoś wyleczył się?
anielka odpowiedział(a) na Tygryska temat w Nerwica lękowa
asia słuszna sugestia.... radze wszystkim posłuchac asi... zamiast zajadać sie pigułkami... -
Jak walczycie z nerwicą lękową? Czy ktoś wyleczył się?
anielka odpowiedział(a) na Tygryska temat w Nerwica lękowa
zależy o jakich lekarzach mówimy... -
Jak walczycie z nerwicą lękową? Czy ktoś wyleczył się?
anielka odpowiedział(a) na Tygryska temat w Nerwica lękowa
a ja w takie cuda nie wierze... nerwica jest chorobą emocji.. powstaje długo, a potem wybucha.... leczy sie ja terapia nie przykładaniem dłoni do głowy.. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
anielka odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
melisa to typowe dla nerwowców... ja miałam ten sam problem, co ja juz sobie nie wmawiałam... najlepszy sposób na przynajmniej czasowe uspokojenie to diagnoza lekarska, pisze "czasowe" bo ja mimo diagnozy czasem tak czy inaczej sobie coś wkręcić potrafie... widać taka choroba.. zresztą choroby tego typu sa nam na ogół obce i kojarzą sie właśnie z wariowaniem, stąd pewnie takie nasze obawy... -
Jak walczycie z nerwicą lękową? Czy ktoś wyleczył się?
anielka odpowiedział(a) na Tygryska temat w Nerwica lękowa
..lecz nam się uda pokonać go. unikanie... którz z nas nie zna sytuacji w których uciekł jak przerażony zając lub co gorsze nawet nie spróbował stanąć twarzą w twarz z jakąś sytuacją... ja znam to słowo, ten stan ducha wyśmienicie... a przecież unikanie wytwarza lęk..im częściej nie podejmuje wyzwania, im więcej sytuacji unikam w tym większy lęk popadam..w im większy lęk popadam tym więcej i więcej sytuacji unikam... ot, taki nasz mały paradoksik...znajome błędne koło..i ja zapętlona gdzieś w nim.... a przecież.. Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. Jestem tylko ja. (Litania przeciwko strachowi z obrządku Bene Gesserit) a może by tak zacząć uniakać unikania?? nawet ucieczka jest lepsza niż brak usiłowania... od dziś podejmuję wyzwanie... unikam unikania.. o swoich postępach będę Was informować w tym poście... może ktos dołączy - wszak wyzwanie warte grzechu.... [ Dodano: Nie Mar 26, 2006 2:40 pm ] mija po mału niedziela a ja mam za soba już dwa małe zwycięstwa: długi spacer z moim chłopakiem i psem po lesie, oraz zakupy w supermarkecie... hehe... czułam się wprawdzie nieco pobudzona, zwłaszcza w markecie, ale się zawziełam, zaczełam skupiac się na tym, co na półkach i jakos dałam rade... takie małe zwycięstwa trzeba gdzies spisywać, bo w chwilach załamki widzi się z reguły tylko niepowodzenia, ucieczki, beznadzieję swoja i swojego życia.. a przeciez bywają i takie słoneczne niedziele, jak ta, kiedy nawet zakupy w markecia niestraszne... kiedyś, jeszcze przez terapią, po pierwszym mocnym ataku paniki siedziałm w domu trzy tygodnie, taka byłam przerażona, nie wiedziałam co się ze mną dzieje, nie rozumiałam swojego stanu i tego wszechogarniającego lęku...i potem, po tych kilku tygodniach zaczełam wychodzić, najpierw do kiosku za róg po gazete, potem po batona, ulice dalej, potem do koleżanki na herbate.. i atk coraz dalej i częściej..aż w pewnym momencie przestałam sie bać, przestałam odczuwać lęk... teraz po 2,5 letniej terapii, bez żadnych wspomagaczy, świadoma skąd mi się to wzieło., pogodzona ze swoją kiepsko skrojoną przeszłością staję znowu, z bagażem wiedzy, oczyszczona z przeszłości, twarzą w twarz z sobą samą... codzień od nowa... -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
anielka odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
kurcze, ale jestem na siebie zła... niby już od jakiegos czasu czuje się lepiej, potrafie zapanować nad większością rodzących się we mnie lęków.. a dzisiaj sie poddałam..na całej linii... miałam o 17 iśc na spotkanie z klientem.. dostac od niego teksty do korekty do jego katalogu..i co?? i nie poszłam.. kurcze jaka jestem wściekła... ywinełam sie zręcznym kłamstewkiem..już 5 raz.. coś czuje że ten klient już ze mnie zrezygnuje.. i siedze teraz i zła jestem na siebie strasznie... a czemu nie poszłam?? bo nie znosze tego wszechogarniającego mnie lęku w kontaktach z innymi... zawsze jest tak samo... przed spotkaniem myśle o tym przez 2-3 godziny i się nakręcam...potem idę (w wersji pozytywnej) serce wali jak oszalałe.. siadam przy stole klienta, pocą mi sie dłonie, jest mi słabo, chce uciekać, dużo gadam, żeby wyciszyć lęk, staje sie coraz bardziej chaotycxzna w tym co mówię... i w końcu nadchodzi kulminacja napięcia - i albo uciekam, bredząc coś o tym, że gazu nie wyłączyłam chyba pod zupą, albo biore na przeczekanie i myśląc że zaraz zemdleję siedze...i przechodzi.. a wtedy mogłabym tam siedzieć tak bez końca.... i wiem wiem wiem że zawsze jest tak samo że jak przeczemak to minie że nie zemdleje, najwyżej dostane rozwolnienia że po spotkaniu będę z siebie megadumna i może nawet wyborę się do jakiegoś supermarketu, żeby tak rzutem na taśmę, zaliczyc jeszcze jedno przerażające mnie miejsce... że będę miała super wieczór i może nawet ochote na sex że zrobie krok na przód że w konfrontacji ja-lęk bedzię 2:43 (licząc od lutego'06) i kurde nie ide... nie zafunduje sobie super wieczoru, totalnego odpłynięcia lęku,uznania w oczach mojego faceta, chwalenia sie na terpii postepami... będę tak siedzieć w domu sama, wkurzać sie na siebie, żałować że już 18 i dawno po ptakach, bo klient już w drodze do domu na kolację...i pisać na jedynym forum na którym ktoś bywa równie beznadziejnie decyzyjny jak ja... idę, odgrzeje sobie pierogi... -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
anielka odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
hehe ja dziś staralam sie czyms zajac jak zaczynal sie do mnie dobierac MR. Lęk... i tak w trzy godziny ugoowalam dwie zupy, obiad dla psa i mojego faceta i upieklam ciasto:-)) zdazylam tez sie wykapac i... nadal obawiajac sie napadu pisze do was czekajac na powrot mojego chlopaka... moj lek pojawia sie z reguly gdy jestem sama w domu... kiedy nadchodzi staram sie skupic na czyms innym..nie zawsze sie udaje, ale dzisiaj jak widac.. ps.. i tak skorzystalam na niedoszlym napadzie dzisiejszego leku - obiad mam z glowy na rzy nastepne dni:-)) -
promyczek napisze ci wieczorkiem bo teraz jade na terapie
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
anielka odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
były chwile nawet tygodnie gdy było całkiem dobrze ale ostatnio znów jest fatalnie... co robić??? terapeuta zły czy co?? leków nie biorę żadnych bo nie chce... może ktoś z wiekszą wiedzą lub doświadzceniem jest mi w stanie odpowiedzieć na to pytanie? -
Nerwica a związek (seks)
anielka odpowiedział(a) na Beatka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
ja nie jestem na żadnych lekach a i tak nie mam ochoty na sex...sam fakt że sie ma nerwice i lęki nie sprzyja.... mnie to wkurza koszmarnie o kocham sie z moim chłopakiem raz na 3 tygodnie...masakra...czasem to się aż boję że mnie kiedyś rzuci dla innej... -
tyle że ja niewiele mu moge pomóc...nie znam sie za bardzo na tym czym bedzie zajmowała sie firma częściowo, ale nie na tyle bym mogła być bardzo pomocna, zwłaszcza że miałabym głownie spotykać sie z klientami..a jak to zrobić jak ja dalej niż 300 m od domu boje sie pójść...
-
wiesz toya chyba cos w tym jest..mój chłopak od 3 lat kocha mnie ogromnie i jest w stanie znieśc wszystko chyba..czasem na mnie krzyczy ale generalnie zawsze mnie wspiera i mi pobłaża... z jednej strony mi to odpowiada, z drugiej demotywuje... zwłaszcza teraz jak zakładamy firmę - wszystko jest na jego głowie a ja tylko sie wysypiam i mam lęki..:-) echhh ciężkie ma ze mną życie....
-
nie chce cie martwic ale to co opisałś to klasyczne objawy nerwicy lękowej.... powinnaś udac sie do specjalisty - na początek da ci jakieś leki, lub nie, ale najważniejsza jest terapia.. nie czekaj aż samo przejdzie bo to mało prawdopodobne, za to jak sie rozwinie to może usidlić cie w domu na dłużej...ja miałam okres że przez 3 m-ce nie wychodziłam..prawie zawaliłam studia.... teraz sie leczę (dwa lata) i choć jest róznie to wiem co mi jest, jak z tym walczyć, jak sobie pomóc...i jest mi z ta wiedza troche latwiej
-
aniołek szczere gratulacje... ja po sobie zauważyłam że ilekroć sie mocno w domu zasiedze to jakos mi trudno potem wyjść i nie dostac lęków na sama myśl o spacerze...natomiast jak troche częściej jestem poza domem to potem siła rozpędu chyba nie dość że czuje sie calkiem spoko na zewnatrz to jeszcze chetniej wychodze..
-
Mada lecze sie od dwóch lat... ale albo jestem zbyt oporna, albo juz sama nie wiem... nie biorę leków bo nie chce, a terapia mi jak widać średnio pomaga...pozwoliła mi sie wprawdzie uporaqc poniekąd z przeszłością ale z teraźniejszościa to juz gorzej... ja myśle że mam słaby charakter, jestem mało waleczna, szybko sie poddaje - to wszystko powoduje że trudniej mi stanąć na nogi
-
jessu toya ja nawet w połowie nie jestem tak dzielna jak ty... ty przynajmniej próbujesz a ja ciągle sie tylko nad soba rozczulam,,,, co byś poradziła w mojej spawie?
-
no a jak sie utrzymujesz> skąd bierzesz pieniadze na choćby podstawowe potrzeby?
-
jak to jest z Wami w pracy>>> ja pracuje w domu dla jednej firmy, zlecaja mi kilka rzeczy co miesiąc i jakoś leciało....ostatnio czuję sie kiepsko i nawalm ciągle... nic nie robie całymi dniami..dziś szef zażądał raportu za poprzedni tydzień (wyników pracy) oczywiście moje wyniki były poniżej krytyki dostałam ulimatum: albo sie biore do pracy albo ze mnie rezygnują... wcale im sie nie dziwie... daje z siebie góra 40% i to ledwo .... nikt w firmie nie wie dlaczego nie pracuje z nimi w biurze, myślą że tak mi wygodniej, bo nie musze dojeżdżać z innego miasta...pracuje tak dla nich od ponad roku..na początku namawiali na przyjście do biura..ja zwlekałam, szukałam pretekstów żeby nie iść (nie dałabym rady pracować w biurze z moimi lękami)..i tak zostało...teraz siedzenie w domu tak mnie przytłacza że pewnie w duzym stopniu ma wpływ na mój brak wydajności i stany depresyjne.... i tak kółko sie zamyka: do biura nie pójde bo sie boje jak diabli (wysiedzenie 8 godzin i sam dojazd i przyjazd tramwajem jest dla mnie nie do przeskoczenia), choc pewnie tak łatwiej byłoby mi sie zmobilizować do pracy... a w domu dopada mnie totalna niechęć do wszystkiego (śpie do 11, obijam sie od ścian, mam napady leków, boję sie zostawać sama, doprowadzam do szalu moich bliskich) - jak jeszcze strace przez taka swoja postawę pracę to chyba sie zabije.... jak wy sobie radzicie>> może macie dla mnie jakąś radę>> chetnie wysłucham bo sama sobie pomóc nie potrafię...
-
wieci co to nie jest tak do końca że terapia nie może trwać pół roku czy więcej...zależy na jaką terapię sie chodzi ... ja chodze na psychodynamiczna a przy takich problemach jak moje sięgających okresu wczesnego dzieciństwa taka terapia może trwać nawet kilka lat...ja chodze juz ponad 2... i ciągle jest średnio dobrze,,,ale bez leków... brałam je tylko na początku..