Skocz do zawartości
Nerwica.com

inbvo

Użytkownik
  • Postów

    2 558
  • Dołączył

Treść opublikowana przez inbvo

  1. Na razie nie próbuję. Naprawdę chcę tego uniknąć choć ostatnio cały czas mi się wydaje że nie mam po co żyć. Nie dość że nie radzę sobie w relacjach, to jeszcze nic innego nie potrafię. Ale samobójstwo na razie nie wchodzi w grę. Inna sprawa że jakbym naprawdę chciał się zabić to nic by mnie nie zatrzymało. Jestem dość upartą i zdeterminowaną osobą. Może przynieść- ale na razie nie wydaje się. A z wiekiem się nie staje młodszym...Trzeba patrzeć realnie- niekiedy życie nie ma sensu. Moje aktualnie ma tego celu bardzo niewiele. A z psychologiem się skontaktuję. Niemiłych przyniesie znacznie więcej. Na pewno nie wiadomo. AŻ TAK źle nie jest.
  2. Na razie nie będę na pewno. Ale śpiączka nie wchodzi w grę bo ja zrobiłbym to inaczej i na pewno nie tabletkami. Zresztą najlepiej o tym nie rozmawiajmy- z wielu powodów. Na pewno postaram się o jakiś kontakt z psychologiem. Chociaż ostatnio zastanawiam się czy robienie czegokolwiek ma jeszcze sens. Ale spróbować muszę.
  3. Jak wysłałem tego posta to trochę się nad tym zastanowiłem i to samo sobie pomyślałem: jak ja to znoszę? Ale nadal lojalnie będęich trochę bronił- oni mieli życie jeszcze gorsze niż ja. Widzę że mamy ze sobą trochę wspólnego. Tzn do próby jeszcze nie doszło. Jeszcze... I mam nadzieję że do tego "rozwiązania" nie będę musiał wracać... Zastanawiałem się nad kontaktem z psychologiem prowadzącym poradnię przez telefon lub internet. Ale mam opory czy to nie jest zwykłe naciąganie ludzi... W ten sposób trafiłem też na to forum- żeby skontaktować się z kimś zajmującym się terapią. Chodziło mi głównie o moją chroniczną nieśmiałość. Tylko co miałbym powiedzieć terapeucie?
  4. Pracę mam niestety niedaleko domu. w domu mam ciężką sytuację- poczytaj moje pierwsze posty na forum. Tak naprawdę to na normalne wyjście poza dom to masz pozwolenie kiedy powiesz "idę na uczelnię", albo "do pracy". Jak w inne miejsce to musisz się tłumaczyć. Takie chore zwyczaje. Oni nie widzą problemu z którym miałbym iść do psychologa- dla nich wszystko ze mną ok. Więc gdybym się przyznał- sama rozumiesz. Tu panuje despotyzm. I do tego nienawidzę kłamać- obciąża mnie to. Gdybym musiał ukrywać terapię chyba bym zwariował. Może masz jakiś pomysł- nie tylko odnośnie terapii, ale tak ogólnie? z rodziną nie chce mi się odbudowywać relacji- brak mi na to chęci i sił, jestem od nich niestety zależny, ale postanowiłem skończyć studia i potem usamodzielnić się dopiero wtedy. Wcześniej będzie ciężko. Dopóki nie będę w pełni samodzielny staram się im nie wchodzić w drogę i mam w miarę spokój (kiedy idę "na uczelnię" To nie do końca wina ojca ani reszty rodziny. Wydaje mi się że ich skrzywienia na psychice są wynikiem tragedii które naszą rodzinę ciągle spotkają- ostatnio śmierć mojej mamy.
  5. Na razie nie chodzę i w moim przypadku trudno będzie ją rozpocząć. Dlaczego to nie takie łatwe tłumaczyłem w swoim pierwszym poście w tym wątku: Przecież nie będę ukrywał przed ojcem że chodzę do psychologa. A on by tego nie zaakceptował. Usiłuję znaleźć jakiś sposób tylko nie wiem jaki...
  6. Parę razy wypiłem jak mnie coś zdenerwowało- wiedziałem że nie powinienem. ale nie wytrzymałem. Głównie to było kiedy mój "problem" mnie szczególnie dobił. Nie wiem już co robić. Często się denerwuję bez powodu, nawet wpadam w szał, przeklinam. Głównym powodem mojej irytacji jest moje "późne dziewictwo" a przede wszystkim brak umiejętności zmiany tej sytuacji. Leków już nie tykam dawno.
  7. jestem niestety biernym palaczem. raz w życiu paliłem i na razie mówię nigdy więcej. Mam nadzieję że nigdy nie już zapalę. Do alkoholu mnie ciągnie ale nie piję między innymi właśnie dlatego- żeby się nie uzależnić. Natomiast chyba mam uzależnienie od leków przeciwbólowych: kiedyś miałem straszne nerwobóle przez miesiąc (spowodowane stresem wywołanym przez ten problem który tu omawiamy). Nie mogłem wytrzymać z bólu i zażywałem non-stop paracetamol- po 4 tabletki na dobę przez jakiś niecały miesiąc. Teraz kiedy mi raczej przeszły nerwobóle to nadal mam ochotę zażywać paracetamol. Z tymi papierosami i alkoholem to chodziło mi o to co może pomóc "odblokować się" w nieśmiałości do kobiet. Bo ja nic takiego nie znalazłem i nadal mnie to stresuje.
  8. No to masz niewesoło- tak jak i u mnie. Alkohol to rzeczywiście jakaś metoda, ale raczej się nie sprawdza. Może lepiej wziąć coś na uspokojenie, albo sobie zapalić- jak ktoś pali-ja na razie nie, ale powoli nie wytrzymuję i chyba zacznę
  9. To i tak lepiej niż ja- ja nigdy nie potrafiłem i to w żaden sposób,chociaż były takie które mi się podobały.
  10. Pewnie nic i przyznala mu racje. Glupio by mi bylo gdyby napisal ze nadal jestem kiepska Tu się różnimy- mnie coś takiego bolałoby latami. Jak facet może z takiego układu czerpać minimum przyjemności- ja bym np. myślał w kółko tylko o ewentualnej ocenie. Tylko wtedy kiedy ma sie niska samoocene Święta prawda- mówię o sobie. Ale chyba nie jesteś zupełnym nieudacznikiem. To strasznie zawężające twierdzić że nieudacznikiem jest ktoś kto nie miał dziewczyny a w innych rzeczach sobie radzi całkiem nieźle. Miałem kiedyś kumpla z gimnazjum, który z olewczym podejściem kilku kobiet do niego radził sobie odpłacając im tym samym. Krótko mówiąc nie był zbyt miły, gdy jakaś dziewczyna traktowała go z góry. Do jego metod nie namawiam , ale może tego nam brakuje- zamiast użalać się to olewać tych którzy olewają nas...
  11. A Ty w innych sferach jestes od poczatku taki super? Mnie wieksza duma napawa ze sie w jakiejs dziedzinie rozwinelam niz wstydem ze od poczatku nie bylam mistrzem.. bo niby kto jest? W żadnej. dlatego kiedy wiem że coś mi nie wychodzi unikam konfrontacji z dużo lepszymi. to nie ten poziom. zwłaszcza w tak delikatnej sferze.Jeśli mogę zapytać: co być poczuła,gdyby Twój bardziej doświadczony partner gdzieś napisał, że na początku nie byłaś najlepsza? To o to właśnie chodzi...
  12. No tak, nareszcie ktoś dokładnie zrozumiał o co chodzi. Dziękuję za tego posta. TouchOfHope to, czy bym zrezygnował z bycia z doświadczoną dziewczyną zależy od tego czy bym tę przeszłość potrafił nie tyle zaakceptować co wręcz udźwignąć - bo to zawsze będzie ciężkie. Nie uważam że coś ze mną nie tak jeślibym zrezygnował- lepiej nie pchać się w związek gdzie nie potrafię czegoś zaakceptować, niż potem kogoś skrzywdzić z powodu "nie radzenia sobie psychicznie" z tym. [edit] To indywidualne- nie każdy prawiczek czuje zazdrość.
  13. Ale przeciez ona by o tym wiedziala, ze masz male doswiadczenie. Ja tez nie moge powiedziec , ze na poczatku bylo super ale liczylam sie z tym. Pewnie uwieraloby mnie gdyby po kilku miesiacach nic sie nie zmienilo ale moj mezczyzna bardzo szybko zaczal przejmowac inicjatywe i zaskakiwal mnie swoim wyczuciem mnie i moich pragnien. Teraz jest najlepszym kochankiem jakiego mialam a mialam naprawde dobrych i doswiadczonych. Dla mnie to niestety dowodzi mojej racji prawiczek = beznadzieja. Przynajmniej na początku. I opinia doświadczonej. O to właśnie chodzi. Gdybym np. trafił na post na forum mojej ewentualnej doświadczonej dziewczyny że na początku "nie było super" to by bolało. Bardzo bolało. Tak wiem- jestem beznadziejnym pesymistą i coś ze mną nie tak. Ale przynajmniej szczerym. Nie będę udawał że nie potrafię myśleć inaczej...
  14. a kto powiedział że musze mówić albo słuchać o jej przeszłośc? Prawdę mówiąc wokala o tym nie wiedzieć i nie zwierzać się samemu.Czy miałbym nadal kompleksy? Na 90 % tak. Czy bym zrezygnował? Nie umiem odpowiedzieć co nie byłem w takiej sytuacji. Chyba nie. Ale łatwo by mi nie było. (przepraszam wc jakość mogą postów bo musze pisać telefonem) nic złego w tym że kobieta przejmie inicjatywe ale zawsze tak być nie może. Skąd wiem że jestem zły w seksie? Właśnie dlatego że go nigdy nie uprawiałem.
  15. w całym powyższym moim wywodzie chodziło o to, że mnie by np. Ciężko było zaakceptować rolę ucznia. Przy doświadczonej dziewczynie czułbym się jak jakiś niedouczony, a nie jak facet. To dobijające przy moich kompleksach. No chyba że w praktyce okazałoby się inaczej...
  16. złego nic. Absolutnie. Ale to nie dla osoby która ma kompleksy. Ja bym się bał porównań (sam ich nie mając). Uczeń który przerósł mistrza? Nie kwestionuję Twojej opinii , ale ciężko mi uwierzyć w takie sytuacje w jakiejkolwiek sferze. Sam ten zwrot jest dla mnie tylko przenośnią.
  17. może każdy reaguje inaczej-ja bym się w takiej sytuacji chyba źle czuł. Jak niepełnowartościowa osoba. Jak uczeń a nie jak partner.
  18. Dzięki. Jeśli możesz, uzasadnij, czemu prawiczka? Kłopot tylko w jednym- jak sama napisałaś- czułabyś zazdrość o byłych. Tym bardziej obciąży to prawiczka. I do tego wyobraź sobie presję niedoświadczonego partnera przy doświadczonej kobiecie- aż mi się słabo robi na taką perspektywę...
  19. To chyba mój wrodzony pesymizm. Owszem- nic nie jest czarno-białe. Ale jak się słucha/ czyta że prawiczki powyżej 20 nie są zbyt interesujący to boli.To co powiedziałem w poście poprzednim to nie moje zdanie tylko cytaty niektórych pań z różnych miejsc (np. to że "nie miał okazji"). W sieci jak się poszuka to można znaleźć takie same teksty. Pozostaje tylko nadzieja że nie wszyscy tak myślą, jak wyżej powiedziałem. Dlatego najlepiej kiedy oboje są niedoświadczeni. A kiedy jedna strona jest już "po" to się wszystko komplikuje. A z wiekiem coraz trudniej trafić na osobę niedoświadczoną.
  20. Na to już nikt się chyba nie nabiera - powiedzą że dorabiasz sobie takie usprawiedliwienie bo "nie miałeś okazji". Zawsze można tak powiedzieć sobie na pocieszenie, ale może coś w tym jest. Byle nie za długo. W tym wątku i w wielu innych można odnieść takie wrażenie... Ale bywa inaczej. Jest przykładowo na jednym forum wątek o nazwie "facet prawiczek" gdzie przez 30 stron są praktczynie same negatywy(nie chcę nawet używać nazwy tego forum więc nie dam linka - po wpisaniu "facet prawiczek" w google jest to drugi link)
  21. Wiesz - w czasach kiedy 16-latki uprawiają seks na porządku dziennym 23 letni niedoświadczony związkowo i seksualnie facet popada w kompleksy. Na dobrą sprawę taki 16-latek ma nade mną przewagę. interesuje mnie przede wszystkim jak to odbierają kobiety - czy potrafią w większości przejść przynajmniej obojętnie wobec faktu niedoświadczenia? ignorują czy widzą w tym problem? może boją się że po jakimś czasie zechce spróbować z inną? (tutaj facet jest na straconej pozycji bo jak udowodnić że nie zrobi się czegoś nigdy w przyszłości - łatwiej udowodnić że coś było, niż że czegoś nie ma i tym bardziej nie będzie) zastanawia mnie czy np. da się rozróżnić w łóżku prawiczka i doświadczonego? - słyszałem kilka historii jak to facet nie przyznał się i partnerka nigdy się nie domyśliła i była zdziwiona kiedy się dowiedziała... podobno seks jest instynktowny, ale... osoba taka jak ja nie wie nawet jak się zabrać do zwykłego pocałunku a co dopiero myśleć o seksie. w łóżku pewnie nie wiedziałbym jak się zachować. Jest obawa o kompromitację, różne zaburzenia (np. przedwczesny wytrysk - podobno przekleństwo "wiekowych" prawiczków). Strasznie to dołujące co napisałem - może kogoś zdołować a nawet i niektórych wkurzyć - ale to jest najszczersza prawda, bez użalania się.
  22. Gdybyś mogła, to napisz w tym wątku. Bo myślę, że wielu - w tym ja - ma podobne obawy.
  23. A ja wierzę że istnieją tacy co są prawiczkami z wyboru w wielu ok. 30 lat- nawet później. Nie wiem czy akurat ten - ale wierzę że są. Głównie powodom takich wyborów jest religia.
  24. Rozumiem. Problem jest nie tylko w tym, żeby zagadać - bo jeden raz to może się i udać. Osobom takim jak np. ja brakuje otwartości i to jest prawdziwa przeszkoda w związku. Wiele osób wyżej pisało że ma ten sam problem - albo że rozumie. Szkoda że brakuje tu na forum metod walki z tymi ograniczeniami. Pomysł poradnika "jak przestać być prawiczkiem" umarł śmiercią naturalną...
  25. A gdyby podeszła, potrafiłbyś to wykorzystać? (pytam serio jak coś)
×