Skocz do zawartości
Nerwica.com

aboaterica

Użytkownik
  • Postów

    58
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aboaterica

  1. aboaterica

    Samotność

    O ! Lubię bardzo tą piosenkę ! PS. Jeśli chcesz czasem pogadać, to zawsze możesz się do mnie odezwać
  2. Jeśli bardzo chcesz z nią wyjasnić całą sprawę i nie daje ci to spokoju, to lepiej pogadaj. A co do tej koleżanki, to nawet jakbys pisał, to myślę, że macie nikłe szanse na coś więcej. Na pewno twoja była będzie ją podburzać przeciwko tobie i przedstawiać cię w nie najlepszym świetle.
  3. Nie wiem, czy to dobry pomysł. Jeśli ona jest niedojrzała, to taka rozmowa nic nie da, jeszcze sobie pomyśli, że ją nachodzisz, dręczysz. Lepiej zostaw tą sprawę tak jak jest.
  4. Może powiedziała ci, że kogoś ma, bo chciała abyście tylko sie spotykali, ale abys miał do niej dystans, wiedząc, że kogoś ma. Byliście ze sobą 3 lata, więc ona na pewno tęskniła za tobą (nawet jeśli mówiła, że coś się wypaliło), ponieważ po skończeniu tak długiej znajomości, nie wraca sie ot tak odrazu do normalności. Wydaje mi się, że ona nic więcej od ciebie nie chce oprócz spotkań na zasadzie kolega - koleżanka. Jej zachowanie jest kolejnym powodem, dlaczego powinieneś do niej nie wracać. Widać, że ona w przeciwieństwie do ciebie jest niedojrzała (wiadomości na gadu). Ja na twoim miejscu bym jej powiedziała, co myślę i zostawiła ją z tym i nigdy już do niej nie wracała.
  5. Nie wracaj do byłej, bo przeważnie z takimi powrotami bywa tak, że chwile jest dobrze, a później jeszcze gorzej niż wcześniej. Nie rań siebie, najlepiej staraj się zapomnieć o niej i jej koleżance. Poszukaj kogoś innego, nie ma sensu ciągnąć czegoś na siłę.
  6. aboaterica

    Oceń Muzę

    rafka jak tego słucham, mam ciaary na plecach!
  7. aboaterica

    Samotność

    Myślę, że mąż nie powinien Cie tak traktować, ponieważ poświęciłaś dla niego bardzo dużo czasu i pomogłaś mu przetrwać trudne momenty. Powinien Ci dziękować i być wdzięczny. Teraz TY powinnaś zająć sie sobą. Zrób coś dla siebie, żebyś poczuła się lepiej. Może odśwież jakąś starą znajomość? Na chwile pomyśl tylko o sobie, a dobrze na tym wyjdziesz. W życiu trzeba czasem być trochę egoistą
  8. aboaterica

    Samotność

    To mamy dużo wspólnego. Czytam twoje posty i wydaje mi się jakbym czytała o sobie. Tak samo byłam jedną z najlepszych uczennic w szkole i też miałam podobne doświadczenia jak ty. Z jednej strony nie zależy mi na poznawaniu nowych ludzi. Często jak gdzieś wychodzę, poznaję kilka, kilkanaście nowych osób, po czym następnego dnia je olewam. A często zdarza się, że piszą do mnie na fb, czy wysyłają zaproszenia do znajomych. To samo mam z facetami. Z jednej strony potrzebuje bliskości, więzi z innymi ludźmi, a sama ich odtrącam. Jestem dziwna.
  9. podprad najlepiej nie rozmawiaj już z nią, zerwij wszelki kontakt. Nie myśl o niej przez pryzmat uczuć jakimi ją darzysz, ale może lepiej popatrz 'z boku' na jej zachowanie, bo ona zachowuje się bardzo dziwnie i niedojrzale. Olej ją dla własnego dobra ! Bo to ona odbiera ci radość życia, a kontynuowanie związku będzie tylko wpływać na ciebie destrukcyjnie.
  10. Daje mi świadomość, że nie tylko ja mam takie problemy, że nie tylko ja często mam dość ludzi i wszystkiego, co mnie otacza. Dookoła mnie nie ma takich ludzi, często czuję się bardzo samotna i nie rozumiana przez nikogo. Tutaj moge znaleźć życzliwych ludzi, którzy przeszli bądź przechodzą to samo co ja i rozumieją mnie, moje obawy, lęki, przeżycia.
  11. Niestety mam to samo, nie potrafię nikomu zaufać. Mam koleżanki, które mówią mi o wszystkim, ja o moich problemach nie mówię nikomu. Miałam przez ponad 2 lata chłopaka, ale przez ten okres bardzo mało mówiłam mu o mnie, o mojej rodzinie. Nie mówiłam mu o tym, co mnie martwi, a gdy już czasami nie wytrzymywałam i mu mówiłam, on przeważnie nie słuchał. Kiedyś byłam zupełnie innym człowiekiem, byłam naprawdę wesoła, miałam wiele osób wokół siebie. Lubiłam ludzi. Później, w wieku może 15 lat pierwszy raz poważnie zawiodłam się na najbliższych (oprócz rodziny) mi osobach, co bardzo na mnie wpłynęło. Później jak już wspominałam był chłopak i tak stopniowo, coraz bardziej zamykałam się w skorupie. Teraz nie ufam nikomu, nawet własnej matce, którą kocham najbardziej na świecie. Nie potrafię nikomu zaufać, bo boję się, że ktoś może obrócić moja słowa przeciwko mnie.
  12. aboaterica

    zmęczony zyciem

    Nie myśl ile będziesz miał lat jak skończysz szkołę średnią, tylko idź i ją skończ, bo po niej masz jakieś perspektywy. Jeśli chcesz się wyrwać ze swojej pracy, to podejmij jakieś działania tym bardziej, że masz taką mozliwość.
  13. Wiadomo, że nie można jednoznacznie stwierdzić czy Bóg jest czy nie. Dlatego jak już wcześniej powiedziałam, nie będę nikogo nawracać, bo każdy ma prawo (nie)wierzyć w co chce i kogo chce. Staram się po prostu bronić swojego stanowiska, gdyż myślę, że to mój obowiązek, a może i przywilej. Poza tym lubię temat wiary, dlatego podejmuje takie dyskusje. Dziękuje za uszanowanie moich poglądów. Co do szatana, jestem pewna, że istnieje i jest on obecny w naszym życiu tak samo jak i Bóg. Tylko w tym sęk, aby dobrego głosu słuchać i za Nim iść.
  14. intel Może i masz rację, rzeczywiście, gdyby ten ktoś nie poszedł na pielgrzymkę, to prawdopodobnie nie miałby styczności z żadnym gwoździem na drodze. Ale Twoja wymyślona historia jest dla mnie bardzo ogólnikowa. Prosta historia = proste (twoje) rozwiązanie. Bez urazy... Ale ja nie darowałabym sobie (taka moja dociekliwa natura ;>) nie zagłębić się w nią bardziej. Możliwe, że ten przypadek, który przytoczyłeś stał się naprawdę. Ale w Twojej relacji zdarzenia nie widzę, dlaczego ten człowiek poszedł na ta pielgrzymkę. Może był bardzo religijny, a może jego wiara była zachwiana i pomyślał, że chciałby ją wzmocnić, a pielgrzymka to dobra okazja. Nie wiem kim był ten człowiek, jaki miał stosunek do Boga, może wierzył, może powątpiewał. No i spójrz, dla niego (powiedzmy, że jest to człowiek wątpiący) taka rzecz jak ten gwóźdź mogła być bodźcem, że jednak ta pielgrzymka to był dobry wybór. Myślę, że wiesz do czego zmierzam i nie muszę tego kontynuować. Bóg codziennie do nas przemawia, daje nam jakieś znaki. Niestety my ich nie zauważamy. Nie zauważamy drobnych rzeczy, także u innych ludzi. Przecież Bóg przemawia do nas także poprzez innych ludzi. Nie rozumiem, dlaczego ludzie tego nie zauważają; na co czekają ? Czekają na wielkie rzeczy, a nie umieją zauważyć i docenić nawet tych małych. Każde zło na świecie ludzie przypisują Bogu, a przecież Bóg jest zaprzeczeniem zła. Tak, wiem, bo tak jest łatwiej. Ale tego co dobre nie umieją nazwać darem od Boga. Szkoda, że jestem sama na tym polu bitwy...
  15. Dobra myśl, szczególnie podoba mi się pomysł z uświadamianiem społeczeństwa, ponieważ przeważnie ludzie nie wiedzą dokładnie, co to jest depresja i co robi z człowiekiem. Warto usunąć wszelkie stereotypy dotyczące tego tematu, bo przeważnie skazują one osobę chorą na wyizolowanie, odepchnięcie przez społeczeństwo.
  16. Nie wiem, co bym napisała, rok temu byłam innym człowiekiem. O tego na pewno bym nie powiedziała. Jeśli chodzi o Boga, nie skłaniam się raczej do wizji starotestamentowej. Myślenie, że Bóg karze za grzechy to moim zdaniem pogląd rodem ze średniowiecza. Czasem Bóg musi po prostu zastosować terapię wstrząsową, która jest według mnie skuteczniejsza. Bo jeśli dawałby wszystko każdemu, ludzie paradoksalnie zamiast mu dziękować, zaczęliby sami nazywać sie bogami, bo przecież potrafią mieć wszystko. Może Bóg nas sprawdza ? Daje takie a nie inne karty i mówi: "sprawdzam". I jeśli ktoś wierzy w Boga, pomimo przeciwności (np. choroby) wierzy dalej, może i czasem ma chwile zwątpienia, ale pokłada nadzieję w Bogu to wygrywa i Bóg już wie, że ten człowiek naprawdę Go kocha. Może Bóg też chce pewniaka? Przecież człowiek też chce. Zapraszam do przeczytania księgi Hioba. Wiem, że nie byłeś, miałeś do tego prawo. Ja nie krytykuje Twoich zachowań podczas choroby. Masz prawo być rozgoryczony, ale "zgryzota jest jak trucizna: dobrze ją wypluć..". Poczujesz ulgę. Ja nie chce Cię nawracać, nie od tego tutaj jestem, bo sie do tego nie nadaję. Samej brakuje mi bardzo wiele.
  17. No w końcu człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga. Nie wydaje mi się, aby Doskonałość jaką jest Bóg był pustym przedmiotem. To by troche zaprzeczało Jego doskonałości.
  18. Łazarz, dziękuję za szacunek do mojej wiary. W końcu ty sam wierzysz w "mojego" Boga. Piszesz, że po odrzuceniu modlitw, po zaprzestaniu proszenia - ozdrowiałeś. I stwierdziłeś, że odrzucasz Boga. Okej, Twoja decyzja, Twoja wolna wola. Ale wiesz... Poza Tobą, wolną wolę ma także Bóg. Jak wspomniałeś znał powody Twoich gorliwych modlitw, ale niestety (bez urazy dla Ciebie) - pustych. Na chwilę postaw się na Jego miejscu. Wyobraźmy sobie taka sytuację: Poznajesz jakąś osobę, chcesz się z nią zaprzyjaźnić. Ta druga osoba wykazuje zainteresowanie. Ale okazuje się, że osoba ta rozmawia z Tobą, spotyka się itp. tylko dlatego, bo chce np. pożyczyć od Ciebie kasę. No i dowiadujesz się o tym, no i wiadomo, wkurzasz się, jesteś zawiedziony itp. I ja osobiście będąc w takiej sytuacji wolałabym wiedzieć prawdę. No i Ty przyznałeś się do tego przed Bogiem, uświadomiłeś sobie sam, jaki jest powód kontynuowania relacji z Bogiem. No i moim zdaniem to był ruch Boga, abyś zrozumiał sens więzi z Bogiem. Nie rozumiem, dlaczego tak wielu ludzi traktuje Boga jak jakiś przedmiot, bez uczuć, nie myślącego, a jednocześnie mogącego wszystko. Tak, Bóg może wszystko, ale jest także jak człowiek - ma serce i rozum. Ciesze się, że mimo wszystko traktujesz Go jak kogoś, kto potrafi myśleć i czuć. Ale wracając... Niestety, po poznaniu sensu więzi/relacji z Bogiem, często zamiast jej naprawiać, odsuwamy się od Boga, bo nie zrobił On tak jak my byśmy tego chcieli. Też kiedyś obwiniałam Boga o to, że nie spełnił moich próśb, ale teraz wiem, że zrobił inaczej, bo tak miało potoczyć się moje życie. Już od Niego nie żądam, ale mówię: "Boże, jeśli tylko chcesz, spraw...", bo przecież nikt nie lubi jak jest się do czegoś zmuszonym. Nie lubię takiego ''prostego" myślenia. Dla mnie ono nie istnieje. Wierzę w przeznaczenie, wierzę w to, że na swojej drodze spotykamy ludzi nieprzypadkowo i, że każdy coś wnosi do naszego życia. Więc wybacz, nie wierzę w te proste teorie. Poza tym, czyż nie piękna jest ta myśl, że ktoś jest zawsze przy Tobie, mimo niedoskonałości, wad? I nawet jeśli robi coś przeciwko nam, to i tak nadal jest naszym Przyjacielem/Mistrzem/Ojcem; przecież On wie lepiej.
  19. Mnie chodzi jedynie o to, abyś zastanowił się, dlaczego Bóg zesłał ci te przeszkody, może chciał, abyś zastanowił sie, dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej. Nie może powiedzieć do ciebie bezpośrednio, to używa znaków. Taki Boski język migowy Gdyby życie każdego człowieka było pasmem tylko i wyłącznie sukcesów, to myślę, że ten świat byłby jeszcze gorszy niż jest. Gdyby takiego "człowieka sukcesu" ( ;> ) spotkała jakaś porażka, drobiazg, to odrazu powaliłaby go na kolana. Każdy ma jakiś krzyż, każdy przeżywa własną droge krzyżową, ale myślę, że domyślasz się po co to wszystko (nie chce byś znów zarzucił mi kontakty z RM ;>) Ja też nie miałam łatwego dzieciństwa, ojciec bił mnie i mamę, więc też przeżyłam piekło. Poza tym byliśmy biedni, bardzo biedni. Dlatego staram się z wszystkich sił iść na wymarzone studia i znaleźć pracę, aby moje dzieci (jesli takowe bedę mieć) nie przeżyły tego co ja. Wyciągnęłam wnioski i jeśli tylko dam radę, to nie pozwolę aby inni przeżyli to, co ja. Chyba, że On wygra i Ci na to nie pozwoli, to by było dopiero złośliwe z Jego strony -- 06 maja 2012, 19:19 -- A propos tej wypowiedzi. Nie moge winić Boga za błędy mojego ojca, w końcu człowiek jest obdarzony wolną wolą. Jemu to bedzie 'policzone', dlatego staram się mu wybaczyć. Robię to przede wszystkim dla siebie, bo wiem, że ciągły żal zatrułby mnie samą i moje życie byłoby jeszcze gorsze. -- 06 maja 2012, 19:21 -- O źle zacytowałam, ale nie dam rady już tego zmienić.
  20. Jeśli na każde niepowodzenie, upadek, przeciwność itp. będziesz patrzył jak na karę, to zawsze kogoś trzeba będzie obarczyć winą za nią, najlepiej Boga. Ja nie powiedziałam, że musi. Taki był mój przypadek. Jesli człowiek jest autentycznie wierzący, widzi sens w życiu, ja go nie widziałam. W porównaniu do tego, co było wcześniej, dla mnie jest w porządku. Chodzi mi głównie o działania w kierunku leczenia się, o chęć i siły. Tak, zdrowieje się, chociaż to nie grypa...
  21. Dziękuję, staram się. I wszystkim tego życzę
  22. Ellis I ich się staram trzymać, wiadomo czasem bywa z tym gorzej.
  23. Myślę, że nie powinieneś obwiniać Boga o depresję. Rozumiem, że masz do Niego ogromny żal za to, co przeżyłeś tutaj. Ja jestem w trakcie leczenia z depresji, w którą wpadłam z własnej winy, ponieważ odrzuciłam Boga, nie chciałam zgodzić się z wyzwaniem jakie mi dał. Ale wiem, że żadne doświadczenie nie idzie na marne, bo dzięki temu co się stało i nadal dzieje nauczyłam sie wiele. Może to właśnie Bóg zesłał ci tą lekarkę? Pomyśl w ten sposób. Wspominałes o ciąży i ślubie siostry - dzięki niemu poszedłeś do lekarza. Może to właśnie On pokierował tak ludźmi aby cie uratować. Wiem, że czas leczenia był bardzo ciężki, ale dzięki temu poznałeś (jak sam wspominałeś) wielu ludzi, na pewno zmieniłeś stosunek do wielu spraw. Ale najważniejsze jest to, że jest już z tobą w porządku!! :) Ja mimo wszystko dziękuje Bogu za to co mam, bo wiem, że to co mnie spotkało miało na celu uświadomienie mi, że nie zawsze byłam w porządku wobec innych, teraz to sie zmieniło. Wiem, że jak wyzdrowieję, będę silniejsza. Ty też jesteś.
  24. Ja nie mam takiego problemu, ponieważ ludzie, którzy mnie znają (oprócz najbliższej rodziny czyli mamy) nie wiedzą, że mam depresję. Na codzień chodzę normalnie do szkoły, staram się "normalnie" zachowywać, choć bywają gorsze dni, kiedy nie umiem tak dobrze udawać. W domu dopiero zrzucam maskę i daje upust swoim myślom. Wśród ludzi nie uzewnętrzniam się, chowam wszystko w środku. Wiem, że jestem jak tykająca bomba, która kiedyś wybuchnie, ale nie chce aby inni wiedzieli. Nie chce ich komentarzy, a co gorsza litości. Wole, żeby było tak jak jest. Niestety mam identyczną sytuację. Ludzie zawsze podziwiali mnie za upór, determinację, skrupulatność. Miałam ambicje iść na wymarzone studia, a teraz nie robie nic w tym kierunku. Wiem, że w tym momencie powinnam sie uczyć, bo później będe mieć wyrzuty sumienia, ale nie umiem. Słucham jednej smutnej piosenki w kółko i siedzę, i myślę.
  25. challenge accepted jak już będzie "po" to zdam relacje.
×