Skocz do zawartości
Nerwica.com

mojanati

Użytkownik
  • Postów

    288
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez mojanati

  1. Gdy mnie terapeutka pyta jak się czuję w danej chwili, to zwykle odpowiadam, że nie wiem. Tylko raz odpowiedziałam, że dobrze, a poza tym kilka razy mówiłam, że czuję złość. Rzeczywiście nie umiem nazywać swoich uczuć albo po prostu nie wiem co czuję.

  2. Ja mam poczucie winy, że muszę chodzić do pracy i zostawiać swoją córeczkę.

    Mam poczucie winy, że będzie musiała iść do żłobka.

    Mam poczucie winy, że nie będzie miała normalnej rodziny.

    Mam poczucie winy, że nie jestem dość silna i czasami zdarza mi się załamywać.

    Mam poczucie winy za to, że jej ojciec jest palantem.

    Mam poczucie winy, że nie jestem szczęśliwa.

     

    Poczucie winy to obok samotności i złości dominujące we mnie uczucie. Przerabiałam to na ostatnim spotkaniu z psychologiem, ale mimo wszystko cały czas to uczucie we mnie pozostaje.

  3. Co do tego fragmentu, to ja nie wiem jak mam sobie pozwolić na gniew. Mam ochotę pójść do mojego męża, wykrzyczeć mu wszystko, tylko, że efekt będzie jedynie taki, że on wyzwie mnie od wariatek i może jeszcze spróbuje odebrać mi dziecko.

    Tak żyć z gniewem jest bardzo ciężko.

  4. be_strong - chodzę na terapię:) i ja i moja córeczka tez:)

    Dzisiaj jest wyjątkowo źle, bo jestem po spotkaniu z nim, bo chciał widzieć dziecko i rzeczywiście ze swoimi emocjami nie potrafię sobie poradzić.

    Dwa lata temu przysięgał miłość, wierność, uczciwość, a w tym roku pojechał sobie na wakacje z inną. Po co był ten ślub?

  5. Od maja jakoś sobie radzimy, ale w dużym stopniu dzięki temu, że pomaga nam moja rodzina. Sama z małym dzieckiem bez pomocy nie dałabym rady. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że nie miałyśmy gdzie mieszkać, a ja byłam wtedy bez pracy.

    Co będzie dalej nie wiem...

  6. Co ja bym dała, żeby go nie mieć?

    Wiesz co, jak osoba, którą się tak bardzo kochało, dla której oddało by się wszystko i której się tak ufało z taką perfekcją krzywdzi, poniża, niszczy to nie ma powrotu.

    Tak w skrócie to mój mąż pewnego dnia wyrzucił mnie i nasze wtedy półtora roczne dziecko z domu. Ja byłam bez pracy, bez pieniędzy, bez mieszkania. Wcześniej pobił, a od kilku miesięcy poniżał, zdradzał i oszukiwał. Teraz twierdzi, że jest fantastycznym ojcem, a w ogóle to wszystko to moja wina, bo za długo dochodziłam do siebie po trudnej ciąży.

  7. A ja aktualnie taka jestem wściekła, zła, wkurzona, zagniewana, że mnie roznosi i za cholerę nie mam jak się tego pozbyć. Ten palant mój mąż wrócił właśnie z dwutygodniowych zagranicznych wakacji ze swoją kochanką. To, że był tam z nią to były tylko moje przypuszczenia, ale ten idiota dziś je potwierdził. Wymyślił sobie, że szpieguję jego pocztę i próbował mi wmawiać, że to nielegalne. On myśli, że ja jestem taką idiotką, że się niczego nie domyślę. A co gorsza to ja długo taką idiotką byłam, bo ja jeszcze tuż przed jego wyjazdem wierzyłam mu, że jedzie z jakimś swoim nieistniejącym kolegą. A wyjazd planował już zimą. Wmawiał mi, że pojedzie z kolegą z pracy, któremu miało się niedługo urodzić dziecko. Tylko, że on nie ma żadnego kolegi. Podobno ona mu ten wyjazd zafundowała, czyli wychodzi na to, że on jest zwykłą męską dziwką.

    Jeszcze ten dupek nie chce mi oddać moich płyt i książek. Myśli, że jest panem i władcą i może robić co tylko chce. Jak zechce to wyrzuci z mieszkania, jak zechce to nie zapłaci na dziecko, jak zechce to zatrzyma moją własność. Jeju, jaka ja jestem wściekła.

    Jak się tego pozbyć?

    Potrzebuję chyba dobrego prawnika, bo innego sposobu na głupotę tego palanta nie ma.

  8. Ja zanim byłam zdradzana nie spodziewałam się, że to aż tak boli. Jak to napisała Candy14 "wali się całe życie, plany i nic na to nie można poradzić".

    Naprawdę niefajne uczucie.

  9. Monar, moim zdaniem powinnaś założyć niebieską kartę. I to prawda, że można to zrobić w OPS, bo u nich tez byłam na rozmowie. Dasz przynajmniej sygnał swojej mamie, że źle Ci z tym. Może jak ktoś obcy z nią porozmawia, to przynajmniej spróbuje coś z tym zrobić.

  10. Moja córka ma teraz taki okres, że płacze na wszystko. Że chce zdjąć szklankę ze stołu i nie może, że chce do komputera i nie może, że chce dostać paluszka i nie może, że ją proszę by zdjęła buty, a ona nie chce, gdy chce na ręce, a ja niosę trzy siaty z zakupami itd.

    Generalnie jest ciężko. Nie jest to taki płacz w stylu, że coś ją boli, tylko ona chce coś wymusić. Nie uważam, żeby trzeba było ją z tego powodu przytulać i głaskać za każdym razem. Na pewno też nie krzyczę na dziecko, poza sporadycznymi przypadkami, że już nie daję rady (choć pracuję nad tym by mieć większą cierpliwość).

     

    Co innego gdy dziecko np coś boli. Zresztą ja generalnie bardzo dużo przytulam i całuję swoje dziecko. Przez dłuższy czas, gdy wychodziła na plac zabaw całowała inne dzieci. Cały swój wolny czas poświęcam jej. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że poszłam do pracy i nie spędzam z nią tyle czasu co wcześniej, ale tłumaczę sobie, że po pierwsze nie mam innego wyjścia, bo ojciec dziecka zrobił tak jak zrobił i ja odpowiedzialności za to brać nie mogę, a po drugie moi rodzice też chodzili do pracy i ja z tego powodu nie czułam się specjalnie skrzywdzona.

     

    Mam czasami dylematy co zrobić, bo z jednej strony chcę okazywać jej jak najwięcej swojej miłości, a z drugiej strony muszę ją wychowywać, tak żeby sobie poradziła w życiu. Że ja sama tak w domu nie miałam to mam mętlik w głowie co zrobić żeby było dobrze.

  11. My mieliśmy założoną niebieską kartę. Raz policję wzywała moja siostra, a raz ja. Ojca zabierali wtedy na noc na izbę wytrzeźwień. Potem mama była raz u dzielnicowego, on ze dwa razy rozmawiał z ojcem i to wszystko. Wiem, że namawiał go na leczenie, ale przecież mój ojciec nie jest uzależniony, tylko my się na niego wtedy uwzięłyśmy.

    Teraz w swoim małżeństwie chciałam założyć niebieską kartę, ale policjant jedynie stwierdził, że nie ma już zagrożenia, bo mieszkamy osobno. Było to tuż po tym jak wyrzucił nas z domu. Zgłosiłam jedynie sprawę o pobicie.

     

    Przypomniało mi się teraz jak to było jak dzwoniłam po tą policję. Krzyczałam do słuchawki by przyjechali, bo już nie dajemy rady. Kurcze, to jest naprawdę trudne przeżycie dla dziecka.

  12. Kurcze, ja też mam niedługo wizytę u psychiatry, bo tak zalecił psycholog. Wolałabym leków nie brać jednak. :(

     

    Kurcze tylko w końcu jak wyzbyć się tej złości. Bo dziś to aż kipiała ze mnie. Miałam taki dzień, że wszystko po kolei się waliło, a moje dziecko jeszcze do tego dokładało swoje humorki.

  13. Ja przepraszam nigdy nie usłyszałam i nigdy nie usłyszę, ale mi na tym nie zależy. Ja bym chciała żeby mój ojciec zniknął. Myślę, że jakakolwiek relacja między nami, gdyby miała zaistnieć byłaby dla mnie zbyt trudna. Ja po prostu czekam aż on zniknie. On dla mnie nie jest rzeczywisty. Ja go jakoś tak wyparłam z głowy. Chyba to całe dzieciństwo też było dla mnie zbyt trudne, ale wtedy nie mogłam nic zrobić.

     

    Teraz tylko chciałabym się nauczyć w końcu żyć tak by czuć, że żyję a nie, że tylko czekam aż zacznę żyć.

  14. Ja mam marzenie żeby w poniedziałek stał się mój mały cud.

    Prawdopodobnie i tak dowiem się wtedy czegoś pozytywnego, ale chciałabym żeby to była informacja o tym moim małym cudzie.

    Jeśli nie to przeżyję rozczarowanie, ale wiem że i tak moje marzenie będzie miało szansę się spełnić w przyszłości.

    Piszę całkiem niezrozumiale, ale nie chcę zapeszać.

    Tak bym chciała żeby raz coś mi się udało tak zwykłym fartem.

  15. Ja z kolei jak mówię coś do psychologa to czuję się jak bym się przed nim obnażała. Mam wrażenie, że mówię o bardzo wstydliwych rzeczach, takich, które mnie kompromitują.

    Ale postanowiłam, że będę mówiła wszystko. Jak lekarzowi. Skoro ma mi pomóc to musi wiedzieć co mnie boli.

    Niektóre rzeczy naprawdę ciężko przekazać. Ostatnio miałam wielki problem w tym, żeby powiedzieć terapeutce, że mój mąż wyzywał mnie od grubych świń. Mam takie odczucie, że jak jej powiem o tym, że on mnie tak nazywał to ona też będzie tak o mnie myślała.

    Może dlatego, że mój mąż wszystkie po kolei rzeczy, które mu powierzałam wykorzystywał w końcu przeciwko mnie.

  16. Wiesz, nie to, że kogoś uderzyłam, ale jak ktoś popchnął mnie to zdarzyło mi się parę razy, że ja też lekko popchnęłam, czy zawadziłam, tak niby niechcący, ale i tak wiedział, że to nie był przypadek.

    Czy jeszcze kilka lat temu (jeju, to była chyba inna epoka) na dyskotece jak ktoś mnie potrącił to zdarzyło mi się nadstawiać łokieć by nadział się jeszcze raz.

    Ja mam taką potrzebę sprawiedliwości. Nie mogę się pogodzić z tym, że w życiu jej nie ma.

  17. Ja jestem strasznie zła. tzn czuję w sobie wielką złość połączoną z bezsilnością. Na moich rodziców, na mojego męża.

    Czasem w supermarkecie gdy mnie ktoś potrąci to zdarza mi się mu oddać. Tzn w 95 % przypadków jestem spokojna, ale kilka razy zdarzyło mi się, że nie wytrzymałam.

    Pewnie coś w tym jest, że w swojej rodzinie nic nie mogłam zrobić, pożalić się, cokolwiek zmienić i teraz ta frustracja wychodzi. Ale tylko czasami. Z reguły jestem wyrozumiała dla innych, spokojna i nic nikomu nie mówię złego, starając się go usprawiedliwić.

     

    W ogóle popłakałam się jak czytałam ten wątek. W sumie nie wiem dlaczego.

  18. Candy14, dobrze wybierać... tu często logika i rozsądek zawodzi.

     

    no niestety... glupio to jest urzadzone ze ludzie zakladaja rodziny bedac zbyt mlodymi zeby logike i rozsadek dopuscic do glosu :bezradny:

     

     

    Candy14 - mój mąż miał 34 lata jak braliśmy ślub, więc wydawałoby się, że był dość dojrzały i odpowiedzialny. Okazało się jednak, że dojrzałością bliżej mu do nastolatka. Ciekawe czy tacy jak on kiedykolwiek dojrzewają do związku.

  19. Candy14, dobrze wybierać... tu często logika i rozsądek zawodzi.

     

    no niestety... glupio to jest urzadzone ze ludzie zakladaja rodziny bedac zbyt mlodymi zeby logike i rozsadek dopuscic do glosu :bezradny:

     

     

    Candy14 - mój mąż miał 34 lata jak braliśmy ślub, więc wydawałoby się, że był dość dojrzały i odpowiedzialny. Okazało się jednak, że dojrzałością bliżej mu do nastolatka. Ciekawe czy tacy jak on kiedykolwiek dojrzewają do związku.

×