A ja jestem przykłądem, ze tarapia może i pomóc i cholernie zaszkodzic!!!!!
Mnie "zaszkodziła" właśnie psychodynamiczna. Nie mam/mialam wykształconych pewnych umiejętności zamiast się wspinać do góry (choć wiedziałam, ze czasem trzeba zejsc w dół) to ja wciąż się zapadałam i zapadałam. Z perspektywy czasu myślę, że ta terapia w ogóle nie była mi potzebna. sżłam ( na grupę) w miarę ułożona (wcześniej mialam indywidualną), anpewno dawałam sobie rpawo na wiele - na uczucia, mysli i działania. Czułam pewnosć siebie!!! Wyszłam poraniona.
Wczensiej bylam na terapii DDA i to byl strzal w 10, wyszlam podbudowana i na nowo ułozona. Powrót był w moim odczuciu czyms dziwnym. Chciałam wsparcia - kilku konsultacji, ale skonczylo sie na terapii :/ nie wiem,czemu nie domówiłam. Pewnie coś trafiło w moje potrzeby i sie zgodzilam. Nawet po czasie stwierdziłam, ze ma to sens. natomaist pozniej zapdalam sie w analizie do n-tej potęgi i zamiast czuc, analizuje. I depresja na nowo. Co rpawda patrzac na mnie z zew. mozna pomyslec, że jest ze mna ok, ale jestem emcojonanym glazem. Z osoby wyrażające (trochę lekliwie, ale jednak) uczucia a nawet mialam sukcesy, to teraz jestem deprechą z maską na twarzy.
PS> coz a dużo to neizdrowo. gdybym iała możliwość cofnięcia czasu to napewno nie pwotórzyłabym tego błędu.