-
Postów
200 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez pustkaa
-
Beti wstyd się przyznać jak cholera, ale stchórzyłam i nie weszłam do środka. Tzn. weszłam, ale jak miałam poczekać na panią z rejestracji to spojrzałam za okno i dałam nogę. Dziecinne zachowanie, wiem, ale jakoś przytłoczył mnie klimat tego miejsca Może dlatego , ze pojechałam tam sama i całą drogę rozmyślałam.. i nie miał kto mnie tam "wepchnąć" ? nie mam pojęcia na szczęście nastrój całkiem w porządku, po południu lekki kryzys, teraz cały czas coś robię, piszę, uczę się, zajmuje myśli -- 30 mar 2012, 00:08 -- a Ty jak się kochana czujesz? już po 1, więc pewno śpisz :)
-
hop hop!! jestem:) własnie skończyłam pisać literaturę podmiotu i przedmiotu do prezentacji i co nieco dopisałam do samej prezentacji ufff
-
Bellatrix, co się dzieje? Nortt, co się stało? nie mów tak, Twoje ciało/życie to nie ścierwo... też mnie przeraża momentami to co się ze mną stało, ale próbuję uwierzyć, że to tylko na chwilę...
-
Beti lepiej się wyspać:) a rano obudzić się z wolą walki i duża ilością wiary -- 28 mar 2012, 22:34 -- dobrej nocki!! śpij dobrze:)
-
wkurza mnie to, że się zakochałam, po co mi teraz ta głupia miłość!! która zamiast mnie uskrzydlić, wrzuca mnie w coraz większe bagno!
-
Abbey spokojnej nocy!
-
Luk_dig też jestem mistrzem marnowania czasu
-
Beti, Dziękuję mam nadzieje, że będzie dobrze, boję się że stchórzę i tam nie wejdę nie chce tam jechać sama, ale mama nie rozumie mojej całej potrzeby psychologa, a przyjaciółka jest jutro zajęta... nikt inny o tym nie wie bo jakoś boję się przyznać, ludzie mają bardzo często bardzo konserwatywne poglądy i małe horyzonty myślowe i dla nich już byłabym wariatką z problemami zobaczysz, że łatwiej Ci będzie jak się pogodzisz z rzeczywistością... pamiętaj, że każdy koniec jest poczatkiem czegoś.. nigdy nie wiesz czy nie czegoś piękniejszego!! tak to jest w życiu, że czasem idziemy po drodze całej obsypanej kolcami, bo tę drogę znamy i nie chcemy skręcić na skrzyżowaniu w drugą stronę, chociaż nam ktoś mówi, że tam są płatki róż - wolimy cierpieć, ale za coś co znamy, bo boimy się cierpieć za coś nowego - po co sobie dokładać, skoro już jest kiepsko, prawda? też tak myślę... ale pora uwierzyć jak ktoś mówi, żeby obrać inną drogę, niech juz nasze stopy przestaną ranić te kolce, pora wejść na miękką obsypaną płatkami róż drogę...
-
no, a jak :) co będziemy marznąć na dworze, lepiej wejść do środka ja dzisiaj mam wolny wieczór, a powinnam iść do pracy na noc ale na szczęście zadzwonili do mnie z pracy czy nie mogłabym dzisiaj przyjsć na popołudnie - na szczęście!! bo mnie tak nosiło, że bym jeszcze jakichś głupot narobiła w domu
-
Cudak, Napisałam, zebys biegła na terapie, po leki. Ja sama się nie leczę, nic z tym wszystkim nie robię.. dlaczego tak jest, to długa i smutna historia ... ale nie popełniaj mojego błędu, nie poddawaj się... ale przecież nigdy nie jest za późno, lepiej późno nić wcale :) chociaż droga będzie długa i kręta to chyba warto, zawsze wtedy robimy milimetrowe kroczki do przodu niż kilometrowe w tył!! Beti, Coś tu nie gra a ja nie lubię zabawy w ciucubabkę, jestem osobą, która stawia kawę na ławę wóz albo przewóz. Może czas sobie uświadomić że nie warto dalej mieć nadzieji ???? Niech mnie ktoś walnie młotkiem w łeb, to może oprzytomnieje. żadnych młotków, żadnych autodestrukcyjnych zachowań!! :) jeżeli się już zastanawiać nad czym czy warto sobie uświadomić to chyba znak, że to zrozumiałaś :) wiesz to, ale musisz to jeszcze wprowadzić w życie... ja też wolę stawiać kawę na ławę, nie lubię jakiś niedomówień, półsłówek, przez co czasami trudno mi się z niektórymi dogadać bo ludzie wszak uwielbią nie domówić coś, zostawić bez wyjaśnienia bo tak łatwiej... jeżeli rana się nie zagoiła to nie warto na siłę sypać ją solą i pakować się w jakiś inny związek, żeby tylko zapewnić tę pustkę, bo zranisz nie tylko siebie, ale tego mężczyznę w większości przypadków potrzeba jest czasu i wiary, tylko niestety tak się dzieje, że z upływem czasu wiara maleje, bo ile to czasu można stawiać małe kroczki do przodu, jakbyśmy chcieli zacząć już biec... ale może ktoś kiedyś podjedzie samochodem i nadrobimy wszystko i pojedziemy do przodu z prędkością 100 km/h nie załamuj się Kochana :) dobrze wiesz, że masz sens życia wiem, że kiedy dzieciaczki idą spać brakuje Ci tej drugiej osoby... przecież nie tak sobie wyobrażałaś życie, prawda? przecież w naszych marzeniach inaczej wyglądała rzeczywistość... ale znajdź nadzieję, że to tylko chwila, moment, epizod, to minie... żeby ktoś otulił Cię ciepłem, przytulił, sama doceń siebie i najpierw sama daj sobie wiele czułości i zrozumienia, a reszta przyjdzie z czasem... *** a ja się koszmarnie stresuje, jutro mam wizytę u psychologa,jeszcze od rana mam wolny dzień, więc będę tylko rozmyślała nie wierzę, że to ja idę do psychologa... co się porobiło, jakby mi to ktoś powiedział 2 miesiące temu - wyśmiałabym go - ja? niemożliwe...
-
czynne!!
-
Miał wyprowadzić się tylko " na jakiś czas" aż dojdę do siebie bo podobno to ja w domu robiłam piekło. Ale to na razie trwa do nadal i tak jakoś wszyscy mi mówią, zapomnij o nim bo nie jest Ciebie wart skoro zostawił Cię samą z problemami i chorobą. Poprostu uciekł jak zostałam skierowana na 3 - miesięczny pobyt na oddziale dziennym psychiatrycznym. To jest najlepszy powód, żeby mu pokazać, że mimo, że Cię zostawił to dałaś sobie radę! Nie żebrz o jego zainteresowanie, zacznij żyć aktualnym życiem. Kiedy pokochasz siebie na pewno ktoś znów pokocha Ciebie, kto będzie wart Twojej miłości :) A teraz... masz przecież dla kogo żyć :) Pamiętaj co Ci córka powiedziała, dla niej jesteś całym światem, a kiedy Tobie się świat niszczy, jej też, dzieci przejmują emocje od dorosłych. Pomyśl, że masz dla kogo stanąć na nogi i poczuć w sobie siłę, bo Twój stan może mieć też na nią wpływ, bo wyrośnie z przekonaniem, że taki stan jest normalny i może wyrosnąć na bardzo słabą psychicznie kobietę, a przecież tego nie chcesz? :)
-
ja się dzisiaj już poddaję, idę spać, bo już mnie serce kuje z niewyspania dobranoc wszystkim :)
-
rabbithearted nie myśl nawet o tym, że partner może Cię zostawić, niepotrzebnie wzbudzasz w sobie złe emocje i lęki, przecież nie ma ku temu przesłanek... pora się uspokoić i myśleć realnie, będzie dobrze, jeżeli to jest prawdziwa miłość to właśnie Ci pomoże,a nie wystraszy się i ucieknie
-
jestem -- 27 mar 2012, 23:05 -- halo halo gdzie pouciekaliście? ja własnie czytam opowiadania Borowskiego, zaczęłam od "U nas w Auschwitzu" uwielbiam tematykę dwudziestolecia międzywojennego, ale jestem tak zmęczona, że właśnie staczam walkę ze sobą, żeby nie spać, a czytać, bo muszę na jutro
-
tez mam nadzieję, że to chwilowe.. chociaż mam wrazenie, że z wieczora na wieczor jest gorzej, a tego nie chcę, naprawdę się staram. w czwartek ide do psychologa, mam nadzieję, że pierwsze nawet spotkanie mi coś da... rodzi się we mnie lęk, tego wcześniej nie było, coś mnie ściska od środka, łapie za gardło, a nie wiem co to jest... teraz jedyne czego mi potrzeba to, żeby mnie ktoś przytulił i powiedział, że bardzo kocha, taka jaka jestem... źle ulokowałam swoje uczucia po raz kolejny i nie słyszę tego, że ta osoba mnie kocha, a co tam.. jeszcze sobie nieszczęśliwą miłość dołożę! a co tam, nadaje się na bohatera romantycznego, szkoda, że nie żyłam za czasów Mickiewicza, miałby o czym pisać
-
Beti19 masz 100% racje - bardzo dużo dało mi to, że ktoś odpisał mi na mój post, jak pisałam, nawet nie spodziewałam się, że ktoś to przeczyta... daje mi to dużo nadziei, czytam to wszystko kiedy mam chwilę zwątpienia, tak jak teraz mam nadzieje, że zaczne postrzegac świat a przede wszystkim siebie inaczej... meczy mnie to już wszystko strasznie... chciałabym zaczac robic chcoiaz minimalne, milimetrowe kroki do przodu, ale się już nie cofać Ukasz ja tańczyłam, ja!! :) Cudak robisz coś w kierunku oduczenia się uzależnienia od ludzi? psycholog? ja w ten sposób spróbuje... nie wiem jak będize wygladac relacja ja-partner na dłuższą metę, bo przecież nigdy z nikim nie byłam na dłużej, ale wiem co się ze mną dzieje jak się zakocham - wszystko ponad wszystko, aż chce się zacytować piosenkę Myslovitz: "najchętniej zamknałbym cię w klatce, bo kocham na ciebie patrzeć..." taka klatka, co by mieć pewność, że nikt ode mnie nie ucieknie:( Twój post zastanowił mnie jeszcze nad jednym - mianowicie uzaleznieniem od matki i muszę przyznać, ze bardzo często czuję wyrzuty sumienia (a właściwie bardzo łatwo wzbudzić u mnie takie wyrzuty sumienia, co czasem robi, że ją znów zostawiam, że może bym posiedziała trochę z nią )kiedy ją zostawiam sama w domu, bo gdzieś wychodzę... a nie daj boże, jak wyjeżdżam... w dzieciństwie każdy wyjazd bez mamy kończył się płaczem, nawet jak jechałam z bratem... nie mam relacji z mamą jakiś nadzwyczajnych, nie jesteśmy przyjaciółkami, ona tak naprawdę od dluższego czasu nie ma pojęcia co się dzieje u mnie w życiu, kogo poznaję, wie tyle co widzi... czyli mój emocjonalny związek z nią powinien osłabnąć, bo mam w głebi serca do niej sporo żalu za niektóre rzeczy, a jest odwrotnie Bomba, jaka perełka :) perełki są doceniane i się błyszczą, a ja gdzieś straciłam swój blask i leżę matowa i porysowana od piasku na dnie oceanu... Tahela ja też teraz mam ochotę się rozpłakać... nienawidzę wieczorów, tak ładnie się trzymałam, tak ładnie a teraz znowu ogarnia mnie jakiś głupi lęk, że zostanę sama, chociaż nie mam takich podstaw oczy mi same łzawią, ja już nie chce, mam sporo rzeczy do zrobienia nienawidzę swoich huśtawek nastrójów rano czułam, że dzień będzie beznadziejny, po południu tryskałam energią,smiałam się, a teraz... znów to samo
-
Hop hop jest tu ktoś? Ja się właśnie przyszłam pożegnać i uciekam spać. Znowu zostały mi 3 godziny spania ale chociaż wszystko napisałam... Dobranoc :)
-
Jestem ponownie :) Sorrow, ja też zaocznie :) nie wyobrażam sobie w wieku 25 lat iść na rozmowę o prace i nie mieć doświadczenia... studia, studiami, ale zerowe doświadczenie nieco podcina skrzydła z jakiego powodu Ty zdecydowałaś się na niestacjonarne? u mnie to jest pobudka czysto finansowa, nie stać mnie, żeby nie pracować, a na te nocki to dlugo nie pociągnę:)
-
Bellatrix, a Ty gdzie się podziewasz? :) -- 27 mar 2012, 00:32 -- ja sobie robię chwilę przerwy na dymka i idę się kąpać :) wracam niebawem
-
Tahela, jak dla mnie większość polegnie na studiach i odpuści, bo nie będize przyzwyczajona do takiego "rygoru" i "wysiłku umysłowego" ja do matury podchodzę z dystansem - taki tydzień egzaminów to jedna sesja i nie po 3 latach,a po paru tygodniach nauki z taką samą ilością materiału nie ma sensu się spinać, stres na mnie nigdy nie działa motywująco szkoda, że tak poukładane w głowie nie mam w innych kwestiach, na szczęście póki co nauka mi się nie wymknęła spod kontroli, ale to może dlatego, że wiem, że aby się wyrwać z domu i coś osiągnąć muszę ciężko na to wszystko zapracować...