-
Postów
171 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Nelka
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7
-
dżejemTym Kobierzynem przypomniałeś mi historie sprzed jakiegoś czasu. Kuzynka, która mieszkała większość życia w Krakowie trochę "nabijała" się z tego miejsca, właśnie w sensie, że tam szpital jest...zdrowy chorego nie zrozumie - za cholerę. Pewnie jakby sie dowiedziała o mym epizodzie depresyjnym to by kontakt się urwał. Muszę sie nad tym zastanowić, czy chce otaczać się osobą, która może mnie zranić w najmniej oczekiwanym momencie. Psychiatryczka powiedziała, że widzi poprawę po 5 tygodniach brania Seronilu, więc o szpitalu nawet jej nie wspominałam. Zobaczymy za 4 tygodnie. dżejem Czemu akurat ten szpital? Nie było cos bliżej?
-
Ja właśnie jestem po 5 tygodniach zażywania Seronilu - 2 tyg. po 10 mg i 3 tyg po 20 mg...i w sumie dopiero od tego poniedziałku czuję sie jakoś lepiej...chce mi sie iść na spacer, oglądać świat, mam więcej energii, zaczęłam na nowo gotować Dzisiaj byłam u lekarza, prosiłam o polski odpowiednik. Zobaczymy czy tez będzie wszystko w porządku. Rzaba Mnie też gardło bolało, nawet teraz mam je bardziej delikatniejsze. Płukaj szałwią. Mi to w miarę pomaga :) Głowa do góry! Będzie ok :)
-
Ehh...racja z tym szpitalem...też myślę, że jest to miejsce, gdzie można się szybko i skutecznie wyleczyć...jesteś na obserwacji prawie cały czas...możesz chodzić na różnego rodzaju terapie, chyba nawet wyżywać się artystycznie, poznać siebie, problemy, które spowodowały, że znalazłeś się w tym a w tym miejscu swego życia i pod taką postacią. Ja bym chciała taką szybką, szokowa "terapię" szpitalną przejść... A co do mówienia...byłam dzisiaj u psycholożki i....tak jakoś dziwnie było...po tamtej terapii już umie trochę wejść w głab siebie, a ostatnio miałam ku temu okazje - w postaci nadmiaru wolnego czasu...dużo jej o sobie powiedziałam, może i za...a ona tak nagle ucieła tą rozmowe, pisała tylko zamiast słuchać...w sumie to tylko NFZ :/...i max dwa spotkania w miesiącu...nie chce tak!...ida wakacje i chcę uzbierać na prywatnego i miec chorobe daleko za soba :) [ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:41 pm ] aquatica moja rodzina jest "dziwna" chociaż z pozoru wygląda niewinnie...ojciec już rok temu wręcz zażądał bym wróciła do domu bo on sie nie zgadza bym mieszkała we Wrocku. Najlepiej chcieliby mieć mnie pod ręką by kierować i rządzić wg swego widzimisie...dlatego po prostu boje się o siebie i pytam.
-
Hmmm...a ja mam taki mały problem...studiowałam juz kiedyś w innym mieście, tylko, że kierunek wybrany z przypadku i w końcu odważyłam się na zmiany - zmianę miejsca bytowania i kierunku kształcenia...jednak mimo tego, że ta nowa uczelnia bardziej mi sie podoba, wygląda pod wieloma względami lepiej od poprzedniej, to trudno mi do końca zaakceptować i polubić nowe miasto - tęsknie za tamtym, jednak nie wyobrażam już sobie powrócić na tamtą uczelnię...i jak wszystko "dobrze" pójdzie to będę tkwić w tym miejscu jeszcze 3 - 4 lata...takie rozdarcie - chociaż staram się o tym nie myśleć i szukać plusów w tym nowym otoczeniu. Mam nadzieję wielką, że przez to choroba mi sie nie pogłębi ;> A co do samych przyczyn... To na pewno tak - każdą "miłosną" porażkę brałam bardzo do siebie, przezywałam, tłumiłam wszystko w sobie - i muszę nad tym teraz sowicie popracować, bo nie wiem co może się wydarzyć następnym razem. Chaty mi nie pomagają, kiedyś za dużo na nich siedziałam i może juz wtedy nieświadomie "spaczyłam" swoja psychikę, i tak spotkałam sie z paroma osobami....i ...9 na 10 spotkań kończyło się za pierwszym razem...ja nie szukałam miłości, tylko trochę przyjaźni...i w sumie lubię całą siebie, to raczej otoczenie twierdzi, że mogłabym być delikatnie szczuplejsza...tylko co w tym złego, że mam pulchniejsze pośladki, talię osy i szczupłe nogi?....może to tylko zazdrość?...przyznam, że twarz nie mam idealną, ale może kiedyś komuś przeszkadzać to nie będzie :)...bo ujrzy we mnie wewnętrzne piękno. Nigdy nie chciałam być tylko z kimś byleby nie być samemu...już po stokroć wolałabym mieć zwierzątko niż mieszkać z "obcą" mi osobą...zawsze szukałam uczucia - i tak już mi zapewne zostanie - samotność z 3 kotami Tak, chciec się posklejać i dopiero wtedy "szukać" szczęścia przy boku wyjątkowej osoby, bo teraz nawet jakbym znalazła uczucie, to w takim stanie, mogłabym to tylko niechybnie popsuć...albo stałabym się za bardzo dominująca, albo za bardzo uległa...a tu potrzeba równowagi...chociaż potrzebuję teraz kochać i być kochana...i to taki kolejny dylemat in minus, bo jakby nie postąpić dobrze nie będzie Suma, sumarum...każdy ma jakieś powody, od których zaczęła sie choroba, piszcie!...może dzięki temu my też sami dojdziemy do innych u siebie :) peace! [ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:50 pm ] ...i jeszcze...nie akceptowanie przez rodziców tego jaka jestem - jaka chcę być, ich zakazy, nakazy...mój bunt + kontakty międzyludzkie, nieśmiałość w nawiązywaniu kontaktów, odsuwanie się od innych - w sensie, by nie być dla nich ciężarem - teraz mi się zdaje, że to sobie zawsze ubzdurałam, czasem trudności w porozumiewaniu się + wrodzony perfekcjonizm :/ ...dążenie do idealnej doskonałości. + niska samoocena...brak wiary...albo czasem, za duży optymizm. ... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:51 pm ] Lżej mi teraz zrobiło się na serduszku :)...za 2 hy psycholog mnie czeka.
-
Czy idąc do szpitala mieliście takie myśli, że możecie zostać ubezwłasnowolnieni? Kurczę, zaczęłam się nad tym zastanawiać...i tak sobie myślę, że moja rodzina byłaby do tego zdolna ...bylebym tylko była w domu pod ich kluczem Niby tak o człowieka pozbawić praw nie można...a jak sie ktoś bardzo postara? Ciekawi mnie co o tym myślicie. U mnie troszku lepiej, mimo wszystko zapytam jutro lekarza jak on widzi sprawę szpitala.
-
No 25...ale ja tam zauważyłam, że to zdarza się mniej więcej raz na rok...takie bardzo silne pobudzenie, bardzo bardzo...że człowiek o niczym innym nie myśli i non stop sprawia sobie "przyjemność"...po prostu...chcę ubrać moje życie w jakąś "logiczną" całość :> [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:21 am ] Kasienka125 Zaczęłam się zastanawiać czy nie mam depresji dwubiegunowej, bo kilka objawów u siebie znalazłam...w piątek lekarz.
-
Wczoraj znalazłam nowe artykuły na temat depresji - natchnął mnie jeden forumowicz - i się tak zastanawiam, czy bardzo silne pobudzenie seksualne trwające około miesiąc może być jednym z objawów manii?
-
Eh...tez mam ostatnio problemy ze snem, a potem ze wstaniem dnia następnego :/...i kolejny dzień przeleciał mi przez palce ...ale!...poczytałam coś o depresji...i chyba musze porządnie swoją psychiatryczkę popytać, bo coś czuję, że mam depresję dwubiegunową...sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć :> Nie chciało Ci się sklepu odwiedzić, by nabyć melisę? Ja zjadam resztki z lodówki, ale jutro już musze sie przemóc, bo inaczej głodówka mnie czeka ...samo życie. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:01 pm ] smutna48 Ja uwielbiam koty!!!....to chyba tez jakis powod mojej choroby, że od kilku lat rzadnego nie posiadam ;(
-
smutna48 Piękny! :)...jak się czujesz?...chyba lepiej?
-
...i nawet jak sie nam cos miłego może przydarzyć, jakaś propozycja pozytywna....to rezygnujemy w przekonaniu, że nam sie nie należy...że nie zasłużyliśmy
-
bethi w tym chyba coś jest...tez mam żal do swojej matki, też ciągle się z nią kłóciłam...teraz rzadko sie widuję z rodziną...i to wszystko było też chyba wynikiem pewnych jej poczynań, też na tle seksualnym związanych - które jakoś trudno było mi wybaczyć i zrozumieć, co ona mi zrobiła...pól roku temu opowiedziałam o tym psycholożce, i dopiero wtedy poczułam taką złość na nią - ponoć zdrowy objaw - że potem na świętach BN dawałam jej nieźle w kość i długo w domu nie zabawiłam...chyba tak..jesteśmy okrutni dla tych, którzy nas zranili - przez których mocno cierpieliśmy...[/b] [ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:56 pm ] Samanta Może razem będzie raźniej?...tutaj naprawdę można znaleźć pomoc...dobre słowo, otuchę :) AronFtv Wiesz, uświadamiam sobie, że ja zawsze probowałam złe emocje przetrwać, zagluszyć, przetrzymać...a to tak przeciez nie mozna...tylko trzeba umiec się zlościć i smucić, nie raniąc przy tym innych...mam nadzieję się kiedyś się nauczę zdrowo wkurzać ...a teraz czuję smutek, w jakis sposob przygnebienie, obojętność - i pozwalam sobie na to, przynajmniej nie zmuszam się by czuć na siłe cos innego...jednak czuję, że jutro będzie duzo lepiej ;> Vea jesteśmy bardzo podobne widzę
-
AronFtv mimo wszystko ;P Ja jestem już zdesperowana na punkcie swej choroby...za długo to wszystko w sobie kłębiłam...chcę w końcu móc normalnie żyć i cieszyć sie tym życiem ....
-
Vea Pomyśl sobie, że u mnie oboje rodziców traktowali nas z góry...żadnej zachęty - widzieli tylko wady jakiegoś poczynania, sprowadzali do parteru, nie pozwalali marzyć...raczej mówili otwarcie "nie uda się", niż wspierali ciepłym słowem - żyłam pod kloszem - a gdy mnie nagle z niego niespodziewanie uwolnili - może za karę? - uważali nagle, że tak sama od siebie mam być z dnia na dzień dorosła, pewna siebie itd... 21 lat to nie 15, że nie mogłabys matka zostać ...bardzo trudno w sobie jest zagluszac instynkty i pragnienia...to rodzi niestety wielkie frustracje [ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:37 pm ] Samanta Przeczytałam jego pare postów i na wieczor choc gorzej fizycznie to jednak lepiej psychicznie się czuję ...jest wielki!
-
Czy tylko mnie vegge podbudował? ;>
-
Samanta Może jak już wyzdrowieje, wszystko się nagle pięknie ułoży? :)...czego bym Wam i sobie z całego serca życzyła! Vea Tak z obserwacji to wydaje mi się, że jeśli żyjesz z kimś tyle lat pod jednym dachem to mimo wszystko - nawet tego, że możesz strasznie nie chcieć zachowywać się jak swój rodzic - przenosisz w dorosłym życiu te poczynania...przynajmniej ja u siebie to obserwuję...np. moja mama lubuje się w pedantycznym porządku i zawsze darłyśmy koty o porządek w moim pokoju - ja lubię artystyczny nieład - a teraz widze, że ganiam ze ściereczka jak ona, dopija mnie brud i kurz, marzą mi sie sterylne pomieszczenia ;/...a co do mężczyzn, nie mówiąc juz o tym, że tak patrząc w przeszłość to każdy z mych partnerów był w jakiś sposób podobny fizycznie do mego ojca, to też niestety psychicznie...walczyć trzeba o siebie, o swoje dobro i szczęście - chyba taka rada :)
-
Samanta Hehe...najpierw po wyleczeniu się, pasuje znaleźć tego "idealnego" ojca dla tych dzieci AronFtv Dzięki za nadzieję! :)
-
Kurcze...chciałabym mieć dzieci, jednak nie chciałabym aby one tak cierpiały, tylko dlatego, że geny nie są idealne
-
Grubcia i miałaś wcześniej jakiś wywiad psychiatryczny robiony?...jak duża grupa była?...i czy naprawdę o wszystkim rozmawialiście?
-
Sami szukaliście tej terapii grupowej?...czy np, Wasz psycholog/psychiatra Wam coś polecił?...sama tez nad tym myślę i sie tak zastanawiam...poza tym, ile u Was taka terapia trwała?...i jak często się odbywały spotkania? Z góry dzięki za każde info :)
-
Hmm...mój dziadek się powiesił...przeżyłam szok dowiedziawszy się o tym - ponoć to jakas tajemnica rodzinna - jednak pozwoliło mi to zrozumieć, że mogłam dostac w genach jakis malutki zarodek choroby, a przez swoje życie go rozwinąć. Takie wiadomości dają dużo do myslenia, coś nawet rozjaśniają. Tata jest despotyczny, a widze, że czasem zachowuję się jak mama. Też boję się by kiedyś - tak schematycznie - nie "wybrać" sobie takiego partnera na życie :/
-
o czym zapominaja chorzy na depresje i przez to choruja
Nelka odpowiedział(a) na vegge temat w Depresja i CHAD
vegge Mozesz podac tytuły tych poradników? I ile lat zmagasz się już z chorobą? -
o czym zapominaja chorzy na depresje i przez to choruja
Nelka odpowiedział(a) na vegge temat w Depresja i CHAD
vegge Czy Ty naprawde to wszystko stosujesz? Jesteś juz chyba wyleczony -
BlueOrange masz rację...tutaj czasem czuję się potrzebna...jednak to mało...mam straszną potrzebę kochać i kochaną być...wrr smutna48 musze sobie jakies zwierzątko chyba sprawić
-
Samanta Dzięki wielkie! :)...podniosłas mnie na duchu...wiem, że wiele zalezy od psychologa i mam nadzieję, że będzie ok...pozdrawiam gorąco!
-
Samanta Miałam rok temu przez pół roku terapię prywatnie, jednak z racji przeprowadzki musiałam zrezygnować...a nawet czułam się po nie, że zyje...a tutaj pierwszy raz...i właśnie czekam juz 5 tygodni i boje się, że już tak zawsze bedzie :/ 331ania Dobrze wiedzieć, bo u mnie w rodzinie nikt nie uświadomiony, że ja choruję, że chcieć mogę być w szpitalu. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:15 pm ] Nie wiem jak Wy...ale ja nie mam oporow mówić o sobie czy to psychiatrze, czy tamtej psycholożce...wiele moge znieść by w końcu żyć "pełnią życia"...eh Bardzo chcę zrozumieć ten cały mechanizm, poznać powody i się wyleczyć :)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7