Po prostu jestem inna. Przyszłam do zgranej sześcioletniej tej samej klasy, wiesz, nagle wparowała dziewczyna, która wiedziała ciut więcej (rodzice już w podstawówce wymagali takich i takich kółek, ocen, blablabla), miała już określoną drogę (która pomimo faktu, że miałam dopiero 13 lat czy ileś tam, to praktycznie uległa minimalnym zmianom) i zainteresowania. W ciągu września w pierwszej klasie wyrobiono o mnie opinię: kujonica, z którą normalnie nie porozmawiasz i jest naukowym dziwakiem.
To zostało do dziś, tylko czasem przybiera okrutne postaci.
Poniedziałki to szczególnie coś okrutnego, bo KAŻDY krytykuje wszystko, co związane z moją pasją. Jakby to ode mnie zależało kto jak pojechał, kto co zrobił, kto się rozbił
Nie, ja nie mówiłam nic o swoich zainteresowaniach, sami dowiedzieli się od tej czy tej osoby (albo polonistki, która przez dłuższy czas na lekcji dziwiła się, że na temat jak ludzie ciężką pracą zdobywają szczyty napisałam życiorys pewnego kierowcy ), a teraz uważają mnie za dziwaka.
To boli i to bardzo mocno.