Brzydzę się sobą od bardzo dawna. Nie mogę na siebie patrzeć w lustrze, na swoje ciało, twarz.e Wiem, że wyglądam nie najlepiej i powinienem to poprawić ale nie mogę nie potrafię, nie mam motywacji ale przecież to powinno być moją motywacją a może tak naprawdę jestem leniem, który szuka usprawiedliwień. Trwam w takim marazmie od dawna, wiem żałosne.
Ehh... życie jest do bani, nie daje mi żadnej radości, nic mnie nie cieszy, wszystko mi ciąży, nic mi się nie podoba, źle się czuję na tym świecie. Po co żyć skoro nie mam celu, nie mam marzeń, nie mam po co. Codziennie czuję pustkę, jestem zerem, nic mnie nie interesuję co się w okół mnie dzieje, żyję z dnia na dzień i nic więcej, jak bym w ogóle nie istniał, jak by to wszystko mnie nie dotyczyło, jak absurd. Ale bełkot...... nie wiem po co to piszę, ale to chyba tylko pokazuję jaki jestem słaby...