W ogóle nie imprezuje, imprezy mnie dobijają, często potrzebuje się wyciszyć... Bal gimnazjalnym na który poszedłem w pewnym sensie zaszantażowany, był dla mnie istnym piekłem ( i sie krew polała). Jak se pomyślę, że przede mną połowinki, i wycieczka na cały tydzień to mam ochote znów zabrać sie za skalpel... Ide stąd bo wam impre psuje.