Witam cierpiących czadowców. Zmagam się z tą chorobą bardzo długo, z różnym skutkiem. Podjąłem tylko jedną próbę samobójczą, po kilku tygodniach męczarni (nie jadłem w ostatnim stadium już nic, nie brałem żadnych lekarstw).Jakoś żyję.
Dłuższy czas czytałem Wasze posty.
PS. Ciekaw jestem co dzieje się z Ślicznotką i Robertem.