
vintage
Użytkownik-
Postów
114 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez vintage
-
Nie potrafię okazać miłości..
vintage odpowiedział(a) na jestem bogiem temat w Zaburzenia osobowości
jestem bogiem, jakieś postanowienia? Zebrałeś myśli, zdecydowałeś się na terapię? -
Drunk, lonely and ready to know each other
-
Jako zwolennik wszystkiego co nietypowe, podsyłam kawałek, który poprawia mi humor od kilu miesięcy:
-
Kiya, cytacik pasuje jak ulał do mnie. I chyba "zakochanie" lepiej niż "miłość" lepiej określa mój stan, bo jedyne co mam to kilka wspomnień, prawdziwej bliskości nie było.
-
O toto, tego mi brakuje. Odciąłem się w obawie przed negatywnymi emocjami, ale zamknąłem się też na pozytywne.
-
Kiya, rozumiem Cię. Wydaje mi się, że rządzi nami podobny mechanizm. Piszesz, że nigdy nie będziecie nawet znajomymi, że zrobiłaś sobie roczną przerwę i dalej to czułaś. Myślę, że mitologizujesz jego osobę i bardziej kochasz swoje wyobrażenie o nim niż jego samego. Odczuwasz duże emocje w związku z wymianą sms-ów (jak ja to znam ), cieszysz się z każdego przejawu uwagi, jakim Cię obdarza. Ja po odrzuceniu przez dziewczynę przejrzałem całą historię naszej rozmowy na facebooku, kilka tysięcy postów i prawie się poryczałem przywołując emocje, jakie we mnie wywoływała. Dla mnie to znaczyło wszystko.
-
Nie uzależniać się od osób, dla których nie znaczę nawet 1/10 tego, co one dla mnie.
-
Mnie męczą myśli, że zmarnowałem młodość. Patrzę z zazdrością na ludzi, którzy potrafią połączyć studia, życie towarzyskie i uczuciowe. Ja większość czasu spędzam w swojej głowie i na każdej z tych płaszczyzn odniosłem sromotną porażkę. Nikogo nie dopuszczam bliżej, bo boję się, że dowiedzą się, kim naprawdę jestem. Cholernie tęsknię za normalnością.
-
Kiya, trzymaj się tam.
-
Kiya, nigdy mu nie powiedziałaś? Nie dałaś znać w żaden sposób?
-
Nic z tych rzeczy. Ojciec jest nerwowym człowiekiem, często krzyczał na nas i wprowadzał ogólnie bardzo nerwową atmosferę, ale nie bił. Mama ze swojej strony jest melancholikiem i bardzo wszystko przeżywa, nadmiernie okazuje emocje, odczuwam zażenowanie, gdy to widzę. Nauczyłem się być obojętnym na jej wahania nastrojów i dramatyzację. Być może dlatego sam boję się okazać uczucia, bo wtedy czułbym się całkowicie odsłonięty i wystawiony na ocenę. Wielokrotnie wystawiłem się na pośmiewisko, pozwalając na to, by emocje i gniew wzięły nade mną górę, dlatego przy większości ludzi pozostaję wycofany, żeby nie widzieli, jaki naprawdę jestem. Najsilniej przeżywam emocje, gdy jestem sam, w momencie kiedy wychodzę do ludzi natrafiają one na nową rzeczywistość i wydają mi się zupełnie absurdalne i niedorzeczne.
-
Zrobiłem tak raz. Nie celowo, bo bardzo mi na niej zależało, ale u mnie jest to nierozerwalnie związane, im bardziej się we mnie gotuje, tym mniej okazuję na zewnątrz. Olewka była mocna, jednego z wybryków nie mogę sobie do dziś wybaczyć, ona nie wie, że zlałem ją ze strachu przed porażką. Dziś wiem, że w tym przypadku trzeba było ciepła i starań, bez żenady.
-
Chodzę do psychologa, od miesiąca. Jeszcze nie zaczęliśmy pracować nad poznaniem źródła tych autodestrukcyjnych myśli (i ostatnio czynów), na razie próbuję z nimi walczyć. Ale one są dla mnie swego rodzaju uzależnieniem, nie wiem, może jeśli przekonam siebie, jak jestem beznadziejny, to widzę w tym usprawiedliwienie dla moich porażek. Wczoraj waliłem się po głowie, kiedykolwiek pojawiało się poczucie winy za zmarnowane szanse i związana z tym zazdrość.
-
Kiya, przeraża mnie to. Po co myślisz o osobie o której wiesz, że z nią nie będziesz? A jednak robisz to i ja też to robię, ten marzyciel siedzi we mnie od lat, a konfrontacja z rzeczywistością kończy się dla niego wręcz fizycznymi objawami. Tak było, kiedy dostałem od niej kosza. To było kawałek czasu temu, ale ja cały czas karmię się fantazjami, że mimo wszystko kiedyś będziemy razem. Nie daje mi spokoju fakt, że kiedyś były sygnały od niej, ale nie "odbiłem piłeczki" ze strachu. I dla mnie te sygnały są nadal równie ważne, nie mierzę emocji w jednostkach czasu. Wiem, że to dziwne, karmić się jakimś wspólnym momentem sprzed wielu miesięcy, kiedy powinienem był działać od razu, ale dla mnie on jest równie ważny jak wtedy, nawet bardziej.
-
Takich gratulacji jeszcze nie słyszałem
-
Nie pociąłem się, ale w przypływie wściekłości waliłem pięścią w ścianę. Prawie rzucałem się po pokoju. Od paru dni prawie zawsze ktoś oprócz mnie jest w domu, wtedy uciekam w sen. Leżę i fantazjuję o tym, że potnę sobie twarz. Fantazjuję też o tym, żeby zrobić krzywdę komuś innemu, wracam myślami do sytuacji, kiedy byłem na kogoś wściekły i nie okazałem tego, wyobrażam sobie, że krzywdzę tą osobę. Nie zrobię żadnej z tych rzeczy, tak jak nie odważyłem się zrobić żadnej z tysięcy innych rzeczy o których fantazjowałem. Chyba nieodwracalnie zamknąłem się w swojej głowie.
-
Kiya, od dawna. W ogóle mam problem z okazywaniem uczuć, być może nawet z ich przeżywaniem. Są momenty, gdy bardzo potrzebuję ich wsparcia, ale bywa i tak jak teraz, że wydają mi się zupełnie obcymi ludźmi. Może jestem wampirem emocjonalnym? -- 25 gru 2011, 21:02 -- Jezu, naprawdę jestem walnięty. Napisała do mnie i to pierwszy moment od kilku dni, kiedy poczułem coś. Nie ma się co dziwić, że wcześniej wkręcałem sobie nadinterpretację autentycznych sygnałów, skoro tak reaguję na kompletną głupotę. Chyba przechodzę jakiś spóźniony okres dojrzewania.
-
Ja mam coś z głową nie tak. Rodzinę, która mnie wspiera potrafię traktować jak powietrze. Wiem, że będą za mną stali i nie potrafię okazać wdzięczności. Tęsknię za ludźmi, ale nie za konkretnymi, tylko ogólnie, za kontaktem z ludźmi. Jestem na siebie wściekły za izolację, którą sam sobie zgotowałem. Czasami myślę sobie, że gdybym miał nie zobaczyć nigdy więcej nawet najbliższych znajomych ze studiów, to nie ruszyłoby mnie to w ogóle. Najbardziej tęsknię za Nią, ale Ona nie chciałaby takiego odludka. Nie wiem nawet, czy jestem zdolny kochać, czy to nie jest jakaś obsesja i czy bardziej kocham Ją, czy swoje wyobrażenie o Niej, ale ja inaczej nie potrafię. Jestem wyżarty, kompletnie. Samotność i zazdrość zniszczyły mnie.
-
Ja czuję się samotny 24h/dobę, spotkania ze znajomymi to jak święto. I jeszcze trzeba udawać, że tak nie jest.
-
Z tego co wiem, prochy same nie rozwiążą problemu. Zwalczają tylko niektóre objawy, a bez pracy nad źródłem problemu nie posuniesz się do przodu. Wydaje mi się, że psychozy nie masz, bo zdajesz sobie sprawę, że Twoje natręctwa są absurdalne i sama szukasz pomocy, możliwe, że to nerwice. Pomyśl poważnie nad terapią jako uzupełnieniem leków, poznasz mechanizmy swoich zachowań.
-
nextMatii, nie wiem skąd wziąłeś, że jestem kobietą. Ale rozbawiło mnie to
-
Mam straszną chęć się pociąć. Tyle zmarnowanych szans, z powodów, o których większości się nie śniło. Ja pierdzielę, zaprzepaszczona szansa na szczęście i po co to wszystko? Jeszcze bardziej się izoluję. Jeśli się potnę, nie będę mógł pokazać się u psycholog, nie oszukam jej. Mówiła, że mam dzwonić w takich przypadkach, ale Święta za pasem, nie mogę jej na głowę wchodzić.
-
Psychoterapia może Ci pomóc, widzę, że bardzo świadomie obserwujesz i opisujesz swoje objawy, być może psycholog pomógłby Ci dokopać się do ich źródła?
-
Mogę się podzielić własnymi doświadczeniami. Ja zacząłem od psychologa. Jeszcze kilka miesięcy temu nie podejrzewałbym, że będę potrzebował takiej pomocy, ale po pewnym doświadczeniu zostałem w totalnej rozsypce i stwierdziłem, że coś jest ze mną nie tak, że ładunek emocjonalny mnie przerasta. Pierwsze, co przyszło, to potrzeba otwarcia się przed kimś, na początek była to rodzina i najbliżsi przyjaciele. Stwierdziłem jednak, że bez pomocy specjalisty się nie obędzie, że potrzebuję obiektywnego spojrzenia na mechanizmy swojego zachowania. Na pierwszej wizycie kompletnie nie wiedziałem, od czego zacząć, ale z czasem otworzyłem się coraz bardziej. Na chwilę obecną jestem rozebrany na części pierwsze i z niepokojem przyjmuję to, że jestem dopiero na początku drogi, ale wiem, że nie wytrzymałbym dłużej sam. Jeśli możesz sobie z całą pewnością powiedzieć, że nie potrzebujesz takiej pomocy, to może faktycznie lepiej nie próbować, ale jeśli powstrzymują cię wątpliwości, to powinieneś spróbować, każdy ma swoje tempo, a Ty jesteś jeszcze młody i im wcześniej zdecydujesz się na działanie, tym lepiej dla Ciebie.
-
Oferty prywatne możesz znaleźć choćby na tym forum, te wizyty oczywiście są płatne. Jeśli chcesz skorzystać z pomocy w ramach NFZ, powinieneś iść do Poradni Zdrowia Psychicznego z dokumentem potwierdzającym tożsamość i dowodem ubezpieczenia. Najprawdopodobniej na początek trafisz do psychiatry, który może skierować Cię do psychologa.