Skocz do zawartości
Nerwica.com

vintage

Użytkownik
  • Postów

    114
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez vintage

  1. Nie umiem wytworzyć więzi z nikim, nie umiem spojrzeć w oczy i powiedzieć co myślę, całe życie odwracam wzrok.
  2. Uświadomienie sobie, że istnieją inne osoby mające takie same problemy i lęki jak ja. Równie istotne jest zauważenie, że istnieją ludzie z problemami zupełnie dla mnie obcymi, co pozwala po części chociaż zdystansować się do własnych ograniczeń.
  3. vintage

    Samotność

    Doskwiera tym bardziej wtedy, gdy przytłacza poczucie niewykorzystanych (nieistniejących?) szans i zignorowanych (urojonych?) sygnałów.
  4. vintage

    Depresja - kogo polecacie?

    Podejrzewam u siebie depresję, możliwe, że połączoną z nerwicą/lękiem społecznym. Chciałbym zacząć od konsultacji z psychologiem, do psychiatry zamierzam zwrócić się, jeśli okaże się to konieczne. Znacie dobrego psychologa w Warszawie, specjalizującego się w depresji?
  5. vintage

    Dystymia?

    Znacie jakichś do polecenia w Warszawie? -- 15 lis 2011, 17:28 -- Czy istnieje szansa, że psycholog zauważy potrzebę przepisania leków i doradzi wizytę u psychiatry? Szczerze mówiąc, chciałem zacząć od wizyty u psychologa.
  6. Witam! Poszukuję psychologa w Warszawie, mój przypadek pokrótce opisałem tu: dystymia-t32706.html Czy ktoś z podobnymi objawami miał może kontakt z psychologiem, który pomógł mu w wyjściu z takiego stanu. Bardzo obawiam się, że trafię na potakiwacza, który nafaszeruje mnie truizmami i lekami.
  7. vintage

    Dystymia?

    Kto pomoże mi stwierdzić, co mi dolega? Powinienem najpierw zobaczyć się z psychiatrą, czy z psychologiem?
  8. vintage

    vintage

    Nie mam zbyt wielu, nie chce odcinać od siebie nawet jednego, nie mówiąc o grupce, która odwróciłaby się, gdybym odważył się otworzyć z całością przemyśleń.
  9. vintage

    vintage

    Pierwsze słowo, jakie przysło mi do głowy, nie chciałem używać nicku z innych portali/forum ze zrozumiałych względów.
  10. vintage

    Dystymia?

    Odkryłem to forum kilka dni temu, znajdując się w dołku (kolejnym) i muszę przyznać, że odkrycie, że nie tylko ja mam takie problemy, podniosło mnie na duchu i po części zmotywowało. Jednak powoli poprzedni stan psychiczny powraca, a obiecałem sobie, że tym razem nie pozwolę na to. Nawet pisząc to w tej chwili mam chęć zostawienia tego i powrotu do łóżka. Wczoraj położyłem się spać nie będąc nawet zmęczonym, chcąc po prostu uciec przed rzeczywistością, co nie zdarzało mi się już dawno, ale nie jest mi obce. Zauważyłem u siebie objawy depresji, które utrzymują się właściwie od początku studiów (5 lat), a które bagatelizowałem na różne sposoby: wmawiając sobie, że tak naprawdę nie istnieją, że mogę zdusić je w sobie, że nie mam prawa ich przeżywać, bo są istotniejsze problemy. Często czuję ucisk na skroni, zaciśnięte gardło, mam uczucie permanentnego zmęczenia, tendencje do niskiej samooceny, trudności w podejmowaniu decyzji, niemożność skupienia uwagi (to właściwie cały czas), strach przed wyjściem "do ludzi". Pozostając przy temacie ludzi: nigdy nie byłem osobą towarzyską, z liceum utrzymuję kontakt z kilkoma ludźmi, dopiero na studiach udało mi się utrzymać stałe grono znajomych. Jednak w związku z powtarzaniem roku, znajomości rozmyły się, a z nową grupą nie udało mi się zżyć, ze względu na związaną z wyjątkowo niską w tym czasie samooceną, tendencją do wycofywania się. Dodatkowo, w stosunku do osób, z którymi utrzymywałem kontakt odczuwałem pewną zaborczość, która była chyba elementem moich kontaktów towarzyskich tak długo, że dopiero teraz zdałem sobie z niej sprawę. W ostatnich tygodniach przytłoczyło mnie poczucie, że nie poznam już żadnych ludzi, a na pewno nie zżyję się z nimi, a wszystkie stare kontakty wygasną. W związku z tym pojawiły się sinusoidalne wahania samopoczucia: od spokojnego (nie euforycznego) upewnienia, że mam wokół siebie ludzi, którzy przy mnie zostaną, po rozpacz związaną ze strachem przed utratą ich w związku z moją zaborczością z jednoczesnym uczuciem niemożliwości zdobycia nowych znajomych.
  11. vintage

    vintage

    post689847.html#p689847 Na razie lakonicznie, w wątku założonym przez osobę o podobnych problemach. Z czasem może opiszę sytuacje, które stały się punktami zapalnymi.
  12. vintage

    obsesja...

    Mam dokładnie takie same problemy jak Ty i próbowałem walczyć z nimi na wiele sposobów. Kilka lat temu miałem w zwyczaju bagatelizować problem, uznając, że wymyślam sobie sztuczne problemy, odsuwając od siebie poważniejsze. Jednocześnie analizowałem nawet najkrótsze spotkania, wymiany zdań, nie mówiąc już o czasie spędzonym na uczelni, czy wspólnych wyjściach. Z drugiej strony udaną konwersację czy sytuację interpersonalną uznawałem za grejt success co z perspektywy czasu oceniam jako źródło mojego przewrażliwienia, nadinterpretowania miłych czy przyjacielskich gestów i pewnej zaborczości w kontaktach międzyludzkich. Mniej więcej półtora roku temu, nie mogąc sobie poradzić z tendencją do analizowania sytuacji postanowiłem przyjąć postawę życiową pt.: "Miej wyjebane a będzie Ci dane". Fatalny błąd, ponieważ w moim zachowaniu nie zmieniło się wiele, natomiast wbrew własnej wrażliwości starałem się zdusić w sobie stare podejście i tym razem na uprzejmości i zainteresowaniu ze strony drugiej osoby podbudowywałem sobie wątłe poczucie własnej wartości. Wiedziałem, że nie tędy droga, mimo to wygodnie było myśleć w ten sposób. Wszystko skończyło się kilka tygodni temu, pojawiły się bezsenne noce, brak apetytu i ogromna potrzeba otwarcia się przed kimś (na szczęście mam kilka takich osób, choć i tak kosztowało mnie to wiele, bo nigdy wcześniej nie potrafiłem rozmawiać o emocjach).
  13. vintage

    vintage

    Problem w tym, że sytuację musiałbym opisać dość dokładnie, a nie mogę wykluczyć możliwości, że ktoś znajomy zaglądając na to forum domyśli się, że chodzi o mnie. Byłbym spalony.
  14. vintage

    vintage

    Witam, nowy na forum. Nie wiem, czy mam depresję, nerwicę, czy może jestem przewrażliwiony, ale ostatnie wydarzenia w życiu skłoniły mnie do stwierdzenia, że coś jest zdecydowanie nie tak. Nie mam póki co siły ani chęci pisać konkretniej.
×